Biorę wdech, aby zatrzymać drżenie moich ust. Nie panuję nad tym. Pękam, a z moich płuc wydobywa się najsmutniejszy i najbardziej bolesny płacz.
Nie, tego nawet nie można nazwać płaczem.
Ja ryczę jak małe dziecko, którego nie da się uspokoić.
Nie mogę oddychać, a moja poduszka jest mokra od łez. Chowam twarz w dłonie i zaciskam zęby. Czuję niesamowity ból w skroniach, czuję, że duszę się własnym łkaniem.
Jak mogłam być tak głupia i naiwna?
Mama wróciła pół godziny temu do domu i chciała wiedzieć co się stało, ale dała sobie spokój, gdy z krzykiem zamknęłam jej drzwi przed nosem.
Nie mogę jej powiedzieć. Znienawidzi mnie tak mocno jak ja nienawidzę siebie.
Całe moje szczęście, spokój i miłość... Zniszczyłam to.
Zniszczyłam wszystko dając się wciągnąć w ich chorą grę i straciłam przy tym resztki swojej godności.
Gdzieś od środka, po prostu umieram.
Na dworze jest już ciemno, a ja ciągle płaczę mimo, że brakuje mi łez.
Cicho łkam w kącie mając nadzieje, że ból kiedyś minie.
- Sam... Otwórz te drzwi, proszę cię - słyszę słumiony głos mojej mamy.
Zamiast odpowiedzieć znowu wybucham płaczem. Nie potrzebuje pocieszenia, ani miłości. Nie chce tego. Albo raczej na to nie zasługuje.
Co mam jej powiedzieć?
Po tym wszystkim co dla mnie zrobił, po tym jak mnie pokochał ja złamałam mu serce. Skrzywdziłam go w najgorszy z możliwych sposobów, niszcząc przy tym samą siebie.
Zdradziłam go.
Zdradziłam jedyną osobę, którą naprawdę pokochałam.
Flashback
Dzień przed zakończeniem roku szkolnego wybrałam się z Ritą na zakupy. Kupiłyśmy sobie czarne sukienki odpowiednie do tego typu uroczystości. Z jednej strony byłam szczęśliwa, że przez kolejne kilka tygodni będę miała z głowy wszystkich tych, których nie lubię, a z drugiej doszło do tego czego najbardziej się obawiałam i co było nieuniknione.
Koniec roku oznacza, że Justin w połowie wakacji wyjeżdża do Brown. Powinien jechać kilka dni po zakończeniu roku, ale powiedział, że chce spędzić ze mną trochę czasu. Pewnie też zdawał sobie sprawę z tego, że nasz związek niedługo się skończy i żadne z nas nie będzie miało na to wpływu. Związek na odległość odpada. Kiedyś miał rację. W naszym przypadku to się nie sprawdzi.
Przez ostatni tydzień starałam się go unikać.
Nie wiem czemu to robiłam. Chyba żyłam złudną nadzieją, że dzięki temu rozstanie będzie mniej bolesne. Na początku Justin próbował zrobić coś, żeby to naprawić, ale gdy nie widział z mojej strony żadnych chęci - zrezygnował. Czasami spędzaliśmy razem przerwy i próbowaliśmy rozmawiać, ale wychodziła z tego niezręczna cisza.
Oddalaliśmy się od siebie z każdą chwilą coraz bardziej i to ja do tego doprowadziłam.
Nawet już nie próbował odganiać od siebie Alice, która oczywiście zawsze gdy mnie nie było korzystała z okazji. Czułam się tak jakby jakaś część naszego związku umarła.
Koniec roku był typowy. Nie różnił się niczym od tych z poprzednich lat, ale jednak był inny. Nie potrafiłam znaleźć odpowiedniego słowa. Kiedy Justin odbierał dyplom posyłając dyrektorowi jeden ze swoich słynnych uśmiechów czułam, że zaraz się popłaczę. Wstałam z ciemnego, drewnianego krzesła i szybkim krokiem wszyłam z sali. Czułam na sobie wzrok innych ludzi, ale w tam tej chwili mnie to nie obchodziło. Siedziałam na zimnym murku do czasu, aż tłum ludzi zaczął wychodzić ze szkoły. Zakończenie roku dobiegło końca.
Wstałam z miejsca i wzrokiem zaczęłam szukać znajomych twarzy. Pierwszego zauważyłam Justin'a. Togę, którą musiał nałożyć na uroczystość ma rozpiętą, miał pod nią ciemny garnitur i białą koszulę. Nie nałożył krawatu i wyglądał naprawdę niesamowicie seksownie.
Zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów, a na jego ustach pojawił się nieznaczny uśmiech. Zatrzymał się przy mnie, a ja niepewnie przegryzłam wargę.
- Nie traktuj mnie tak jakbym już wyjechał - powiedział cicho i spojrzał się w moje oczy.
Przełknęłam ciężko ślinę i opuściłam wzrok.
- Nie robię tego - odpowiadam niepewnie.
Chłopak powoli pokręcił głową.
- Robisz Sam. - Położył ręce po obu stronach moich bioder i przyciągnął mnie do siebie. Później chwycił dwoma palcami za mój podbródek i uniósł mi głowę do góry tak, że patrzyłam się prosto w jego karmelowe tęczówki. - Mamy jeszcze połowę wakacji. Poza tym College, to jeszcze nie koniec związku - mruczy.
- Tak... - Zgodziłam się z nim, mimo, że i tak myślałam inaczej.
Chłopak zmniejszył między nami odległość i położył swoje usta na moje. Odwzajemniłam pocałunek. Czułam się tak dobrze. Chciałam trwać w tym pocałunku całą wieczność. Chciałam, aby to się nigdy nie skończyło.
- Zakochańce! - Przerwał nam Liam, który podbiegł do nas zadowolony. - Dzisiaj ognisko u mnie na działce o 20.00! Mam nadzieję, że wpadniecie - Puścił do nas oczko i po chwili odszedł.
- Przychodzisz? - zapytałam ciemnowłosego.
- Pewnie tak - wzruszył ramionami. - A ty?
Przytaknęłam powoli głową. Nie miałam ochoty nigdzie iść, ale chciałam spędzić z Justin'em jak najwięcej czasu.
- Okej, więc przyjadę po ciebie o 21.00. Pasuje? - mruczy.
Uśmiecham się delikatnie.
- Pasuje - odpowiadam i znowu łączę nasze usta.
Wyszłam z domu ubrana w krótkie jeansowe spodenki, zwykły biały T-Shirt i bordową zapinaną bluzę. To ognisko, więc nawet nie miałam zamiaru się stroić.
Justin już na mnie czekał oparty o swojego czarnego mustanga. Posłał mi uśmiech, a ja go odwzajemniłam.
- Dwadzieścia minut spóźnienia księżniczko - mruknął i pocałował mnie w usta.
Zachichotałam, gdy po raz kolejny mi to wypomniał. Otworzył mi drzwi od strony pasażera i gestem ręki wskazał, abym wsiadła. Gdy to zrobiłam zamknął za mną drzwi i wsiadł z drugiej strony.
- Co u twojej mamy i Ryan'a? - pyta, gdy wyjeżdzamy na drogę.
- Wszystko okej. Mam wrażenie, że chce jej się oświadczyć... A przecież oni są ze sobą dopiero kilka miesięcy! - unoszę głos, a Justin uśmiecha się szeroko.
- Powinnaś się cieszyć, że po związku z twoim ojcem w końcu sobie kogoś znalazła - odpowiada. - A właśnie, pogodziłaś się z nim?
Oblizuje usta i wzruszam ramionami.
- Jadę do niego na tydzień w sierpniu. Nie wiem czy można to nazwać pogodzeniem się, ale...
Justin przytakuje mi głową na znak, że wszystko rozumie.
Jedziemy chwilę w ciszy. Nie jest ona niezręczna, wręcz przeciwnie. Cieszę się, że w końcu normalnie rozmawialiśmy, mimo, że tak naprawdę była to rozmowa o niczym.
- Dostałem ostatnio informację, że mogę się wprowadzać do swojego pokoju w bractwie... - zaczął niepewnie.
Powoli wciągnęłam powietrze nosem i przez chwilę trzymałam je w płucach.
- Ale i tak pojadę dopiero pod koniec Lipca - dodaje widząc moją minę.
Nic nie odpowiadam.
Odwrócił głowę z powrotem na jezdnię, a ja zaczęłam mu się przyglądać.
- Powinieneś przestać patrzeć się na mnie i po prostu wyjechać - odpowiedziałam cicho.
Justin posłał mi zaskoczony wzrok.
- Oh, więc tego właśnie chcesz? - zapytał zdenerwowany.
Kręcę gwałtownie głową.
- Przecież wiesz, że nie.
- Więc czemu ciągle...
- Tu nie chodzi o mnie Justin! - unoszę głos. - Nie chce stać na drodze do twojej przyszłości rozumiesz?
Zatrzymaliśmy się przed domem Liam'a. Twarz Justin'a złagodniała.
- Przecież wiesz, że...
Nie słuchałam go. Wyszłam z samochodu trzaskając drzwiami i już po chwili zniknęłam w tłumie ludzi. Chyba przyszła tutaj większa część szkoły. Basen był zaludniony, z domu wyłaniały się coraz to nowe osoby, a przy ognisku stał wielki tłum. Muzyka głośno dudniła. Justin minął mnie obojętnie i poszedł dalej Zmarszczyłam brwi i obserwowałam jak odchodził. Wiem, że zachowujemy się jak dzieci, ale nic nie mogłam na to poradzić.
- Sam... - zaczął cicho.
Wzięłam wdech i zamknęłam oczy.
Nie widziałam co mam robić. Miałam wejść tam i zrobić mu awanturę? Poczułam, że robi mi się słabo. Łzy same zaczęły wypływać z moich oczu, a ja nic nie mogłam na to poradzić.
Chris bez słowa przyciągnął mnie do siebie i objął.
- Nie płacz - szepnął i potarł moje plecy. - Zawiozę cię do domu, okej? - pyta, a ja tylko przytakuje słabo głową.
Wydawało mi się, że mu na mnie zależy.
Po piętnastu minutach byłam już w domu. Moja mama nocowała dzisiaj u Ryana, więc miałam spokój. Zmyłam z siebie makijaż w łazience na dole, zdjęłam bluzę i rzuciłam się na kanapę.
- Mam sobie pójść? - pyta niepewnie chłopak.
Kręce przecząco głową. Alkohol powoli ze mnie uchodził i odzyskiwałam zdolność zdrowego myślenia. Nie panując nad swoimi czynami wzięłam telefon i zadzwoniłam do Justin'a. Chciałam, żeby to wszystko okazało się głupim żartem. Chciałam, żeby teraz odebrał i swoim zachrypniętym, delikatnym głosem spytał się gdzie jestem.
Ale nie zrobił tego. Sekretarka przekierowała mnie na pocztę głosową. Odrzuciłam telefon i znowu zaniosłam się płaczem.
Byłam taka żałosna.
Chłopak zmniejszył między nami odległość i położył swoje usta na moje. Odwzajemniłam pocałunek. Czułam się tak dobrze. Chciałam trwać w tym pocałunku całą wieczność. Chciałam, aby to się nigdy nie skończyło.
- Zakochańce! - Przerwał nam Liam, który podbiegł do nas zadowolony. - Dzisiaj ognisko u mnie na działce o 20.00! Mam nadzieję, że wpadniecie - Puścił do nas oczko i po chwili odszedł.
- Przychodzisz? - zapytałam ciemnowłosego.
- Pewnie tak - wzruszył ramionami. - A ty?
Przytaknęłam powoli głową. Nie miałam ochoty nigdzie iść, ale chciałam spędzić z Justin'em jak najwięcej czasu.
- Okej, więc przyjadę po ciebie o 21.00. Pasuje? - mruczy.
Uśmiecham się delikatnie.
- Pasuje - odpowiadam i znowu łączę nasze usta.
***
Justin już na mnie czekał oparty o swojego czarnego mustanga. Posłał mi uśmiech, a ja go odwzajemniłam.
- Dwadzieścia minut spóźnienia księżniczko - mruknął i pocałował mnie w usta.
Zachichotałam, gdy po raz kolejny mi to wypomniał. Otworzył mi drzwi od strony pasażera i gestem ręki wskazał, abym wsiadła. Gdy to zrobiłam zamknął za mną drzwi i wsiadł z drugiej strony.
- Co u twojej mamy i Ryan'a? - pyta, gdy wyjeżdzamy na drogę.
- Wszystko okej. Mam wrażenie, że chce jej się oświadczyć... A przecież oni są ze sobą dopiero kilka miesięcy! - unoszę głos, a Justin uśmiecha się szeroko.
- Powinnaś się cieszyć, że po związku z twoim ojcem w końcu sobie kogoś znalazła - odpowiada. - A właśnie, pogodziłaś się z nim?
Oblizuje usta i wzruszam ramionami.
- Jadę do niego na tydzień w sierpniu. Nie wiem czy można to nazwać pogodzeniem się, ale...
Justin przytakuje mi głową na znak, że wszystko rozumie.
Jedziemy chwilę w ciszy. Nie jest ona niezręczna, wręcz przeciwnie. Cieszę się, że w końcu normalnie rozmawialiśmy, mimo, że tak naprawdę była to rozmowa o niczym.
- Dostałem ostatnio informację, że mogę się wprowadzać do swojego pokoju w bractwie... - zaczął niepewnie.
Powoli wciągnęłam powietrze nosem i przez chwilę trzymałam je w płucach.
- Ale i tak pojadę dopiero pod koniec Lipca - dodaje widząc moją minę.
Nic nie odpowiadam.
Odwrócił głowę z powrotem na jezdnię, a ja zaczęłam mu się przyglądać.
- Powinieneś przestać patrzeć się na mnie i po prostu wyjechać - odpowiedziałam cicho.
Justin posłał mi zaskoczony wzrok.
- Oh, więc tego właśnie chcesz? - zapytał zdenerwowany.
Kręcę gwałtownie głową.
- Przecież wiesz, że nie.
- Więc czemu ciągle...
- Tu nie chodzi o mnie Justin! - unoszę głos. - Nie chce stać na drodze do twojej przyszłości rozumiesz?
Zatrzymaliśmy się przed domem Liam'a. Twarz Justin'a złagodniała.
- Przecież wiesz, że...
Nie słuchałam go. Wyszłam z samochodu trzaskając drzwiami i już po chwili zniknęłam w tłumie ludzi. Chyba przyszła tutaj większa część szkoły. Basen był zaludniony, z domu wyłaniały się coraz to nowe osoby, a przy ognisku stał wielki tłum. Muzyka głośno dudniła. Justin minął mnie obojętnie i poszedł dalej Zmarszczyłam brwi i obserwowałam jak odchodził. Wiem, że zachowujemy się jak dzieci, ale nic nie mogłam na to poradzić.
I wtedy wszystko się zaczęło.
Może gdybym poszła za nim...
Zaczęłam szukać w tłumie znajomych twarzy, ale było tak dużo ludzi, że nikogo nie widziałam. Ktoś podał mi kubek z trunkiem, później kolejny i jeszcze kolejny. Zaczęłam tańczyć i bawić się z nieznajomymi ludźmi. Jeden kubek sprawia, że czuję się podpita, a co powiedzieć sześć?
Zapomniałam o Justin'ie i wszystkim innym.
Przestałam pić i tańczyć dopiero wtedy kiedy poczułam silny zawrót głowy. Chwiejąc się odeszłam od tłumu ludzi. Musiałam złapać powietrza. Udałam się w stronę domu Liam'a. Chwiejnym krokiem weszłam po schodach i otworzyłam drzwi wejściowe. W salonie było jeszcze więcej ludzi i nawet nie wiem po co tam weszłam, przecież potrzebowałam świeżego powietrza. Stwierdziłam, że skoro już jestem to skorzystam z toalety i poszukam Justin'a. Gdzieś tutaj musi być. Powoli weszłam na górę. To cud, że nie spadłam. Poszłam do toalety. Ogarnęłam włosy, makijaż i chwilę odpoczęłam.
Gdzie on mógł pójść? Przy Liam'ie go nie ma bo on siedzi z Ritą.
Gdy wychodziłam prawie się przewróciłam, ale ktoś złapał mnie w talii. Spojrzałam się w górę i zobaczyłam Chris'a. Uśmiechał się do mnie niepewnie.
Gdzie on mógł pójść? Przy Liam'ie go nie ma bo on siedzi z Ritą.
Gdy wychodziłam prawie się przewróciłam, ale ktoś złapał mnie w talii. Spojrzałam się w górę i zobaczyłam Chris'a. Uśmiechał się do mnie niepewnie.
- Dziękuję - wymamrotałam stając na własnych nogach.
Nagle usłyszałam kobiecy śmiech. Odwróciłam głowę w stronę z której dochodził dźwięk i zamarłam. Kendra i Justin rozmawiali śmiejąc się z czegoś. Chłopak stał do mnie tyłem i nie mógł mnie zauważyć. Brunetka, gdy tylko mnie zobaczyła uśmiechnęła się cwanie i z maślanymi oczami pociągnęła chłopaka za t-shirt i wciągnęła do pokoju obok.
Mojego chłopaka...
A on nawet nie protestował. Zamiast tego słyszałam jego śmiech i widziałam rękę Kendry jak zamyka drzwi.
Nie mógł mi tego zrobić. Nie po takiej błahej kłótni, prawda?
Nie mógł mi tego zrobić. Nie po takiej błahej kłótni, prawda?
Czuję jak w moim gardle zbiera się wielka gula. Brzuch zaczyna mnie boleć, a oczy piec pod powiekami.
- Czy ty... Czy ja... - zaczynam się jąkać. Przełykam ciężko ślinę. - Boże powiedz, że jestem tak pijana, że mi się po prostu przewidziało - powiedziałam płaczliwym głosem.
Chris spojrzał się na mnie przejęty.
Kręciło mi się w głowie i nawet nie odróżniałam prawdziwych rzeczy, od tego co mi się wyobrażało.- Sam... - zaczął cicho.
Wzięłam wdech i zamknęłam oczy.
Nie widziałam co mam robić. Miałam wejść tam i zrobić mu awanturę? Poczułam, że robi mi się słabo. Łzy same zaczęły wypływać z moich oczu, a ja nic nie mogłam na to poradzić.
Chris bez słowa przyciągnął mnie do siebie i objął.
- Nie płacz - szepnął i potarł moje plecy. - Zawiozę cię do domu, okej? - pyta, a ja tylko przytakuje słabo głową.
Wydawało mi się, że mu na mnie zależy.
Po piętnastu minutach byłam już w domu. Moja mama nocowała dzisiaj u Ryana, więc miałam spokój. Zmyłam z siebie makijaż w łazience na dole, zdjęłam bluzę i rzuciłam się na kanapę.
- Mam sobie pójść? - pyta niepewnie chłopak.
Kręce przecząco głową. Alkohol powoli ze mnie uchodził i odzyskiwałam zdolność zdrowego myślenia. Nie panując nad swoimi czynami wzięłam telefon i zadzwoniłam do Justin'a. Chciałam, żeby to wszystko okazało się głupim żartem. Chciałam, żeby teraz odebrał i swoim zachrypniętym, delikatnym głosem spytał się gdzie jestem.
Ale nie zrobił tego. Sekretarka przekierowała mnie na pocztę głosową. Odrzuciłam telefon i znowu zaniosłam się płaczem.
Byłam taka żałosna.
- Nie chce zostać sama - mamroczę niepewnie, a on tylko przysuwa się do mnie.
Wtuliłam głowę w jego klatkę piersiową.
- Sam... - zaczął cicho. Podniosłam głowę, aby móc się na niego spojrzeć. - Wiesz, że mi nadal na tobie zależy, prawda?
Wzdycham. To już pół roku.
Tyle minęło od jego wyznania. Miałam cichą nadzieję, że mu przeszło lub cokolwiek.
- Wiesz, że zasługujesz na kogoś lepszego niż on? - zadaje pytanie, a ja unoszę brwi. - Mógłbym... Byłbym dla ciebie lepszy. Mógłbym ci udowodnić, że zależy mi na tobie bardziej. Nie musiałabyś ciągle się ze mną kłócić i... - słuchałam jego wypowiedzi i pierwsze co mi przyszło na myśl, to że to jakiś absurd. Jak on w ogóle śmiał tak mówić?
Ale po chwili pojawiło się zawahanie. Chciałam być szczęśliwa.
- Nie wyjeżdżam Sam - dodał jakby to miało mnie przekonać. - Będę studiował w San Diego.
Zasługiwałam na szczęście.
Nachylam się nad nim i mimo, że cała drżałam z niepewności położyłam swoje usta na jego. Justin wolał zabawiać się z Kendrą, zamiast ratować nasz związek. Więc dlaczego ja miałam być osobą, która jako jedyna się starała?
Chłopak od razu pogłębił pocałunek i położył rękę na moich biodrach. Otworzyłam usta, a on od razu z tego skorzystał wkładając mi język. Przesunęłam się tak, aby usiąść na nim rozkrokiem. Powoli zaczęłam podnosić do góry jego bluzkę.
Nie wiedziałam co robię. Byłam jak w pieprzonym amoku i nie zdawałam sobie sprawy z bardzo istotnej rzeczy...
Chłopak ściągnął z siebie bluzkę i został w samych spodniach. Nasze języki wciąż toczyły walkę o dominację, a gdy ścisnął mój pośladek jęknęłam cicho.
Tą istotną rzeczą było to, że mimo tego co się stało, to nadal Alice i Kendra.
Największe manipulatorki na świecie.
Chłopak zaczął rozpinać mi bluzkę i w tym samym czasie usłyszałam trzaskanie drzwiami. W pierwszej chwili myślałam, że to mama.
- Sam coś się stało? Oddzwaniałem do ciebie, ale nie odebrałaś. Alice powiedziała, że ktoś cię zawiózł... - zeszłam szybko z Chris'a, ale było już za późno. Justin przystał w półkroku. Spojrzałam się na jego bladą twarz, która wyrażała tylko złość.
- Czy ja coś kurwa przegapiłem? - zapytał i oblizał powoli usta.
Przez sekundę wyglądał spokojnie. Zbyt spokojnie.
Dylan wszedł do domu ze zdezorientowaną miną. Najpierw spojrzał się na mnie, później na Justin'a i na koniec przeniósł swój wzrok na Chris'a.
- Pieprzyłaś się z nim Sam? - warknął.
Zaczęłam kręcić głową, ale to nic nie dało. Chris zdążył tylko nałożyć tylko na siebie koszulkę, gdy Justin się na niego rzucił. Tak najzwyczajniej w świecie przewrócił go i zaczął okładać pięściami. Zaczęłam krzyczeć, ale to i tak nic nie dało. Gdy popchnął go na szafę kilka rzeczy z niej spadło tłukąc się z trzaskiem. Spojrzałam się błagalnie na Dylan'a i cała we łzach obserwowałam jak go odciąga.
- To są kurwa jakieś żarty! - krzyczał. - Pierdoliłeś moją dziewczynę frajerze, zabije cię! - Słowa wylatywały z jego ust, a ja bałam się do niego podejść mimo, że ciągle się wyrywał.
Chris wstał i spojrzał się na mnie niepewnie.
- idź już - szepnęłam cicho.
Chłopak pokiwał głową i zaczął chwiejnie iść w stronę wyjścia. - Pierwszy ją zdradziłeś - powiedział słabo, gdy zamykał za sobą.
Zacisnęłam oczy, gdy coraz więcej łez zbierało się w moich oczach. Justin miał wypisane szaleństwo na twarzy.
- Że niby co ja zrobiłem?!
Milczałam. Podszedł do mnie i spojrzał się na mnie twardo.
- Powiedz mi do kurwy nędzy, kiedy cię zdradziłem! - krzyknął, a ja wzdrygnęłam się lekko.
Dylan trzymał się na uboczu. Było widać, że nie wie co ma zrobić.
- Widziałam cię z Kendrą. Widziałam jak szliście do pieprzonego pokoju - powiedziałam unosząc głos. Nie ma prawa tak mnie tratować. Mimo wszystko...
- Kurwa! - krzyczy i uderza ręką w ścianę. Zostawił w niej wgnieciony ślad. - Nie pomyślałaś, że po prostu tam poszedłem, bo to ty nie chciałaś ze mną siedzieć?! Tam było dużo ludzi Sam! Włącznie z Dylan'em i nie robiliśmy kurwa nic nie odpowiedniego! - Unosi ręce i kładzie je z tyłu głowy. - A ty zamiast sprawdzić co się dzieje poszłaś pieprzyć się z pierdolonym Chris'em!
Kręcę gwałtownie głową.
- Ja nie...
- Chciałem ci na tej imprezie powiedzieć, że kurwa zdecydowałem się przełożyć college o pieprzony rok! Chciałem być z tobą, a zamiast tego ty robisz coś tak popierdolonego Sam!
Wzdycham zaskoczona. Z moich oczu wypływają kolejne łzy, a aj robię krok w jego stronę. Nie spałam z Chris'em. Dlaczego nie pozwala mi dojść do głosu?
Musi wiedzieć jak było naprawdę.
Kładę rękę na jego ramieniu, ale on szybko się odsuwa.
- Nawet mnie kurwa nie dotykaj - przeklina i zaciska szczękę.
Zacisnęłam usta w cienką linię i obserwowałam jak chodzi zły w tą i z powrotem.
- Kurwa! Pierdole to - warczy i wychodzi z mojego domu.
Dylan patrzył się na mnie zmieszany. Nie wiedział co miał zrobić.
- Idź z nim... - powiedziałam cicho.
Po chwili Dylan'a też już nie było. Powoli osunęłam się po ścianie i schowałam twarz w dłonie.
Wszystko było nie tak. Źle to zrozumiał...
Wtuliłam głowę w jego klatkę piersiową.
- Sam... - zaczął cicho. Podniosłam głowę, aby móc się na niego spojrzeć. - Wiesz, że mi nadal na tobie zależy, prawda?
Wzdycham. To już pół roku.
Tyle minęło od jego wyznania. Miałam cichą nadzieję, że mu przeszło lub cokolwiek.
- Wiesz, że zasługujesz na kogoś lepszego niż on? - zadaje pytanie, a ja unoszę brwi. - Mógłbym... Byłbym dla ciebie lepszy. Mógłbym ci udowodnić, że zależy mi na tobie bardziej. Nie musiałabyś ciągle się ze mną kłócić i... - słuchałam jego wypowiedzi i pierwsze co mi przyszło na myśl, to że to jakiś absurd. Jak on w ogóle śmiał tak mówić?
Ale po chwili pojawiło się zawahanie. Chciałam być szczęśliwa.
- Nie wyjeżdżam Sam - dodał jakby to miało mnie przekonać. - Będę studiował w San Diego.
Zasługiwałam na szczęście.
Nachylam się nad nim i mimo, że cała drżałam z niepewności położyłam swoje usta na jego. Justin wolał zabawiać się z Kendrą, zamiast ratować nasz związek. Więc dlaczego ja miałam być osobą, która jako jedyna się starała?
Chłopak od razu pogłębił pocałunek i położył rękę na moich biodrach. Otworzyłam usta, a on od razu z tego skorzystał wkładając mi język. Przesunęłam się tak, aby usiąść na nim rozkrokiem. Powoli zaczęłam podnosić do góry jego bluzkę.
Nie wiedziałam co robię. Byłam jak w pieprzonym amoku i nie zdawałam sobie sprawy z bardzo istotnej rzeczy...
Chłopak ściągnął z siebie bluzkę i został w samych spodniach. Nasze języki wciąż toczyły walkę o dominację, a gdy ścisnął mój pośladek jęknęłam cicho.
Tą istotną rzeczą było to, że mimo tego co się stało, to nadal Alice i Kendra.
Największe manipulatorki na świecie.
Chłopak zaczął rozpinać mi bluzkę i w tym samym czasie usłyszałam trzaskanie drzwiami. W pierwszej chwili myślałam, że to mama.
- Sam coś się stało? Oddzwaniałem do ciebie, ale nie odebrałaś. Alice powiedziała, że ktoś cię zawiózł... - zeszłam szybko z Chris'a, ale było już za późno. Justin przystał w półkroku. Spojrzałam się na jego bladą twarz, która wyrażała tylko złość.
- Czy ja coś kurwa przegapiłem? - zapytał i oblizał powoli usta.
Przez sekundę wyglądał spokojnie. Zbyt spokojnie.
Dylan wszedł do domu ze zdezorientowaną miną. Najpierw spojrzał się na mnie, później na Justin'a i na koniec przeniósł swój wzrok na Chris'a.
- Pieprzyłaś się z nim Sam? - warknął.
Zaczęłam kręcić głową, ale to nic nie dało. Chris zdążył tylko nałożyć tylko na siebie koszulkę, gdy Justin się na niego rzucił. Tak najzwyczajniej w świecie przewrócił go i zaczął okładać pięściami. Zaczęłam krzyczeć, ale to i tak nic nie dało. Gdy popchnął go na szafę kilka rzeczy z niej spadło tłukąc się z trzaskiem. Spojrzałam się błagalnie na Dylan'a i cała we łzach obserwowałam jak go odciąga.
- To są kurwa jakieś żarty! - krzyczał. - Pierdoliłeś moją dziewczynę frajerze, zabije cię! - Słowa wylatywały z jego ust, a ja bałam się do niego podejść mimo, że ciągle się wyrywał.
Chris wstał i spojrzał się na mnie niepewnie.
- idź już - szepnęłam cicho.
Chłopak pokiwał głową i zaczął chwiejnie iść w stronę wyjścia. - Pierwszy ją zdradziłeś - powiedział słabo, gdy zamykał za sobą.
Zacisnęłam oczy, gdy coraz więcej łez zbierało się w moich oczach. Justin miał wypisane szaleństwo na twarzy.
- Że niby co ja zrobiłem?!
Milczałam. Podszedł do mnie i spojrzał się na mnie twardo.
- Powiedz mi do kurwy nędzy, kiedy cię zdradziłem! - krzyknął, a ja wzdrygnęłam się lekko.
Dylan trzymał się na uboczu. Było widać, że nie wie co ma zrobić.
- Widziałam cię z Kendrą. Widziałam jak szliście do pieprzonego pokoju - powiedziałam unosząc głos. Nie ma prawa tak mnie tratować. Mimo wszystko...
- Kurwa! - krzyczy i uderza ręką w ścianę. Zostawił w niej wgnieciony ślad. - Nie pomyślałaś, że po prostu tam poszedłem, bo to ty nie chciałaś ze mną siedzieć?! Tam było dużo ludzi Sam! Włącznie z Dylan'em i nie robiliśmy kurwa nic nie odpowiedniego! - Unosi ręce i kładzie je z tyłu głowy. - A ty zamiast sprawdzić co się dzieje poszłaś pieprzyć się z pierdolonym Chris'em!
Kręcę gwałtownie głową.
- Ja nie...
- Chciałem ci na tej imprezie powiedzieć, że kurwa zdecydowałem się przełożyć college o pieprzony rok! Chciałem być z tobą, a zamiast tego ty robisz coś tak popierdolonego Sam!
Wzdycham zaskoczona. Z moich oczu wypływają kolejne łzy, a aj robię krok w jego stronę. Nie spałam z Chris'em. Dlaczego nie pozwala mi dojść do głosu?
Musi wiedzieć jak było naprawdę.
Kładę rękę na jego ramieniu, ale on szybko się odsuwa.
- Nawet mnie kurwa nie dotykaj - przeklina i zaciska szczękę.
Zacisnęłam usta w cienką linię i obserwowałam jak chodzi zły w tą i z powrotem.
- Kurwa! Pierdole to - warczy i wychodzi z mojego domu.
Dylan patrzył się na mnie zmieszany. Nie wiedział co miał zrobić.
- Idź z nim... - powiedziałam cicho.
Po chwili Dylan'a też już nie było. Powoli osunęłam się po ścianie i schowałam twarz w dłonie.
Wszystko było nie tak. Źle to zrozumiał...
TheEndFalshback
I chyba to by było na tyle.
Nic mnie nie usprawiedliwia.
Może i nie spałam z Chris'em, ale całowałam się z nim.
Co najgorsze - chciałam tego.
Dałam się wciągnąć w grę Kendry i Alice. Zrobiłam dosłownie to czego one oczekiwały.
Zdradziłam Justin'a, a on teraz nie chce mnie znać.
Nie potrafię bez niego żyć i dosłownie nie wiem co mam teraz zrobić.
Leżę jedną godzinę.
Dwie.
Trzy.
Słyszę śpiew ptaków i widzę promyki wpadające do pokoju. Przeleżałam na ziemi całą noc i nie zrobiłam nic.
Potrzebuje go.
Nagle podnoszę się ze swojego miejsca i wychodzę z pokoju. Powinnam wpaść na to kilka godzin wcześniej. Muszę do niego pojechać i wszystko mu wyjaśnić. Muszę powiedzieć jak było naprawdę.
A on musi mi wybaczyć.
O MOJ BOZE NIE WIERZE ZE TO JUZ KONIEC I DOTEGO, KURWAA WSZYSTKO SIE ZJEBALO NIEEE
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńSuuuuuper, kocham ten blog!!!
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem twojego talentu:) naprawdę swietnie piszesz:)
OdpowiedzUsuńO mój boże. No tego to się nie spodziewałam. Cicha woda, brzegi rwie... On musi ją chociaż wysłuchać. Ja chce ich razem.
OdpowiedzUsuńO matko, dawno mnie tutaj nie było, a tyle się wydarzyło...
OdpowiedzUsuńJak ona mogła ;(
Dlaczego zawsze fałszywi ludzie wygrywają i zdobywają to, czego chcą?
Czekam na epilog i 2 część!
A.T
Pierdol się Sam ty naiwna idiotko.
OdpowiedzUsuńNIE WIERZĘ!
OdpowiedzUsuńJa chcę już 2 część :(
On jej musi uwierzyć! Oni muszą być razem! A Ty masz o to zadbać, żeby byli razem! Nie toleruję takiego zachowania! Kurwa! Jebana Alice i Kendra! Jebany świat! Jebane życie!
OdpowiedzUsuńChyba mi ulżyło....
Nie wiem.
OMG! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że będzie druga część. To jedno z niewielu bardzo dobrych opowiadań. Jezu, chyba cię kocham !
Woah woah! Co tu się dzieje!? Debil Chris kirwix idiota ugh! Czekam ma 2 część z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńJesteś zla! :( (~_~メ)
OdpowiedzUsuń(╥_╥)(╥_╥)(╥_╥)(╥_╥)(╥_╥)(╥_╥)(╥_╥)
JUSTIN WYBACZ Sam!
Czekam na next: *
Niesamowite tylko tyle moge napisać...obgryzłam przez ten rozdział paznokcie :)
OdpowiedzUsuńBoże ja chce już drugą część!
O cholera, szczerze mówiąc spodziewałam się tego, no ale cóż, czekać tylko na epilog!
OdpowiedzUsuńDlaczego musiałaś to zrobić Justin i Sam to świetna para i musiała się pieprzyć z Chrisem
OdpowiedzUsuńAle poza tym czekam z nie cierpliwością na epilog���� i obyś wstawiła jak najszybciej bo ja nie przeżyje��
Skarbie, wyprostuj to, proszę, bo będę płakać!!!! MUSI BYĆ DRUGA CZĘŚĆ
OdpowiedzUsuńA kiedy Planujesz opublikować druga cześć ? Bo długo bez tego opowiadania nie wytrzymam ! :P
OdpowiedzUsuńAle się zadziało, łoł. :O
OdpowiedzUsuńOCZYWIŚCIE, ŻE CZEKAM NA DRUGĄ CZĘŚĆ. NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ. CHCĘ WIEDZIEĆ PO PROSTU CO BĘDZIE DALEJ.
I ciekawe czy Jus da jej dojść do głosu...
Weny życzę. C;
Ja czekam! ✋��
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że będzie 2 część!
OdpowiedzUsuńCzekam !!!!
Ja tez mam nadzieje ze będzie 2 czesc :) płacze :( jakbym mogła to ta cała kendra dostałaby po pysku :)
OdpowiedzUsuńPiekny. Czekam i to jak na druga część..
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ta druga część będzie taką fajna jak ta..
OdpowiedzUsuńDalej.. Czekam na next
OdpowiedzUsuńNiewinna Sam. Ale ten Chris jest kawałem drania :( nie lubię go
OdpowiedzUsuńIdealny
OdpowiedzUsuńO.MOJ.BOZE.poplakalam się ...Justin taki kochany , przelozylby studia o rok, o matko. Nienawidzę Alice i kendry co za szmaty! Kurwa , chce drugą część jak najszybciej bo długo bez tego ff nie wytrzymam
OdpowiedzUsuńSAAAAM NIUNIU CO TY ZROBIŁAS... Zwątpiłas w jego miłość? Serio myslalas ze on może cie zdradzić? Heh, dobre :') Mega szkoda mi Justina... oby jej wybaczył... KURWA! Oni muszą być razem! :3
OdpowiedzUsuńBuzi
Prosze cię oni muszą być razem! Świetny rozdział. Oby Justin jej wybaczył...
OdpowiedzUsuńO boże. Oni muszą być znów razem. A tak po za tym świetny rozdział. Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
OdpowiedzUsuńDodasz dzisiaj??????
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwoścą. A tak po za tym to suiper rozdział..
OdpowiedzUsuńCzekam i nie mogę się doczekać. Kocham twoje ff. Cieszę się, że będzie drugą część.
OdpowiedzUsuńChce drugą część! Czekam na epilog ❤️❤️
OdpowiedzUsuńTotalnie mnie zszkowalas! W ogóle się czegoś takiego ze strony Sam nie spodziewałam! Super rozdział ❤ nie mogę się doczekać epilogu i 2 części ❤ tak strasznie się ciesze, ze postanowiłas pisać dalej ❤❤❤
OdpowiedzUsuńCzekam na epilog i oczywiście drugą część
OdpowiedzUsuńKurwa płacze :( nie mogę poprostu łzy same mi lecą :( zabieram się za epilog bo juz dodany :)
OdpowiedzUsuńTakiego zakończenia to ja się nie spodziewałam płacze.
OdpowiedzUsuń