niedziela, 25 października 2015

21. UZALEŻNIENIE



SAM
   Gdy Justin mnie obejmuje powoli mój oddech się uspokaja. Już nie płaczę. 
Wstaję z jego łóżka i drżę pod wpływem zimna
- Co robisz? - pyta i też się podnosi.
Pociągam nosem i wycieram resztki łez z policzków.
- Jest późno. Idę do domu - tłumaczę słabym głosem.
Justin kręci głową i staje obok mnie.
- Przecież możesz tu zostać - gdy zaprzeczam delikatnym ruchem głowy dodaje: - Chcesz iść do pustego domu?   
Wzdycham cicho.
- Nie chce, ale też nie powinnam zostawać u ciebie - mruczę.  
Justin marszczy brwi.
- Czemu nie? - pyta.
- Ponieważ, Justin - mruczę. - Są sytuacje z którymi muszę poradzić sobie sama - odpowiadam.
Widzę jego przygaszoną minę.
Naprawdę chciałabym zostać, ale nie chce go dłużej wykorzystywać.
- Słuchaj, dziękuję ci, że mi pomogłeś - mruczę i przybliżam się do niego. - Ale nie chce się narzucać i co najważniejsze muszę stać się samodzielna.
Nie wiem skąd we mnie nagle takie przekonanie. 
Może to dlatego, że kiedy on odszedł zdałam sobie sprawę z tego, że nie jestem już dzieckiem. Przysięgam, że momentami tak się przy nim czułam. 
Był jak idealny ojciec. Szkoda, że tylko przez chwilę.
- I pusty dom to nie jest coś co powinno mnie przerażać - mruczę i uśmiecham się słabo.
Justin zbliża się do mnie.
- Ja też jestem sam - mamrocze cicho. - A jeżeli to ja nie chce zostawać sam? - pyta i patrzy się na mnie z iskierkami w oczach.
Przegryzam dolną wargę. Nie wiem co mam mu odpowiedzieć. 
- Proszę - szepcze i obejmuje mnie ramionami - Zostań ze mną.
Wtulam się w jego klatkę piersiową. 
- Ładnie pachniesz - mruczę i chichoczę cicho.
Czuję jak klatka chłopaka unosi się pod wpływem śmiechu.
- Czyli zostaniesz? - mruczy. 
Odsuwam się od niego trochę i powoli przytakuje głową. Justin uśmiecha się i składa pocałunek na mojej skroni.


○○○

   Budzę się rano i automatycznie parzę się na zegarek w telefonie. 
Moje lekcje trwają już od dwóch godzin.
- Kurde - mruczę.
Justin odwraca się twarzą do mnie i powoli uchyla zaspane oczy.
- Co jest? - mamrocze niewyraźnie.
Oh mój Jezu. Wygląda tak słodko, że mam ochotę zrobić mu zdjęcie, aby uwiecznić to na dłużej.
- Spóźniliśmy się do szkoły - wyjaśniam i podnoszę się powoli.
Chłopak wzdycha cicho.
Obejmuje mnie swoimi ramionami i znowu ciągnie w dół. Wtula się w moją klatkę piersiową.
- Nieważne, śpij - mruczy zaspanym głosem. 
- Masz zamiar przeleżeć cały dzień w łóżku? - pytam i unoszę brwi.
Justin uśmiecha się lekko.
- Razem z tobą - mruczy.
Chichoczę i próbuję się podnieść ale jego uścisk jest zbyt mocny.
- Justin, nie mam zamiaru leżeć przez cały dzień - mówię.
Chłopak podnosi głowę i posyła mi uśmiech.
- Nawet ze mną? - pyta i patrzy się na mnie słodko.
Wzruszam ramionami udając obojętną na jego urok.
- Tak - mówię i uśmiecham się z wyższością.
Justin unosi brwi,a jego kąciki ust unoszą się ku górze.
- Lepiej to odwołaj - ostrzega i ręką sunie po moim brzuchu.
- Nie - kręce głową i chichocze.
Uśmiecha się z wyższością i zaczyna mnie łaskotać. Mam je dosłownie wszędzie, więc dla mnie jest to jak najgorsza tortura.
- Jezu przestań - mówię poprzez śmiech. - Wystarczy już!
- Nadal czekam na magiczne słowa - mówi i nie przestaje.
Rzucam się po całym łóżku i próbuję jak najbardziej unikać jego tortur. W końcu udaje mi się wyrwać. Zdążę tylko podbiec do jego drzwi, gdy nagle czuje silnie oplatające mnie ramiona. Unosi mnie i wynosi z pokoju.
- Co ty robisz? - pytam z chichotem. 
Nie odpowiada mi. Schodzi na dół i sadza mnie na blacie w kuchni. 
- Jeżeli nie chcesz ze mną leżeć, to trzeba zrobić śniadanie - mówi ze śmiechem i podchodzi do lodówki.
- A później pójść do szkoły - dodaje, ale on rozbawiony kręci głową.
- Dzisiaj cały dzień masz zarezerwowany dla najcudowniejszego, najseksowniejszego i najlepszego Justin'a - wyjaśnia.
Cóź, nie wiem od kiedy ten chłopak układa mi plan dnia. Gdzieś chyba musiałam pominąć ten fakt.
Unoszę lekko brwi.
- Kto tak niby powiedział? - pytam i uśmiecham się szeroko.
- Ja. 
Wybucham śmiechem. 
- Justin mam dzisiaj chemię - wzdycham. - Jak nie pójdę, to znowu zawale sprawdzian. 
Mój uśmiech maleje, gdy zaczynam zdawać sobie sprawę z tego, że moja sytuacja robi się naprawdę poważna. Nie zdam jak w końcu nie wezmę się w garść.
Justin gdy widzi moją minę podchodzi do mnie i staje pomiędzy moimi nogami.
- Jeżeli chcesz, to mogę ci dzisiaj coś wytłumaczyć - mruczy i kładzie rękę na moim udzie. 
Czuję gęsią skórkę, gdy to robi. Okej, takim sposobem nie nauczę się niczego. 
- Okej? - mówi i przysuwa się do mnie.
Ten chłopak powinien nałożyć koszulkę. 
Koniecznie. 
Oblizuje usta i zmniejsza odległość między nami jeszcze bardziej. Przymykam powoli oczy. Czuje na sobie jego oddech.
- Okej - mruczę cicho.
Przypominam sobie o tym, że mieliśmy zacząć od nowa. Co ja sobie myślałam? 
Ten chłopak jest jak pieprzony magnes. Nie da się trzymać od niego z daleka. Przyciąga cię dosłownie wszystkim. Pięknymi brązowymi oczami, ciałem, włosami zawsze w nieładzie i tym perfekcyjnym szerokim uśmiechem. Zanim zdążysz zauważyć jesteś w jego sidłach i nie możesz z nich wyjść choćbyś nawet chciała. Ale najlepsze jest to, nawet tego nie chcesz. 
Czekam na pocałunek, który nigdy nie nadchodzi. Zamiast tego naszą słodką chwilę przerywa nam otwieranie drzwi wejściowych. Justin odsuwa się ode mnie i patrzy się w stronę holu. Zaczynam panikować, bo zanim się pojawia, już wiem kto to jest.
- Justin możesz pójść do samochodu i wyjąć... - zaczyna jego mama, ale gdy nas zauważa zatrzymuje się w pół kroku. - Oh, nie wiedziałam, że jest tu Sam - mówi lekko zakłopotana.
Uchylam lekko usta. Czuję jak na moje policzki wpływa rumieniec. Okej, nie tak wyobrażałam sobie ponowne spotkanie z jego mamą. Mam na sobie tylko luźną koszulkę i siedzę na jej blacie w kuchni.
Lepiej być nie mogło.
Szybko staje na ziemi i poprawiam bluzkę tak aby zakrywała jak najwięcej.
Patrzę się na Justin'a, który zakłopotany drapie się po głowie. 
- Może... może ja pójdę się... ubrać - jąkam się i wskazuje na schody.
Muszę zniknąć stąd jak najszybciej.
Pattie uśmiecha się lekko. Wiem, że chce rozluźnić sytuacje, ale cóź...
- W porządku - odpowiada, a ja gdy tylko słyszę jej słowa udaje się do pokoju Justin'a. 
Biorę wczorajsze ciuchy i wchodzę do łazienki. Zamykam się i staje przy lustrze. Dlaczego wszystkie najbardziej przypałowe rzeczy zdarzają się mi? 
Ubieram się, doprowadzam do jako takiego porządku i powoli idę do nich. Nie bardzo mi się śpieszy. 
Gdy jestem na schodach słyszę kawałki ich rozmowy.
- Nie wracaj znowu do tematu Jake'a - mówi Pattie.
Justin wzdycha.
- Dlaczego nie? W końcu trzeba o tym porozmawiać - warczy.
- Nie będziemy rozmawiać o tym teraz, zresztą wydaje mi się, że już wszystko co miało być powiedziane, zostało powiedziane - mówi i milknie, gdy Justin wcina jej się w słowa.
- Nie wiem co jeszcze mogę zrobić. Co mam ci powiedzieć? Że mam wyrzuty sumienia?  
O czym oni rozmawiają? Dlaczego mam wrażenie, że właśnie usłyszałam coś czego nie powinnam słyszeć?
Gdy zaczynam zauważać, że ich rozmowa przybiera niebezpieczny ton schodzę na dół starając robić się to jak najgłośniej, aby mnie usłyszeli. 
Milknął i patrzą się w moją stronę. Justin ma na sobie już koszulkę.
- Pójdę po te zakupy do samochodu - mówi i wychodzi z domu. 
Zauważam, że jest zdenerwowany. Dlaczego rozmowa o jakimś Jake'u tak nagle go poruszyła? 
Zostajemy same z Pattie. Atmosfera jest już trochę lepsza, ale nadal jest dziwnie.
- Przepraszam, wiem, że to dosyć niezręczne - zaczynam. - Czuję się naprawdę głupio - mruczę i chowam twarz w dłonie. 
Słyszę lekki chichot Pattie. Patrzę się na nią niepewnie, ale ona tylko macha ręką.
- Oh, nie o to mi chodzi. Jesteście dorośli i naprawdę nie będę wtrącać się w to co robicie, tym bardziej, że znam Justin'a i wiem jaki on jest - mówi i patrzy się na mnie znacząco. Czy ona myśli, że uprawiam seks z Justin'em? - Bardziej zdziwiło mnie to, że znowu cię tutaj zobaczyłam. Rano - mówi. Patrzę się na nią niezrozumiałym wzrokiem, a ona kontynuuje - Nie bierz tego do siebie, ale Justin miał już wiele "dziewczyn" - przewraca oczami, gdy o nich wspomina. Cóź, chyba za nimi nie przepadała. - Ale żadnej nie widziałam więcej niż dwa razy. No i żadna nie spała u nas w domu - oznajmia, a ja czuje dziwne uczucie w sercu.
Nie bardzo wiem jak mam o rozumieć. Czy to znaczy, że jestem wyjątkowa? 
Justin wraca do domu z zakupami. Obserwuje każdy jego ruch, a w głowie wciąż rozbrzmiewają mi słowa jego mamy. Jeżeli to prawda, to już naprawdę nie wiem co mam myśleć. 
- Jedliście coś? - pyta i zaczyna wypakowywać zakupy.
- Pomogę - proponuje i podchodzę do niej. 
Kobieta uśmiecha się do mnie z wdzięcznością. 
W sumie jest bardzo fajną i bezproblemową kobietą. Nawet nie zapytała czemu nie jesteśmy w szkole.
- Jeszcze nie - odpowiada Justin.
- W takim razie zrobię coś na śniadanie - proponuje.
- Okej, w takim razie my pójdziemy na górę - mówi i ciągnie mnie za sobą. 
Nie daje mi nic powiedzieć. Wzdycham cicho i przewracam oczami, ale idę za nim. 
- Może chciałam zaproponować pomoc? - mówię, gdy jesteśmy już w jego pokoju.
Justin kręci głową i uśmiecha się lekko.
- To jest dzień z Justin'em, a nie z jego mamą - przypomina, a ja chichoczę. - Zresztą moja mama lubi sama rządzić w kuchni. Tam nikt nie powinien jej się wtrącać - mówi.
Mimo uśmiechu i lekkiego tonu wyczuwam w nim spięcie. Wciąż jest zdenerwowany wcześniejszą rozmową z mamą. Widzę to. 
Chłopak siada na łóżku, a ja powoli robię to samo.
- Em... niechcący usłyszałam waszą wcześniejszą rozmowę - zaczynam niepewnie. Patrzę się na chłopaka, który nagle się napina. 
- Zapomnij - przerywa mi chłodno.
Jego ton na chwilę mnie odrzuca, ale próbuję zachowywać się naturalnie. 
- Nie chcesz o tym rozmawiać? - pytam, a on przewraca oczami.
- Jezu Sam - zaczyna coraz bardziej się denerwując. - Powiedziałem już. Zapomnij - warczy cicho. 
Wzdycham cicho. Powinnam teraz być zła lub cokolwiek, że odzywa się do mnie w ten sposób, ale mam wrażenie, że ta sprawa jest trudniejsza niż myślałam. Dlatego wolę na niego nie naciskać. 
- W porządku - mówię cicho i zaczynam bawić się swoimi rękami.
Justin wzdycha i przysuwa się do mnie. Bierze moje dłonie w swoje i patrzy się na mnie.
- Przepraszam - mruczy cicho. - Nie chciałem... 
- Jest okej - mówię przerywając mu. Wtulam się w jego klatkę piersiową. - Jeżeli nie chcesz o tym rozmawiać, to nie będę cię do niczego zmuszać.Chce tylko żebyś wiedział, że możesz powiedzieć mi o wszystkim - oznajmiam mu cicho. 
Czuję jak uścisk chłopaka się wzmacnia. Ciągnie mnie delikatnie w swoją stronę. Siadam na jego kolanach i patrzę się w jego oczy. Nigdy nie potrafię zobaczyć co myśli. Jest taki skryty i zamknięty w sobie, że to aż niemożliwe.
- Zależy mi na tobie Sam - mruczy cicho. 
W moim brzuchu pojawiają się motylki. Przez cały czas zdawałam sobie sprawę z tego, że nasza relacja nie polega na przyjaźni, ale jeszcze żadne z nas nie powiedziało sobie niczego takiego. 
Powoli kładę swoje usta na jego. Jego ręce lądują na moich biodrach. Pogłębia pocałunek, a gdy uchylam usta powoli wsuwa do nich swój język. Sunie rękami w górę, a ja drżę, gdy czuje jego zimne dłonie krążące po moich plecach. Brakowało mi jego dotyku. 
Oplatam ręce wokół jego szyi i wzdycham, gdy delikatnie przegryza moją dolną wargę. Ten mały gest przypomniał mi o pocałunku z Chris'em i przez moment czuje wyrzuty sumienia. Szybko odsuwam od siebie te myśli. 
Chris był błędem. 
Wiem, że nasze relacje nie doszły do momentu mówienia sobie o swoich uczuciach i raczej nigdy się to nie stanie, ale gdy ten chłopak trzyma mnie w swoich ramionach czuję się jakbym miała wszystko. Na myśl przychodzi mi tylko jedno proste, a zarazem tak wiele znaczące zdanie: Jestem w nim totalnie i niezaprzeczalnie zakochana.



○○○


   Po zjedzonym śniadaniu Justin zaproponował, że będziemy uczyć się na świeżym powietrzu, bo wtedy lepiej się myśli. Pojechaliśmy na jeden z klifów. Widok był nieziemski. Nie wiem jakim cudem miałabym się skupić w tym miejscu. Był bardzo cierpliwy. Tłumaczył mi wszystko po kolei, a gdy mówiłam po raz setny, że czegoś nie rozumiem, to mimo swojego lekkiego grymasu znowu mi tłumaczył. 
- Zróbmy sobie przerwę - marudzę mając już dosyć chemii. 
Justin uśmiecha się rozbawiony. Kładę się na trawie i obserwuje niebo. Od tych literek i liczb boli mnie głowa. Chłopak kładzie się obok mnie. Trwamy w ciszy do czasu, w którym nie przypominam sobie o podbitym oku Chris'a. Wiem, że teraz pewnie będziemy się kłócić, ale muszę z nim o tym porozmawiać.
- Justin... - zaczynam niepewnie.
- Huh? 
- Pobiłeś się z Chris'em? - pytam.
Na początku odpowiada mi głucha cisza. Przechylam głowę, aby spojrzeć na chłopaka. Wzdycha cicho.
- Należało mu się - mamrocze tylko. 
Cóż, myślałam, że będzie chociaż próbował się tłumaczyć.
- Niby czemu? - pytam unosząc brwi.
- Ponieważ Sam - odpowiada. - Powiedział za dużo, to dostał.
Nie wierzę w tego chłopaka. Rozmawianie o mnie oznacza mówienie za dużo?
- Nie możesz bić ludzi z tak błahych powodów - mówię. 
Justin podnosi się z miejsca.
- To był błahy powód? Czy my, aby na pewno rozmawiamy o tym samym Chris'ie? - pyta i patrzy się na mnie spod podniesionych brwi. 
Moja pewność maleje. Mówi z takim przekonaniem, że aż trudno w to nie uwierzyć. 
- Nieważne - mruczę. - Po prostu nie możesz bić ludzi tylko dlatego, że tak chcesz.
Justin patrzy się na mnie obojętnym wzrokiem.
- Cóż, a jednak mogę - zauważa.
Wzdycham. 
- Racja. Robisz co chcesz - mamroczę cicho. 
Nie mam do niego siły. Na pewno nie chce się z nim już kłócić. Wystarczy już tego.
Chłopak gdy zauważa mój wyraz twarzy łagodnieje. 
- Ale jeżeli tak bardzo ci to przeszkadza, to mogę się ograniczyć - dodaje zrezygnowanym głosem. 
Uśmiecham się do niego szeroko. Jestem zaskoczona jego postawą. Justin przecież zawsze stawia na swoim.
Nachylam się i składam szybki pocałunek na jego ustach. 


○○○


Parkuje samochód przed szkołą. 
Justin powiedział, że będzie na mnie czekał, więc gdy wychodzę wypatruje go wzrokiem. Zauważam go gdy stoi przed samym wejściem w jasnych jeansach i skórzanej kurtce. Opiera się o ścianę.
Gdy mnie zauważa zdejmuje okulary i uśmiecha się szeroko.
- Mogłem się domyśleć, że spóźnisz się - patrzy się na telefon, aby sprawdzić godzinę - dokładnie 27 minut księżniczko - wytyka mi i śmieje się kiedy przewracam oczami.
- Kroki były - tłumaczę się, ale chłopak śmieje się jeszcze bardziej.
- Gdzie? W twojej garderobie? - docina mi. 
Nie mogę powstrzymać śmiechu wydobywającego się z moich ust. Uderzam go lekko w brzuch.
- Zamknij się - mamroczę i nie czekając na niego wchodzę do szkoły.
Chłopak oczywiście podąża za mną. Po chwili dogania mnie i ku mojemu zaskoczeniu splata nasze dłonie.
- Ładnie wyglądasz - mruczy mi do ucha. 
Chichoczę. Ubrałam się dzisiaj w czarne spodnie, biały t-shirt i jeansową kurtkę. Nic nadzwyczajnego, ale po komplemencie z jego ust chyba nawet w worku poczułabym się ładna.
Idąc przez korytarz chyba każdy zauważył nasz złączone ręce, bo czułam na sobie wzrok dosłownie wszystkich. Cóż, uczucie podobne do tego, które czułam pierwszego dnia kiedy to wszystko się zaczęło. Tyle, że tym razem uczucie jest o wiele fajniejsze.
Podchodzimy do całej naszej paczki, która jak zawsze stoi gdzieś na korytarzu.
Witamy się i zaczynam rozmawiać o głupotach. Nagle podchodzi do nas Chris. Justin, gdy go widzi nieznacznie wzmacnia uścisk naszych dłoni. Zastanawiam się czemu go aż tak nie lubi. Pamiętam jak kiedyś mieliśmy wszyscy razem spięcie, ale wydawało mi się, że już wszystko jest w porządku.
Nie mogę nie zauważyć tego spojrzenia Chris'a. Nagle jego wzrok przenosi się na nasze splecione dłonie. Unosi brwi, ale nic nie mówi. 
- Jak tam twój zespół? - pytam Liam'a. 
Chłopak uśmiecha się szeroko.
- Huh, mamy całkiem niezłe brzmienie. Możesz kiedyś wpaść i posłuchać - proponuje.
- Oh, no pewnie. Gdzie ćwiczycie? - pytam. 
Naprawdę chcę skorzystać z jego zaproszenia. Jestem ciekawa jak sobie radzą. No i nigdy nie słyszałam jak Liam śpiewa, więc to byłaby dobra okazja.
- W garażu Nate'a - odpowiada za niego Justin i tym samym zaczyna z niego kpić. 
Wszyscy się śmieją. 
Liam posyła mu wzrok.
- Pierdol się stary - mówi, a ja chichoczę. - W każde środy gościu z tego klubu R.City wypożycza nam miejscówkę na dwie godziny, więc jest git. Niedługo mamy tam występ - chwali się.
- To świetnie! - mówię. 
Jestem zaskoczona. Nie pomyślałabym, że po zaledwie tygodniu będą mieli już występy. 
Nagle dzwoni dzwonek. Mam pierwszą historię.
Wzdycham, gdy tylko o tym pomyślę. 
Mimo, że cała nasz grupa już się rozchodzi do klas, to Justin nie puszcza mojej ręki. Zamiast tego przyciąga mnie do siebie i wtula się w moje ramię. 
- Masz lekcję - zauważam ze śmiechem.
- Yhym - mruczy tylko, ale i tak się nie odzywa.
- I ja też mam lekcję - mówię, a z moich ust nie schodzi uśmiech.
- Yhym - powtarza. 
Czuję jak jego ręce krążą po moich plecach by po chwili mógł położyć je na moim tyłku. Ściska lekko mój pośladek.
- Ej! - piszczę i odsuwam się od niego. 
Rozglądam się i zauważam, że niektórzy ludzie patrzą się na nas rozbawieni.
Justin chichocze. 
- Spokojnie księżniczko - mruczy i całuje mnie w usta. 
Delikatnie pogłębiam pocałunek i czuję jak Justin uśmiecha się przez to. 
Odsuwam się niechętnie.
- Muszę iść - mówię, a on wydaje z siebie niezadowolony dźwięk. 
- Na następnej przerwie idziemy na trybuny, albo gdziekolwiek. Nikt nie będzie nam przeszkadzał - mówi i chichocze, gdy widzi moją lekko speszoną minę. Ostatni raz składa pocałunek na moich ustach i niechętnie odchodzi. 
Ja też idę tylko, że w całkowicie inną stronę. Skręcam w prawy korytarz i zatrzymuje się gdy widzę Kendre, Alice i Chris'a. Nie kłócą się. Oni normalnie rozmawiają. Gdy zaczynają się śmiać dezorientuję się całkowicie.
Co się dzieje?



○○○



   Skończyłam wszystkie lekcje. Teraz jedne co zostało, to ubieranie sali. Narzekałabym bardziej, gdyby nie fakt, że ten czas spędzam z Justin'em. Uśmiecham się sama do siebie, gdy przypominam sobie jak dzisiaj się zachowywał. Był taki kochany, że to aż niemożliwe. 
Wchodzę na salę i widzę Justin'a, który ustawia drabinę. Gdy mnie zauważa uśmiecha się szeroko.
- Jak zwykle spóźniona - zauważa i śmieje się kiedy wystawiam mu język. 
Podchodzę do niego i całuję go w policzek.
Te wszystkie słodkie gesty przez ten jeden dzień stały się naturalne.
Justin zostawia to co właśnie robił i oplatając ręce wokół mojej talii lekko mnie podnosi. Chichoczę. 
Uzależniam się od niego. Czuję to. Z każdą chwilą zakochuje się w nim coraz bardzie i nie potrafię tego powstrzymać.
 - Jesteś głupi - mówię gdy stawia mnie na ziemi. 
Chłopak uśmiecha się szeroko.
- Raczej zako--
Przerywa mu dyrektor, który wchodzi do sali z dwójką uczniów za sobą.
- Jako, że bal już niedługo, a dekorowanie sali jest czasochłonne ta dwójka przez kolejne półtorej tygodnia będzie wam pomagać. Mam nadzieję, że się nie pozabijacie - wyjaśnia i z ironicznym uśmiechem odchodzi.
Patrzę się na nowo przybytych i w myślach uderzam się w twarz.
Chyba nic gorszego nie mogło nam się trafić.
Chris i Alice.
Oh, zabijcie mnie. Proszę.



31 komentarzy:

  1. Czyżby Kenda, Alice i Chris coś knuli? :D
    Wow, rozdział super. :D
    Szkoda, że trzeba będzie tak długo czekać ALEEE opłaca się! ^.^
    Weny życzę!♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy on chcial powiedziec "raczej zakochany"?! 😍 💘 💖 💗 Uwielbiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejej*0* jak zawsze idealny! Do nn<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak się cieszę , że ich relację są coraz lepsze i coś mi się wydaję , że sprawy się skąplikują teraz jak Alice i Chris im będą pomagać . Czekam nn oby szybko ❤️

    OdpowiedzUsuń
  6. Po co wszedł tam ten cwel z tą głupią dwójką? Wszystko zepsuli�� Ale i tak cudowny ��❤ Czakem na następny �� Szkoda, ze teraz trzeba czekac tak długi szmat czasu na rozdział �� No cóż trudno ��/nixababy

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten Chris i Alice coś między nimi rozwalą... kurde! Tylko nie to no! JUSTIN MA BYĆ Z SAM !

    buzi

    OdpowiedzUsuń
  8. - Chyba zako...
    kjdvnksz kurde, nawet nie wiedziałam, że potrawie wydawać z siebie takie dziwne odgłosy xd
    Wspaniały rozdział, taki sweet ! ♥ Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  9. - Chyba zako...
    kjdvnksz kurde, nawet nie wiedziałam, że potrawie wydawać z siebie takie dziwne odgłosy xd
    Wspaniały rozdział, taki sweet ! ♥ Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak zawsze perfekcyjny!

    OdpowiedzUsuń
  11. OMG!
    Chce już nn!
    Świetny rozdział! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezuuu czekam na kolejny, uwielbiam twój styl pisania.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam dzis wszystkie rozdziałyod początku. Nie moge sie doczekać następnego.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jezu... <33 Kocham to FF :** Świetny rozdział, czekam na kolejny ^.^

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kocham. Najlepszy.. czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny! Dodasz jeszcze dzisiaj nowy, czy raczej jutro? ❤

    OdpowiedzUsuń
  18. No ej! Nie rob nam tego! Proszę dodaj dzisiaj ❤😭

    OdpowiedzUsuń
  19. Wchodzę tu praktycznie co pięć minut, dlaczego jeszcze nie ma? 😭

    OdpowiedzUsuń
  20. No nie musiał wejść ten zasrany Dyrektor a już chciał jej powiedzieć że się zakochał w niej 😍

    OdpowiedzUsuń