niedziela, 6 września 2015

8. GRA



Moje usta automatycznie się uchyliły. 
- Jak... Jak to gejem? - wydukałam patrząc się na niego ze zdziwieniem. 
Dylan uśmiechnął się lekko.
- Tak wyszło - zachichotał - Nie pocałowałem cię wtedy dlatego, że mi się podobasz - obczaił mnie z góry na dół - Chociaż gdyby interesowały mnie dziewczyny, to na bank bym cię brał - zachichotał, a ja uderzyłam go z otwartej dłoni w ramię - Od paru dni miałem wrażenie, że Liam i Justin się domyślają. Musiałem coś zrobić. I nagle przy rozmowie z tobą zobaczyłem jak ślinisz się do Justin'a. Pomyślałem, że pomogę sobie i tobie. Proste, nie?- zapytał z uśmiechem kończąc swoją opowieść. 
Powoli uniosłam brwi.
- Wykorzystałeś mnie - odparłam uśmiechając się żartobliwie. 
- Nie. Pomogłem nam - odpowiedział dumny z siebie. 
Zachichotaliśmy. 
- W sumie, to się ciesze - powiedziałam zgodnie z prawdą - Myślałam, że się we mnie bujasz - zaśmiałam się, a on mi zawtórował.
- Wiem, że dziwnie się zachowywałem, ale to dlatego, że bałem się twojej reakcji - powiedział wzruszając ramionami.
- Aww, Dylan! - wymamrotałam ściskając żartobliwie jego policzek - Mi możesz powiedzieć wszystko - mruknęłam z uśmiechem. 
Uśmiechnął się zadowolony i wyciągnął do mnie ręce, jakby chciał mnie przytulić.
- Czy to moment, w którym przypieczętowujemy swoją przyjaźń na zawsze? - zapytał parskając śmiechem. 
Przytuliłam go do siebie i uśmiechnęłam się szeroko.
- No pewnie króliczku - zachichotałam. 
Nigdy nie pomyślałabym, że Dylan jest gejem. Wygląda jak stuprocentowy hetero. 
Mam na myśli... Wyobrażacie sobie jak on całuje? 
Mimo iż nie powinnam tak myśleć - to niebo.
- Przeszkadzam? - zapytał Justin wychodząc na balkon i siadając obok nas. 
Powoli odsunęłam się od Dylana - W sumie, pieprzyć to. To mój dom - wymamrotał i spojrzał się na nas zimnym wzrokiem.
- Oh, przestań być taki miły! - odpowiedziałam z sarkazmem.
Posłał mi mordercze spojrzenie.
- Idę do Liam'a - wymamrotał Dylan wstając. Spojrzałam się na niego spanikowana, a on uśmiechnął się do mnie cwanie. Po jego minie wnioskuje, że robił to specjalnie. 
Zostaliśmy sami. 
Przez chwilę panowała między nami cisza. 
Justin wyjął skręta i tradycyjnie zaczął palić. Obserwowałam przez chwilę jak się zaciąga i wypuszcza dym. Wyglądał na zdenerwowanego. 
Powoli wyciągnęłam rękę w stronę jego skręta i wzięłam go między swoje palce. Justin z zaskoczeniem obserwował jak przykładam go do ust i zaciągam się lekko. Nigdy w życiu nie paliłam, ale najwyraźniej to nie jest takie trudne. Z cwanym uśmiechem przysunęłam się do niego, tak jakbym chciała go pocałować i wypuściłam dym prosto na niego. 
Oddałam mu skręta chichocząc. Jego mina była niesamowita.
- Powinnam teraz zrobić ci zdjęcie - powiedziałam. Chłopak uśmiechnął się pod nosem.
- Nie potrafię cię rozgryźć - powiedział patrząc się na mnie przeszywającym wzrokiem. 
Uśmiechnęłam się niewinnie.
- Zaczyna się! - usłyszeliśmy z domu głos Liam'a.
Wstałam z miejsca i poczułam jak kręci mi się w głowie. Nagle zachciało mi się ze wszystkiego śmiać.
Czy to możliwe, że jego trawka ma tak szybkie działanie? 
- I raczej nigdy ci się nie uda - rzuciłam przez ramię i zachichotałam chwiejąc się lekko. Gdy przekraczałam próg domu prawie się przewróciłam, ale czyjeś ramiona przytrzymały mnie w pasie. 
Justin. Znowu ratuje mnie przed upadkiem. 
- Sam - wymamrotał chichocząc - Zjarałaś się jednym buchem. 
Zaśmiałam się głośno jakby powiedział coś śmiesznego. 
Odwróciłam się twarzą do niego i dotknęłam palcem jego policzek.
- Wyglądasz jak panda - wymamrotałam niewyraźnie i zachichotałam. 
Justin uśmiechnął się szeroko i powoli zaprowadził do salonu. Chłopaki już siedzieli, a gdy mnie zobaczyli spojrzeli się na mnie zdziwieni. 
Rzuciłam się na kanapę i z głupim uśmiechem na ustach zaczęłam im się przyglądać.
- Zjarałeś ją - stwierdził od razu Liam patrząc się krytycznym wzrokiem na Justin'a.
Dylan usiadł obok mnie.Justin wyrzucił ręce w powietrze i próbował się bronić. 
- Stary, ona sama chciała! - odpowiedział chichocząc - Nie moja wina, że tak to na nią zadziałało. 
Usiadł obok mnie i uśmiechnął się do mnie. 
- Zaraz powinno jej przejść - mruknął.
Dylan poprawił się na siedzeniu i spojrzał się na mnie próbując powstrzymać uśmiech.
- Zawieźć cię do domu? - zapytał.
Justin głośno odchrząknął. 
- Przecież powiedziałem, że zaraz jej przejdzie panie Cudowny Obrońco - wymamrotał chłodno. Dylan podniósł ręce w geście kapitulacji.
- Okej. Niech będzie - odparł odpuszczając.
Liam usiadł i zaczęliśmy oglądać mecz, który swoją drogą był bardzo zabawny, bo zamiast ludzi grały pandy. 
Nagle zaśmiałam się głośno. Przysunęłam się do Justin'a i położyłam głowę na jego ramieniu.
- Co tam panda? - zapytałam cicho słodkim głosem. Wtuliłam się w niego jeszcze bardzie i poczułam jak chłopak napina się pod moim dotykiem. 
Liam i Dylan byli za bardzo zajęci meczem żeby cokolwiek zauważyć. 
Położyłam rękę na jego klatce piersiowej i przez koszulkę zaczęłam kreślić na niej wzory. 
- Sam - zaczął ostrzegawczo, gdy moja ręka szła coraz niżej. Zachichotałam cicho.
Zabrał moją rękę ze swojego brzucha i odsunął się ode mnie. 
- Uwierz mi, że chciałbym teraz... - ucichł na chwilę - Ale wiem, że jak ci przejdzie, to dostanę od ciebie po ryju, więc nie skorzystam - wymamrotał poprawiając się na siedzeniu. 
- Chce spać - palnęłam zapominając o sytuacji sprzed chwili. Poczułam się senna. 
- To śpij Sammy - wymamrotał z uśmiechem. 
Posłuchałam się. Ułożyłam się na jego ramieniu tak, żeby było mi wygodnie. Chłopak delikatnie objął mnie, a ja poczułam, że odpływam. 



***


Obudziłam się. Uchyliłam lekko powieki i pierwsze co zobaczyłam, to twarz Justin'a. 
To nie jest to, co chciałam zobaczyć. 
- Dlaczego mnie niesiesz? - zapytałam zachrypniętym głosem. Otworzyłam całkowicie oczy i zobaczyłam, że wnosi mnie po schodach.
- Bo spałaś - odpowiedział. 
- Już nie śpię. Możesz mnie postawić - odpowiedziałam unosząc brwi. Justin uśmiechnął się lekko.
- Nie - odparł. 
Wniósł mnie do jakiegoś pokoju i położył na łóżko. 
- Nie podoba mi się to - wypaliłam zgodnie z prawdą, a Justin zaśmiał się głośno - Chcę do domu. 
Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju. Ciemne ściany, duże ciemne łóżko i gitara w rogu. 
To bez wątpienia pokój Justin'a. 
Przeniosłam wzrok na pościel. I zaczęłam się zastanawiać ile dziewczyn przewinęło się przez to łóżko. 
- Zero - wymamrotał cicho przyglądając mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Powiedziałam to głośno, tak? - Nie przyprowadzam ich do pokoju. Tak naprawdę, to jeszcze żadna w nim nie była - powiedział, a ja otworzyłam lekko usta. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Myślałam, że Justin jest tym typowym "bad boy'em". Myślałam, że co noc przez jego łóżko przewija się inna dziewczyna. 
To, że robi to gdzieś indziej nie oznacza, że jest lepszy.
W sumie coś w tym jest. Może nie robić tego tutaj, ale robi to na pewno w innych miejscach. 
- Dlaczego? - zapytałam cicho, patrząc się w jego oczy. 
Chłopak usiadł na rogu łóżka i wzruszył ramionami. 
- Nie wiem - odpowiedział - Zawsze uważałem, że to moja "strefa" - wymamrotał. 
Nastała chwila ciszy, a ja szukałam odwagi, aby zadać pytanie, które od razu przyszło mi na myśl. Przegryzłam wargę i zaczęłam bawić się rękami.
- Więc co ja tu robię? - zapytałam niepewnie nawet na niego nie patrząc. 
Justin oblizał usta.
- Chłopaki pojechali do domu, a ty ciągle spałaś - wymamrotał - Nie chciałem cię budzić, myślałem... - zrobił pauzę. 
- Rozumiem - powiedziałam kiwając głową. 
Justin spojrzał się na mnie niepewnie. 
- Zawieźć cię do domu, czy... - zawahał się ponownie - zostaniesz? 
Ponownie przegryzłam usta. 
- Zależy co rozumiesz przez "Zostaniesz" - powiedziałam chichocząc, próbując rozładować między nami napięcie. Justin z uśmiechem położył rękę na piersi.
- Nie dotknę cię, jeżeli nie będziesz chciała. Obiecuję - zachichotał. 
- Okej, zostanę - powiedziałam biorąc wdech.
Chyba mnie powaliło już całkiem. Ale naprawdę nie miałam ochoty wracać do pustego domu i robić tam to co zawsze - nic. To monotonne. 
- Gdzie twoi rodzice? - zapytałam przypominając sobie, że siedzę u niego już ponad trzy godziny, a do tej pory ich nie widziałam. Zresztą, dziwne by było spanie u niego i to jeszcze przy jego rodzicach. Mogliby sobie coś pomyśleć. 
- Wyjechali - powiedział - Delegacja czy coś - wzruszył ramionami - Już dawno przestało mnie to obchodzić. Nie pamiętam kiedy ostatnio widziałem ich dłużej niż pięć minut. 
Skinęłam głową i zrozumiałam, że mamy podobną sytuację. 
- U mnie jest to samo - przyznałam - Mamy nie widzę praktycznie wcale, a tata po rozwodzie przeprowadził się na drugi koniec kraju. 
Justin uśmiechnął się smutno. 
- Czyli wiesz jak to jest - wymamrotał cicho - Ale pieprzyć to, nie? - zachichotał, a ja mu zawtórowałam. 
Wzięłam do ręki pilot i włączyłam telewizor wiszący na równoległej ścianie. Zmieniając kanały zaczęłam zastanawiać się nad naszą relacją. Byliśmy bipolarni. Dosłownie. Potrafiliśmy się nienawidzić, a chwilę później normalnie ze sobą rozmawiać. Nie bardzo to rozumiem, ale chyba powinniśmy się leczyć. 
Oboje.
Justin położył się na łóżku obok mnie. 
- No chyba nie będziemy oglądać telewizji - powiedział wyrywając mi pilot z rąk i wyłączając telewizor.
- Ej - sapnęłam niezadowolona - To co chcesz robić? - zapytałam z sarkazmem. 
Justin uśmiechnął się do mnie. 
- Pograjmy - powiedział.
Zmarszczyłam brwi i podniosłam się do pozycji siedzącej.
- W co? - wydukałam.
- Em mam karty - powiedział ostrożnie - Możemy pograć w karty. 
Zmrużyłam oczy.
- Jakie? - zapytałam podejrzliwie. 
Chłopak uśmiechnął się cwanie.
- Rozbierane...- wymamrotał pod nosem. Ledwie go zrozumiałam, ale tego nie dało się nie usłyszeć. Wzięłam do ręki poduszkę i bez zastanowienia rzuciłam nią w niego. 
- Popieprzyło cię - sapnęłam oburzona, a on parsknął śmiechem. 
- Tchórzysz Sam - powiedział zaczepnym głosem. Prowokował mnie. 
- Nie jestem tchórzem! - warknęłam i założyłam rękę na rękę. 
- No to zagrajmy - powiedział pewny siebie. Odwróciłam się do niego plecami i prychnęłam - Co masz do stracenia? - zapytał - Dziewictwa ci nie zabiorę - zachichotał, a ja rzuciłam w niego drugą poduszką. 
- Dupek - warknęłam. 
Uśmiechnął się szeroko. 
Nastała między nami cisza. 
Zaczęłam się wahać. 
Nie jestem tchórzem. Nie ma prawa mnie tak nazywać. 
- Do bielizny? - zapytałam odwracając się do niego twarzą. Justin uśmiechnął się zadowolony. 
- Niech będzie do bielizny - zachichotał. 
Tak, to już pewne. 
Zwariowałam. 



***


- Moje - zaśmiał się chłopak, a ja sapnęłam z niezadowoleniem - Czas pozbyć się bluzki, kochanie - powiedział słodkim głosem, a ja posłałam mu mordercze spojrzenie. 
Powoli załapałam za jej skrawek i ociągając się rzuciłam ją przez głowę. Jedyna pozytywna rzecz w tym, to to, że nałożyłam ładną bieliznę.
Spojrzałam się na Justin'a, który gapił się centralnie na mój dekolt. 
- Oczy mam wyżej idioto - warknęłam, a on przeniósł wzrok wyżej z cwanym uśmiechem na twarzy. 
Na początku gry byłam pewna, że wygram.
Niestety zapomniałam, że praktycznie jestem największym pechowcem na ziemi. 
- Moje! - krzyknęłam nagle zadowolona i zabrałam karty - Może gdybyś nie patrzył się mi na cycki, to celniej wybierałbyś karty - powiedziałam zaczepnie. Justin zrzucił z siebie koszulkę. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. 
- Uwierz mi, że się nie da - zachichotał. Spojrzałam się na jego umięśnione ciało i wzrokiem schodziłam coraz niżej. Wiedziałam, że ma na ciele dużo tatuaży, ale nigdy nie pomyślałam, że jest ich tu aż tyle. 
Okej Sam. Wdech i wydech. 
- Ślinisz się kochanie - powiedział cwanie Justin i zachichotał. Od razu odwróciłam wzrok i odchrząknęłam zawstydzona. 
- Zamknij się - wymamrotałam. 
Graliśmy jeszcze przez mniej niż piętnaście minut, a jedyne ubranie jakie nam zostało to skarpetki. Jakakolwiek dziwnie to brzmi, bawiliśmy się bardzo dobrze. 
Już zaczynaliśmy ostatnią rundę, gdy nagle usłyszałam jak ktoś w chodzi po schodach. 
Wymieniliśmy się z Justin'em spanikowanym spojrzeniem. W pośpiechu wstaliśmy z łóżka i zaczęliśmy się ubierać. Zdążyłam wziąć do ręki bluzkę, gdy nagle drzwi się otworzyły. Oboje zamarliśmy w miejscu. 
- Zostawiłem u ciebie telefon, wiesz gdzie... Co tu się kurwa dzieje? - zapytał zdziwionym głosem Liam zatrzymując się w pół kroku. 



***


- Niedługo bal zimowy - powiedziała Megan, gdy przekroczyłyśmy próg szkoły. Spojrzałam się na nią. 
- Chcesz iść z Liam'em. Prawda? - zapytałam z uśmiechem, chociaż i tak znałam już odpowiedź. 
- Aż tak to widać? - zapytała krzywiąc się. 
Wzruszyłam ramionami. 
- Ja to widzę - powiedziałam - Zresztą on też Cię bardziej lubi - usmiechnelam się szeroko i szturchnęłam ja ramieniem.
- Skąd wiesz? - zapytała.
- Bo to widać. Uwierz mi. 
Kierowałyśmy się w stronę stołówki. 
- A Ty z kim pójdziesz? - zapytała. 
Spojrzałam się na nią. 
- Jeszcze nie wiem. Czemu pytasz? 
- Myślałam, ze Dylan Cię zaprosił, albo ma zamiar zaprosić... - powiedziała niepewnie. 
Nagle poczułam się nieswojo. Nie mogłam jej powiedzieć o co chodzi z Dylan'em
- Może zaprosić, nie wiem - wymamrotałam wymijająco kończąc temat. 
Weszłyśmy do stołówki i pierwsze co zwróciło naszą uwagę, to krzyki przy stoliku przy którym zawsze siedzi nasza grupka.
- Jak to byłeś w nocy z Sam?! - usłyszałam znajomy głos. Cała stołówka ucichła. 
- Mogłem sobie być z kim chcę! Nic ci do tego - splunął Justin. 
Poczułam jak moje serce przyśpiesza. Czy oni kłócą się o wczoraj? 
Skąd niby Alice to wiedziała? 
- Myślałam, że traktujesz mnie chociaż trochę poważniej - powiedziała z wyrzutem. 
- Niczego ci nie obiecywałem, Alice. Znasz mnie. Powinnaś wiedzieć, że nie bawię się w związki. Zresztą nic takiego się nie stało - odpowiedział i uśmiechnął się złośliwie. Powoli podeszłam do stolika. Megan usiadła i z nieukrywanym zaciekawieniem zaczęła przyglądać się wszystkiemu.
- Pieprzyłeś ją! - wydarła się, a ja wręcz słyszałam jak cała stołówka wstrzymuje oddech. Oczy wszystkich nagle przeniosły się na mnie.
Czekaj, co? 
Z tego co pamiętam, to nic się między nami nie wydarzyło. Po tym jak Liam nas przyłapał poszliśmy grzecznie spać. Przysięgam. 
W jednym łóżku, to fakt, ale to byłoby na tyle.  Justin spojrzał się w moją stronę i jego uśmiech od razu zniknął. Alice posłała mi mordercze spojrzenie.
Okej, to nie będzie miłe. 
- Nie wierzę, że wolisz ją ode mnie - warknęła odchodząc. 
Gdy przechodziła obok, szturchnęła mnie ramieniem.
- Zejdź mi z drogi, suko - powiedziała głosem przeciekającym jadem i wyszła z pomieszczenia. 
Otworzyłam usta chcąc coś powiedzieć, ale po chwili je zamknęłam. 
Spojrzałam się na Justin'a, który patrzył się na mnie tak jakby próbował zobaczyć, czy jestem zła. 
Zastanawiałam się, czy on jej to powiedział i czy zrobił to specjalnie. 
Westchnęłam cicho. 
Zrobił krok w moją stronę i wyciągnął do mnie rękę. 
- Sam, ja nie--
- Przestań - powiedziałam kręcąc głową. Odwróciłam się i wyszłam ze stołówki czując na sobie spojrzenia innych ludzi. 









28 komentarzy:

  1. Omg ale sie porobiło ;o rozdział cudowny, czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny! Ten rozdział jest hitem �� On jest najlepszy z najlepszych :***Do następnego /nixababy

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega rozdział. Juz się nie mogę doczekać następnego /biebrix

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurde ! Grali w rozbierane karty Hmm ... Ale się cieszę mam nadzieję , że Sam nie obrazi się na Justina ! Boski rozdział i czekam nn ❤️

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooooo nie wytrzymam do czwartku!

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne. Nie spodziewałam sie tego, ale ciesze sie że zerwali.

    @justenxrauhl

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku oni jak się nie kłóca to są tacy kochaniii <3 czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudny, cudny, cudny! <3
    Chcę więcej i to szybko!
    Jak można być w takim stanie po jednym zaciągnięciu się? Hahahaha
    Słaba głowa Sam :D
    A i reakcja Liama jak wszedł do pokoju... Nieziemska! Tak mi się chciało śmiać ;33
    Czekam na Next :*

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG, co tu się porobiło! Teraz wszyscy będą myśleć, że Sam z Justinem... lool. ale i tak ta gra była fajna, Justin jest słooodki. :D
    czekam na kolejny.:*

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest chyba najlepszy rozdział do tej pory!:D Szybko się go przeczytało, a u mnie to z wielkim uśmiechem na twarzy :D
    Jestem ciekawa czy Alice się jakoś zemści i jak się potoczy ta akcja:o
    CZEKAM NA KOLEJNY Z NIECIERPLIWOŚCIĄ. :D
    Weny!♥

    OdpowiedzUsuń
  11. nie wierze :o
    czekam na kolejny !♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeju <3 jestem ciekawa jak Justin jej to wytłumaczy :/ proszę dodaj szybko kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  13. rozdział-cudo,czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Ugh! A już myślałam ze będzie miło a tu znowu Justin coś zjebał no... błagam :')

    Buzi

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział!:D Chyba najlepszy jak na razie.
    Akcja z kartami >>>>
    Nie moge doczekac sie nexta :*
    /spencer

    OdpowiedzUsuń
  16. Zajebistyy! Czekamyvna kolejny rozdziaal! <3

    OdpowiedzUsuń
  17. nie moge sie doczekac kolejnego!!*O*

    OdpowiedzUsuń
  18. Aaaa! To jest tak cudowne i wciągając. Ty już znasz moje zdanie na ten temat, więc nie muszę się chyba powtarzać za każdym razem! <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Komentowałam ten rozdział czy nie? XD

    OdpowiedzUsuń
  20. Czemu Liam musiał im przeszkodzić super rozdział 💜

    OdpowiedzUsuń
  21. HAHAHA
    JEST 4:40
    JA MUSZE WSTAC O 9
    MAM 11% BATERI
    ALE JEBAC TO
    IDE CZYTAC

    OdpowiedzUsuń