czwartek, 15 października 2015

19. JEDEN WIECZÓR



JUSTIN
Patrzę się jak dziewczyna odwraca się ode mnie i odchodzi. 
Dlaczego ona jest taka uparta? 
Kłóciliśmy się tyle razy i jeszcze nigdy nie gniewała się na mnie tak długo.
Już nie wiem co mogę zrobić, aby w końcu mi wybaczyła.
Wchodzę do domu, a moja mama od razu przy mnie staje.
- Co się stało? - pyta i patrzy się na mnie krytycznym wzrokiem.
Przy Sam była o wiele milsza.
Oczywiście jak zwykle bez poznania faktów stwierdziła, że to moja wina.
Tyle, że tym razem ma racje.
- Nic - mruczę i siadam przy stole w kuchni. - Kiedy wyjeżdżasz? 
- Dzisiaj wieczorem. Nie zmieniaj tematu Justin - ostrzega i siada obok mnie. 
Patrzę się na nią z ukosa. Ta kobieta coraz bardziej działa mi na nerwy.
- Pokłóciliśmy się i tyle - mówię. 
Po jej minie wnioskuje, że ta odpowiedź nie jest dla niej wystarczająca, ale mało mnie to obchodzi. Nic więcej jej nie powiem. 
- Powinieneś to naprawić Justin - w jej głosie pobrzmiewa nutka surowości. 
Oh, czyżby zaczęła zachowywać się jak matka?
- Sam jest zbyt dobra... --
- Zbyt dobra dla mnie? - przerywam jej. - Bo jestem tak żałosny, że nie zasługuje na nią, tak? Bo po tym wszystkim co stało się z Jake'iem nie zasługuje na nic. Oczywiście! - krzyczę i szybko wstaje od stołu.
Mama wygląda na lekko zaskoczoną moją reakcją.
- Justin, przecież wiesz, że cię nie obwiniam. Nikt cię nie obwinia. Minęły trzy lata - mówi i też wstaje. 
W jej oczach widać troskę, ale ja wiem swoje. Praktycznie nie było ich w domu, od czasu tego co stało się z Jake'iem. Wiem, że to ja jestem tego powodem. Widzę ten wzrok pełen wyrzutów zawsze, gdy tylko pojawiam się jej przed oczami. Obwiniają mnie. Za bardzo go im przypominam, więc nie chcą mieć ze mną nic wspólnego.
- Przestań! - krzyczę i robię krok w tył, gdy chce do mnie podejść. - Nie potrzebuje pieprzonej troski, nie potrzebuje niczego. Po co wróciłaś? - pytam i wyrzucam ręce w powietrze.
- Do ciebie. Chce, abyśmy znowu stworzyli normalną rodzinę - mówi drżącym głosem.
Gdy zauważam w jej oczach łzy prawie mięknę. 
- Tej rodziny już dawno nie ma - zauważam cicho. 
Opuszczam głowę i mijając ją wchodzę po schodach na górę.  
Właśnie dlatego nie chciałem, żeby wracała.


SAM
- Dobra, a teraz dolej do tego połowę szklanki mleka - instruuje mnie tata.
Przegryzam wargę i ze skupieniem przechylam naczynie.
- Zrobisz to źle - nagle słyszę przy głowie głos Dylan'a.
Podskakuje lekko zaskoczona jego głosem i całą zawartość szklanki wlewam do miski.
- Ups - mamroczę tylko, gdy mój tata patrzy się na mnie zabójczym wzrokiem. - To przez niego - mówię i wskazuje na niego palcem. 
Dylan uśmiecha się rozbawiony. 
Chłopak przyszedł do mnie jakieś pół godziny temu. Akurat wtedy kiedy zaczęłam robić z tatą ciasto. Myślałam, że mój gdy zobaczy mojego tatę to się onieśmieli, ale on zrobił coś wręcz przeciwnego. Zapoznał się z nim i o dziwo za kumplował. Mogę nawet stwierdzić, że mój ojciec go polubił. 
A to coś niecodziennego.
- Jasne, po prostu jesteś łamagą w kuchni - wytyka mi Dylan i sypie mąką w twarz. 
Zamykam oczy i uchylam usta.
- Ty dupku! - krzyczę i chce rzucić w niego miską z ciastem. 
Mój tata podbiega do nas i ze śmiechem mi ją zabiera.
- No no - mówi i grozi mi palcem. - To będziemy jeść.
Przewracam oczami, ale gdy widzę jego śmieszną minę chichoczę. Dylan uśmiecha się szeroko.
Tata kładzie miskę na stole i zaczyna przyszykowywać masę.
- Dawno nie widziałem Justin'a - zagaduje. - Co u niego? - pyta i uśmiecha się lekko.
Automatycznie przestaje się uśmiechać. Moje kąciki ust opadają. 
Patrzę się na Dylan'a, który bardzo dobrze wie o czym myślę, bo patrzy się na mnie znaczącym wzrokiem i wzdycha.
Wiem, że tata chciał dobrze. Ale poruszanie tematu jego osoby i to jeszcze teraz nie jest zbyt miłe. Tylko, że on przecież tego nie wie.
Wycieram mąkę z policzków.
- Pójdę umyć twarz - mówię cicho i z lekko opuszczoną głową wychodzę z pomieszczenia. 
Kątem oka widzę, jak tata odprowadza mnie wzrokiem.
W łazience obmywam twarz, a gdy z niej wychodzę w moim pokoju siedzi Dylan.
- Wszystko okej? - pyta i patrzy się na mnie zatroskany.
Wzdycham cicho.
Kogo jak kogo, ale tego chłopaka nie potrafię okłamywać.
- Pocałowałam Chris'a - mówię cicho i siadam obok niego na łóżku. 
Dylan uchyla lekko usta.
- Kiedy? - pyta. 
Patrzę się na niego skruszonym wzrokiem.
- Dzisiaj i zaraz po tym tak po prostu uciekłam - wyznaje.
Czuję się strasznie głupio. Chyba nic nie jest w stanie tego opisać. Zachowałam się jak ostatnia kretynka.
Chłopak drapie się lekko po głowie.
- Czy ty coś do niego... - pyta, ale milknie zanim kończy swoje pytanie.
- Co? Nie! Oczywiście, że nie - zaprzeczam szybkim ruchem głowy.
Dylan unosi lekko brwi.
- To czemu go pocałowałaś?
Patrzę się w jego oczy i wzruszam ramionami.
- Myślałam, że coś poczuje - odpowiadam. 
Naprawdę chciałam coś poczuć do Chris'a. Chciałam nie myśleć o nim. Ten sposób wydawał się tak łatwy i bezproblemowy.
Do czasu aż zdałam sobie sprawę z tego, że on nigdy nim nie będzie.
- Już ci coś mówiłem na temat Chris'a. Z nim jest coś nie tak - próbuje znowu mnie przekonać. 
- Przestań już - mówię i przewracam oczami. - Chris jest w porządku i w jakimś tam stopniu mu ufam.
- A Justin'owi? - pyta i unosi brwi.
Waham się. Wiem, że powiedziałam Justin'owi, że mu nie ufam, ale to jest bardziej skomplikowane niż cokolwiek innego. 
- Nie - odpowiadam cicho.
Dylan kręci głową.
- Nie podoba mi się to Sam - mówi, a gdy patrzę się na niego niezrozumiałym wzrokiem tłumaczy dalej. - Nie podoba mi się to, że tak szybko wymieniłaś Justin'a na Chris'a. Wiem jaki on jest, ale cholera, zależało mu. Nieważne co ci powiedział ja i tak wiem swoje. To Justin. On najpierw robi, później myśli - broni go. 
Kręcę lekko głową. Nie wiem co myśli, wiem co powiedział i to mi starczy. Wystarczająco dobrze zrozumiałam co miał na myśli. Nie jestem jedną z tych osób, którym trzeba dwa razy powtarzać. 
- Nie wymieniłam go - zaprzeczam cicho, chociaż sama nie jestem tego pewna.
- Ale chcesz - mówi.
Oblizuje usta i patrzę się na chłopaka. 
Nie ułatwia mi niczego. Jeszcze bardziej mi miesza.



○○○


 Znajdując w sobie jak najwięcej odwagi przekraczam próg domu Justin'a. 
Na dworze są miliony ludzi, ale to co jest w środku przekracza wszelkie oczekiwania. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego ile ludzi może pomieścić jeden dom. Ta impreza przekracza wszelkie oczekiwania.
Ubrałam się w czarną obcisłą sukienkę i czarne, wysokie, półpełne koturny. Sukienka miała trzy wcięcia. Dwa na tali i jeden na udach. Pokrywała je jedynie koronka. 
Cóż, ta sukienka jest dosyć seksowna, ale chyba już dawno wyszłam z workowatych ciuchów. 
Włosy pierwszy raz od dawna wyprostowałam, a usta podkreśliłam różową pomadką. 
  Dzisiejszego dnia Justin nie przyszedł do szkoły. Zastanawiałam się nad jego nieobecnością i stwierdziłam, że po prostu wolał szykować wszystko na imprezę. Gdy weszłam do salonu, ktoś puścił Save The Word - Sweidsh House Mafia. 
Uśmiechnęłam się pod nosem i wzięłam od kogoś czerwony kubeczek z trunkiem. Dzisiaj nie mam zamiaru się ograniczać. Na raz wypijam połowę.
- Cześć kochanie! - nagle podbiega Megan i całuje mnie w policzek. - Pięknie wyglądasz - mówi i przygląda mi się.
Uśmiecham się.
Megan ma na sobie zieloną, piękną sukienkę do połowy ud. Kolor niesamowicie podkreśla jej rude włosy, więc i ona wygląda tak samo.
- Ty też - odpowiadam. 
Megan się uśmiecha i ciągnie mnie gdzieś. Wchodzimy do kuchni. Jest tutaj tylko Dylan i Liam. Witam się z nimi i zaczynamy się wygłupiać. Dylan zrobił sobie magiczny napój i podzielił go na dwa kieliszki.
- Za nas - mówi i podnosi do góry kieliszki. - A ty za co pijesz? - pyta i z uśmiechem podaje mi jeden. 
Biorę go do ręki i przez chwilę przyglądam się niebieskiej substancji.
- Mogę ckliwie? - pytam, a Dylan zaczyna się śmiać. Kiwa głową - Za miłość - odpowiadam po chwili. 
Chłopak uśmiecha się lekko.
- W takim razie zdrowie - mówi i na trzy przechylamy kieliszki.
Po moim gardle rozchodzi się gorzka, zimna ciecz, która zaczyna lekko palić.
Krzywię się lekko.
- Kiedyś będziesz barmanem, bro - mówię i uderzam go lekko w ramie. 
Dylan chichocze na moją nieudaną próbę bycia wyluzowaną.
Nagle przestaje się śmiać i patrzy się na coś za mną. Ze zmarszczonymi brwiami odwracam się powoli.
Justin.
Jestem zaskoczona, mimo iż to jego impreza. Stawiałam na to, że raczej rzadko będziemy się mijać.
Chwilę stoi i przygląda mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Gdy sunie wzrokiem po moim ciele nie mogę powstrzymać lekkiego drżenia ciała.
Chłopak podchodzi do nas powolnym krokiem. Gdy staje, patrzy się tylko na mnie. Obczajam go z góry na dół. Ma na sobie ciemne jeansy i czarną koszulkę. 
Jak zwykle, niby zwyczajnie, a jednak...
- Idę zatańczyć - mówi Dylan i już za chwilę nie ma go przy nas.
Rozglądam się i zauważam, że w pomieszczeniu zostaliśmy tylko my.
Jakim cudem?
- Przyszłaś - stwierdza i oblizuje powoli usta. 
Patrzę się na niego i lekko przytakuje. 
- Megan mnie namówiła - mamroczę. 
- To dobrze, że przyszłaś - mówi. 
Uśmiecham się słabo i chce odejść, ale chłopak dotyka ręką mojego nadgarstka. 
- Nie masz już tego dosyć? - pyta, a ja marszczę lekko brwi. 
- To był twój wybór - odpowiadam cicho. 
Bardzo dobrze wiem, co ma na myśli.
- To nie był żaden wybór, to był impuls. Nie chciałem związku, więc to powiedziałem - tłumaczy się. 
Wzdycham cicho. 
- Jeżeli teraz bym ci powiedziała, że Ci wybaczam, to zmieniłbyś zdanie na temat związków? - pytam cicho. 
Robię to po to, aby go sprawdzić, ale nie panuje nad iskierką nadziei pojawiającą się gdzieś we mnie. 
Justin patrzy się na mnie dłuższą chwilę. 
- To nie jest takie proste - odpowiada i tym samym gasi tą jedną małą iskierkę.
Kiwam powoli głową. 
- Okej - mówię i odwracam się. 
- Możemy po prostu przez jeden wieczór udawać, że nic takiego nie miało miejsca? - pyta nagle. 
Zatrzymuje się i powoli odwracam twarzą do niego. 
- Jeden wieczór - powtarza i wyciąga do mnie rękę. 
Patrzę się na nią pełna niepewności. Jeden wieczór, to długi czas. I nie wiem czy chce być z nim w zgodzie, nawet jeżeli to tylko parę godzin. Ale z drugiej strony, tak bardzo mi go brakuje...
Może to przez to, że specjalny napój Dylan'a, był mocniejszy niż myślałam, albo to po prostu intuicja. 
Postradałam zmysły. Przecież ten chłopak ma się trzymać jak najdalej ode mnie. 
Dlaczego tego chce?
Czemu mi to zaproponował?
Moje serce zaczyna bić mocniej, a gdy patrzę się w jego pełne iskierek oczy nie mogę powstrzymać tego niesamowitego uczucia.
I wtedy odczuwam to całkowicie.
Nie ważne co się stało. Chcę na tą jedną noc odsunąć od siebie wszystkie złe przeczucia i zapomnieć o tym co powiedział.
Chce, aby przez tą jedną chwilę, było jak dawniej.
Wyciągam swoją dłoń i niepewnie łączę ją z jego. Czuję ciepło rozchodzące się po moim ciele, gdy tylko go dotknę.
- Okej - mówię niepewnie. - Jeden wieczór. 
Co ja robię?


○○○


Wypijam kolejny kubek gorzkiej cieczy. Nawet nie wiem co to jest, ale mało mnie to obchodzi. Siedzę przy basenie i obserwuje ludzi, którzy bawią się w najlepsze. 
Justin siada obok mnie. Chwieje się lekko i widać, że jest już trochę podpity.
Cóż, to tak jak ja.
- Żyjesz? - pyta z uśmiechem i podaje mi odpalonego skręta.
Nie powinnam mieszać alkoholu z trawką.
Ale kogo to obchodzi.
Biorę go od niego i wciągam dym do płuc.
- Jakoś się trzymam - odpowiadam i też się uśmiecham.
Nagle jakaś dziewczyna zdejmuje z siebie stanik i wchodzi do basenu. Oczywiście automatycznie zdobywa tłum adoratorów.
Krzywię się lekko. Spojrzenie kieruje na Justin'a, który z łobuzerskim uśmiechem przygląda się dziewczynie. Uderzam go w ramie i dopiero wtedy swój wzrok kieruje na mnie.
- No co? - pyta i chichocze. Unosi ręce w górę. - Ma niezłe cycki - mówi, a ja unoszę brwi. 
Patrzę się na dziewczynę, a później na niego.
- Ma małe cycki - poprawiam go.
Ciemnowłosy unosi brwi i wybucha śmiechem. Jego śmiech jest zarażający, więc nie mogę się nie uśmiechnąć. 
- Awh, kochanie - mruczy. - Jesteś zazdrosna - stwierdza i cmoka w powietrzu.
Prycham.
- Nie jestem - zaprzeczam, a gdy chłopak patrzy się na mnie pobłażającym wzrokiem przewracam oczami.
- Spokojnie, jestem pewny, że twoje są lepsze - mówi chichocząc.
Zaczynam kaszleć, gdy dym drażni mi gardło. Justin ciągle chichocze ale daje mi coś do picia.
- Woda - wyjaśnia, gdy patrzę się na niego pytająco.
Biorę łyk i od razu mi lepiej.
- Nie bardzo mi się widzi, gadanie o moich cyckach - mamroczę, gdy mój oddech się uspokaja.
Wyrzucam końcówkę skręta. Gdy zamykam oczy widzę przed sobą zwierzęta.
Może naprawdę nie powinnam mieszać trawki z alkoholem.
- Nie musimy o nich gadać, możesz mi je po prostu--
- Justin! - podnoszę ostrzegawczo głos i uderzam go z otwartej dłoni w czoło.
Ten chłopak po alkoholu jest jeszcze gorszy.
- No co? - pyta i krzywi się lekko - To bolało - mamrocze niewyraźnie.
- Jesteś nieprzyzwoity - stwierdzam, a on uśmiecha się cwanie.
- Cóż, jak uprawiałaś ze mną suchy seks to nie narzekałaś - zauważa, a na moje policzki wpływa rumieniec.
Nie powiedział tego.
- Ty... - robię pauzę bo nie wiem co mam mu odpowiedzieć.
Nie spodziewałam się, że wróci do tam tej chwili. Ani razu o tym nie wspomnieliśmy.
Okej, zgasił mnie.
- Spadaj - mruczę w końcu.
Justin się śmieje i wstaje z miejsca. Podaje mi rękę, aby pomóc mi wstać.
- Gdzie idziemy?  - pytam, gdy ciągnie mnie w stronę schodów.
- Wyluzuj - mówi i uśmiecha się szeroko. 
Wchodzimy do jego pokoju. Unoszę brwi i patrzę się na niego niezrozumiale.
- To dwuznaczne - zauważam. 
Justin ze śmiechem wyciąga butelkę whiskey i wychodzi na balkon. 
Siada na murku i klepie miejsce obok siebie.
- Po co tu przyszliśmy? - pytam, gdy siadam obok niego. 
Chłopak wzrusza ramionami. 
- Chciałem z tobą pogadać - odpowiada. - Tam się nie da.
Kiwam powoli głową i biorę od niego butelkę.Upijam łyk i oddaje mu ją. Wypiliśmy już chyba połowę alkoholu z tej imprezy. Czuje, że wszystko zaczyna działać. Wiem, że tracę nad sobą kontrolę, ale czy nie o to mi chodziło?
Z dołu słychać jak ktoś włączył The Cinematic Orchestra - To Build a Home.
Oh, nikt nie mógł włączyć nic bardziej ckliwego. 
Patrzę się na Justin'a, który oblizuje usta i z uśmiechem wyciąga do mnie rękę.
- Tańczysz? - pyta lekko zachrypniętym głosem.
Powoli kiwam głową i z chichotem łapię jego rękę.
Jesteśmy w takim stanie, że nie powinniśmy nawet utrzymać się na ziemi. Ale nie idzie nam tak źle. Justin jedną ręką łapie mnie w tali, a w drugą bierze moją dłoń.
Jeden wieczór.
Jutro znowu wrócę do szarej rzeczywistości.
On się nie zmieni, a ja nie chce czegoś takiego pomiędzy nami.
- O czym myślisz? - pyta. 
Kładę głowę na jego ramieniu i wzdycham.
- O niczym ważnym - mamroczę niewyraźnie.
Zdecydowanie jestem w gorszym stanie niż on.



JUSTIN
W połowie piosenki Sam prawie się przewróciła.
- Przepraszam - mamrocze, gdy przytrzymuje ją w tali. Uśmiecha się słodko. - Chyba się upiłam - szepcze mi do ucha, jakby to był jej największy sekret.
Chichoczę.
Nie jestem trzeźwy i wątpię, że potrafię normalnie chodzić biorąc pod uwagę to, że wszystko się kręci, ale czuję, że to jej muszę pomóc.
- Chodź, położysz się - mówię i prowadzę ją w stronę pokoju. 
Zamykam tylko jedną stronę drzwi balkonowych. Dziewczyna od razu rzuca się na moje łóżko.
Cholera, czemu ona jest taka piękna? 
- Idę do łazienki, zaraz wracam - informuje ją i wychodzę.
Gdy wracam do pokoju pierwsze co rzuca mi się w oczy, to czarna sukienka leżąca na ziemi przy drzwiach. Unoszę brwi i powoli przenoszę wzrok na łóżko. Sam leży do połowy przykryta materiałem. 
-Gorąco tu - wyjaśnia i wzrusza ramionami jakby to było nic.
Oblizuje usta, gdy widzę jej czarny koronkowy stanik.
Kurwa.
- Sam, lepiej się ubierz - mamroczę lekko zachrypniętym głosem. 
Dziewczyna uśmiecha się łobuzersko i wstaje z łóżka. Unoszę brwi i obserwuje każdy jej ruch. Zamiast po sukienkę podchodzi do mnie.
- Czego się boisz, Justin? - pyta i staje bardzo blisko mnie. - Wyluzuj - mruczy w moje usta. 
- Jeżeli nie chcesz, żebym teraz tak po prostu cię wziął, to lepiej się ubierz - powtarzam i uśmiecham się cwanie. 
Znam ją. Teraz się zaczerwieni i ubierze. 
To takie przewidywalne.
Sam uśmiecha się lekko i ku mojemu zdziwieniu zamiast się ubrać łączy nasze usta. Automatycznie łapię ją w pasie i przyciągam do siebie. Jej ręka podnosi do góry moją koszulkę i pozbawia mnie jej. 
Tak dawno jej nie dotykałem, że to jest po prostu silniejsze ode mnie. Popycham ją lekko na łóżko i całuję jej obojczyk.
- Justin - słyszę jej szept przy moim uchu. 
Jej ręka rozpina mój rozporek, a ja pozwalam jej na to wszystko. Gdy jestem bez spodni łączę znowu nasze usta. Ręka dziewczyny wodzi po mojej klatce piersiowej. Wolną dłonią dotyka moich bokserek i wtedy odrywam się od niej.
- Jesteś pijana - mówię zdyszanym głosem. 
Kładzie rękę na moim członku, a ja nie mogę powstrzymać się przed przekleństwem. 
- Ty też - zauważa i zaczyna całować moją szyję. 
Jeżeli zrobię z nią teraz cokolwiek, ta dziewczyna rano mnie znienawidzi. Pozwalam jej na chwilę przejąć inicjatywę. Leżę na plecach, a ona siada na mnie z niewinnym uśmiechem. 
Wygląda jak pieprzony anioł. 
Albo po prostu za dużo wypiłem. 
Całuje moją szyję, a później przejeżdża ustami po mojej klatce piersiowej. 
- Sam - wzdycham, gdy ociera się o mnie swoim kroczem.  - Nie jestem aż tak pijana - deklaruje i zdejmuje ramiączka od stanika. 
Znowu łapie gumkę moich bokserek i zsuwa je w dół.
- Sam - zatrzymuje ją. Nawet nie wiesz, jak ciężko mi jest powiedzieć nie, kiedy taka seksowna dziewczyna leży pode mną i jeszcze chce się ze mną pieprzyć. - Będziesz tego żałować - mówię.
Sam przysuwa się do mnie i szepcze mi w usta:
- Po prostu się ze mną kochaj.
Wymiękam. 
No bo kto by dał się oprzeć takiemu czemuś.
Teraz ja jestem nad nią. Ręką sunę po całym jej ciele i zatrzymuje ją na zapince od stanika. 
Łączę nasze usta i szybkim ruchem go odpinam. Kładę rękę na jej pierś.
Słyszę jej jęk przy moim uchu.
Ustami schodzę coraz niżej. Rękę kładę na jej majtkach i powoli je ściągam.  - Jesteś piękna - szepczę jej do ucha.
Wzrokiem sunę po jej ciele. Jest idealna. Perfekcyjna w każdym calu. 
Odsuwam się od niej trochę i otwieram szafkę nocną. Wyjmuję z niej małe kwadratowe pudełeczko. Gdy dziewczyna patrzy się na mnie pytająco zaczynam chichotać. 
- O Boże - mówi i chowa twarz w dłonie. - Nieważne jak bardzo jestem pijana, to i tak będzie zawstydzające - mruczy cicho. 
Zabieram ręce z jej twarzy.
- Spokojnie, jeżeli nie chcesz... - zaczynam, ale ona przerywa mi pocałunkiem. 
Cholera, nigdy nie byłem aż tak niepewny w takich sytuacjach. Nie bardzo wiem jak mam ocenić jej stan upojenia. Boję się, że coś spieprzę. 
Nakładam prezerwatywę na swojego członka i patrzę się na nią. Szukam w jej oczach nutki niepewności, lub czegokolwiek co mi powie, że ona tego nie chce. Nie znajduje tego. 
Napieram na nią delikatnie. 
- Justin - szepcze i łapię mnie za rękę. 
Ściskam ją i poruszam się. Gdy czuję przeszkodę pcham trochę mocniej i wtedy słyszę jej cichy syk. 
Właśnie odebrałem jej dziewictwo. 
Po pijaku. 
Przestaje na chwilę. Nie chce żeby ją bolało. 
- Wszystko okej? - pytam cicho przy jej uchu. 
- Jest dobrze - mówi delikatnym głosem. 
Powoli zaczynam się w niej poruszać. 
Ustami zaczynam ssać czułe miejsce na jej szyi. Dziewczyna kładzie rękę na moich plecach. Drugą wkłada w moje włosy. 
- Kurwa - jęczy, gdy zaczynam przyśpieszyć. 
Nigdy nie lubiłem przekleństw u kobiet. Ale w takiej sytuacji i od takiej dziewczyny, są jak muzyka dla moich uszu. 
- Sam - mruczę jej przy ustach. - Chyba się w tobie zakochałem - słowa same wypływają z moich ust. 
Nie odpowiada mi. Ściska mocniej moją rękę. 
Gdybym był trzeźwy, to na pewno dłużej zastanawiałbym się nad swoimi słowami.  


○○○


- Muszę wrócić na imprezę - szepczę w jej włosy. 
Dziewczyna wtula się we mnie mocniej.
Pierwszy raz w życiu czuję coś takiego. 
- Tylko na chwilę - dodaje. 
Sam niechętnie kiwa głową. Podnosi się i nakłada na siebie bieliznę. 
- Co robisz? - pytam, gdy ma już na sobie sukienkę.
- Idę na imprezę - mówi bełkoczącym głosem. 
Cholera, ona jest naprawdę pijana. 
- Połóż się - mówię i ubieram się szybko. 
Dziewczyna patrzy się na mnie niezadowolonym wzrokiem. 
- No już - mruczę z uśmiechem i podnosząc ją kładę ją do łóżka. - Powiem tylko Liam'owi, żeby miał wszystko pod kontrolą i wrócę - obiecuję. 
Składam szybki pocałunek na jej czole. 
Sam kiwa lekko głową i wtula się w poduszkę. 



○○○


Budzę się wtulony w klatkę piersiową dziewczyny. Uchylam oczy i powoli docierają do mnie fakty z poprzedniej nocy. 
Podnoszę się i automatycznie kładę ręce na głowę. Mam kaca. 
I cholera, wczoraj rozdziewiczyłem Sam. 
Przenoszę wzrok na dziewczynę. Wygląda tak spokojnie. Ręką dotykam jej policzka.   Zaczyna się kręcić. Po chwili uchyla oczy i patrzy się na mnie niewinnym wzrokiem. 
Uśmiecham się do niej. 
- Dzień dobry - mówię zachrypniętym głosem. 
Muszę ocenić co myśli i czuję po tym co stało się w nocy.
- Dzień dobry - mówi i też się podnosi.
Na chwilę jej uśmiech zastępuje lekkie skrzywienie.
- Boli mnie głowa - mamrocze niewyraźnie i kładzie rękę na skroni.
Nachylam się, aby podnieść butelkę wody leżącą przy łóżku. Gdy ją jej podaje mruczy ciche "dziękuję".
Wstaje z łóżka i przegląda się w lustrze.
Jestem zdezorientowany. Nie wiem co myśli o tym co stało się wczoraj i zastanawiam się, czy po prostu nie będzie poruszać tego tematu.
- Powiedz, że nie zrobiłam wczoraj nic głupiego - mówi i wzdycha cicho. 
Odwraca się twarzą do mnie.
Marszczę lekko brwi. Zaczynam mieć złe przeczucia.
- Co masz na myśli? - pytam niepewnie.
Sam otwiera szerzej balkon i chwilę przy nim stoi.
- Musiałam dużo wypić. Nie pamiętam nic od czasu naszej rozmowy na basenie,  cyckach tej dziewczyny - wzrusza ramionami i śmieje się cicho.
Kurwa.
- Co? - pytam głuchym głosem.
Brzmi jak coś odległego o tysiące mil.
Ona nie może...
- Jeżeli się do ciebie przystawiałam czy cokolwiek, to przepraszam - mówi i krzywi się lekko.
Spałaś ze mną.
Te słowa wręcz cisną mi się na usta, ale nie mogę ich wypowiedzieć.
Jestem zszokowany. Dosłownie nic nie jest w stanie opisać tego jak czuję się w tym momencie. 
Ona nie pamięta tego, że się przespaliśmy.
Przetwarzam w głowie raz po raz jej słowa i nie mogę znaleźć w niej logicznej całości. 
Wiem, że robienie tych rzeczy po pijaku jest jedną z najgłupszych rzeczy jakie mogliśmy zrobić.
Ale to, że ja pamiętam wszystko, a ona nic - sprawia, że tylko ja jestem winny. 
Zachowuje się tak lekko. Nawet się nie domyśla. Nie ma pojęcia co stało się tej nocy.
Biorę wdech, gdy zostawia mnie i mówi, że musi iść do łazienki.
Jeżeli się dowie, że zabrałem jej dziewictwo, jak byliśmy pijani, to już całkowicie mnie znienawidzi. 
Wiem to. 
Nie będzie chciała mnie znać, a ja nie chcę jej tracić.
Wypuszczam powoli powietrze, które z niewiadomych powodów ciągle trzymałem w płucach.
Ona nie może się dowiedzieć.

33 komentarze:

  1. O mój Boże. Czy on zwariował? Dlaczego ona nic nie pamięta? No cholera, on powiedzial, ze się w niej zakochal! 😭

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodaj wcześniej!!!
    O mój Boże! Ten rozdział jest taki pomieszany
    Z jednej strony się cieszę bo się w niej zakochał, a z drugiej on ją przeleciał!
    Nie umiem sobie wyobrazić tego, że ona mu wybacza!
    Mimo, że jestem za nimi razem :/
    Do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  3. No to się porobiło... :o
    Ale i tak jest genialny rozdział. Czekam na kolejny.
    Weny życzę. ♥:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech oni się już pogodzą ... Sam się z nim przespała ja w to nie wierze *.* czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  5. A tak wogóle chciałam się zapytać czy zrobiłabyś tydzień albo weekend z tym ff ?? ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyś wyjaśniła o co w tym dokładnie chodzi, to mogłabym się zastanowić :D Bo w sumie nie mam pojęcia co to może być :D

      Usuń
  6. wiedziałam że tak bedzie! Ale on jej to wkoncu powie no wyrzuty sumienia i bla bla bla xd rozdział świetny!

    OdpowiedzUsuń
  7. ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Mógłby jej powiedzieć, że ją kocha, a potem wyznać jej prawdę o niegrzecznych rzeczach jakie robili w nocy (xD). Pozdrawiam i totalnie bardzo niecierpliwie czekam na to co Justin zrobi. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Np to teraz namieszałas :D no no czekam na rozwój akcji mogę spokojnie powiedzieć ze jesteś krolowa Dramatu :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham, kocham, kocham i czekam na nowy

    OdpowiedzUsuń
  11. O boziu... nie mogę xdd mega rozdział <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Serio? On musi jej powiedzieć, bo znienawidzi go jak dowie się później, a tak jest szansa, że mu wybaczy i będą ze sobą, no nie żartuj...

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeju jaki zwrot akcji! niech on jej o wszystkim powie, bo znów namiesza :((( W sumie Sam powinna się sama zorientować że z kimś spała skoro to był jej pierwszy raz xd! mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie w poniedziałek, a nawet szybciej bo nie wytrzymam!
    A.T

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo się cieszę że w końcu powiedział że się w niej zakochał, ale teraz MUSI jej powiedzieć że ze sobą spali. Nawet nie mogę zrozumieć jak on mógł to zrobić....

    OdpowiedzUsuń
  15. O kuźwa!!!Co za emocje! JA bym na miejscu Jusa powiedziała jej bo i tak prędzej czy puźniej się dowie i jeszcze bardziej go znienawidzi..prawda zawsze wychodzi na jaw a szczególnie w fanfiction. No ale to i tak zależy od autora. Rozdział po prostu boski. Justin się zakochał, trele morele xd

    OdpowiedzUsuń
  16. Jaki świetny rozdział! Jak Sam dowie się o tej nocy to Justin ma przejebane :"")
    Życzę weny :D
    /s

    OdpowiedzUsuń
  17. Po prostu miazga ♡♥♠♥◇♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Matko kocham to najbardziej na świecie

    OdpowiedzUsuń
  19. Niech Justin jej powie bo potem będzie żałować, mówię wam. Sam chciała się z nim przespać KIEDYŚ tam więc to kiedyś może być teraz :D Więc ni,nie powinno być tak źle :D

    Buzi

    OdpowiedzUsuń
  20. Jak moglaś ! Ona musi się dowiedzieć ze in ja kocha no. Rozdział cudowny

    OdpowiedzUsuń
  21. Cholera, to się narobiło. Myśle że Justin powinien powiedzieć jej prawde, bo ktoś go może w tym wyprzedzić.
    Świetny rodział.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. On jej powiedzial, ze sie w niej zakochal, a ona... NIENIENIE... CHCE JUZ PONIEDZIALEK KOCHAM CIE

    OdpowiedzUsuń
  23. Victoria! Jak mogłaś, to zrobić? Zrób coś, żeby oni byli razem! Proszę! :* Rozdział jest cudowny! <3 Scena +18 świetna, ale mogłoby być więcej szczegółów! <3 Wiem, wiem, to nie jest łatwe! :* Pozdrawiam Nancy :*

    OdpowiedzUsuń
  24. O Boże!
    Nie wierzę *_*
    Boję się reakcji Sam xDDD
    Do następnego i Weny <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Piękny.
    Nie mogę się doczekać następnego.
    Jestem ciekawa jak Sam zareaguje na wiadomość, że Justin odebrał jej dziewictwo.
    Czekam z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  26. Wooo *-* Dawno mnie nie było, ale nadrobiłam straty xd
    Rozdział jak zawsze genialny <333

    Serdecznie i pozdrawiam i czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  27. O jejku, ale sie porobilo*0*
    Jestem taka ciekawa co bedzie daleeej!'*
    Rozdzial jak zawsze genialny<3

    OdpowiedzUsuń
  28. No nieźle...czuje ze beda z tego klopoty :/ Ale rodzial jak zawsze cudowny, wspanialy i agsgjaha <3 Uwielbiam to opowiadanie ^^ Czekam nn :3

    OdpowiedzUsuń
  29. Omg tego po Sam się nie spodziewałam i jeszcze na dodatek nic nie pamięta o zgrozo. Cudowny rozdział.💜💜

    OdpowiedzUsuń