JUSTIN
Wykrzyczałem jej wszystko co czuje. Nie wiem co mogę jeszcze zrobić, żeby zatrzymać ją przy sobie. Kocham ją. Nie potrafię bez niej żyć i nie wyobrażam sobie tego co teraz będzie.
Obserwuje jak dziewczyna zatrzymuje się na słowa "Kocham Cię". W moim sercu pojawia się nadzieja. Nie może tak po prostu odejść. Nie może mnie zostawić. Wyczuwam wahanie kiedy pociąga nosem i wyciera kolejne łzy z policzków. Boże, nienawidzę siebie za to. To przeze mnie płacze. Skrzywdziłem ją.
Niepewnie robi krok, a później już pewniej odchodzi ode mnie.
Blednę jeszcze bardziej.
Zostawia mnie.
Wsiada do samochodu i odjeżdża.
- Kurwa! - krzyczę i uderzam ręką w powietrze.
Liam wychodzi ze szkoły i patrzy się na mnie przejętym wzrokiem.
Czuje złość do samego siebie. Podchodzę do pierwszego lepszego samochodu i uderzam pięścią w jego bok. Powtarzam czynność kilkukrotnie i przeklinam przy tym głośno.
Liam podbiega do mnie i przytrzymuje moje ramiona tak aby już nie mógł więcej uderzyć. Moje knykcie krwią, ale mam to gdzieś. Dyszę, gdy próbuje się wyrwać.
- Uspokój się! - krzyczy ciągle mnie trzymając.
Mam pierdolone problemy ze złością, ale nic mnie to nie obchodzi. Wyrywam się jeszcze chwile.
- Odpierdol się - warczę i udaje mi się wyszarpnąć ręce.
Odsuwam się od niego i siadam na murku przed szkołą. Chowam ręce w dłonie i zaciskam oczy. To nie może być prawda. Właśnie tego się bałem. Dlatego nie chciałem jej nic mówić. Wiedziałem, że nigdy mi nie wybaczy.
Słyszę kroki. Powoli podnoszę wzrok,a moim oczom ukazuje się Chris i Alice. Dziewczyna wygląda na przejętą moim stanem, ale Chris wręcz przeciwnie. Wyczuwam nutkę radości w jego zachowaniu. Czuję, że gdyby mógł, to by się śmiał.
Zamieram na chwilę.
Chris wyszedł zaraz po tym jak zaczęliśmy rozmawiać. W mojej głowie wszystko zaczyna układać się w całość.
- Przyprowadziłeś ją tam - mówię nagle tak jakbym sam chciał się upewnić. -Słyszałeś kawałek naszej rozmowy i przyprowadziłeś ją, aby sama to usłyszała - warczę i wstaje z miejsca.
Chris jest przez chwile zaskoczony na ten atak na niego, ale moment później jego kąciki ust unoszą się w górę.
- Zasługiwała na prawdę - mówi i dodaje: - I na kogoś lepszego niż ty.
Moje serce przyśpiesza i jedyne o czym teraz myślę, to to, żeby mu porządnie wpierdolić.
- Nie rób tego - odzywa się Liam. - On właśnie tego chce. Chce, żebyś był w jej oczach jeszcze gorszy - spluwa i patrzy się na Chris'a z nienawiścią.
Powstrzymuje się. Ma racje.
Nie ma chyba osoby, której nienawidziłbym bardziej niż Chris'a.
Ale nic mu nie zrobię. Będę udawał, że nie istnieje. Muszę pokazać jej, że nie jestem taki. Muszę dać jej powód, do wybaczenia mi wszystkich tych pieprzonych rzeczy.
Słyszę kroki. Powoli podnoszę wzrok,a moim oczom ukazuje się Chris i Alice. Dziewczyna wygląda na przejętą moim stanem, ale Chris wręcz przeciwnie. Wyczuwam nutkę radości w jego zachowaniu. Czuję, że gdyby mógł, to by się śmiał.
Zamieram na chwilę.
Chris wyszedł zaraz po tym jak zaczęliśmy rozmawiać. W mojej głowie wszystko zaczyna układać się w całość.
- Przyprowadziłeś ją tam - mówię nagle tak jakbym sam chciał się upewnić. -Słyszałeś kawałek naszej rozmowy i przyprowadziłeś ją, aby sama to usłyszała - warczę i wstaje z miejsca.
Chris jest przez chwile zaskoczony na ten atak na niego, ale moment później jego kąciki ust unoszą się w górę.
- Zasługiwała na prawdę - mówi i dodaje: - I na kogoś lepszego niż ty.
Moje serce przyśpiesza i jedyne o czym teraz myślę, to to, żeby mu porządnie wpierdolić.
- Nie rób tego - odzywa się Liam. - On właśnie tego chce. Chce, żebyś był w jej oczach jeszcze gorszy - spluwa i patrzy się na Chris'a z nienawiścią.
Powstrzymuje się. Ma racje.
Nie ma chyba osoby, której nienawidziłbym bardziej niż Chris'a.
Ale nic mu nie zrobię. Będę udawał, że nie istnieje. Muszę pokazać jej, że nie jestem taki. Muszę dać jej powód, do wybaczenia mi wszystkich tych pieprzonych rzeczy.
SAM
Wtulam się w Dylan'a mocniej, gdy nagle przed oczami staje mi scena z Justin'em.
- Okłamał mnie - mamrocze zapłakanym wzrokiem. - Boże, dlaczego o tak boli - kolejne łzy wypływają z moich oczu.
- Spokojnie Sammy - mówi i głaszcze mnie po głowie.
Sammy.
Justin mnie tak nazywał.
Kiedy po tym wszystkim weszłam do domu cała roztrzęsiona, chwile później pojawił się Dylan. Od razu zaczął mnie pocieszać.
- Dlaczego on mi to zrobił? Czemu mnie tak nienawidzi? - pytam chcąc znać odpowiedź na te pytania.
Czuje się tak źle z tym. Nienawidzę samej siebie.
Dylan wzdycha i szepcze w moje włosy:
- Wiesz... myślę, że on nie czuje do ciebie nienawiści. Nie myślałaś o tym, że oboje popełniliście błąd? Z tego co wiem, to on też był pijany, tak? To co się stało nigdy nie powinno się stać. Ale jestem pewny, że Justin nigdy nie zrobiłby tego specjalnie, a już na pewno nie tobie.
Kręcę głową. Nie zgadzam się z tym co mówi.
- On nigdy mnie nie lubił. To była gra. Od samego początku chciał się tylko pobawić. Przecież on pamięta całą tą noc... - pociągam nosem i zaciskam oczy. Po chwili dodaje płaczliwym, zachrypniętym głosem: - Czemu powiedział, że mnie kocha? Czemu skłamał?
Dylan nie odpowiada dłuższą chwilę. Jego ręka ciągle głaszcze moje włosy, a to sprawia, że czuję się lepiej. Bezpieczniej.
- Obawiam się, że to nie było kłamstwo kochanie... - odpowiada cichym, zamyślonym głosem.
I już wiedziałam, że te słowa zostaną w mojej głowie na dłuższy czas.
○○○
Mimo, że dopiero czwartek wstałam o dziesiątej. Od dwóch dni nie pojawiłam się w szkole. Wiem, że ten sposób na leczenie złamanego serca średnio działa, ale to nadal mój sposób. Moja mama o dziwo od tych paru dni ciągle siedzi w domu. Robi porządki, rozmawia ze mną. Wiem, że widzi, że coś jest ze mną nie tak, ale nie naciska. Jest jakaś milsza i weselsza. Wydaje się bardziej szczęśliwa. Mogę śmiało przyznać, że lubię ją taką.
Patrzę na telefon, gdy dostaje nową wiadomość.
Od: Megan
Dosyć siedzenia w jaskini! Dzisiaj idziemy kupić ci sukienkę na bal! xx
Przewracam oczami i wzdycham. Nie chce iść na ten durny bal. Nie mam ochoty.
Wypisałam się z konkursu o koronę królowej i ludzie byli zaskoczeni, ale gdy zrobił to jeszcze Justin - w całej szkole zawrzało.
Nie wiem czemu to zrobił. Nie podoba mi się to, że nawet jak staram się go unikać, to jego osoba mnie wręcz prześladuje. Nawet zwykł głupia rzecz potrafi przypomnieć mi o nim. O jego uśmiechu, oczach, słodkim zachowaniu.
Oh ogarnij się idiotko. Przeleciał cię jak byłaś pijana. Nie zapominaj o tym.
Wzdycham, gdy moja podświadomość ciągle dosadnie mi o tym przypomina.
Mimo mojej niechęci umówiłam się z nią na piętnastą przed galerią.
Cały dzień się obijałam aż przychodzi pora na ogarnięcie się. Nakładam na siebie czarną ołówkową sukienkę i ciemne botki. Gdy czeszę włosy patrzę się na siebie w lustrze.
- Kocham Cię - słyszę głos Justin'a w swojej głowie i przez chwilę zastanawiam się czy nie zwariowałam.
Śnił mi się trzy razy z rzędu i doszło nawet do tego, że zastanawiałam się jak wyglądał mój pierwszy raz.
To całkiem żałosne.
Ale nie da się o tym nie myśleć.
Gdy naciskam klamkę i chce wyjść z domu nagle przed oczami pojawia się moja mama.
- Gdzie lecisz? - pyta.
W ręku trzyma mopa do podłogi.
Nigdy nie widziałam jej z czymś takim.
Zastanawiam się co zrobiła z Dianą. Naszą sprzątaczką, która przychodziła do nas co tydzień.
- Umówiłam się z Megan - odpowiadam i nadal obserwuje ją niepewnym wzrokiem.
- Oh w porządku. Bądź przed dwudziestą, dobrze? Będziemy mieli gościa - odpowiada i uśmiecha się lekko.
Marszczę brwi i powoli kiwam głową.
- Okej - mamroczę. - Będę.
○○○
Megan przez całe zakupy była jakaś dziwna. Nawet ani razu nie zapytała o Justin'a, albo o to jak się z tym czuje. Z jednej strony byłam jej za to wdzięczna, ale z drugiej to było całkowicie nie w jej stylu. Przecież ta dziewczyna jest ciekawska bardziej, niż sąsiadka mojej babci.
Wróciłam do domu tak jak to obiecałam mojej mamie. Wchodzę do domu i pierwsze co słyszę to śmiechy dochodzące z salonu. Niepewnie zaglądam do środka. Moja mama siedzi naprzeciwko jakiegoś mężczyzny i rozmawiają o czymś rozbawieni. Nagle mnie zauważają.
- Oh Sam. Jesteś już - mówi mama. W jej oczach są widoczne iskierki - Czekaliśmy na ciebie.
Nieznajomy wstaje i wyciąga do mnie rękę.
- Jestem Ryan - przedstawia się.
Ściskam jego rękę i uśmiecham się lekko.
Ukradkiem zaczynam mu się przyglądać. Ma ciemne włosy ułożone w górę, ciemny T-shirt i podobnego odcieniu jeansy. Największa rzecz jaka dziwi mnie w jego wyglądzie to tatuaże. Ma zrobione dwa rękawy i na szyi jeszcze kilka.
Wygląda na kogoś sympatycznego, ale wyobrażacie sobie moją sztyywną mamę z takim buntownikiem.
Ja i Justin pewnie wyglądamy tak samo.
A raczej wyglądaliśmy.
- Sam - odpowiadam po chwili.
Siadamy do stołu i zaczynamy rozmawiać. Okazuje się, że Ryan jest nauczycielem perkusji w prestiżowej szkole w San Diego, a w wolnym czasie maluje.
Oh mamo, jak nie fotograf, to muzyk.
Ktoś tu ma słabość do artystów.
Mężczyzna przyznał, że miał kiedyś żonę, ale im nie wyszło i się rozstali. Z tego co zauważyłam, to moja mama jest nim zachwycona. Dosłownie przez cały wieczór nie mogłam oderwać od niego wzroku. Był szczery i otwarcie o sobie mówił, co spodobało mi się od razu. Polubiłam go.
Kiedy nagle zaczęli rozmawiać o sprawach biznesowych zajęłam się jedzeniem i obserwowaniem. Patrzyłam się na jej uśmiech za każdym razem, gdy spojrzał jej w oczy i ten błogi spokój na twarzy, którego dawno nie widziałam.
Mój Boże, moja mama ma taki gust jak ja. Dosyć niepokojące.
○○○
Kiedy nasz gość wychodzi idę do swojego pokoju. Wyjmuję sukienkę z torby i kładę ją na łóżku.
Wzdycham cicho i sunę ręką po skrawku materiału. Ta suknia jest piękna.
Ten materiał, ten kolor. Jakby stworzona tylko dla mnie.
Przez jedną sekundę przechodzi mi przez myśl, że mogłabym dowiedzieć się o tym po balu. Mogłabym rozpaczać później. Zamiast tego mam zepsuty bal i złamane serce.
Nienawidzę kłamstwa i nienawidzę tego co mi zrobił. Ale mimo tego, że parę dni wcześniej powiedziałam mu, że go nienawidzę i to kilkakrotnie, to nigdy bym tak nie pomyślała. Nienawidzę siebie i tego co mi zrobił.
Ale tęsknie za nim...
Jakkolwiek żałosne to jest - potrzebuje go.
Czuje się tak cholernie rozdarta. Z jednej strony nie chce go znać, a z drugiej chce żeby było między nami w porządku.
Zamyślona patrzę się w sukienkę.
Muszę albo postarać się mu wybaczyć, albo zapomnieć o nim raz na zawsze...
Muszę wybrać i w końcu coś z tym zrobić. Jak na razie stoję w martwym punkcie pomiędzy moimi uczuciami i rozsądkiem.
- Mogę? - pyta mama, gdy uchyla drzwi od mojego pokoju.
Powoli przytakuje głową, a ona wchodzi. Jej wzrok ląduje na sukni.
- Jest piękna. To na jutrzejszy bal? - pyta zachwycona.
- Ta - mamroczę cicho.
Przenosi na mnie wzrok i przygląda mi się prze chwile.
- Nie wyglądasz na zadowoloną - stwierdza i unosi brwi. - Opowiesz mi w końcu co się dzieje? Chciałabym ci pomóc - wyznaje i siada na łóżku, ostrożnie, tak aby nie usiąść na sukni.
Jestem zaskoczona tym co mówi, ale mimo wszystko postanawiam opowiedzieć jej cokolwiek. Potrzebuje rady kogoś z boku.
- Chodzi o chłopaka - mamroczę niepewnie. - Skrzywdził mnie. Zaufałam mu, a on mnie zawiódł. Przez cały ten czas byłam pewna, że jestem dla niego ważna, a on mnie oszukał. Dowiedziałam się prawdy i byłam tak zła, smutna i zraniona... Wyznał mi miłość mamo. Po tym wszystkim, tak po prostu powiedział mi, że mnie kocha. Nie wiem co mam robić - jęczę zrozpaczona. Wiem, że moje słowa nie mają ładu, ani składu, ale nie potrafię lepiej tego wyjaśnić. Ja nadal do końca nie mogę w to uwierzyć.
Siadam obok niej i czekam na jakieś słowa z jej strony.
- Co zrobiłaś, gdy wyznał ci miłość? - pyta.
Wzdycham cicho i przegryzam dolną wargę.
- Zostawiłam go - przyznaje słabym głosem. - Nie uwierzyłam w to - mówię i wzruszam delikatnie ramionami.
Moja mama patrzy się na mnie troskliwym wzrokiem.
- Kiedy pojechałaś przychodził tu pewien chłopak. Kilkakrotnie - mówi, a ja unoszę brwi - Powiedział, że musi się z tobą zobaczyć... Szczerze? - pyta, a patrzę się na nią pytającym głosem odpowiada: - Nigdy nie widziałam tak zrozpaczonego człowieka. A przeżyłam tego wiele, wierz mi - wyznaje szczerym głosem. Jest zdecydowanie zaskoczona tym wszystkim.
Nie mniej niż ja. Justin był u mnie w domu? Czego ode mnie chciał?
- Czyli myślisz, że mu zależy? - pytam niepewnie.
Moja mama kiwa powoli głową.
- Zdecydowanie - przyznaje.
- Więc co mam zrobić? - mój głos jest pełen rozpaczy.
Czuje jak w kącikach moich oczu zbierają się zły.
- Kiedy między mną, a twoim ojcem robiło się coraz gorzej on próbował to naprawić, ja zresztą też. Ale gdy dowiedziałam się, że mnie zdradził nie potrafiłam tego przeboleć. Kochałam go i nadal kocham. Nawet po tym wszystkim staraliśmy się to naprawić. Wiedziałam, że mimo wszystko on też mnie kocha i pokazywał to na każdym kroku, ale ja nadal gdzieś pomiędzy naszą miłością czułam jego zdradę - opowiada, a ja w ciszy słucham każdego jej słowa. Żadne z nich nigdy nie opowiadało mi o ich rozstaniu. To zawsze była wielka tajemnica. Temat tabu, o którym się nie wspomina - Mam na myśli to, że nie wątpię w jego miłość do ciebie tak jak nie wątpiłam w miłość twojego ojca do mnie. Nie wątpię też w to, że jesteś w nim zakochana, to widać. Ale to jest życie kochanie. Miłość nie zawsze jest wystarczająca. Potrzeba czegoś jeszcze.
Jej słowa trafiają we mnie jak bumerang. Zapamiętuje każde z nich i kiedy kończy nie wiem co powiedzieć.
Pomogła mi.
○○○
Wchodzę na salę ubrana w suknię, którą kupiłam wczoraj z Megan. Włosy rozpuściłam i pofalowałam, a na nogi nałożyłam 10-centymetrowe jasne szpilki. Wiem, że wyglądałam ładnie, a spojrzenia pełne podziwu tylko mnie w tym utwierdzały. Przez chwilę przyglądam się sali. Dokończyli dekoracje i wyszło im całkiem nieźle. Wchodząc, naprawdę możesz poczuć się jak w 18-wiecznym Londynie.
- Przyszłaś!- krzyczy Megan i podbiega mnie przytulić. - Powoli zaczynałam wątpić, że cię tu zobaczę.
Uśmiecham się lekko.
- A jednak jestem - mówię.
- Chodź do reszty - zanim zdążę odpowiedzieć ciągnie mnie w stronę grupki osób.
Witam się z Liam'em i Dylan'em. Przyglądam się reszcie, którą znam tylko z widzenia i uśmiecham się lekko. Podświadomie szukam Justin'a, ale nie ma go tutaj.
Dostaje dużo pochwał za wygląd. Wszystkim dziękuję i zdaje sobie sprawę z tego, że nie lubię komplementów. Są krępujące.
- Idę po coś do picia - mówię i odchodzę od nich na chwilę.
Kiedy kieruję się w stronę stołu w tłumie szukam ciemnowłosego chłopaka. Nie panuje nad tym. To się po prostu dzieje.
Biorę kubek z piciem i już chce odejść kiedy nagle zatrzymuje mnie czyjś głos.
- Cześć - mówi Rita i staje obok mnie.
Tak dawno jej nie widziałam, że prawie zapomniałam o jej istnieniu.
- Um, hej? - odpowiadam, ale to bardziej brzmi jak pytanie.
Dziewczyna uśmiecha się smutno.
- Przyszłaś sama? - pyta i mówi dalej nie czekając na odpowiedź: - Cóż, to jest na dwie. Wiesz odkąd Alice zabrała mi Chris'a nagle wszyscy się ode mnie odwrócili. Tak jakbym nie była nic warta... - mamrocze. - Ale tylko dzięki temu zrozumiałam kim są.
Kiwam głową, ale ciągle myślę o tym czemu mi to wszystko opowiada. Nigdy w życiu z nią nie rozmawiałam. Czego może ode mnie chcieć.
- Powinnam ci podziękować, bo gdyby nie twój wpis na blogu, to dalej robiliby ze mnie idiotkę - mówi. - Więc dziękuję. Pomogłaś mi i przez to czuje się jeszcze bardziej zoobwiązana do powiedzenia ci tego.
Marszczę brwi i patrzę się na nią niezrozumiałym wzrokiem.
- Co powiedzieć? - pytam niepewnie.
- Kiedy jeszcze trzymałam z Kendrą, Alice i Chris'em planowaliśmy zrobić wszystko żeby skłócić cię z Justin'em. Kendra i Alice nienawidzą cię za to, że mu na tobie zależy, a Chris za to chce mieć cię dla siebie - wyjawia i wzrusza ramionami. - Jestem pewna, że nie zaprzestali swojego planu po moim odejściu. Widzę, że Chris kręci się wokół ciebie, więc radziłabym uważać - proponuje i po chwili odchodzi zostawiając mnie z natłokiem myśli.
Okej, to było dosyć dziwne.
Czy powinnam jej wierzyć? Rita zawsze była dobrym kłamcą i świetną kombinatorką.
Nagle muzyka cichnie.
- Czas na ogłoszenie króla i królowej balu! - mówi dyrektor i dopuszcza do głosu dziewczynę z samorządu.
- Po długim czasie zliczania wszystkich głosów z dużą przewagą wygrywa... MEGAN I DYLAN! Gratulacje - wszyscy biją brawo i krzyczą.
Zaczynam się śmiać. Oh, to zdecydowanie najlepsza para królewska jaką widziałam. Zajęta dziewczyna i homoseksualista.
Zaczynam bić brawo.
Megan zadowolona wychodzi na scenę, a Dylan za nią z już mniej szczęśliwą miną.
- Dziękuję! Naprawdę dziękuję! Nie spodziewałam się - mówi, gdy nakładają jej na głowę koronę.
Przewracam żartobliwie oczami. Przecież wszyscy wiemy, że była pewna tego, że wygra. Ale cóż, sztuczny takt jest dosyć uroczy.
Wzdycham gdy widzę ich szczęśliwe miny.
Jeszcze raz wzrokiem sunę po ludziach na sali, ale nie widzę osoby, którą chcę zobaczy.
Czy to możliwe, że nie przyszedł?
Zresztą, czemu tak bardzo mnie to obchodzi?
Zapomnij o nim. Wykorzystał cię.
Naglę czuję, że potrzebuję powietrza. W tle Megan i Dylan jeszcze rozmawiają, ale już ich nie słucham. Wychodzę z sali i kieruję się w stronę tylnego placu. Gdy świeże powietrze otula moje ciało czuję się lepiej.
Mogłam tutaj nie przychodzić.
Siadam na murku i wzdycham. Wszystko mogło być inaczej.
Czuję się samotna.
Nagle ktoś siada obok mnie. Odwracam wzrok i widzę Justin'a branego w ciemny garnitur.
Cholera, wygląda bardzo dobrze.
Nic nie mówię. Mimo, że jego obecność wzbudza we mnie podniecenie, smutek i złość nie okazuje żadnej emocji.
- Chciałbym powiedzieć ci naprawdę wiele, ale jestem beznadziejnym mówcą - mamrocze i krzywi się lekko. - Dlatego chyba wolę zrobić to w inny sposób - mówi i dopiero wtedy zauważam gitarę za jego lewym bokiem. Bierze ją i nie mija chwila, a zaczyna grać.
- Powinieneś mi coś zagrać.
- To zbyt debilne i ckliwe jak na mnie.
Przypomina mi się nasz dialog sprzed tygodnia.
Unoszę zaskoczona brwi i zaczynam się przyglądać. Nie wierzę, że to robi.
Nagle z jego ust zaczynają wypływać słowa piosenki.
Drop in the ocean.
I już wiem, że trafił. Ta piosenka jest moim sercem i wszystkim co czuje.
Jego głos jest tak delikatny i cudowny. Patrzę się na chłopaka, który nawet na chwilę nie spuszcza ze mnie wzroku. Czuję łzy zbierające się w kącikach moich oczu. Jak byłam mała zawsze przed snem marzyłam sobie o tym, że chłopak śpiewa dla mnie.
A on właśnie to robi.
Kończy, a ja czuję jak pojedyncza łza spływa z mojego policzka.
- Kocham cię Sam - mówi cicho. - Przez te kilka dni robiłem wszystko, żeby się z tobą spotkać. Chciałem ci powiedzieć co czuję, ale nie wiedziałem jak to zrobić. Później pomyślałem o tym - głową lekko wskazuje na gitarę. - Wiem, że jakaś durna piosenka nie jest wstanie naprawić tego wszystkie, ale wciąż mam złudne nadzieje - przyznaje i wzdycha cicho.
Pękam.
Pękam.
Niepewnie przytulam go do siebie. Czuję, że chłopak jest zaskoczony moim gestem. Już wiem co powinnam zrobić. Rozumiem to bardziej niż kiedykolwiek.
- Nawet nie wiesz jak perfekcyjne to było - mówię, a kolejna łza spływa z mojego policzka. Odsuwam się od niego i wyznaje cichym głosem: - Wierzę w to, że twoje uczucie do mnie jest szczere - jedną ręką wycieram policzek. Widzę jego pełną nadziei twarz, a to jeszcze bardziej łamie mi serce. - Ale miłość nie zawsze jest wystarczająca. Nie umiem wybaczyć i przede wszystkim nie potrafię ponownie zaufać - Łzy cisnął mi się do oczu, a ja ledwo panuję nad głośnym, nieopanowanym płaczem. Nie chce tego robić, ale nie chce też ponownie się zawodzić. Nie wierze, ze te słowa wypływają z moich ust - Powinieneś... Oboje powinniśmy dać sobie spokój. Zapomnij o mnie, o nas. Proszę. Ranimy siebie nawzajem, a przecież nie na tym to polega. Nie chciałeś mi wtedy tego zrobić, ale zrobiłeś. Stało się. Nie zapomnę tego. Dlatego lepiej przestać próbować i po prostu ruszyć naprzód. Bez istnienia nas.
Oh serio? Musiałaś zepsuć pod koniec? Czekam na next:)
OdpowiedzUsuńNo kuzwa już się cieszyłam! ZŁA TY! Ale chce żeby się pogodzili :/ Bardzo chce... proszę no! PROOOOOSZE
OdpowiedzUsuńBuzi
Musiałaś to zepsuć pod koniec ?!?ja już myślałam , że ona mu powie te dwa magiczne słowa a tu jeb … mam dużo nadziję ,że to się zmieni. Czekam nn❤️
OdpowiedzUsuń2.30 Ostrzegam, że tp poniżej może być trochę bez sensu. ;)
OdpowiedzUsuńOkey, więc jak zawsze mam nadzieję, że jednak będzie dobrze, ta moja optymistyczna natura. c:
Oczywiście, rozdział jak zawsze, nawet spokojny, jest idealny.
Czemu ona nie powie mu, że też go kocha?! To jest absurdalne...
Czuję oburzenie, że nie będą razem(mam nadzieję, że na razie), ja tak kocham słodkie sceny. ;c
Nie za bardzo wiem co napisać, trochę mi smutno, że to się tak potoczyło...
I ten no, myślę, że powinnaś zrobić tyle rozdziałów ile myślisz, ja wolę, żeby było ich więcej, bo naprawdę nie wyobrażam sobie końca tej historii, ale to Twoja decyzja i jeśli nie chcesz przedłużać, to trzeba to przeboleć. ;)
Sprawdzałam cały dzień czy dodałaś rozdział (xd), sądzę, że ona mu wybaczy skoro się kochają i chyba ma się ten sentyment, że on był jej pierwszym chłopakiem, prawda?
Ehhh...nieważne, przepraszam za ten komentarz, trochę się nie zgadzam z komentarzem wyżej, fakt, spodziewałaś się czegoś innego, ale to Twoja wola, no, a my czytamy tego bloga, żeby wiedzieć jak potoczy się historia którą ułożyłaś w głowie.
Ale oczywiście, zdanie czytelnika jest najważniejszym zdaniem.
Przepraszam za bezsensowny komentarz, po prostu jutro mogę nie znaleźć czasu, żeby skomentować, a wiem, że to ważne dla Ciebie.
Tak więc, pozdrawiam i czekam na kolejny. :')
Przepraszam za błędy, myślę, że zrozumiesz o co mi chodziło. ;)
UsuńWiesz co? Rob dramy itp. Ludzi to kręci, lubią to, gdy ktos cierpi. Tak podświadomie, ale jednak! Pamiętaj tylko, że uwielbiają też szczęśliwe zakończenia i na nie tak w ciszy liczę. ❤
OdpowiedzUsuńNienawidzę Cię za końcówkę, już się tak strasznie cieszyłam... Eh oby w następny się pogodzili, jak dla mnie może być np 35kom ale druga część oby była:(
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie! Oni muszą być jak najszybciej razem :( a co to ilości rozdziałów to zależy jak chcesz to zakończyć, bo jeżeli to ich skłócenie ma się ciągnąć w nieskończoność to lepiej skończyć to wcześniej i 35 rozdziałów
OdpowiedzUsuńM.A.S.A.K.R.A. Ta końcówka... Brak mi słów. Mam jednak nadzieję, że będą w końcu razem, bo to jest tak cholernie dobrze dobrana para :) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału
OdpowiedzUsuńJezu ta koncowka..
OdpowiedzUsuńNO NIE... Już myślałam że Sam mu wybaczy i będzie wszystko pięknie:") A tu taka niespodzianka...
OdpowiedzUsuńCzekam na next xx
/s
Zepsułaś koniec :/(smutam) :/
OdpowiedzUsuńPs.Ale i tak uwielbiam twój styl pisania ;D
Zepsułaś koniec :/(smutam) :/
OdpowiedzUsuńPs.Ale i tak uwielbiam twój styl pisania ;D
PERFECT
OdpowiedzUsuńJak zwykle perfekcyjny :)
OdpowiedzUsuńBoże piękne. Miałam nadzieję, że Sam do niego wróci, a tu bam. Ale i tak jest piękny.. Mam nadzieję, że oni jak najszybciej się pogodza.
OdpowiedzUsuńBoski *o* <33
OdpowiedzUsuńWiesz.. to zależy tak bardziej od Ciebie czy chcesz skończyć na 35 czy na 40, bo to ty jesteś autorką tego ff. :)
OdpowiedzUsuńRozdział supi, prawie się popłakałam. ;> Czekam na kolejny i dużo weny życzę! ♥
Mam kurwa nadzieję ze to żart!
OdpowiedzUsuńKurwa masz to naprawić, laska ﹋o﹋
Rozdział boski ale no wole żeby byli razem!!!
Justin nie pozwól jej!!
A mam nadzieję że Sam w następnym powie jahahha żarcik , twoja mina była bezcenną i go pocaluje!!
Było by zajebiscie∩__∩
Nie mogę... oni muszą do siebie wrócić... przecież Justin też był pijany, niech ona to zrozumie i mu wybaczy :(
OdpowiedzUsuńNie wiem co jest w tym opowiadaniu, ale kurczę przeczytam rozdział i od razu chcę już nowy! To jest idealne i gdybyś wydała książkę to uwierz, że kupiłabym ją i czytała codziennie!
A.T
No ej!
OdpowiedzUsuńJak moglas ty glupia malpko?!
ONI MUSZA BYC RAZEM ;C
Nie! Nie zgadzam się!
OdpowiedzUsuńCo za głupia pinda xd
Jejku już po tym jak go przytuliła myślałam, że będą razem,a ty tu z takim czymś mi wyskakujesz. Nieładnie dziewczyno.
♥♥♥
"Juz wiem co powinna zrobic" W MOJWJ GLOWIE KURWA WYBACZY MU
OdpowiedzUsuńW TWOIM OPOWIADAMIU
OH ZQPOMNIJMY O AOBIE. MOJE SERCE SSIE
No nieeee!!! Ja liczyłam, że powie, że pomimo, że to trudne to jednak chce z nim być i, że też go kocha ;-; No nie...proszę oni muszą być razem! Załamie się jeśli nie będą :C Czekam z niecierpliwością na kolejny <3
OdpowiedzUsuńCudo!
OdpowiedzUsuńNiech beda razem. A juz sie cieszylam no!!!
OdpowiedzUsuńChce żeby Sam wybaczyła dla Justina..
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! :)
Justin się nie podda. Ja to wiem. Ty to wiesz. Wszyscy to wiedzą. On nie pozwoli jej tak po prostu odejść, nie da się tak łatwo spławić. Ona natomiast łatwo mu nie wybaczy, nie zapomni, ale wiem, ze się w końcu przekona i złamie. Właściwie na to liczę haha . Tak jak większość twoich czytelników. My sie domagamy ich razem!
OdpowiedzUsuńSuper :) Nie mogę doczekać się następnego!
OdpowiedzUsuńKońcówka (*)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to <3
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńSuper! :)
OdpowiedzUsuńKoniec mnie zabił :(((
OdpowiedzUsuńBoski;)))
OdpowiedzUsuńKocham
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńSuper do nn :*
OdpowiedzUsuńDzisiaj juz nie będzie, prawda? :(
OdpowiedzUsuńZnowu minął dany dzień a rozdziału nie ma ������
OdpowiedzUsuńI'm waiting! 😭
OdpowiedzUsuńDziewczyno nie rób nie tego 😭
OdpowiedzUsuńDziewczyno nie rób nie tego 😭
OdpowiedzUsuńNo nie wierze jak mogłaś zakończyć w takim momencie 😒
OdpowiedzUsuńnie ma 24 rozdzialu ? :)
OdpowiedzUsuń