niedziela, 29 listopada 2015

28. OBOJĘTNOŚĆ

   


  Siadam obok Rity i jakby nigdy nic rozpoczynam rozmowę o świętach. Ignoruje fakt, że ta mała wywłoka ciągle siedzi na jego kolanach. Wszyscy włączają się do rozmowy i robi się nawet zabawnie. Dylan spóźnia się już ponad pół godziny i zastanawiam się, czy do niego nie napisać. Przecież musi przyjść, sam mnie do tego namawiał.
- Co z Sylwestrem? - pyta Liam i klaszcze w dłonie. 
Uśmiecham się szeroko.
- Jak to co? - odpowiada Megan. - W tym roku mam wolny domek w górach. Możemy tam pojechać - proponuje, a wszyscy od razu popierają jej pomysł.
Cóż, sama jestem za tym żeby wyjechać. Nie mam ochoty spędzać Sylwestra w San Diego. 
- Daleko to? - pyta Justin, a ja pierwszy raz od paru tygodni słyszę jego głos.
Przed świętami zachowywałam się jak przysłowiowa "zimna suka". Flirtowałam z innymi chłopakami, ignorowałam go i na każdym kroku dawałam mu do zrozumienia, że już się z niego wyleczyłam.
Co oczywiście było kłamstwem.
Po tym wszystkim nie dziwię się, że znalazł sobie Kendre.
- Jakąś godzinę drogi od San Diego - odpowiada z uśmiechem. 
Patrzę się przez chwilę na Justin'a. Spędzanie Sylwestra z naszą paczką i tym samym z Justin'em jest nieunikniona. Ale skoro gadamy o tym w większym gronie, to pojadą też Alice i Kendra, a ja nie wiem czy chce cały wieczór patrzeć jak ona i Justin wymieniają się śliną.
Krzywię się lekko na tą myśl i w tym samym czasie łapię chwilowy kontakt wzrokowy z Justin'em. Odwracam szybko wzrok i wstaję z kanapy. 
- Pójdę zadzwonić do Dylan'a - informuję ich i wychodzę z salonu.
Przechodzę przez hol, aż w końcu widzę drzwi na taras.
- Ja też muszę coś załatwić - słyszę stłumiony głos Justin'a i już wiem, że idzie do mnie.
Jakby nigdy nic wychodzę na taras i wybieram numer Dylan'a.
Nie odbiera.
Pocieram ramiona, gdy zaczyna wiać wiatr.
- Wszystko okej? - słyszę za sobą jego głos.
Odwracam się powoli i napotykam przeszywający wzrok szatyna.
- T-tak - odpowiadam niepewnie. Nie pomyślałabym, że będę przy nim aż tak zakłopotana. - Wszystko okej - dodaje cicho.
Obserwuje jak oblizuje powoli usta i zastanawia się nad czymś.
- Wtedy kiedy zadzwoniłaś... - zaczyna niepewnie, ale ja szybko kręcę głową.
- Zapomnij o tym. To się więcej nie powtórzy - mamroczę cicho.
Otwiera usta, aby coś jeszcze powiedzieć, ale nim słowa wypływają z jego ust ja go wyprzedzam:
- Pamiętam wszystko - mówię nagle. - Pamiętam wszystko z tam tej... nocy - dodaje niepewnie.
Widzę jak oczy chłopaka robią się większe, a usta lekko się rozchylają.
- Zachowałam się nieodpowiednio. Zwaliłam na ciebie całą winę, a tak naprawdę to ja... - robię pauzę, aby po chwili zaśmiać się bez humoru - to ja zaciągnęłam cię do łóżka. Chciałam tylko, żebyś wiedział, że nie winię cię za to. Przynajmniej nie w całości - mówię i wzruszam ramionami.
Gdy nastaje między nami cisza chce odejść, ale nagle zatrzymuje mnie jego ręka na moim nadgarstku.
- Chce spróbować jeszcze raz. Chce być z tobą Sam - moje tętno przyśpiesza, gdy przeszywa mnie swoimi brązowymi tęczówkami.
Wzdycham cicho i powoli kręcę głową. Przez czas kiedy się nie odzywaliśmy miałam dużo czasu, aby pomyśleć. Ten fakt mnie przeraża, ale doszłam do jednej wniosku.
- Nie znasz mnie Justin - wzdycham cicho.
Marszczy brwi i patrzy się na mnie niezrozumiale.
- Przecież znam cię lepiej niż--
- Wcale nie - zaprzeczam. - Pamiętasz pierwsze dni od naszego spotkania? Byłam nieśmiałą, szarą i nieatrakcyjną dla ciebie dziewczyną. Gdyby nie to, że Megan kazała mi się inaczej ubierać i zachowywać nigdy byś na mnie nie spojrzał - wzruszam ramionami i czuję uścisk w brzuchu. Wypowiedziane słowa na głos bolą o wiele bardziej niż gdy o nich pomyślisz. - Ale to właśnie prawdziwa ja. Nie ta idealna, zawsze piękna i pewna siebie. Tylko ta druga ja. Nieśmiała, dziwna i mająca gdzieś to czy ludzie ze szkoły ją lubią czy nie. Możliwe, że coś poczułeś. Ale poczułeś to do Sam, która nawet nie istnieje. Dlatego uważam, że próbowanie czegokolwiek jest bez sensu - odpowiadam i odchodzę. Popycham drzwi, aby wejść do środka, gdy nagle zatrzymuje mnie jego głos.
- Znam cię - odpowiada pewnie. - Może ci się wydawać, że tak nie jest, bo jestem tylko facetem, ale to prawda - mówi, a ja powoli odwracam się twarzą do niego. - Wiem, że kiedy się denerwujesz zawsze przegryzasz dolną wargę i właśnie teraz to robisz - przyłapuje się na tym, że naprawdę to robię. - Wiem, że codziennie rano, zaraz po wstaniu masz głupi zwyczaj otwierania okna, co zawsze mnie wkurza, bo chce spać, a jest mi zimno - uśmiecham się lekko. - Wiem, że kiedy czegoś nie rozumiesz, ale wstydzisz się przyznać marszczysz śmiesznie nosek. Wiem kiedy kłamiesz, bo wtedy zawsze uciekasz wzrokiem w bok. Nigdy nie potrafiłaś utrzymać ze mną kontaktu wzrokowego, bo jesteś nieśmiała. Rumienisz się za każdym razem kiedy cię pocałuję i najdziwniejszy fakt: najpierw wlewasz gorącą wodę do kubka, a dopiero później wrzucasz torebkę herbaty. Coś czego nigdy nie potrafiłem zrozumieć - marszczy brwi i chichocze, a ja nie mogąc się powstrzymać robię to samo. - Nie podobałaś mi się od dnia kiedy zaczęłaś inaczej się ubierać, tylko od dnia kiedy popchnąłem cię na tą pieprzoną ścianę. Spojrzałem się w twoje oczy i zacząłem w myślach wyzywać się od idiotów. Nie mogłem sobie podarować tego jak cię potraktowałem. Może i Megan cię zmieniła, ale przy mnie zawsze byłaś sobą. Zakochałem się w tej nieśmiałej, dziwnej i uroczej Sam. Zakochałem się w prawdziwej tobie - kończy, a ja ze zdumienia nie wiem co mam odpowiedzieć.
Połowę z tych rzeczy nigdy nawet ode mnie nie usłyszał, więc skąd to wiedział.
- Dylan! - słyszę pisk Megan z głębi domu, ale nie potrafię się ruszyć. 
Justin wzrusza ramionami.

- Więc nie musisz mnie do siebie zniechęcać, ani mówić, że Cię nie znam - wzdycha zrezygnowany. 
Mija mnie i wchodzi do domu, a ja jeszcze przez chwilę stoję na zimnym mrozie. 
Muszę być obojętna. 
Tylko wtedy wszystko będzie okej. Jak dam się wciągnąć, to znowu będę cierpieć. 
Wchodzę do domu i przybieram nadzwyczajny wyraz twarzy, przez parę ostatnich tygodni obojętność pomogła mi przetrwać, teraz też musi się udać.
Witam się z Dylan'em i wszyscy zaczynamy ustalać szczegóły wyjazdu. 
Gdy dochodzi dwudziesta pierwsza wstaje z miejsca. 
- Muszę iść.  Obiecałam mamie i Ryan'owi, że zjem z nimi kolację - tłumaczę.
Megan podchodzi do mnie z zawiedzionym wyrazem twarzy i przytula mnie.
- Myślałam, że dzisiaj będziesz u mnie spała - mamrocze. 
- Spokojnie. Jak chcesz mogę wprosić ci się jutro - mówię z uśmiechem, a ona go odwzajemnia.
Żegnam się ze wszystkimi, ale Justin tylko odprowadza mnie wzrokiem.


JUSTIN
Obserwuje jak wychodzi z domu Megan. Przez jedną sekundę utrzymuje z nią kontakt wzrokowy, ale chwilę później sama go zrywa.
- Dobrze, że dałeś sobie z nią spokój Justin - mruczy przy moim uchu Kendra.
Ciągle tępo patrzę się w drzwi i nie mogę pozbyć się z głowy natłoku myśli.
- Ta - odpowiadam i wstaje z miejsca. - Megan, ja też już się będę zbierał - mówię i składam pocałunek na jej policzku, za co otrzymuje zniewistniałe spojrzenie Liam'a. 
Śmieję się, a on mi zawtórowuje.
- Nie zabiorę ci jej - upewniam go.
- Justin woli kogoś innego - grucha Dylan z drugiego końca pokoju.
Wszyscy się śmieją, a ja tylko kręcę pobłażająco głową.
Jest w tym dużo racji. 
Wychodzę z jej domu i odpalam samochód. Gdy jadę mam dużo czasu na myślenie i niestety moje myśli zawsze krążą wokół Sam. 
Wzdycham.
Nienawidzę tej jej obojętności. Czasami się uśmiecha, ale to naprawdę rzadkość. Traktuje mnie tak jakbym zawsze był dla niej nikim. Ale ja nie wierzę to, że tak szybko mnie zapomniała. Nie mogłaby.
Parkuję w garażu i wchodzę do domu. Od razu czuję zapach dobrego jedzenia.
- Co gotujesz? - pytam, gdy wchodzę do kuchni.
- Karpia kochanie - odpowiada i uśmiecha się szeroko.
Wyjmuję z lodówki sok i wlewam sobie do szklanki.
- Czemu jesteś tak wcześnie? I nie jesteś pijany? - pyta ostrożnie, gdy zaczynam pić. 
Wzruszam ramionami. Ostatnio wcale nie piję. Mam nauczkę po tym co zrobiłem Sam i szczerze powiedziawszy nie ciągnie mnie do picia.
- Nie piłem i nie chciało mi się już tam siedzieć - odpowiadam jakby to było nic. - Pomóc ci w czymś? - pytam, gdy wstawiam szklankę do zmywarki.
Mama odkłada szmatkę i wyciąga ręce do góry.
- Okej, wystarczy. Co zrobiłeś z moim synem? - pyta, a ja przewracam oczami i uśmiecham się lekko.
- Chciałem być po prostu miły - tłumaczę, ale przez to jej oczy robią się jeszcze większe.
- No i o to chodzi. Coś się stało? - pyta.
Wzdycham i siadam na blacie.
- Cóż, raczej powinnaś się zapytać co się nie stało- odpowiadam. - Ale nie chce o tym rozmawiać - dodaje szybko. 
Nie mam ochoty na zwierzanie się czy cokolwiek.
- W porządku - nawet na mnie nie naciska co jest w sumie dziwne. - Po prostu zauważyłam, że od paru tygodni jesteś jakiś inny. Spokojniejszy. Jakbyś trochę... no nie wiem, wydoroślał? - pyta samą siebie i wzrusza ramionami. - W każdym razie, myślałam, że to nigdy nie nastąpi.


SAM
- Mamo... - zaczynam ostrzegawczo, gdy chowa mi tabletki do torby i jedną podaje mi teraz.
- Bez dyskusji Sam - mówi. - Jak jej nie weźmiesz, to nigdzie cię nie puszczam - uderzam się otwartą dłonią w czoło, czując coraz większe zażenowanie.
Nie wierzę, że to robi.
- Nie będę uprawiać seksu mamo - wyrzucam ręce w powietrze - I nie będę brała antykoncepcji czy chuj wie czego - warczę i wskazuje na tabletkę w jej ręce.
- Sam! Słownictwo! - upomina mnie i robi minę jakbym powiedziała, że zabiłam człowieka.
Moja matka zwariowała, przysięgam. 
Wdech i wydech.
- Nie. Wezmę. Tego. Czegoś - mówię stanowczym głosem.
- W takim razie nigdzie nie jedziesz. Jesteś nastolatką, a ja pamiętam co robiło się w twoim wieku - mówi, a ja otwieram szeroko oczy.
Nie chciałam tego wiedzieć.
- Mamo! - unoszę głos.
Niech ta rozmowa się już skończy błagam.
Mama wzrusza ramionami jakby to było nic takiego.
- Jestem pewna, że coś już wiesz o tych sprawach. Tym bardziej, że przecież pamiętam tego chłopaka, który brał prysznic w gościnnej łazience. Nie jestem głupia - informuje mnie, a moja szczęka automatycznie spada w dół.
Nie wierzę w to. 
- Wie-Wiedziałaś o tym? - jąkam się, gdy ta ciągle ma na twarzy nonszalancki wyraz. 
- Jestem twoją matką. Widzę kiedy kłamiesz i nieudolnie próbujesz chować chłopaka w łazience. Uwierz mi.
WDECH I WYDECH.
Tak się starałam, żeby go ukryć. Boże! Ja weszłam mu pod prysznic i to wszystko tylko po to, aby ona go nie zobaczyła.
Czuję jak policzki zaczynają mnie piec.
- Więc albo to bierzesz, albo  nigdzie nie jedziesz - stawia mi warunek, a ja wbrew własnej woli muszę pójść z nią na kompromis.



○○


Jechaliśmy na dwa samochody, bo oczywiście Chris, Alice i Kendra musieli zabrać się z nami. Wiem, że Megan ze znajomości z tymi wywłokami czerpie korzyści, ale coraz bardziej zaczynają mnie denerwować.
I Megan też.
Jest za bardzo podatna na szał popularności i zrobi prawie, że wszystko, aby być kimś fajnym. A przecież jeszcze niedawno ich nienawidziła. Ja za to załatwiłam miejsce dla Rity, która ostatnio wydaje się najnormalniejszą osobą.
Jechałam w samochodzie z Ritą, Dylan'em i Chris'em, który nam się wepchał. Siedziałam na miejscu pasażera i szczerze współczułam Ricie, która musiała obok niego siedzieć. Niestety nie było dla niego miejsca w samochodzie, który prowadził Liam. Była tam Kendra, Alice, Megan i oczywiście Justin. Nie chciałam tam z nimi siedzieć i wybrałam bardziej przestronny samochód. Wyjechaliśmy wieczorem i w połowie drogi było już ciemno.
- Liam mi napisał, że na najbliższej stacji robimy postój, bo Alice musi do toalety. Mówi, że zaczęła pić z Justin'em i teraz ją ciśnie - chichocze Dylan, a gdy widzi mój wyraz twarzy krzywi się lekko. - O cholera, przepraszam - mamrocze. - Frajer ze mnie.
Przełykam ślinę i macham melancholijnie ręką.
- Nieważne - bagatelizuję sprawę. 
Dylan patrzy się na mnie z powątpiewaniem, ale już nic nie mówi.
Przenoszę wzrok na okno. Justin dawno nie pił. Przynajmniej tak powiedział mi Liam, więc czemu teraz to zrobił?
Po niecałych dziesięciu minutach zatrzymujemy się na stacji. Wychodzimy z samochodu i podchodzimy do reszty. Alice popędziła do łazienki, a Liam podjechał, żeby zatankować. 
Megan w swoim lusterku poprawia sobie włosy, a Kendra nawet nie wysiadła z samochodu. Patrzę się na Justin'a, który odpala skręta i zaciąga się mocno.
- No idź do niego - słyszę za sobą cichy głos Rity. 
Uśmiecha się do mnie lekko. Wzdycham i powoli kręcę głową.
- To nie jest dobry pomysł. Nie dogadujemy się - mamroczę niepewnie.
Rita kładzie rękę na moim ramieniu.
- Nie dogadujecie się, tylko dlatego, że ktoś zepsuł waszą relację - mówi i wymowie patrzy się na Kendre.- Serio, na twoim miejscu pokazałabym tym sukom, że jesteś górą.
Chichoczę i tym samym zwracam na siebie uwagę Megan i Justin'a. Szatyn patrzy się na nas z zaciekawieniem, a Megan unosi brwi.
Cóż, nigdy tak naprawdę nie rozmawiałam z Ritą. I z tego co pamiętam ona była tą, która narobiła najmniej szkód. 
- Możemy jechać - mówi Alice i uśmiecha się łobuzersko do Justin'a. -Teraz to ja wygram - śmieje się.
Liam podjeżdża swoim samochodem. Justin patrzy się niepewnie raz na mnie, raz na samochód, którym do tej pory jechał, aż w końcu mówi:
- Tym razem jadę z Dylan'em.
Patrzy się na mnie przeszywającym wzrokiem,a gdy tylko wypowiada te słowa każdy staje w miejscu. Włącznie ze mną. 
- Nie, jedziesz z Liam'em - odpowiadam cicho.
Chłopak unosi brwi i wyrzuca niedopałek skręta.
- Nie możesz mi rozkazywać Sam - wzrusza ramionami. - Jadę z Dylan'em.
Wzdycham i przewracam oczami. Nie chce z nim jechać.
- Nie, jesteś podpity, a ja nie będę znosiła twojego towarzystwa - mówię z ciągle kamienną twarzą.
On uśmiecha się sarkastycznie, a ja zaczynam się zastanawiać co się stało z tym normalnym Justin'em.
- Boisz się, że znowu cię przelecę po pijaku? - prycha.
Wszyscy głośno wstrzymują oddech. 
Czuję niesamowity ból brzucha, gdy wypowiada te słowa. 
- Ty... - mówię i zatrzymuje się szukając wystarczająco dobrej obelgi.
- Przesadziłeś Justin - mówi Dylan tym samym stając w mojej obronie.
Justin oblizuje usta i kiwa powoli głową. Czekam na jego "przepraszam". Zawsze to robi kiedy ma nadzieję, że jedno głupie słowo załatwi sprawę.
- Ja... - zaczyna i wzdycha - mam to gdzieś okej? - mówi nagle, a ja przyglądam mu się ciągle zdenerwowana. - Mam to gdzieś! - powtarza głośniej i wbija we mnie swój wzrok. - Nie mogę już tak dłużej! Jesteś tak cholernie obojętna!  Traktujesz mnie jak pieprzone powietrze, jak kogoś kto nigdy nic dla ciebie nie znaczył! - Jego głos z każdą chwilą jest coraz głośniejszy. Ludzie na stacji zerkają ukradkiem w naszą stronę. - Wolałbym, żebyś cały czas na mnie krzyczała i przeklinała. Chce żebyś powiedziała mi jak bardzo mnie nienawidzisz, lub pieprzone cokolwiek, Sam! - wyrzuca ręce w powietrze. Pijany Justin jest zbyt szczery i bezpośredni. Jego oddech przyśpiesza. Wkłada ręce we włosy i ciągnie za ich końce. Podnosi wzrok i patrzy się w moje oczy, a gdy zauważam w nich łzy przełykam głośno ślinę. 
- Justin... - zaczyna ostrzegawczo Liam, gdy ten podchodzi do jakiegoś kosza i kopie go z całej siły.
Chyba wszyscy wiedzą co się dzieje, kiedy Justin się denerwuje. Wpada w szał i nikt nie potrafi go uspokoić.
Liam kładzie rękę na jego ramieniu, ale zamiast tego on go odpycha.
- Spierdalaj ode mnie! - krzyczy, a ja podskakuję lekko, gdy słyszę ton jego głosu. 
Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam.
Tym razem podchodzi do niego Chris i to okazuje się największym błędem. Od razu dostaje od niego w twarz i upada na ziemię. Justin kopie go w brzuch, a później siada na niego i zaczyna okładać go pięściami. Chris nie ma szans.
- Zróbcie coś do jasnej cholery! - krzyczę, gdy nikt nie reaguję.
Dylan automatycznie podchodzi do niego i ciągnie go za ramiona, ale to nic nie daje.
- Gdybyś się nie wpieprzał, nic by się nie stało! - krzyczy Justin pomiędzy uderzeniami. 
Jest cholernie przerażający. Niedobrze mi kiedy pomyślę sobie, że jest w stanie zrobić Chris'owi coś takiego. Nagle chłopak przekręca się i teraz Justin leży. Uderza go raz i z tyłu pojawia się Dylan i Liam. Odciągają Chris'a, bo ten im na to pozwala. Justin wstaje i znowu do niego podchodzi.
- Wystarczy! - wydzieram się, gdy widzę krew na twarzy Justin'a. 
Szatyn robi zamach, aby znowu go uderzyć, a ja ryzykując wszystko wbiegam pomiędzy nich i kładę rękę na klatce piersiowej Justin'a. Zdążyłam już przymknąć oczy, gdy nagle jego ręka zatrzymuje się w ostatniej chwili.
- Przestań - szepczę drżącym głosem i dopiero teraz czuję łzy na policzkach. - Proszę cię - łkam.
Obejmuję go ramionami i przyciągam do siebie. Po chwili czuję jak wypuszcza wstrzymywany oddech, a w moim sercu automatycznie pojawia się ulga. Owija ręce wokół mojej talii i wtula się we mnie. Moja klatka piersiowa unosi się i opada od płaczu, który mnie opanował. Jedną rękę kładzie z tyłu mojej głowy. Przymykam oczy. Dotykam go pierwszy raz od kilku tygodni i cholernie mi tego brakowało.
- Przepraszam - szepcze cicho. - Przepraszam - powtarza, a ja zaciskam oczy. 
Nie chce już nigdy więcej zobaczyć takiego Justin'a. 
Trwamy tak przytuleni do siebie dłuższy czas. Oddech Justin'a się uspokaja i mam wrażenie, że automatycznie wszystko inne też się uspokoiło.
- Powinniśmy już jechać - słyszę za sobą niepewny głos Liam'a.
Powoli przytakuje mu głową. 
Odsuwam się od Justin'a i idę w stronę samochodu Dylan'a. Gdy Justin chce odejść przytrzymuje go ręką.
- Jedź z nami - mówię cicho i pociągam nosem. 
Chłopak nic nie odpowiada tylko delikatnie przytakuje głową.
Chris patrzy się raz na mnie, raz na Justin'a i najwyraźniej nie wie co ma robić.
- Pojadę z Liam'em - wzdycha po chwili. 
Wygląda jakby cierpiał. Nie chce mu sprawiać przykrości, nawet po tym co zrobił. Mam nadzieję, że jego uczucia do mnie zniknął.
Wsiadamy do samochodu. Przez cały czas nikt się nie odezwał. Poza Liam'em i Dylan'em, który dawali sobie wskazówki przed odjazdem. Siadam z tyłu razem z Justin'em, a Rita zajmuje miejsce pasażera. Gdy nasze wzroki się spotykają uśmiecha się do mnie podbudowująco.
Jeszcze czeka nas ponad godzina drogi i to wszystko przez ten nieszczęsny postój. Justin siedzi na samym brzegu z wzrokiem utkwionym w oknie. Od tam tej pory nawet się na mnie nie spojrzał. Czuję niemiły uścisk w sercu. Chce zapomnieć o tej sytuacji raz na zawsze. Zachowywał się jak ktoś kogo kompletnie nie znam. Nie był tym słodkim, uroczym Justin'em. Nie był moim Justin'em. Możliwe, że po tym wszystkim powinnam czuć niepokój, ale jedyne co czuje to troska i żal. Jest taki przygnębiający i smutny, że gdy tylko na to patrzę chce mi się płakać. 
Niepewnie wyciągam rękę i łączę ją z jego. Wzrok ciągle ma utkwiony w szybie, ale czuję jak mocniej ściska moją dłoń. Ma pozdzierane knykcie, a z jego dolnej wargi wyleciała mała strużka krwi. Nawet nie próbuję go namówić do opatrzenia ran, bo wiem, że musi najpierw ochłonąć.
Po jakimś czasie Rita odwraca się w naszą stronę, aby spojrzeć co u nas. Jej wzrok ląduje na naszych dłoniach i mimo, że to dla niej zapewne dosyć szokujący widok nic nie mówi. 
Gdy czuję zmęczenie kładę głowę na ramieniu Justin'a.W końcu odwraca wzrok od szyby i przygląda mi się. Jego ręka delikatnie sunie po moim policzku. Zamykam oczy i oddaje się przyjemności. 
Dopiero kiedy dzieje się coś złego zdajesz sobie sprawę z tego jak ważna jest dla ciebie druga osoba. 
I chyba dopiero teraz to zrozumiałam.

43 komentarze:

  1. O mój Boże, jaki rozdział jest super. :O Czytałam z otwartymi ustami go, nie mogąc uwierzyć co w nim się dzieje. xD
    Testy próbne, no no.. Trzymam kciuki i wszystko inne, żeby dobrze poszło! Wierzę w Ciebie! :")
    Czekam na kolejny! Weny życzę! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Aw jejku jaki świetny. Nie spodziewałam się tego.
    Mam nadzieję że dobrze napiszesz, też niedługo pisze wiec znam ten ból..

    OdpowiedzUsuń
  3. TAK! TAK! TAK! KOCHAM CIE! ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko... nie wiem co czuję w tym momencie, czy radość, czy szok, czy może radość i szok.
    Jejku to było takie piękne! Teraz już muszą być razem ♥
    czuję, że podczas sylwestra coś niegrzecznego wydarzy się w ich domku i mam nadzieję, że mam rację :D
    KOCHAM TO I CIEBIE
    A.T

    OdpowiedzUsuń
  5. Też piszę testy, ale w przyszły poniedziałek, życzę powodzenia, napisz później jak poszło i co byli ahahahah! Świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest genialny :) czekam na kolejny. Życzę powodzenia na testach też to musiałam przetrwać. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest to moje ulubione opowiadanie, naprawde ;). Czytam wiele ale twoje sie inne, oczywiście pozytywne do tego rozdziały sa estetycznea także regularnie i czesto je dodajesz. Podziwiam Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Oo tak to jest to! Tak ma byc Justin ma byc z sam i koniec! Rozdział incredible! I powodzenia na teztach trzymamy kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  9. Awww ... Te ostatnie zdania ,, Dopiero kiedy dzieje się coś złego zdajesz sobie sprawę z tego jak ważna jest dla ciebie druga osoba.
    I chyba dopiero teraz to zrozumiałam." Mam nadzieję , że wreszcie będzie wszystko dobrze a nawet i IDEALNIE . To jak jej Justin zaczął wymieniać co robi np : że najpierw naewa do kubka gorącą wodę a potem daję herbate to było takie słodki i kochanie . Mam nadzieję , że wszystko się umoży i , że będzie ślub , dzieci , dom i wgl . Czekam nn ❤️❤️❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam to !!! Mam nadzieje, że już nie bedzie takich dram co doprowadzi do ich zerwania :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham najbardziej na świecie..

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak mi serce bije omg, mocny rozdział ! Mam nadzieje ze wrócą do siebie // @biebrix

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurde ten wybuch Justina na stacji! Ja pierdole! To było takie mocne a zarazem mega słodkie,urocze i szczere ze az miałam łzy w oczach! Nadal mam! Tak bardzo chce żeby się pochodzili... serce mi pęka bo kuzwa tak bardzo za nimi tęsknię :/ dobrze ze Sam wreszcie zrozumiała ze zależy jej na Justinie... kurwa szkoda ze zajęło to jej tyle czasu XD

    Buzi

    OdpowiedzUsuń
  14. K o c h a m
    C i e
    D z i e w c z y n o

    OdpowiedzUsuń
  15. Pffff moje komentarze zawsze są ładne. To było takie szokujące yen jego wybuch ale z jednej strony to było takie urocze i szczere z drugiej jednak trochę straszne ja rozumiem nie radził sobie No ale od razu ją obrazić na początku później atakuje Chrisa, niby go nie lubię No ale tak z dupy go pobić No ale to jak ona go uspokoiła było takie słodkie że wystarczy tylko ona a on znowu staje się normalny. Weny życzę i powodzenia na testach próbnych <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Kurcze, tyle sie dzieje.
    Jesteś zajebista!

    OdpowiedzUsuń
  17. Super najlepszy do nn <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Kocham <3 do nn :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Ahh ten Justin taki porywczy 😍 nie mogę sie juz doczekać następnego:*

    OdpowiedzUsuń
  20. Genialny , nareszcie Sam się ogarnęła :D Justin jest taki taki...intensywny nie wiem jak inaczekam go opisać, jest boski i to ja bardzo mu zależy na Sam awsedjajandk *.*

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny , czuje ze w sylwestra będzie gorąco awajahsj już nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  22. Piękny omg Justin taki boski agwjdjhdisbbdkskjs Kochan to ff

    OdpowiedzUsuń
  23. Jesteś świetna serio najlepsze ff jakie czytam ciągle coś się dzieje , uwielbiam to nawet jak się kłócą , nie ma nudy i to jest genialne *.* :**

    OdpowiedzUsuń
  24. Jeju nie mogę się doczekać następnego , tyle się dzieje , kocham to ����

    OdpowiedzUsuń
  25. " Jestem twoją matką. Widzę kiedy kłamiesz i nieudolnie próbujesz chować chłopaka w łazience. Uwierz mi. " - Ten tekst mnie rozłożył na łopatki :D Długo mnie tu nie było, bo niestety nie miałam czasu :// No, ale w końcu jestem, przeczytałam i muszę przyznać, że rozdział jest genialny *-* Zakochałam się w nim od nowa, po prostu genialny! <3

    Czekam na kolejny, buzi :*
    xx

    OdpowiedzUsuń
  26. Piękny. Czekam na kolejny :***

    OdpowiedzUsuń
  27. Czekam na kolejny :**
    Twoje opowiadania są przepiękne <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Jeden z najlepszych rozdzialow! Do weekendu!<3

    OdpowiedzUsuń
  29. Oooo ale fajnie, mój komentarz powinien być 35. XD
    Przeczytałam rozdział już dawno ale dopiero teraz mogę skomentować. ;c
    Tak wiec komentuje, rozdział jest boski, czytam go codziennie, bo nie mogę przestać. Haha.
    Ta sytuacja z tabletkami, szykuje się sylwestrowe 18+ z Justinem?
    To było moje pierwsze skojarzenie, co raz gorzej że mną. xx
    Czekam do piątku? Oby do piątku!
    Ps. Zapraszam do siebie na pierwszy rozdział, niestety krótki, ale jest. http://friends-jbff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  30. Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  31. To się porobiło xD Przez szał Justina niektóre osoby nie wyszły bez szwanku, ale to nie ważne, ważne, że wszystko się wyjaśniło :D Kocham mamę Sam :') Ta kobieta mnie rozwaliła xD
    Btw. Nie wiem dlaczego dopiero teraz zobaczyłam ten rozdział, chociaż, że sprawdzałam wcześniej czy nic nie dodałaś :(

    OdpowiedzUsuń
  32. Aaaaa czekam na nowy *.*

    OdpowiedzUsuń
  33. Jeszu dodaj juz nowy blagam cie

    OdpowiedzUsuń
  34. Jezuuu dodaj juz nowy blagam cie

    OdpowiedzUsuń
  35. Spodziewaj się sporej ilości wyświetleń w dzisiejszym dniu, ponieważ wchodzę tutaj co 5 minut z nadzieją, że dodałaś kolejny rozdział i będę wchodzić przynajmniej do 1 w nocy, bo wtedy też czasami dodajesz. XD

    OdpowiedzUsuń
  36. Czekałam, czekałam i się nie doczekałam... Cóż...

    OdpowiedzUsuń