- Wystarczy - mówię i wstaje od stołu. - Justin wychodzi - wypraszam go. Mój ojciec nie zostawił mi innego wyboru.
Tata patrzy się na mnie karcącym wzrokiem.
- To niegrzeczne - upomina mnie. Patrzę się na niego morderczym wzrokiem. Chyba znamy inną definicję słowa "niegrzeczne".
- W porządku - mówi Justin również wstając. - I tak miałem się już zbierać.
Uśmiecha się przelotnie, a odprowadzam go do drzwi.
Tata jest ciągle za nami, więc mówię tylko bezgłośne "przepraszam" i żegnam go lekkim uśmiechem.
Zamykam drzwi i odwracam się twarzą do taty.
- Co to miało być? - pytam zdenerwowana.
On wzrusza tylko ramionami.
- Po prostu zapytałem - odpowiada jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- O takie rzeczy się nie pyta! - podnoszę głos. Mijam go i wchodzę po schodach. - I nie. Nie śpię z nim - mówię przez ramię.
Nawet się nie oglądając za siebie wchodzę do pokoju. Zamykam się na klucz w razie gdyby on chciał do mnie wejść. Chyba wolałam, gdy siedziałam w domu sama. Ciekawe na jak długo przyjechał.
Kładę się na łóżku i włączam telewizor. Zaczynam oglądać jakiś durny program, gdy nagle przerywa mi dźwięk telefonu.
Odbieram nawet nie patrząc kto to.
- Też zostałem zawieszony - mówi Dylan na wstępie. Chichoczę.
- Ja muszę jeszcze zrobić dekoracje na Bal Zimowy - żale się.
- Czemu? - słyszę jego ciekawski głos w słuchawce.
- Em, nieważne - mamroczę zdając sobie sprawę z tego, że nie mogę mu tego powiedzieć. Niech incydent na samochodzie zostanie między mną, a Justin'em.
- Okej. Dzwonię, bo chciałem Cię poinformować o dzisiejszej imprezie u mnie. Skoro kochany dyrektor dał nam dwa dni wolnego, to trzeba to wykorzystać - powiedział wesoły.
- Oh, bardzo dobrze myślisz - chwalę go.
- Dziękuję - mówi chichocząc - Więc wszystko zaczyna się o 21, ale możesz przyjść później, bo i tak zazwyczaj na początku jest nudno.
- Okej, będę jakoś o 22 - mówię. Żegnamy się zwyczajnym cześć.
Po rozmowie wchodzę do garderoby i szukam odpowiednich ciuchów. Mimo, że była dopiero piętnasta, to chciałam już mieć coś naszykowanego.
W trakcie przerzucania ciuchów pisze sms'a do Megan:
Widzimy się na imprezie bby! xx
I dalej zaczynam szukać ciuchów. W końcu stawiam na krótkie, mocno wycięte czarne spodenki, srebrny crop top i ciemną kamizelkę. Trzeba korzystać z ciepłej pogody, dopóki jeszcze jest.
Wychodzę z garderoby i postanawiam zejść na dół do taty. Mimo wszystko, chciałam spędzić z nim trochę czasu.
Wchodzę do salonu i widzę go siedzącego na kanapie.
- Co oglądasz? - pytam i siadam obok niego.
Patrzy się na mnie z uśmiechem
- Nudne rzeczy - mówi i zaraz wyłącza telewizor. Uśmiecham się. Zaczynamy rozmawiać o jego pracy w Nowym Jorku. Mówi mi jakie to cudowne i, że naprawdę mu się tam podoba.
- Czemu przyjechałeś? - pytam nagle. To pytanie męczy mnie od czasu jak go tutaj zobaczyłam.
- Chciałem spędzić z tobą trochę czasu i... - robi pauzę i wzdycha cicho - Pokłóciłem się z Marie - wyznaje.
- Oh - tylko tyle wydobywa się się moich ust.
- Ale to nic aż tak poważnego - mówi uśmiechając się. - Kim jest dla Ciebie ten twój kolega? - pyta, a ja przegryzam wargę.
- Tylko kolegą - mówię, a przed moimi oczami automatycznie pojawia się scena ze strychu w szkole. Nie jestem pewna swoich słów.
- To dobrze - chichocze - moja księżniczka nie może mieć jeszcze chłopaka.
Uśmiecham się słodko. - Co chcesz robić? - pyta się.
- Mam ochotę na pizzę i dobry film - mówię chichocząc.
Tata bierze telefon do ręki.
- Chcesz, to masz - mówi i od razu zamawia pizzę. Wybieramy dobrą komedię i zaczynamy oglądać.
Co jakiś czas śmiejemy się Z tych lepszych scen.
W pewnym momencie patrzę się na niego i zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo uwielbiam spędzać z nim czas.
***
Godzinę przed imprezą zaczęłam się szykować. Cały dzień spędziłam z tatą. Filmy, gotowanie, robiliśmy chyba wszystkie z możliwych rzeczy.
Jeszcze mu nie powiedziałam o imprezie, ale mam nadzieję, że mnie puści. Tak dawno nikogo nie pytałam się o pozwolenie, ze prawie zapomniałam jakie to uczucie.
Nałożyłam ciuchy jakie naszykowałam sobie wcześniej, a w łazience zrobiłam makijaż. Rozpuściłam włosy i wyprostowałam je. Zrobiłam mocniejszy makijaż i zadowolona z efektu wyszłam z pokoju.
- Tato! - wołam go. Tata wychodzi z jednego z pokoi gościnnych i patrzy się na mnie.
- Nie powinnaś być już w pidżamie? - pyta patrząc na mój strój.
- Chce iść na imprezę - mówię, a on unosi brwi.
- Jutro jest szkoła.
Drapie się niezręcznie po głowie.
- Niee - odpowiadam niepewnie - Wolne mamy. Jutro jest jakieś zebranie dla nauczycieli.
- Oh - mówi tylko. - O której wrócisz? - pyta. Nie wiedziałam, że tak łatwo pójdzie.
- Śpię u Megan. Więc pewnie jutro jakoś w południe - odpowiadam. Nie śpię u Megan. Śpię u Dylan'a. Justin, Megan i Liam też. Wszyscy ustaliliśmy tak wcześniej. Dylan ma wielki, wolny dom, więc będzie fajnie.
Ale przecież mu tego nie powiem.
- Znam tę Megan? - pyta dociekliwie.
- Nie wiem - marszczę brwi zaczynając wkurzać się jego ciągłym pytaniami.
- Okej, Okej - unosi ręce w obronnym geście. - Możesz iść. Ale grzecznie tam proszę - ostrzega, a ja całuje go w policzek.
- Dziękuję - mówię i za chwilę już mnie nie ma.
Po dziesięciu minutach jazdy wchodzę na imprezę i witam się ze wszystkimi. Megan, Dylan, Justin i Liam siedzą w standardowej sekcji "Vip"
Podchodzę do nich i tym razem bez skrępowania siadam na kanapie między Dylan'em i Megan.
- Księżniczka się zjawiła - chichocze Liam, a ja unoszę brwi. Widać, że chłopak jest już lekko podpity.
Zaczynamy rozmawiać o bzdetach.
Dylan kładzie głowę na moim ramieniu.
- Chyba za dużo wypiłem - szepcze, a na moich ustach pojawia się uśmiech.
- Przecież impreza trwa dopiero godzinę - zauważam. On tylko wzrusza ramionami.
- Widzisz tego chłopaka w zielonej koszulce? - pyta mnie cicho. Chwilę szukam osoby o której mówi Dylan, aż w końcu mój wzrok pada na wysokim, dobrze zbudowanym mulacie. Potwierdzam skinieniem głowy, a on kontynuuje. - Wypiłem, więcej bo chciałem do niego zagadać, ale i tak tego nie zrobiłem - żali mi się. Patrzę się na niego spod uniesionych brwi.
- Skąd wiesz, że on też lubi chłopców? - pytam, a chłopak uśmiecha się łobuzersko.
- Zdążyłem go poznać na mojej poprzedniej imprezie i uwierz mi, on nie jest hetero - chichoczę, a ja otwieram szeroko usta.
- Nie musiałeś tego mówić! - upominam go, a on ciągle się uśmiecha.
- W każdym razie, on zdaje się tego nie pamiętać - mówi i jego uśmiech gaśnie.
- Nie dowiesz się, dopóki nie spróbujesz - odpowiadam uśmiechając się do niego.
Dylan patrzy się na mnie z iskierkami w oczach.
- Jesteś najlepsza, wiesz o tym? - pyta, a ja chichoczę.
- Teraz już wiem - odpowiadam. Dylan całuje mnie w policzek.
Kątem oka spojrzałam się na Justin'a, który przyglądał się całej sytuacji.
- Podejdę do niego - deklaruje się. Wstaje z sofy i wyciąga do mnie rękę. - Ale najpierw ty ze mną zatańczysz - uśmiecha się, a ja ze śmiechem łapię jego rękę i razem idziemy na środek salonu. Ktoś puścił Play Hard - David'a Guetty. Zaczęliśmy tańczyć pod rytm mając przy tym dużo zabawy. Dylan kompletnie nie umie tańczyć.
JUSTIN
Wstaje z sofy zaraz po tym jak Dylan zabiera Sam do tańca. Jestem wkurwiony. Nie wiem po co mówiłem jej cokolwiek na tym pieprzonym strychu. Cokolwiek się nie stanie ona i tak woli Dylan'a.
Zaczynam rozglądać się wśród tłumu. Jedną z rzeczy, które pomogą mi przetrwać mój cholerny bulwers jest dziewczyna. I to szybko.
Nagle widzę Kendrę, która dopiero co wchodzi na imprezę. Uśmiecham się pod nosem. Nie mogło mi się trafić nic lepszego niż naiwna drugoklasistka.
I to jeszcze taka...
Łapię kubek z trunkiem i przechylam całą zawartość prosto do mojego gardła. Odrzucam go i idę w kierunku dziewczyny. Ona, gdy mnie zauważa uśmiecha się wesoło.
Taka naiwna.
- Hej Justin! - mówi, a ja nie odpowiadając jej łapię ją za rękę i prowadzę na tyły domu. Gdy znajdujemy się w bardziej opustoszałym miejscu łapię ją w pasie i przyciągam do siebie. Łączę nasze usta, a ona od razu pozwala przejąć mi inicjatywę.
Okej, to jest prostsze niż myślałem, że będzie. Nie mogąc się powstrzymać uśmiecham się między pocałunkami.
Zawsze dostaje to czego chcę.
A jednak Sam nie masz - odzywa się głos w mojej głowie.
Nienawidzę go. Brutalnie pogłębiam pocałunek i unoszę w górę jej koszulkę. Wolną rękę wyciągam w poszukiwaniu klamki do pokoju przy którym stoimy.
Nie będę o niej myśleć. Nie tym razem.
Otwieram drzwi i robię krok w przód.
Nagle czuję zimną ciecz rozlewającą się na moich spodniach.
- Kurwa - warczę odrywając się od Kendry. Jakiś facet patrzy się na mnie nieprzytomnym wzrokiem.
- Sorry stary - mówi i chwiejnym krokiem odchodzi dalej. Patrzę się na spodnie z plamą i ledwo się powstrzymuje, żeby nie zajebać temu kolesiowi.
Spojrzałem się na Kendrę, która obserwowała mnie niewinnym wzrokiem.
- To nic takiego - mówi ze słodkim uśmiechem. Przyglądam jej się. Jest ładna.
Ale nie jest ani trochę podobna do Sam. Ona ma bardzo ciemne włosy, a Sam ma śliczne, miodowe. Kendra ma niebieskie oczy, a Sam głęboki odcień zieleni. No i usta Sam są pełniejsze. Nigdy ich nie całowałem, ale i tak wiem, że smakują o niebo lepiej niż jej.
Wzdycham z frustracją. To nie ma sensu.
- Wszystko okej? - pyta przyciągając mnie do siebie.
Odsuwam się lekko.
- Muszę iść się przebrać - mamroczę i zostawiam ją zaskoczoną.
SAM
Po piosence idę pogadać z Megan. Kątem oka obserwuje jak Dylan radzi sobie z tym chłopakiem. Śmieją się, więc jak na razie idzie mu chyba dobrze.
Niestety z Megan zbytnio pogadać nie mogę, bo jest zbyt zajęta pijanym Liam'em, który cały czas się do niej przystawia.
Nagle do Dylan'a podchodzi Justin. Wygląda na wkurzonego. Pyta się o coś Dylan'a, a gdy ten mu odpowiada ciemnowłosy znika w tłumie.
Dylan szybko do mnie podchodzi.
- Sam! - mówi siadając obok mnie. - Wiesz, że cię lubię, bardzo lubię? - słodzi mi, a ja unoszę brwi.
- Czego chcesz? - pytam z uśmiechem. On jest taki przewidywalny.
- Wiesz gdzie jest mój pokój? - powoli przytakuje głową. Wiem. Mniej więcej.
- Na takiej półce, leży takie pudełko i tam jest takie coś i musisz mi to coś przynieść - tłumaczy na jednym wydechu. Prycham śmiechem.
- Dlaczego sam po to nie pójdziesz? - pytam z uśmiechem. Dylan robi zakłopotaną minę.
- Bo... - robi pauzę - Bo nie mogę - odpowiada, w końcu. Przewracam oczami.
- Jezu jaki ty jesteś dziwny - mamroczę wstając. - Przyniosę ci to - mówię.
- Świetnie! - odpowiada. - No to leć już - pogania mnie. Marszczę brwi i idę na górę.
Okej, to było dziwne.
***
Wchodzę do jakiegoś pomieszczenia. Mam nadzieję, ze to pokój Dylan'a i, że nie spotkam w środku jakiejś pary, która postanowiła wyskoczyć na szybki numerek. To byłoby niezręczne.
Uchylam ostrożnie drzwi i pierwsze co widzę, to jakiś chłopak grzebiący w jego szafce. Wchodzę głębiej, a on się odwraca.
Justin.
- Oh - tylko tyle wydobywa się z moich ust. - Co Ty tu robisz? - pytam niezręcznym głosem.
Justin obrzuca na mnie niechętnym wzrokiem. Był tak nieprzyjemny, że aż ściska mnie w brzuchu.
Uchylam ostrożnie drzwi i pierwsze co widzę, to jakiś chłopak grzebiący w jego szafce. Wchodzę głębiej, a on się odwraca.
Justin.
- Oh - tylko tyle wydobywa się z moich ust. - Co Ty tu robisz? - pytam niezręcznym głosem.
Justin obrzuca na mnie niechętnym wzrokiem. Był tak nieprzyjemny, że aż ściska mnie w brzuchu.
- Jakiś frajer oblał mi spodnie wódką, więc Dylan powiedział, że mogę założyć jego - odpowiada oschle. - A Ty co tu robisz?
Jest zły.
Na mnie.
- Dylan chciał żebym mu przyniosła... - milknę nagle.
- Dylan chciał żebym mu przyniosła... - milknę nagle.
Zaczynam rozumieć. Dylan'owi nie jest potrzebne żadne durne pudełko i jestem pewna, że takowe nawet nie istnieje. Dałam się na to nabrać jak ostatni debilka. Zrobił to specjalnie. Wiedział, ze Justin tu będzie. Przysięgam, w końcu go zabiję. - Nieważne - mamroczę. Chłopak posyła mi chłodny wzrok i zmienia spodnie. Ja ciągle stoję i patrzę się na niego. Nie wiem co mam robić
- Mogłabyś wziąć, to po co przyszłaś i wyjść? - pyta z sarkastycznie. Marszczę brwi.
- Ew, czemu jesteś dla mnie taki niemiły? - pytam nie rozumiejąc jego zachowaniach.
Justin unosi brwi i zaczyna wychodzić.
- W porządku, jak Ty nie wyjdziesz, to ja to zrobię - mówi i mija mnie. W ostatniej chwili kładę rękę na jego klatce piersiowej i zatrzymuje go.
- Powiedz mi do cholery o co ci znowu chodzi - warczę na niego. Mam dosyć jego humorków.
- Chcesz wiedzieć? - pyta z kpiną w głosie. - O ciebie. Zawsze chodzi o ciebie. Zrobiłem z siebie debila mówiąc ci te wszystkie rzeczy na tym pieprzonym strychu. I nie mogę sobie tego kurwa darować - wyrzuca z siebie akcentując każdą sylabę. Czuję niemiłe ukucie w brzuchu. Z jakiegoś powodu czuję się zraniona tymi słowami.
- Czemu? - pytam patrząc się na niego.
- Bo to i tak nic nie zmienia! - podnosi głos i patrzy się na mnie tak, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Mogłabyś wziąć, to po co przyszłaś i wyjść? - pyta z sarkastycznie. Marszczę brwi.
- Ew, czemu jesteś dla mnie taki niemiły? - pytam nie rozumiejąc jego zachowaniach.
Justin unosi brwi i zaczyna wychodzić.
- W porządku, jak Ty nie wyjdziesz, to ja to zrobię - mówi i mija mnie. W ostatniej chwili kładę rękę na jego klatce piersiowej i zatrzymuje go.
- Powiedz mi do cholery o co ci znowu chodzi - warczę na niego. Mam dosyć jego humorków.
- Chcesz wiedzieć? - pyta z kpiną w głosie. - O ciebie. Zawsze chodzi o ciebie. Zrobiłem z siebie debila mówiąc ci te wszystkie rzeczy na tym pieprzonym strychu. I nie mogę sobie tego kurwa darować - wyrzuca z siebie akcentując każdą sylabę. Czuję niemiłe ukucie w brzuchu. Z jakiegoś powodu czuję się zraniona tymi słowami.
- Czemu? - pytam patrząc się na niego.
- Bo to i tak nic nie zmienia! - podnosi głos i patrzy się na mnie tak, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
Nagle zaczyna się rodzić we mnie niewyjaśniony rodzaj złości. Traktuje mnie tak jakbym to ja była wszystkiemu winna.
- Oh, już nie gadaj, że tak Cię to zabolało - spluwam. - Tu Alice, tam Kendra. Szybko się pocieszasz. Po prostu przyznaj, że lubisz jak wszystkie dziewczyny za tobą latają i miałeś nadzieję, ze ja też tak zrobię! - mówię głośniej wyrzucając ręce w powietrze. - Po prostu przyznaj, że chcesz mieć mnie w swojej kolekcji naiwnych czy cokolwiek to jest.
Justin patrzył się na mnie jak na wariatkę.
- Nigdy nie pomyślałem o tobie w ten sposób! - zaprzecza podnosząc głos. - To ty każesz mówić mi co myślę, a gdy to robię, to masz mnie gdzieś Sam! - spluwa.
- A to co było przed szkołą? - pytam połykając ciężko ślinę. - Najpierw mówisz, ze chcesz mnie całować, a później tego nie robisz!
- Ja też coś czuję! - krzyczy - Nie jestem pieprzonym niczym! Nie możesz zmieniać zdania jak pieprzona księżniczka!
Patrzę się na niego ze zdenerwowaniem.
- Nie zmieniam zdania! - krzyczę. - I nie zachowuje się jak pieprzona księżniczka!
- Kiedy powiedziałem, że chce Cię całować, to nawet nie odpowiedziałaś! - podnosi głos.
- Nie dałeś mi nawet odpowiedzieć! Po prostu sobie poszedłeś jak ostatni dupek!
- Więc teraz to ja jestem dupkiem?! - wyrzuca ręce w powietrze.
- Nawet nie zapytałeś! Zostawiłeś mnie tam! To było samolubne! - krzyczę zdenerwowana - Może ja czuje to samo, Justin?! Może też chcę cię całować?! - uderzam pięściami w jego klatkę piersiową, czując coraz większą furię.
- Oh, już nie gadaj, że tak Cię to zabolało - spluwam. - Tu Alice, tam Kendra. Szybko się pocieszasz. Po prostu przyznaj, że lubisz jak wszystkie dziewczyny za tobą latają i miałeś nadzieję, ze ja też tak zrobię! - mówię głośniej wyrzucając ręce w powietrze. - Po prostu przyznaj, że chcesz mieć mnie w swojej kolekcji naiwnych czy cokolwiek to jest.
Justin patrzył się na mnie jak na wariatkę.
- Nigdy nie pomyślałem o tobie w ten sposób! - zaprzecza podnosząc głos. - To ty każesz mówić mi co myślę, a gdy to robię, to masz mnie gdzieś Sam! - spluwa.
- A to co było przed szkołą? - pytam połykając ciężko ślinę. - Najpierw mówisz, ze chcesz mnie całować, a później tego nie robisz!
- Ja też coś czuję! - krzyczy - Nie jestem pieprzonym niczym! Nie możesz zmieniać zdania jak pieprzona księżniczka!
Patrzę się na niego ze zdenerwowaniem.
- Nie zmieniam zdania! - krzyczę. - I nie zachowuje się jak pieprzona księżniczka!
- Kiedy powiedziałem, że chce Cię całować, to nawet nie odpowiedziałaś! - podnosi głos.
- Nie dałeś mi nawet odpowiedzieć! Po prostu sobie poszedłeś jak ostatni dupek!
- Więc teraz to ja jestem dupkiem?! - wyrzuca ręce w powietrze.
- Nawet nie zapytałeś! Zostawiłeś mnie tam! To było samolubne! - krzyczę zdenerwowana - Może ja czuje to samo, Justin?! Może też chcę cię całować?! - uderzam pięściami w jego klatkę piersiową, czując coraz większą furię.
Gdy chcę uderzyć go drugi raz, on łapie za moje nadgarstki i stanowczo przyciąga do siebie zachłannie łącząc nasze usta. Jeszcze przez chwilę próbuje mu się wyrwać, ale w końcu daje za wygraną i pozwalam pochłonąć się temu całkowicie. Czuję jak przejeżdża językiem po mojej dolnej wardze. Uchylam lekko usta, a on od razu z tego korzysta. Nasze języki walczą o dominację. Popycha mnie na równoległą ścianę, nie przerywając pocałunku. Kładzie ręce na moim tyłku i lekko unosi mnie w górę. Oplatam nogi wokół jego ciała. Jego ręka sunie po moim ciele, aż w końcu zatrzymuje się na krańcu mojego crop top'a. Unoszę ręce lekko do góry tym samym dając mu zgodę na pozbycie się go.
Przenosi nas na łóżko i odrywając się od moich ust, składa pocałunek na mojej szyi. Nagle zaczyna ssać wrażliwe miejsce, a ja cicho jęczę. Przylega do mnie całym swoim ciałem, a ja aż mogę poczuć szybkie bicie jego serca.
Wplatam rękę w jego włosy i pociągam za ich końce.
- Justin - mamroczę cicho. Chłopak schodzi pocałunkami na mój dekolt. Nadgarstki przyciska do łóżka tak, że nie mogę się ruszyć. Pocałunkami dotarł do dołu brzucha.
Nagle pochyla się i wraca z powrotem do moich ust. Ignorując brak powietrza w płucach pogłębiam pocałunek i lekko przegryzam jego dolną wargę.
- Sam - szepcze mi w usta pomiędzy pocałunkami. Wodzi ręką po moich piersiach i brzuchu. Przyciskam go do siebie jeszcze mocniej.
Wplatam rękę w jego włosy i pociągam za ich końce.
- Justin - mamroczę cicho. Chłopak schodzi pocałunkami na mój dekolt. Nadgarstki przyciska do łóżka tak, że nie mogę się ruszyć. Pocałunkami dotarł do dołu brzucha.
Nagle pochyla się i wraca z powrotem do moich ust. Ignorując brak powietrza w płucach pogłębiam pocałunek i lekko przegryzam jego dolną wargę.
- Sam - szepcze mi w usta pomiędzy pocałunkami. Wodzi ręką po moich piersiach i brzuchu. Przyciskam go do siebie jeszcze mocniej.
W pewnym momencie czuję jak jego ręka zahacza o zamek moich spodni.
Wstrzymuje oddech.
Wstrzymuje oddech.
Justin kiedy zauważa, że nagle się spięłam zabiera rękę.
- Przepraszam - mówi z przyspieszonym oddechem. Kiwam powoli głową, ciągle zbyt zaskoczona tym co przed chwilą się stało. Opada na łóżko obok mnie. Odwracam głowę tak, aby się na niego spojrzeć, a nasze oczy się spotykają.
- Jeżeli tak mają kończyć się nasze kłótnię, to powinniśmy robić to częściej - mówi uśmiechając się szeroko, a ja chichocze nie mogąc się powstrzymać.
Ciekawe jakby zareagował Dylan, gdyby zobaczył nas takich i to jeszcze na jego łóżku. Coś czuje, ze nie byłby zadowolony. Uśmiecham się na tą myśl.
Wyciągam rękę w poszukiwaniu jego. Gdy ją znajduje powoli splatam nasze dłonie. Justin ściska ją delikatnie. I pomyśleć, że jeszcze parę minut wcześniej się kłóciliśmy.
- Przepraszam - mówi z przyspieszonym oddechem. Kiwam powoli głową, ciągle zbyt zaskoczona tym co przed chwilą się stało. Opada na łóżko obok mnie. Odwracam głowę tak, aby się na niego spojrzeć, a nasze oczy się spotykają.
- Jeżeli tak mają kończyć się nasze kłótnię, to powinniśmy robić to częściej - mówi uśmiechając się szeroko, a ja chichocze nie mogąc się powstrzymać.
Ciekawe jakby zareagował Dylan, gdyby zobaczył nas takich i to jeszcze na jego łóżku. Coś czuje, ze nie byłby zadowolony. Uśmiecham się na tą myśl.
Wyciągam rękę w poszukiwaniu jego. Gdy ją znajduje powoli splatam nasze dłonie. Justin ściska ją delikatnie. I pomyśleć, że jeszcze parę minut wcześniej się kłóciliśmy.
- Chyba powinniśmy zejść na dół. Zbyt długo nas nie ma - mówię niechętnie, a chłopak przytakuje mi głową.
- Yea, masz rację - zgadza się ze mną. Mozolnie wstaje z łóżka i rzuca mi moją bluzkę. - Bo jeszcze ktoś sobie pomyśli, że robiliśmy nieprzyzwoite rzeczy - mamrocze cwanym głosem i puszcza mi oczko.
Przegryzam wargę i patrzę się na niego z uniesionymi kącikami ust.
- Yea, masz rację - zgadza się ze mną. Mozolnie wstaje z łóżka i rzuca mi moją bluzkę. - Bo jeszcze ktoś sobie pomyśli, że robiliśmy nieprzyzwoite rzeczy - mamrocze cwanym głosem i puszcza mi oczko.
Przegryzam wargę i patrzę się na niego z uniesionymi kącikami ust.
- Nie przypominam sobie - odpowiadam obojętnym wzrokiem i nakładam bluzkę. - Znamy się w ogóle? - pytam unosząc brwi. Idę w stronę drzwi próbując powstrzymać uśmiech.
Justin chichocze i staje mi na drodze.
- Okej - zaczyna z łobuzerskim uśmiechem. - Panno nieznajoma, piękne są te malinki na twojej szyi - mówi.
Otwieram szeroko usta.
- Justin! Znowu?! - warczę dotykając swojej szyi, a on wybucha śmiechem.
- Oh, czyli jednak mnie znasz - mruczy i składa szybki pocałunek na moim czole. - Lepiej zamknij usta, bo moja wyobraźnia podsuwa mi pomysły, których nie chcesz spełniać - ostrzega, a ja szybko zamykam usta i krzywię się. - Jeszcze - dodaje po chwili.
- Jesteś obrzydliwy - mamroczę z niesmakiem.
Justin otwiera drzwi od pokoju, odsuwając się bym mogła przejść wyjść pierwsza.
- Nie, Sam - mówi z uśmiechem - Jestem po prostu nastolatkiem.
Yeah, w końcu! :D cudowny rozdział i mam nadzieję, że teraz będą razem <3
OdpowiedzUsuńOMG! Tak,tak,tak! Rozdzial perfekcyjny!
OdpowiedzUsuńJak zawsze doskonały <33 Przynajmniej humor mi się poprawił ^^
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny :**
Jejku! To jest cudowne! Chcę więcej! Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału! <3
OdpowiedzUsuńSuper! Chce więcej, szybko!
OdpowiedzUsuńAle rozdziały niech będą dłuższe, bo ten rozdział wydawał się taki krótki...
Nareszcie się pocałowali! Jak mogłaś czekać 12 rozdziałów?!
Pfff... Karygodne -_-
Czekam na next :*
Boski
OdpowiedzUsuńW końcu! Już myślałam że nigdy się nie pocałują!
OdpowiedzUsuńRozdział jest najlepszy! Mam nadzieje, że już nie długo pojawi się nowy xoxo
Łaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaał :D
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takich scen ;u; Jestem taka happy, że no...
No i ciekawe czy dowiedzą się o orientacji Dylana, bo to mnie chyba najbardziej ciekawi.
Czekam na kolejny z niecierpliwością!
Weny ♥♥
Tak mada fucka! Wkoncu! Już myślałam, ze znów cos pojdzie nie tak, ale jednak! Uśmiecham się jak idiotka :D Dla mnie to oni mogli by się już pieprzyc ���� Uwielbiam ich :D I w tej chwili mam taka ochotę przebić piątkę Dylanowi:D Uwilbiam go za to! :D Dziękuje, ze środa! W czwartek jadę na wycieczkę xd Ale rozdział tak czy siak przeczytam jak zawsze �� Do następnego! :**/nixababy
OdpowiedzUsuńNo wreszcie się pocałowali jajku jak słodko , że Dylan kazał jej tam iść ... Mam nadzieję , że Justin nie będzie miał już takich spin jak się dowie , że Dylan to gej . Czekam na następny
OdpowiedzUsuńW końcu!! Bosko wyszło,czekam na next,nie wytrzymam do środy :D
OdpowiedzUsuńNie znam ff ,które tak kocham jak to :')
OdpowiedzUsuńNie znam ff ,które tak kocham jak to :')
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona! Trzymasz fason dziewczyno! Naprawde! Tak dobre ff ostatni raz czytałam i było tłumaczone z jakiejs amerykańskiej stronki. Wymiatasz!!!
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa! Uwielbiam to opowiadanie :D Ich pocałunek... o boże! Więcej chce! :3
OdpowiedzUsuńBuzi
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;)
Świetne!!! Kocham ten blog
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :DD
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz 13??
OdpowiedzUsuńTeż nie mogę się doczekać i co chwilę sprawdzam :')
UsuńJa mam tak samo xD
UsuńWłaśnie trafiłam na twojego bloga.. Musze przyznać, że przeczytałam te 12 rozdziałów w niecałą godzinę. I nie masz pojęcia jak wyczekuje 13 *.*
OdpowiedzUsuńCzekam i czekam, proszę dodaj juz coś 🙏
OdpowiedzUsuńCUDOOOOOOOOOOOOOWNY
OdpowiedzUsuń