czwartek, 19 listopada 2015

26. ZAPOMNIENIE




   Nie czekam na jego odpowiedź. Wstaję i szybkim krokiem idę w stronę szkoły. Wiem, że to co robię jest odpowiednie. Nigdy nie byłam bardziej pewna, niż w tym momencie. Zresztą... to nie jest miłość. Zagubiłam się, a on pomylił zauroczenie z większym uczuciem. 
Czuję uścisk w sercu, na samą myśl o tym. Potrzebuję kogoś kto powie, że mam rację. 
- Gdzie tak pędzisz?  - pyta Chris, gdy mijam go w wejściu. 
Patrzę się na chłopaka, a gdy widzę jego uśmiech automatycznie czuję złość. 
- Mam dosyć fałszywych ludzi w moim życiu Chris - mamroczę cicho. - Więc byłaby wdzięczna, gdybyś zaczął udawać, że mnie nie znasz - radzę i nie czekając na jego odpowiedź odchodzę. 
Z jakiegoś powodu wierzę w słowa Rity. Kiedy z nią rozmawiałam, miała w sobie rodzaj smutku, który był... prawdziwy.
Wchodzę na salę i przystaje w miejscu. Ludzie bawią się i tańczą do piosenek David'a Guetty. Chcę wrócić do domu. 
Przez chwilę zastanawiam się, czy powiedzieć o tym Dylan'owi, albo Megan, ale gdy zauważam jak wygłupiają się w tłumie rezygnuję z tego pomysłu. Pewnie zaraz będą chcieli mi pomóc i jechać ze mną, a ja nie chce być powodem, który zepsuł ich bal. 
Wzdycha, odwracam się na pięcie i wychodzę ze szkoły. Kiedy jestem przy samochodzie patrzę się w stronę murka, na którym chwilę wcześniej siedziałam z Justin'em. Chłopaka już tam nie było. 
Zaciskam oczy, gdy zaczynam czuć zbierające się w nich łzy. 
Jeżeli nie potrafisz poradzić sobie z uczuciem, po prostu je wycisz.




JUSTIN
Wchodzę do pokoju i rzucam gitarę w kąt. Nie oczekiwałem, że będzie łatwo, ale jednak inaczej to sobie wyobrażałem. Nienawidzę tej bezradności, która dopada mnie za każdym razem, gdy tylko dziewczyna wymyka mi się z rąk. Widzę jak próbuje wmówić sobie, że nic do mnie nie czuje, chociaż wiem, że jest inaczej. Boję się, że jeżeli będzie o tym myślała, to stanie się to prawdą. Boję się, że o mnie zapomni. 
- Justin? - pyta mama i uchyla drzwi od mojego pokoju. - Czemu jesteś już w domu? - pyta zaskoczona.
Zdejmuje z siebie marynarkę i rzucam ją na ziemię. 
- Nieważne - odpowiadam i zaczynam odpinać koszulę.
Ciemnowłosa kobieta wzdycha ciężko i patrzy się na mnie z troską. Albo raczej z współczuciem? Cokolwiek. Nienawidzę, gdy ktoś mi współczuje. 
- Rozmawiałam z ojcem. Nie zdąży przyjechać na święta - widzę po jej wyrazie twarzy, że się poddała i już nie wypytuje. 
Kiwam głową na znak, że rozumiem. Nie jestem zaskoczony. Domyślałem się, że nie pojawi się na święta. To takie typowe i w jego stylu. 
Mama zaczyna zamykać drzwi, ale gdy jej wzrok ląduje na czymś na ziemi, zatrzymuje się.
- Grałeś na swojej gitarze? - pyta cichym głosem.
Oblizuje usta i niepewnie kiwam głową. Podchodzę do gitary i przekładam ją w mniej widoczne miejsce. 
- Dawno nie grałeś. Odkąd... - milknie nagle. 
Wiem co chce powiedzieć. "Odkąd Jake nie żyje." To on nauczył mnie grać. Po jego śmierci każde jedno dotknięcie struny było dla mnie zbyt bolesnym wspomnieniem. Dlatego nie chciałem zagrać wtedy Sam. Nie robiłem tego tyle lat. Nawet nie byłem pewny czy pamiętam jak to się robi. Ona tak bardzo mi pomogła. Kiedy powiedziałem jej o tym co się stało z Jake'iem i dlaczego umarł, byłem pewien, że kiedy dziewczyna to sobie przemyśli nie będzie chciała mieć ze mną nic wspólnego. Zamiast tego pokazała mi jak się z tym pogodzić. Jest moich aniołem. 
Pamiętam jak kiedyś mówiłem Liam'owi, że chcę się z nią przespać. Byłem debilem, bo nie zauważałem, że ona nie tylko jest seksowna, ale też jest naprawdę cudowną osobą. Byłem pewien, że szybko zaciągnę ją do łóżka i zapomnę o niej jak o każdej innej. 
Zamiast tego sprawiła, że moje życie zmieniło się całkowicie. Pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo namieszała mi w głowie. Każda nasza kłótnia - mniejsza, lub większa, każde spędzone razem chwile i każde przeżyte wspólnie rozmowy sprawiały, że z dnia na dzień zakochiwałem się w niej coraz bardziej. Nawet nie wiem kiedy tak naprawdę to się stało. Nigdy w życiu nie byłem zakochany. Nigdy mi na nikim nie zależało, a kiedy w końcu to się stało, oczywiście musiałem wszystko spieprzyć. 
Wiem, że pewnie potrzebuję jej w swoim życiu bardziej, niż ona mnie, ale nie potrafię jej sobie odpuścić. Nie - dopóki widzę, że czuje do mnie więcej niż tylko nienawiść za to co jej zrobiłem.



SAM
  Święta już za kilka dni, a ja jeszcze nie odpowiedziałam na zaproszenie od swojego ojca. Nie wiem co mam mu odpowiedzieć. Najchętniej przyjęłabym zaproszenie i uciekłabym stąd jak najdalej. Ale boję się, że nie dogadam się z tą całą Marią. Nie jest zaskoczeniem fakt, że mimo, iż jej nie znam to i tak za nią nie przepadam. 
  Mama wzięła sobie wolne przed i na święta. Staram się tego nie komentować, ale to nie jest łatwe. Nie pamiętam kiedy ostatni raz nie pracowała w Boże Narodzenie. To bardzo nie w jej stylu. Ryan stał się częstym bywalcem naszego domu. W zeszłą sobotę kupił choinkę i pomógł nam ją dekorować, a dzisiaj przychodzi, aby zawiesić nam świąteczne światła na dom. Z tego co zauważyłam, to mamie bardzo na nim zależy, a ja cieszę się jej szczęściem. 
Kiedy przyszedł czas na przerwę od szkoły byłam bardzo zadowolona, w sumie nadal jestem. 
   Ostatnie dni były bardzo niezręczne. Od czasu balu nie rozmawiam z Justin'em, ani Chris'em. Justin próbował ze mną rozmawiać przez pierwsze parę dni, ale później dał sobie spokój.
Nie żeby mnie to jakoś szczególnie obchodziło.
Za to Chris nie zrobił totalnie nic. Cały swój wolny czas spędzał z Alice i Kendrą, które zadowolone patrzyły jak ja i Justin odsuwamy się od siebie. Muszą być bardzo dumne. Przecież stało się to na czym najbardziej im zależało - straciłam go. 
- Sam! Masz gościa - krzyczy moja mama z dołu. 
Mozolnie wstaje z łóżka i nieśpiesząca się schodzę na dół. To pewne Megan, albo Dylan. 
Moje usta lekko się uchylają, gdy widzę w drzwiach Chris'a. Jest on jedną z osób, których spodziewałabym się tutaj najmniej.
- Co tu robisz? - pytam i zatrzymuję się w połowię schodów. 
Chris patrzy się na mnie smutnym wzrokiem i wzdycha cicho.
- Musisz ze mną porozmawiać. 
Chcę powiedzieć, że nie mamy o czym gadać, ale coś w tonie jego głosu mnie powstrzymuje. Patrzę się na mamę, która zajęta sprzątaniem nawet nie patrzy w moją stronę i niepewnie wychodzę przed nim na dwór. Nie chce rozmawiać przy niej.
- Czego chcesz? - pytam obojętnie. 
Chris kładzie rękę na tył głowy i lekko się krzywi.
- Nie chciałem cię skrzywdzić - tłumaczy. - To znaczy, kiedy wymyślaliśmy ten plan chciałem. Chciałem pokazać Justin'owi, że nie tylko on może mieć każdą. Chciałem zabrać mu ciebie i tym samym udowodnić jak bardzo się myli - mówi.
- Czemu mi to mówisz? - przerywam mu nie chcąc tego dłużej słuchać. 
Nie obchodzi mnie historia "Jak zrobić z Sam totalną idiotkę"
- Poczekaj - mamrocze i kontynuuje: - Myślałem, że mi się udaje. Za każdym razem kiedy kłóciłaś się z nim, to przychodziłaś do mnie. Widziałem jak powoli nabierasz do mnie zaufania i zacząłem wątpić w ten cały plan. A kiedy wtedy mnie pocałowałaś poczułem się jak... - robi pauzę i bierze oddech. Patrzy się na mnie swoimi dużymi oczami, a ja czuje jak serce zaczyna mi bić mocniej. To nie jest odpowiedni moment - Zakochałem się w tobie Sam - wzdycha i przybiera bezradny wyraz twarzy.
Uchylam lekko usta i zastygam w miejscu. 
Dlaczego wszystko dzieje się w najmniej odpowiednim momencie? 
Słyszę jak ktoś za mną klaszcze w dłonie. Marszcze brwi i odwracam się w stronę dochodzącego głosu.
- Piękne przedstawienie - chwali z kpiną Dylan. - Jesteś bardzo dobrym aktorem, ale zamiast czarować Sam powinieneś pójść na jakiś pieprzony casting - radzi wrednym głosem, a Chris zaciska mocniej szczękę. - Jeżeli już skończyłeś możesz sobie iść - mówi i staje obok mnie. 
Nie odzywam się. Chris szuka w moich oczach zawahania lub czegokolwiek, co powie mu, że ma zostać, ale gdy tego nie znajduje powoli się odwraca i dając za wygraną odchodzi.
- Dlaczego to zrobiłeś? - pytam cicho, gdy chłopak znika z mojego pola widzenia.
Czuję niemiły uścisk w brzuchu.
- Przestań - mamrocze z politowaniem. - Tylko mi nie mów, że jest ci szkoda tego frajera.

○○


- A ty jakie masz plany na święta? - pytam, gdy kończę opowiadać o dylemacie jaki mam przy wyborze miejsca spędzania świąt. 
Nagle wyraz twarzy chłopaka się zmienia.
- Ja... Ja ten - mamrocze i drapie się po głowie. - No wiesz... Mój ojciec wyjechał, a z mamą nie mam dobrych relacji - odpowiada. - Pewnie kolejny rok będę siedział i oglądał tv. Norma - wzrusza ramionami jakby to nie było nic takiego.
Moje brwi unoszą się w górę.
- Nie możesz tak spędzać świąt - odpowiadam. 
Moje poprzednie Boże Narodzenie wyglądało tak samo. Siedziałam na kanapie przed tv i oglądałam stare odcinki Teen Wolf'a. Nie dosyć, że przytyłam to i tak nie miałam z tego dużo frajdy. Nigdy więcej. 
- A mam jakiś inny wybór? - pyta i uśmiecha się szeroko. - Sam, jestem przyzwyczajony. To nic takiego, naprawdę - mówi i bierze do ręki telefon.
Nagle wpadam na pewien pomysł. Wstaje z łóżka i szybkim krokiem wychodzę z  pokoju.
- Mamo! - krzyczę, gdy schodzę na dół. 
Zdezorientowany Dylan podąża za mną.
- Mamo! - powtarzam.
Kobieta wychodzi z kuchni i patrzy się na mnie pytającym wzrokiem.
- Coś się stało? 
- Mogę jechać na święta do ojca - mówię pewnym głosem.
Moja mama patrzy się na mnie zaskoczona.
- To dobrze, że --
- Pod warunkiem, że Dylan pojedzie ze mną - przerywam jej.
- Co? - mamrocze zaskoczony chłopak, a ja tylko uśmiecham się szeroko.


***

- Na pewno wszystko wzięłaś? - pyta się mama już chyba piąty raz. - Szczoteczkę, ładowarkę, telefon? - przytakuje na wszystko z wymienionych rzeczy.
- Spokojnie - mówię, gdy zaczyna wypytywać o każdą część mojej garderoby. - Wszystko mam.
- Gdzie jest Dylan? Zaraz macie samolot - mówi mama, a ja chichoczę.
- Przyzwyczaj się, to Dylan. On zawsze się spóźnia - wyjaśniam.
Biorę walizkę i idę z nią korytarzem do drzwi.
- Nie jestem przekonana co do tego, żebyś jechała tam ze swoim przyjacielem - zaczyna z po wątpieniem moja mama.
Wzdycham.
- Mamo, już ci mówiłam, że nie jestem w jego typie. Myślałam, że zrozumiałaś za pierwszym razem - mówię i przewracam oczami.
- Oh wiem, wiem. Ale to nadal chłopak! Nastolatek! Nigdy nic nie wiadomo... - mamrocze. - Po prostu obiecaj mi coś.
Marszczę brwi i zatrzymuje się w miejscu.
- Niby co?
- Jeżeli - akcentuje - Jeżeli coś się wydarzy, to obiecaj mi, że będziesz ostrożna i odpowiednio się zabezpieczysz - mówi, a na moje policzki automatycznie wpływa rumieniec. 
- Mamo! - unoszę głos.
Ona jest niemożliwa.

***
U ojca siedzimy już od paru godzin. Niestety było tak niezręcznie jak to sobie wyobrażałam. Gdy rozmowa się nie kleiła Maria pokazała nam nasze pokoje. 
Nie wyglądała na złą kobietę, wręcz przeciwnie, była bardzo miła. Ale i tak jej nie polubiłam.
Teraz siedzę w pokoju, który na najbliższe dni ma być mój i nie wiem co mam robić. Nie wybaczyłam ojcu. Kiedy się z nim witałam ograniczyłam się do zwykłego "cześć". Nie zapomnę tego, że mnie zostawił. 
- Co robisz mój ty króliczku playboy'a? - grucha Dylan i uchyla drzwi od mojego pokoju. 
Gdy słyszę jak mnie nazwał biorę poduszkę leżącą po mojej lewej stronie i rzucam w niego.
- Spierdalaj - warczę, a on w odpowiedzi tylko się śmieje. 
Siada obok mnie na łóżku i bierze do ręki mój telefon. Gdy go odblokowuje i zaczyna przeglądać galerię zaczynam żałować, że podałam mu moje hasło.
 Żadnych nagich fotek? - pyta po chwili. - Kochanie, z takim podejściem nie będziesz dobrym króliczkiem - mruczy i cmoka w powietrzu.
Przewracam oczami i wyrywam mu telefon.
- Jesteś beznadziejny - warczę i wystawiam mu język. 
Uśmiecha się szeroko i kładzie obok mnie.
- Masz bardzo dużo wiadomości od Chris'a - mówi. 
Pewnie zauważył moją skrzynkę odbiorczą.
- I Justin'a - dodaje po chwili, ale już trochę ciszej.
Wzdycham i odkładam telefon.
- Przecież wiem - mamroczę.
Zaczynam bawić się swoimi rękami. 
- Jesteś pewna swojej decyzji? - pyta.
Automatycznie przytakuje głową.
Przemyślałam to. 
Prawie.
- Nie chce o nim rozmawiać - mówię. - O nich - poprawiam się. 
Jezu, w którym momencie się zdublowali? Jeszcze niedawno nikt nie był mną zainteresowany.
- W prządku - wzdycha. - Idziemy dzisiaj gdzieś na imprezę? - pyta i uśmiecha się do mnie cwanie. 
Hm, to nie jest taki zły pomysł. 


○○

Wchodzę do klubu ubrana w ciemną obcisłą sukienkę do połowy uda. Nie założyłabym jej gdyby nie Dylan, który dosłownie ją na mnie wcisnął. Kiedy słyszę głośną dudniącą muzykę, widzę tych wszystkich ludzi i Dylan'a, który już na samym początku chodzi z butelką wódki zaczynam żałować, że w ogóle się na to zgodziłam.
Ale jaki jest lepszy sposób na zapomnienie, niż ten? 
Upij się i prześpij z jakimkolwiek facetem. Dziewictwa już raczej nie stracisz.
Czuję gorycz w ustach, gdy słyszę głos w głowie. Na każdym kroku nieustępliwie muszę sobie przypominać o tym, co mi zrobił ten chłopak.
Zabieram butelkę Dylan'owi i wlewam jej zawartość do ust. Krzywię się lekko, gdy zaczynam odczuwać mocną, gorzką ciecz w przełyku. 
- Chodź tańczyć - mówię i ciągnę go za rękę w stronę tańczących ludzi.
Gdy zaczyna lecieć jedna z wolniejszych piosenek odsuwam się od Dylan'a i zaczynam tańczyć sama. To w sumie trochę żałosne, że żeby o nim zapomnieć robię z siebie kogoś takiego. Chciałabym nic nie czuć. 
Nagle czuje za sobą czyjeś ręce. Odwracam się, a moim oczom ukazuje się średniego wzrostu blondyn. Ma niebieskie oczy i słodki uśmiech. 
Odwzajemniam go. 
Czuję jak zaczyna mi się kręcić w głowie, ale ignoruje to. Zaczynamy tańczyć w rytm muzyki, a ja całkowicie daje się ponieść. 
Gdy jego ręce lądują na samym dole moich pleców i idą coraz niżej pierwszym odruchem chcę go odepchnąć.
Ale później myślę o zapomnieniu.
Może i to żałosne, ale i tak nie mam nic do stracenia. 
Pozwalam mu zjechać rękami na mój tyłek. Chłopak przyciąga mnie do siebie i uśmiecha się łobuzersko.
Przyglądam mu się. Ma duże piękne oczy i kształtne usta. Uwielbiam widoczne kości policzkowe u chłopaków. Kładę rękę na jego policzku i opuszkami palców przejeżdżam po nim. Jest strasznie podobny do...
Kiedy tylko moje myśli zaczynają krążyć wokół chłopaka niewiele się zastanawiając, aby je stłumić rozbijam swoje usta o usta nieznajomego. 
Zapomnienie. 
Chłopak pogłębia pocałunek i ściska mój pośladek. Gdy z moich ust wydobywa się jęk od razu to wykorzystuje i wkłada mi do środka język. Rękami łapię za jego koszulkę i zmniejszam między nami odległość całkowicie.



JUSTIN
  Dzisiaj razem z Liam'em miałem oglądać u niego mecz. 
Od paru dni próbowałem skontaktować się z Sam, ale nie odpowiada na moje wiadomości.  W końcu Megan poinformowała mnie, że wyjechała na święta do ojca do Nowego Jorku. 
Z Dylan'em. 
Nie wiem, czy bardziej denerwuje mnie fakt, że mimo wszystko wybaczyła swojemu ojcu, czy to, że pojechała tam z Dylan'em. 
Jestem tak bardzo sfrustrowany. To ja chciałbym być na jego miejscu. 
  Gdy jest przerwa w meczu wyjmuje telefon i zaczynam przeglądać Instagram'a. Nagle widzę, że Dylan niedawno dodał filmik. Włączam go i zaczynam oglądać.
- Tak się bawią nowojorczycy - krzyczy i zaczyna pić czystą na video. 
Liam, gdy słyszy jego głos nachyla się, aby też to obejrzeć. Śmiejemy się, gdy nagle chłopak się dławi. Jest totalnie nawalony. 
Liam znowu zaczyna się śmiać, ale ja już nie słucham gadaniny Dylan'a. Interesuje mnie coś innego na tym filmiku. A dokładnie ktoś inny.
Widzę jak Sam tańczy z jakimś gościem, a później tak po prostu go całuje. 
Video się kończy. 
Czuję jak coś zaczyna się we mnie gotować i żeby się upewnić włączam nagranie jeszcze raz.
- Co jest stary? - pyta Liam i ze zmarszczonymi brwiami też zaczyna oglądać. 
- Prawy górny róg - mamroczę niewyraźnie. 
Gdy mój przyjaciel zauważa to co ja głośno wypuszcza powietrze.
- To Sam? - pyta niepewnie.
Wyłączam nagranie i kiwam powoli głową. Kiedy mówiła, że każdy z nas powinien zapomnieć nie wiedziałem, że naprawdę to zrobi.
I że to nadejdzie tak szybko.
- Stary ona jest po prostu zraniona - wzdycha Liam.
Unoszę brwi i prycham.
- Nie, ona po prostu ma mnie już gdzieś - wzruszam ramionami.
Kurwa, najchętniej zabiłbym tego gościa. Zaciskam ręce w pięści i biorę oddech.
To ja byłem tym, który może ją dotykać, a nie jakiś pierwszy lepszy frajer na imprezie. Nagle przed oczami pojawia mi się scena jak idzie z nim do jego domu i pozwala mu się przelecieć. 
- Tak się bawią... - w moim telefonie znowu włączyło się to nagranie. 
Mój wzrok automatycznie kieruję się w prawy górny róg. Próbuję je wyłączyć, ale zacina mi się telefon i nagranie odtwarza się raz po raz.
- Kurwa - warczę i rzucam go na podłogę. Telefon rozbija się z trzaskiem, a jakaś jego część odlatuje  w całkowicie inny koniec pomieszczenia.
Wkładam ręce we włosy i zaczynam ciągnąć za ich końce.
Perspektywa Sam z jakimś facetem w łóżku w ogóle mi nie pomaga.
- Uspokój się - mówi Liam. - Założę się, że robi to tylko dlatego, że chce o tobie zapomnieć.
Biorę oddech i patrzę się na niego.
- Skąd to wiesz? - pytam.
- Bo widzę jak się przy tobie zachowuje. Jestem pewny, że w momencie kiedy całuje się z tym facetem myśli o tobie. Po prostu stłumiła wszystkie uczucia do ciebie. Wydaje jej się, że nic nie czuje, ale tak naprawdę oszukuje samą siebie.


31 komentarzy:

  1. Kolejny rozdział dodasz w weekend? A wiesz, że dziś czwartek? B|||||
    Rozdział supi, oczywiście czekam na więcej i chyba przestanę to pisać wkoło, skoro to już wiesz.
    ALE dużo weny dalej życzę! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko! Mam nadzieję, że Sam nie pójdzie z nim do łóżka. ;c
    W takim razie do weekendu. ;)
    Pozdrawiam . ¤¤

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju... Nie rob mi tego. Liam dziękuję, ze powiedziałeś to Justinowi! Może się chłopak nie zalamie i co najważniejsze nie podda... Cudo. Do weekendu ❤ /BUŹKA 😘

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieje , że Justin się nie podda a ona mu to wybaczy . czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  5. Tylko niech Sam nie da się temu typowi przelecieć! :/ Zrani tym i siebie i Justina :') W ogóle kiedy oni się pochodzą? ILE MOŻEMY CZEKAĆ? ;( Sylwestra mają spędzić razem! OKEJ?

    Buzi

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedny Justin.. :/
    Chce go i Sam razem!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zawsze perfekcyjny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Matko, dobrze ze nie są od razu razem! Przez to te ff jest inne :) Świetne!

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudownie ... Juz nie mogranicza się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chce już kolejny
    Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  12. hahahahha Dylan moim życiem! Jak się bawią nowojorczycy ? Tak jak Dylan xD

    OdpowiedzUsuń
  13. kurde dlaczego... niech oni się pogodzą wreszcie :( niech ona ucieknie od tamtego faceta i wróci do Justina!
    Mogłabym czytać to opowiadanie cały czas!

    A.T

    OdpowiedzUsuń
  14. Chce już kolejny,

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział przecudowny. Już na samym początku się wzruszałam, jak Justin opowiadał o Sam. Na prawdę, wspaniałe. +
    Zapraszam na nowego bloga :
    Hope died In my Hands

    OdpowiedzUsuń
  16. Wspaniały rozdział

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale to chodziło o ten weekend czy następny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam, że w ten, ale spójrz jeszcze raz na notkę. Zmieniłam na poniedziałek - czyli jutro, bo byłby za mały odstęp czasowy xd nie przemyślałam tego :D

      Usuń
    2. Okey, dzięki za odpowiedź 😂😘

      Usuń
  18. Czekam czekam czekam 😘😘😘😘😘😘😘:*

    OdpowiedzUsuń
  19. Dodaj juz, plooose 😊

    OdpowiedzUsuń
  20. Już dziś nowy rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Niech się przelecą :D a później się okaże że on też zapomina o dziewczynie i będzie takie słodkie Awww

    OdpowiedzUsuń
  22. Jezu jaki mega rodział. Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Sam trochę przegieła niby taka zraniona a poleciała na pierwszego lepszego kolesia 😈

    OdpowiedzUsuń