niedziela, 20 grudnia 2015

31. PROBLEM




-Wszystko spakowaliście? -pyta Liam, gdy schodzimy na dół.
- Chyba tak - mamrocze w odpowiedzi Rita i posyła mu delikatny uśmiech.
Gdy chłopak widzi jak blondynka męczy się na schodach ze swoimi walizkami od razu postanawia jej pomóc. Nie da się nie zauważyć rumieńców na jej twarzy, gdy ich dłonie niechcący się stykają. Liam patrzy się na nią dziwnie, a później zabiera torb i schodzi na dół, jakby nic się nie stało. Patrzę się na Megan i reszte dziewczyn, które plotkują niewzruszone. Czy tylko ja coś zauważyłam?
Aby nie mieć złudzie posyłam Ricie pytający wzrok, ale ona tylko niewinnie się uśmiecha. Okej, to dziwne.
Pewnie teraz bym do niej podeszła i zaczęła ją wypytywać o to co ona do jasnej cholery robi, ale akurat w tym samym czasie słyszę śmiechy z góry i kroki na schodach. Podnoszę głowę i widzę Dylan'a i Justina, którzy najwyraźniej rozmawiają o czymś fajnym, bo uśmiech nie schodzi z ich ust.
- Co jest takie śmieszne? - pytam i unoszę brwi.
Nie potrafię powstrzymać delikatnego uśmiechu, gdy widzę jak znowu się dogadują. Kiedyś mieli bardzo dobry kontakt, ale wszystko się popsuło, gdy zaczęłam dzielić z Dylan'em sekret o jego orientacji. Justin stał się zazdrosny, ale nie winię go za to. Nie ma pojęcia co się tak naprawdę dzieje.
- Nic takiego księżniczko - mówi i całuje mnie w policzek. Zaczynam chichotać, gdy powtarza to co najmniej kilka razy.
- Oh już przestań. Nie całuj jej tak. - Dylan udaje zniesmaczonego. - Bo jeszcze udusisz ją tą swoją słodkością i mnie przy okazji - żartuje, a Justin w odpowiedzi wystawia mu język. 
Staje za mną i obejmuje mnie w pasie. Kładzie głowę przy mojej szyi i całuje mnie w ramie. Czuję przyjemny dreszcz, który rozchodzi się po całym moim ciele.
- To nie moja wina, że Sammy ma takie całuśne policzki - mruczy na swoją obronę i znowu mnie całuje.
Dylan przewraca oczami, ale na twarzy ma uśmiech. Wiem, że cieszy się moim szczęściem, tym bardziej, że przecież od początku shippował nas jako parę.
- Dobra, zbierajmy się już - mówi Liam i klaszcze w dłonie. - Nie mam ochoty jechać w ciemną noc. 
Moje walizki są już w samochodzie, więc łapię Justin'a za rękę i razem wychodzimy na dwór.
- Tym razem to ja prowadzę! - krzyczy Justin i biegnie w stronę samochodu, a za nim Dylan
- Nie ma mowy, że pozwolę ci prowadzić mojego Tulipanka!
Wybucham śmiechem, gdy słyszę nazwę jego super samochodu.
Czasami nie mogę zrozumieć tego jak infantylni oni są.




***


   Po przerwie świątecznej wszystko się zmienia. Cały swój wolny czas spędzam, albo z Justinem, albo z Ritą lub Dylan'em. Megan wraca w łaski ludzi i znowu staje się w szkole bardzo popularna. Oczywiście odzyskuje dwóch służących, tylko tym razem Rita zostaje zamieniona na Kendrę. Widać, że nowa rudowłosa nie podoba się nawet Liam'owi, ale jak na razie dobrze to znosi.
- Niedługo wraca mój ojciec i mama chce żebym zaprosił cię na kolację - z zamyśleń wyrywa mnie głos Justin'a.
Krzywi się lekko na pomysł swojej mamy. Wiem jakie ma podejście do rodzinnych obiadów.
- Miałabym poznać twojego tatę? - pytam, gdy dociera do mnie cel zaproszenia.
Cóż, mimo wszystko zawsze chciałam go poznać. Zastanawiam się jaki jest. Podobny do Justin'a? A może całkowicie inny niż on? Ciemnowłosy kiedyś mi opowiadał o relacji z nim i z tego co wiem, nie są zbyt ciekawe. Jego ojciec ciągle wini go o śmierć Jake'a.
- Jeżeli nie chcesz, to nie musisz przychodzić - mówi bawiąc się naszymi splecionymi palcami. - To tylko durna kolacja.
Kręcę delikatnie głową.
- Przyjdę. - Uśmiecham się, gdy ten posyła mi niepewny wzrok. 
Sama nie jestem przekonana co do tego pomysłu, ale nie chce dać tego po sobie poznać.
Słyszę dźwięk dzwonka. Ostatnia lekcja.
- Chemia - wzdycham ze zrezygnowaniem.
- Ja mam powtórki do testu końcowego, a później trening- niechętnie wstaje i podaje mi rękę, aby pomóc mi się podnieść.
Ostatnio wszystko przypomina mi o tym, że Justin już za kilka miesięcy yjedzie na drugi koniec kraju. 
Chłopak idzie ze mną pod moją klasę. 
- Moja mama wyjechała dzisiaj w delegację i wróci za trzy dni - zaczynam przegryzając dolną wargę.
- Czy to jest propozycja księżniczko? - pyta, a gdy widzę jego minę już wiem o czym myśli. - Coraz bardziej mnie zadziwiasz - mruczy i za chwile dostaje ode mnie kuksańca w bok. 
- Ugh, nawet o tym nie pomyślałam - mamroczę nie wiedząc jakich słów użyć na swoją obronę.
No dobra pomyślałam. 
Kiedy mama powiedziała, że jedzie mimowolnie pomyślałam, że będę miała dom dla siebie... i cóż... Justin'a w moim łóżku.
- Ja tylko... nie chce być sama w domu przez te trzy dni i chciałam... - zaczynam się nieudolnie tłumaczyć, a chłopak śmieje się z mojego zakłopotania.
- Tylko winny się tłumaczy kochanie - mruczy i całuje mnie w policzek. 
Przewracam oczami. 
Jesteśmy już przy klasie. Chce szybko wejść do środka, aby nie mógł mnie jeszcze bardziej zawstydzić, ale chłopak łapie mnie za nadgarstek i przyciąga do siebie łącząc nasze usta.
- Nie uciekaj mi - mówi pomiędzy pocałunkami.
Chichoczę. Chłopak przejeżdża językiem po mojej dolnej wardze, ale tylko tyle udaje mu się zrobić. Czuję jak ktoś łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę klasy.
- Pomigdalicie się później! - krzyczy Rita i macha Justin'owi. - I tak masz ją tylko dla siebie - wytyka mu.
Jest już poza zasięgiem mojego wzroku. 
Czy to dziwne, że już za nim tęsknie? Mogłabym spędzać z nim wieczność.
Patrzę się na klasę, która przygląda na się z rozbawieniem. Oczywiście oprócz Alice i Megan. One patrzą się tak jakby miały nas zabić.
- Przestańcie się gapić, albo zarażę was moim rzekomym hiv'em - ostrzega i pokazuje palcem na dwie dziewczyny. 
Wybucham śmiechem, gdy nonszalancko wzrusza ramionami. Tylko ona potrafi śmiać się w taki sposób z plotek o samej sobie. Nawet jeżeli każdy ma ją za wariatkę.
- Wystarczy! - krzyczy nauczycielka, gdy wchodzi do klasy.- Panno O'Connel, proszę zająć swoje miejsce.
- Chyba Pani Bieber! - mówi Mike siedzący na końcu sali. 
- Zamknij się Mike - warczę na niego, gdy klasa wybucha śmiechem.
- Ktoś ma ból dupy, bo się nie załapał? - pyta Rita stając po mojej stronie.
Znowu słyszę śmiechy. Sama nie mogę powstrzymać się przed uśmiechem.
Wszyscy wiemy, że to tylko durne żarty.
- Spokojnie blondyneczko. Mike'a starczy dla wszystkich - cmoka do niej tym samym ją ripostując.
Tak wygląda każda lekcja z Mike'iem i Ritą.
- Cisza! Może już wystarczy? - upomina nas zdenerwowana nauczycielka.



***


Wychodzimy z klasy. 
Przez całą drogę przez szkolny korytarz Rita dziwnie się na mnie patrzy.
- No co? - pytam mrużąc oczy.
Dziewczyna wzrusza ramionami.
- Masz dzisiaj czas? - pyta.
- Do wieczora tak, później przychodzi Justin.
Rita uśmiecha się łobuzersko.
- Czy to oznacza to, co myślę, że oznacza?
- Nieee... - odpowiadam przeciągle.
- Sam - patrzy się na mnie pobłażającym wzrokiem.
- No nie. Będziemy sobie tylko siedzieć.
- Sam...
- Nie będziemy się pieprzyć przestań! - unoszę głos. 
Okazuje się to błędem, bo osoby wychodzące ze szkoły patrzą się na nas z cwanym uśmiechem. Czuję jak moje policzki robią się czerwone.
- Spokojnie Sam - grucha rozbawiona. - Tutaj chodzi tylko o to, że spotykasz się z Justin'em.
Marszczę brwi w niezrozumieniu. Ostatnio każdy robi mi aluzję co do mojego związku z Justin'em. Niech mi ktoś do jasnej cholery wyjaśni o co chodzi, bo chyba coś pomijam.
- A prościej?
Rita wzdycha.
Wychodzimy na parking szkoly, który zdążył już opustoszeć. Autobusy pojechały i zostały tylko samochody ludzi z drużyny w tym Justin'a i moje ferrari.
-No chodzi o to, że to Justin - zaczyna. - Nie mówię tego po to, żeby cię zdenerwować. Spał z połową żeńskiej części szkoły i przede wszystkim z Alice, która zapewne pozwalała mu na wiele - mówi, a ja krzywię się, gdy sobie to wyobrażam. - Dlatego myślałam, że wasz związek opiera się na seksie i tyle...
- A ty z nim spałaś? - pytam nim zdążę się powstrzymać.
Nastaje cisza. Rita patrzy się na mnie swoimi dużymi oczami i zaciska usta w wąską linię. 
O cholera, o cholera, o cholera, o cholera, o cholera, o cholera, o cholera, o cholera, o cholera, o cholera, o cholera, o cholera, o cholera, o cholera.
Nie chce tego słyszeć. 
Błagam.
- Dwa razy? - jej odpowiedź brzmi bardziej jak pytanie.
Kurwa mać.
-Dwa? - powtarzam. 
Przełykam ciężko ślinę. Wiem, że wtedy nie byliśmy razem i nie chce być na niego zła. Ale fakt, że pieprzył tyle dziewczyn staje się wkurwiający.
- Kiedy? - pytam, gdy mi nie odpowiada. 
- Pierwszy raz przed rozpoczęciem roku szkolnego, a drugi przed jego imprezą - przyznaje.
- Co? 
Jak to przed imprezą? Wiem, że wtedy byliśmy pokłóceni, ale...
- Nie lubiłam cię. Wiedziałam, że z nim kręcisz, więc chciałam ci zrobić na złość i tak wyszło - mówi i krzywi się. - Cholernie cię przepraszam. Byłam suką.
- Dobra. - Wystawiam ręce w geście kapitulacji. - Nie chce o tym rozmawiać. Błagam.
On mnie rozdziewiczył na swojej pieprzonej imprezie.
A przed tym spał z Ritą? Z kim jeszcze?
Najgorsze jest to, że nie mogę mu zrobić nawet sceny zazdrości, bo nie byliśmy wtedy razem, a to co było na imprezie już dawno poszło w nie pamięć.
Za dużo informacji jak na jeden dzień. O wiele za dużo.


JUSTIN
  Po treningu wchodzę do szatni. Trener dał nam dzisiaj niezły wycisk. Niedługo mecz ze szkołą z południowej części San Diego - East High. To finał i naprawdę musimy wygrać, tym bardziej, że oni zdobyli tytuł już trzeci rok z rzędu. Poszedłem pod prysznic, a gdy wróciłem w naszej szatni stał trener i coś mówił.
- O jesteś Bieber - odwraca się do mnie. - Czyli możemy zaczynać. - Klaszcze w dłonie. Nie bardzo wiem o co chodzi. Stoję i zaczynam czuć zimno, przez wodę kapiącą z moich mokrych włosów na mój tors. - Dzisiaj rozmawiałem z radą i zgodnie stwierdziliśmy, że przyda się zmiana kapitana. Przed finałem będzie jeszcze jeden mecz ze szkołą z innego miasta - tłumaczy. Kątem oka widzę jak Chris denerwuje się na wzmiankę o zmianie kapitana. Prawie się uśmiecham. - Bieber. Postaraj się na tym meczu. Bierzemy cię pod uwagę - mówi.
Przytakuje mu głową. Nie obchodzi mnie bycie kapitanem, ale każdy sposób jest dobry na wkurzenie tego małego chuja.
Trener jeszcze chwile gada i wychodzi. 
- No kurwa - słyszę jak Chris przeklina pod nosem.
Bycie kapitanem, to jedyne czym mógł się chwalić przed dziewczynami.
Tym je wyrywał. 
Uśmiecham się pod nosem i podchodzę do swojej szafki. 
- O stary - zaczyna ze świstem Mike, gdy zaczynam nakładać koszulkę. - Gdzie znalazłeś tygrysicę, która cię tak urządziła? 
- Tak myślałem, że długo nie wytrzymasz z niewinną Sam - dodaje ktoś.
Coś w ich słowach sprawia, że mam ochotę im przywalić, ale nie daje nic po sobie poznać. Oczywiście chodzi im o ślady, które zostawiła mi Sam kiedy uprawialiśmy seks na zgodę. Idealny... Perfekcyjny... Cholernie dobry seks.
Nie pomyślałbym, że potrafi być taka nie grzeczna żeby zrobić mi coś tak nieprzyzwoicie seksownego. 
Nigdy nie miałem zamiaru chwalić się tym co z nią robię, bo to nasza prywatna sprawa, ale oni wręcz sugerują, że ją zdradzam. 
A nigdy bym tego nie zrobił. Nigdy.
- Muszę cię zdziwić przyjacielu - mówię, gdy jestem już całkiem ubrany. Kładę rękę na ramieniu Mike'a i patrzę się na niego z cwanym uśmiechem. - To robota mojej niewinnej Sam - mówię pewnym siebie głosem i wychodzę z szatni. 
Słyszę za sobą głosy, ale mam to gdzieś. Mijam Chris'a, który wygląda tak jakby chciał mnie zabić.
Cóż, takie życie Chris. Ja ją pieprze, a ty nigdy nie będziesz. 


SAM
  Rita po szkole miała mi coś powiedzieć, ale gdy zobaczyła moją minę, gdy przyznała się do spania z Justin'em od razu z tego zrezygnowała. Tak więc, do wieczora siedziałam sama w domu. Kiedy nadeszła pora przyjazdu Justin'a tylko trochę się odświeżyłam. 
- Cześć księżniczko - mruczy, gdy wchodzi do mojego pokoju. 
Tak, nasz związek jest już na etapie "nie pukam do drzwi, kiedy wchodzę do twojego domu.".
- Cześć - posyłam mu wymuszony uśmiech. 
Nie chce rozmawiać o tym czego się dowiedziałam od Rity. Nie chce się z nim znowu kłócić, ale nie potrafię zachowywać się normalnie.
Całuje mnie w usta, a ja oddaje pocałunek. Kładzie się obok mnie na łóżku i wtula głowę w moją klatkę piersiową.
- Tęskniłem za tobą - mruczy.
Przez chwile chce włożyć rękę w jego włosy, ale coś mnie powstrzymuje. 
Boże, żałuję, że w ogóle zapytałam o to Ritę.
-Ta - odpowiadam cicho. - Em, ja za tobą też - dodaje, gdy moje słowa brzmią zbyt oschle.
Chłopak podnosi głowę i patrzy się na mnie zmartwionym wzrokiem. Już wie, że coś jest nie tak.
Jestem beznadziejną aktorką.
- O co chodzi? - pyta ostrożnie.
Wzdycham cicho.
- O nic.
- Nie - mówi i kręci głową. - Przecież widzę, że coś jest nie tak. 
- Nie rozmawiajmy o tym - odpowiadam cicho.
- Musimy. Jeżeli to ma być związek, to musimy się nauczyć rozmawiać o problemach - mówi, a mnie jego słowa aż zatykają. Brzmi tak dojrzale... Zupełnie nie to co ja.
Oblizuje usta i patrzę się na nieg niepewnie.
- Zapytałam się Rity czy kiedykolwiek z tobą spała... - zaczynam, a on od razu się krzywi i przymyka oczy.
- Sam... - wzdycha.
- Nie jestem zła - mówię od razu. - Nie byliśmy razem. Nawet przed tą nieszczęsną imprezą, więc nie mogę się złościć... Ale nie mogę przestać o tym myśleć - przyznaje niepewnie.
Justin bierze moją dłoń w swoją. 
- Nie wiem co chcesz ode mnie usłyszeć... - mówi cicho.
- Nie wiem, prawdę? - pytam jakby bardziej samą siebie.
Justin unosi brwi i patrzy mi się w oczy.
- Chcesz prawdy? - pyta i robi pauzę, patrzy się w moje oczy tak jakby szukał cienia zawahania. - Kocham Cię. Wiem, że spałem z dużą ilością dziewczyn i wiem, że jestem dupkiem. Ale nigdy nic do nich nie czułem. To było bezuczuciowe i nijakie. Dopiero przy tobie poczułem jak to jest robić to z miłości - mruczy i opiera swoje czoło o moje. - Nie zmienię tego co kiedyś robiłem, ale przysięgam ci, że od czasu kiedy na mojej imprezie poszliśmy do łóżka ani razu nie przespałem się z żadną inną dziewczyną i ani razu o tym nie pomyślałem. Nawet nie chce kochać się z kimś innym niż ty  - wzdycha i przymyka oczy. - Po prostu musisz mi uwierzyć. 
Zaciskam usta w wąską linię i przez chwilę myślę nad odpowiedzią. Coś w jego sposobie patrzenia na mnie nie pozwala mi nawet pomyśleć, że kłamie. 
- Wierzę ci - szepczę i całuję go w usta.
Justin uśmiecha się lekko.
- Już czujesz się lepiej? - pyta
Odwzajemniam uśmiech. 
- Tak. Czy to znaczy, że w końcu potrafimy jako tako rozwiązywać swoje problemy? - pytam ze śmiechem.
Justin chichocze i przytakuje głową.
- Na to wygląda księżniczko. 


19 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej! Jak to "troche sielanki nikomu nie zaszkodzi, zwłaszcza, ze final coraz bliżej"? Czyli final będzie katastroficzny? 😭😭 Nie rob tego, noo 😢 Maja być kwiatki, serduszka, Amorki, caluski i wszystkie inne te tandetne rzeczy, które wbrew pozorom uwielbiamy. Nie rob mi tego 😭😭😞 Nie spodobało mi sie tez to, jak Justin "powiedzial" sobie w myślach "Ja ja pieprze, a ty nie Chris" czy cos takiego... No, ale nadrobil to wyznaniami pod koniec rozdzialu ❤ Megan yyyy co ty odpieprzasz? Naprawde zaczynam myśleć, ze to ona zawsze byla ta zla... Co jej odbilo? Naprawdę "Fejm" jest dla niej ważniejszy od przyjaciół? Zalosne Megan, ŻAŁOSNE.

    OdpowiedzUsuń

  3. Jejku ale jest teraz świetnie , ciesze się ,że dodałaś rozdział po tym jak przeczytałam rozdział na 18th . zdecydowanie poprawiałaś mi humor tym rozdziałem ❤️ Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Pieprz sie Chris. Pieprz sie Alice. Pieprz sie Megan. Wszyscy sie pieprzcie i zostawcie naszych zakochancow w spokoju. Hahaha a masz Mike! 😂❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepiej mi się czyta jak u Sam i Justina jest czysta sielanka tak jak teraz no! Takie rozdziały mogę mieć codziennie i przysięgam ze mi się nie znudzą :D

    Buzi

    OdpowiedzUsuń
  6. Aww mike hahah rozwala a Justin Powala ❤❤

    Jeju ma być zakończenie szczęśliwe bo inaczej twoja vagina pozna mój gniew!!!  ̄﹏ ̄ ̄﹏ ̄ ̄﹏ ̄ ̄﹏ ̄▔□▔)/▔□▔)/▔□▔)/

    OdpowiedzUsuń
  7. A moze bedzie druga cześć ? Szczerze mówiąc mogła by być bardzo fajna 😋 Super . Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ej ja nie chcę końca :( rozdział super jak zawsze :). A co do koncertu, dalej nie moge uwierzyć w to że moje marzenie sie spełni 11 listopada :) z trudem namówiłam mame to prezent na urodziny i święta i nie żałuję :) ja mam golden za 385 a ty?

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak słodkoo :D
    /s

    OdpowiedzUsuń
  10. Tutaj już naprawdę nie wiem co napisać, odebrało mi mowę. XD
    Czekam na kolejny, weny życzę. ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ludzie komentujemy! Co tak słabo z komentarzami?!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeju to opowiadanie jest cudne serio! :3 I oni tacy idealni ❤ Też jadę na Justin'a i dalej nie wierze *-*

    OdpowiedzUsuń