piątek, 28 sierpnia 2015

6. POCAŁUNEK



Weszliśmy do hotelu, w którym zamówiłam nam pokoje. Megan gadała jeszcze jak fajnie było na tym koncercie, ale ja już jej nie słuchałam. Byłam zbyt zmęczona i źle się czułam.
- Zamówiłaś pokoje na swoje nazwisko? – zapytał Dylan, a ja tylko skinęłam głową. Podeszłam do recepcji.
- Pięć pokoi na nazwisko O’Connell – wymamrotałam. Kobieta spojrzała się na mnie, powiedziała jaki mamy numer, o której jest śniadanie i za chwilę podała mi karty. Porozdawałam je każdemu.
- Jest dopiero po 21.00 – powiedział Dylan patrząc na zegarek w telefonie – Wychodzimy gdzieś na miasto, nie?
- No pewnie, że tak! – powiedziała podekscytowana Megan.
Westchnęłam.
- Ja chyba dzisiaj spasuję. Jestem strasznie zmęczona – mruknęłam.
Justin pokręcił głową.
- Nie ma mowy. Idziesz z nami.
Spojrzałam się na niego zmęczonym wzrokiem.
- Nigdzie nie idę. Możecie wyjść beze mnie. Nie obrażę się - wyjaśniłam.
Liam chyba zauważył, że nie jest ze mną najlepiej i stanął po mojej stronie.
- Dobra, dajemy sobie godzinę czasu na ogarniecie się i wyszykowanie. Jeżeli nie poczujesz się lepiej, to po prostu zostań w hotelu. Okej? - Uśmiechnął się. Uwielbiam tego chłopaka. Po prostu go uwielbiam.
Odwzajemniłam uśmiech i skinęłam głową.
Gdy każdy rozdzielił się do swoich pokoi, pierwsze co zrobiłam, to zamówiłam kolację. Byłam strasznie głodna. W oczekiwaniu, aż mi ją przyniosą postanowiłam pójść pod prysznic.
 Od początku wiedziałam, że nie pójdę z nimi na miasto. Szczerze żałowałam, ale nie byłam w stanie iść i bawić się w najlepsze.
Wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że stolik z kolacją już stoi. Przebrałam się w spodenki i białą koszulkę. Chciałam już się kłaść, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam, a moim oczom ukazała się cała czwórka. Gotowi do wyjścia na imprezę.
- I jak? Idziesz? - zapytała Megan.
Spojrzałam się na nią wzrokiem mówiącym "serio?", a później na swój strój.
- Oh, pewnie! - odpowiedziałam sarkastycznym głosem - Idziemy na imprezę!
Rudowłosa uśmiechnęła się do mnie złośliwie.
- Możesz być chora, ale nadal jesteś wredną suką - wymamrotała i cmoknęła w powietrzu.
Parsknęłam śmiechem nie mogąc wytrzymać.
- Naprawdę idźcie sami - wymamrotałam po chwili patrząc się na każdego z osobna - Tylko robić dużo zdjęć! - pogroziłam palcem - Chcę zobaczyć jak się bawiliście.
Zachichotali.
- Skoro uważasz, że nie dasz rady, to w porządku - powiedział Liam i uśmiechnął się do mnie. Widziałam, że było im głupio, że mnie zostawiają.
Megan rzuciła mi się w ramiona.
- Szkoda mi ciebie - powiedziała - Ale nie zostanę z tobą.
Zaśmiałam się. Szczera i miła. Cała ona.
Gdy się ode mnie odsuwała zobaczyła mój pokój.
- Masz większy pokój niż ja - sapnęła. Liam, gdy zrozumiał co się dzieje złapał ją za rękę i pociągnął w stronę windy.
- Okej my idziemy! - powiedział i pomachał mi.
- Dlaczego ona ma większy pokój niż ja? Dlaczego mój pokój jest mniejszy? - słyszałam jak rudowłosa mówi do chłopaka. Zachichotałam cicho. Ona nie jest normalna.
Dylan poszedł za nimi, a Justin jeszcze został.
- Jesteś pewna? - spojrzał się na mnie.
Skinęłam głową i uśmiechnęłam się smutno.
- Jeżeli nie masz siły chodzić, mogę cię nosić - uśmiechnął się, a ja zachichotałam. Opuściłam lekko głowę. Czułam, że moje policzki się rumienią, a nie chciałam żeby chłopak to zobaczył.
To było takie słodkie.
- Dziękuję, ale chyba spasuję - wymamrotałam przegryzając wargę. Onieśmielał mnie. I zauważyłam to już dawno. Nie potrafiłam przy nim zachować się normalnie. Miałam wrażenie, że wszystko co robię jest durne i kompromitujące.
Spojrzał się na mnie niepewnie. Chciał mi coś jeszcze powiedzieć, ale wyraz jego twarzy pokazywał, że z tego zrezygnował.
- Okej, w takim razie widzimy się jutro - uśmiechnął się i odszedł w stronę reszty. Jeszcze przez chwilę patrzyłam się jak idzie, a później zamknęłam drzwi i poszłam na łóżko. Tam zjadłam kolację. Włączyłam tv i postanowiłam zignorować to, jak smutno mi było w tam tym momencie.
Przeskakiwałam po nudnych programach, aż nagle natrafiłam na ,,Gwiazd Naszych Wina". Oglądałam to, już wiele razy, ale z braku zajęcia postanowiłam obejrzeć jeszcze raz. Moja mama zawsze mi mówiła, że jestem podobna do głównej bohaterki. Nawet ostatnio Megan mi to powiedziała. Ale ja tego podobieństwa nie widzę.
Nagle przypomniałam sobie o mamie i o tym, że nie powiedziałam jej o wyjeździe. Wzięłam telefon do ręki.
Jeżeli do mnie nie zadzwoniła, to albo ma mnie gdzieś, albo jeszcze nie wie, że mnie nie ma. O ile w ogóle to zauważy.
Nagle mój telefon zadzwonił. Na wyświetlaczu pojawił się napis "Tata" A ja ze zmarszczonymi brawami nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Dlaczego nie jesteś w domu? - zapytał na przywitanie. Zabawne, nie rozmawiał ze mną ponad miesiąc i nawet nie zaczął rozmowy od durnego "Cześć"
- Też miło mi cię słyszeć - odpowiedziałam ironicznie - Pojechałam na koncert i zostałam na noc w hotelu.
- Przyjechałem do domu, ale nikogo nie ma.
- Jeżeli masz zamiar zostać, to klucz jest w doniczce przy tylnym wejściu. Nie wiem kiedy wróci mama - wątpię, że teraz będzie wracał do domu, więc wolałam mu powiedzieć. Po rozwodzie wyprowadził się do Nowego Jorku. Nie mam z nim dobrego kontaktu i nawet nie chce mieć.
- W porządku - odpowiedział - Koncert? Od kiedy nasza Sam tak szaleje? - zapytał, a ja mimo wszystko zachichotałam.
- Od niedawna - mruknęłam. Nastała cisza.
- Zostanę do jutra - powiedział - Mam nadzieję, że wrócisz.
W jego głosie słychać było nadzieję. Westchnęłam.
- Jutro po południu powinnam już być - wymamrotałam. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi - Ja muszę kończyć. Pa - mruknęłam.
- Dobranoc - odpowiedział, a ja się rozłączyłam.
Wstałam z łóżka. Podchodząc do drzwi zastanawiałam się kogo niesie o tej godzinie. Czy zamawiałam coś jeszcze?
- Cześć - przywitał się Justin, gdy tylko je otworzyłam. Stał w wejściu, trzymając ręce w kieszeniach spodni. Spojrzałam się na niego zaskoczona. Nic nie odpowiedziałam - Pomyślałem, że dotrzymam ci towarzystwa.
Otworzyłam bardziej drzwi, tym samym pozwalając mu wejść.
Wszedł do środka.
- Impreza była nudna? - zapytałam uśmiechając się.
- Nawet tam nie byłem - powiedział  - Wróciłem się w połowie drogi - spojrzał się na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Oh - wydukałam tylko. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
Chłopak położył się na moje łóżko i spojrzał na telewizor.
- No nie gadaj, że to oglądasz - powiedział.
Podniosłam brwi.
- Coś nie pasuje? To świetny film - powiedziałam pewnym głosem.
- Dołujący - odpowiedział.
- Dlaczego tak uważasz? - zapytałam - Ten film pokazuje jakie jest prawdziwe życie. Nie jakieś przekoloryzowane, tylko prawdziwe.
- Czyli nie dosyć, że żyjesz w tym prawdziwym dołującym świecie, to jeszcze będziesz oglądać takie filmy? - zapytał - Po co? Takie filmy są tylko po to, żeby poczuć się jeszcze gorzej. Lepiej obejrzeć komedię, albo totalne, przewidywalne romansidło. - wymamrotał.
Patrzyliśmy się na siebie przez chwilę.
- Obejrzałeś to chociaż raz? - zapytałam nagle.
Justin pokręcił przecząco głową.
- To zrób to teraz - uśmiechnęłam się - I dopiero wtedy powiedz mi, czy to nie jest twoim zdaniem dobry film.
Justin zachichotał.
- Dobra - zgodził się - Ale mam oglądać film od połowy?
- On się dopiero zaczął - machnęłam ręką.
Justin westchnął, poprawił się na łóżku i spojrzał na mnie wyczekująco.
Podniosłam brwi.
- No co? -warknęłam nie mogąc dłużej wytrzymać jego spojrzenia.
Chłopak zaśmiał się na moją reakcję.
Po chwili poklepał ręką miejsce na łóżku obok siebie i uśmiechnął się rozbawiony.
- No chyba się mnie nie boisz - powiedział ciągle się uśmiechając. Przewróciłam oczami i powoli położyłam się obok niego. Ignorowałam, albo raczej starałam się ignorować szybkie bicie mojego serca. Ciągle utrzymywałam między nami dystans, pomijając to, że zaraz spadnę z łóżka, bo leżałam na jego brzegu.  Gdy zrozumiał, że nie przysunę się bliżej, złapał mnie dwoma rękami w tali i przysunął do siebie z taką lekkością jakbym była piórkiem.
- Co ty robisz? - pisnęłam zawstydzona. Chłopak zaśmiał się na moją reakcję.
- Ratuję twój zgrabny tyłek przed upadkiem - zachichotał.
- Dziękuję bardzo - zironizowałam. Opuściłam wzrok czując, że moje policzki robią się czerwone.
- Nie gryzę - powiedział z cwanym uśmiechem - No chyba, że tego chcesz - dodał, a ja zarumieniłam się jeszcze bardziej.
- Ugh, przestań - powiedziałam uderzając go w ramię.
Chłopak zaśmiał się jeszcze raz.
- Jezu, dlaczego jesteś taka słodka - wydukał ciągle się śmiejąc.
- Oglądaj film - sapnęłam wiedząc, że jeśli ta rozmowa będzie toczyła się dalej moja twarz przybierze kolor czerwonego pomidora.
Chłopak ciągle uśmiechając się pod nosem posłuchaj i przeniósł wzrok na telewizor. Akurat na moment, w którym główni bohaterowie się poznają.
- Ona wygląda jak ty - wymamrotał zdziwiony patrząc się na mnie.
- Ty też? - westchnęłam - Każdy mi to powtarza, ale ja nie widzę podobieństwa.
Justin zmarszczył brwi.
- No przecież to widać - powiedział.
- Zamknij się już i oglądaj - zachichotałam uciszając go.
Przez połowę filmu oglądaliśmy w skupieniu. Żadne z nas się nie odezwało. Mimo, że znam ten film na pamięć bardzo się w niego wyciągnęłam. Nagle z fabuły wyrwał mnie czyjść dotyk. Konkretnej osoby, która leżała obok mnie.
Chłopak delikatnie sunął w dół opuszkami placów po moim ramieniu. Zatrzymał się na moim nadgarstku, przez jakiś czas robił to samo. Zastanawiałam się czy robi to umyślnie. Udawałam, że tego nie zauważam, ale gdy delikatnie splótł nasze palce nie dało się nie zareagować. Poczułam jak po całym ciele przechodzą mnie ciarki. Spojrzałam się na niego. Nie patrzył się już na film, tylko na nasze splecione ręce. Tak jakby było w nich coś bardzo interesującego.
- Pamiętasz jak mówiłeś, że czasem robisz dwuznaczne rzeczy? - odważyłam się odezwać. Przypomniałam mu o imprezie. Mój głos był cichy - Właśnie teraz to robisz.
Justin spojrzał się na mnie. Uchylił lekko usta tak jakby chciał coś powiedzieć, ale po chwili je zamknął.
- Dlatego przestań - powiedziałam i zabrałam rękę.
- Sam... - zaczął.
- Po prostu ogladajmy film - wymamrotałam przerywając mu. Spojrzałam się na telewizor i udawałam, że go nie widzę.
Justin jeszcze przez chwilę patrzył się na mnie. Później odwrócił wzrok i sam dał za wygraną.
Spojrzałam się na niego kątem oka. Ciągle czułam jego rękę na swojej. Nienawidzę tego co on ze mną robi.
Ułożyłam się wygodniej na poduszce i nagle poczułam się senna. Po dniu pełnym wrażeń i złym samopoczuciu po prostu zasnęłam.
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Wstałam i rozejrzałam się po pokoju. Justin'a już nie było. Okna były zasłonięte, ale było widać przez nie promyki słońca. Był ranek.
Albo południe. Kto wie.
Podeszłam do drzwi i uchyliłam je lekko.
- Dlaczego jak wracaliśmy o trzeciej rano z imprezy przyłapaliśmy Justin'a jak wychodzi od Ciebie z pokoju? - zapytała Megan wchodząc do środka.
- Co? - zapytałam zaspanym głosem.
Megan patrzyła się na mnie wyczekująco.
- Coś się dzieje. I ani Ty, ani Justin nie chcecie nic zdradzić - wymamrotała z oburzeniem - Szliśmy do klubu i wszystko było fajnie, aż nagle Justin wyskakuje z tekstem, że musi wracać - opowiedziała mi - Do ciebie.
Wzięłam głęboki wdech. Czyli teraz czeka nas opowieść. 

***

Opowiedziałam rudowłosej wszystko. Oczywiście ona stwierdziła, że zaczęłam podobać się Justin'owi i to jeszcze bez mojej całkowitej "przemianie". Co dla mnie jest niedorzeczne. Nie podobam mu się. Nawet sam mi to powiedział.
W domu byliśmy na jakąś 16.00. Liam porozwoził wszystkich do domu. Z Megan umówiliśmy się na wieczór u mnie w domu. Miała mi pomóc z jutrzejszym dniem w szkole. Miał być wielki. Zobaczymy jak wyjdzie...
Gdy weszłam do domu poczułam zapach jakiejś dobrej potrawy. Zajrzałam do kuchni i zobaczyłam tatę.
- Hej - mruknęłam zdziwiona.
Gdy tylko mnie zobaczył postawił talerz i podszedł mnie przytulić.
Był jakiś inny.
Miał cieplejszy wyraz twarzy. Wydawało się, że wygląda jak... prawdziwy tata.
- Cześć - powiedział wesoły - jak było?
Usiadłam na blacie na przeciwko niego.
- Fajnie. Maroon 5 to dobry zespół - powiedziałam.
- Chciałem Cię zabrać kiedyś na Maroon 5 ale twoja mama powiedziała, że akurat tego dnia nie możesz - odparł wracając do gotowania.
Zmarszczyłam brwi.
To dziwne, bo nigdy mama nie proponowała mi wyjścia z tatą. Dlatego zawsze miałam wrażenie, że nie jestem mu potrzebna.
Mimo wszystko postanowiłam to przemilczeć.
Zjedliśmy obiad, obejrzeliśmy durne talk show przy którym non stop się śmialiśmy, jednym słowem spędziliśmy świetnie czas razem.
Brakowało mi tego. Brakowało mi takiej troski ze strony rodzica. Od mamy jej nie mam i do tej pory od taty też jej nie miałam. Mam nadzieję, że teraz to się zmieni.
Niestety po paru godzinach przyszedł czas na rozstanie. Pożegnaliśmy się, a on obiecał, że teraz będziemy widywać się częściej.
Zdążyłam tylko wejść na górę i odrobić angielski, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
Wiedziałam, że to Megan.
Zeszłam na dół i otworzyłam jej drzwi.
- Justin i Alice się spotykają - powiedziała na  wejściu - Nie oficjalnie, ale...
- No i co z te... Czekaj, co? - wydukałam. Kolejny raz przez te parę dni poczułam okropnie. Alice i Justin?
Megan spojrzała się na mnie z troską.
- Słuchaj nie wiem jak jej się to udało, ale jestem pewna, że to nic poważnego. Dalej im góra tydzień - powiedziała - Tym bardziej, jeżeli zrobimy z Ciebie jego ideał.
Usiadłam na kanapie w salonie.
- Przecież w hotelu... - zaczęłam.
- To Justin - powiedziała - On jest graczem. Wiem, że jest przekonujący, ale to wciąż tylko jego gra.
Westchnęłam.
- Jutro pójdziemy do szkoły i on zobaczy, że jesteś o wiele lepsza niż ona - powiedziała pewna siebie Megan.
- Jak chcesz to zrobić? - zapytałam. Alice jest tysiąc razy lepsza ode mnie. I bardzo dobrze o tym wiedziałam. Zresztą, ona nie była zła. Lubiłam ją. To znaczy, powoli przestaje czuć do niej sympatię, ale ona jest naprawdę w porządku.
- Zagrasz w jego grę - uśmiechnęła się cwanie.

∆∆∆

Obiecałam Megan, że pojadę dzisiaj do szkoły samochodem. Wyszłam z domu w ciemnych obcisłych rurkach, białym topie do połowy brzucha i skórzanej kurtce. Na nogi nałożyłam ciemne, wiązane botki na koturnach, a ręce ozdobiłam srebrnymi wisiorkami.  Włosy lekko pofalowałam i rozpuściłam. Wątpię, że ten strój jest odpowiedni do szkoły, ale Megan mówi, że nie powinno mnie to obchodzić i nie obchodzi.
Wczoraj rudowłosa zrobiła mi pranie mózgu. Dosłownie, bo inaczej nie da się tego nazwać. Teraz podchodzę do jej planu z optymistycznym nastawieniem.
Justin lubi niegrzeczne dziewczynki?
To w takim razie będzie miał tą idealną prosto przed sobą.
Tak blisko i zarazem tak nieosiągalnie.
Uśmiechnęłam się pod nosem i odpaliłam samochód. Włączyłam Problem - Natalii Kllis i ruszyłam.
Byłam przygotowana na dzisiaj idealnie. Wiem co mam robić i jak się zachowywać.
Nie podoba mi się to w co gra Justin. Nie jestem głupia i muszę mu to udowodnić.
Zaparkowałam przed samą szkołą. Miejsce parkingowe dla szkolnych vip'ów. Akurat to miejsce było Rity. Pamiętam jak zawsze parkowała tu swoje turkusowe audi.
Megan będzie ze mnie dumna.
Sam mój samochód zrobił spore zamieszanie. Ludzie siedzący na dworze zaczęli podchodzić w jego stronę.
W końcu nie ma się co dziwić. Najnowszy model ferrari.
Zanim z niego wyszłam przypomniałam sobie o srebrnych okularach przeciwsłonecznych.
- Pierwsze wrażenie jest najważniejsze.
Przypomniały mi się słowa Megan.
Przejrzałam się jeszcze raz w lusterku, wzięłam na ramię ciemną skórzaną torbę od Dior'a i wyszłam.
Megan kazała mi sie zbytnio nie uśmiechać. Nie mogą widzieć mojego podekscytowania. Ale ciężko mi było nie unieść kącików ust, gdy widziałam twarze tych wszystkich chłopaków i zazdrosnych dziewczyn. Pokochałam to od razu.
- Możecie się popatrzeć! - krzyknęłam do tych zafascynowanych samochodem - Tylko nie porysujcie - uśmiechnęłam się cwanie i ruszyłam pod szkołę, gdzie czekała na mnie rudowłosa.
- Podoba mi się to co widzę - powiedziała z uśmiechem obczajając mnie z góry na dół. Zachichotałam.
- Mi też - odpowiedziałam - Nawet nie wiesz jak bardzo.
Weszłyśmy do szkoły i znowu to samo. Gdyby Megan powiedziała mi jakie to uczucie, zgodziłabym się na to wcześniej. O wiele wcześniej.
Jedni gwizdali, inni się uśmiechali. Wiem, że od czasu wycieku bloga mam swoich fanów i fakt, że teraz zrobiłam się gorąca podoba im się jeszcze bardziej.
Podeszłyśmy do Liam'a i Justin'a.
Liam obserwował nas osłupiały, a ten drugi grzebał w swojej szafce
- Cześć - powiedziała Megan.
Ja tylko uśmiechnęłam się i machnęłam Liam'owi. Zdjęłam okulary przeciwsłoneczne. Chodzenie w nich w budynku byłoby przesadą.
- Boże Sam - wydukał tylko.
Justin, w końcu wyjął z szafki książki których potrzebował i spojrzał się w naszą stronę. 
Gdy mnie zobaczył jego brwi automatycznie podniosły się w górę.
- Kurwa - wymamrotał, a wszystkie książki wypadły mu z rąk.
Ledwo powstrzymywałam się przed parsknięciem śmiechem. Pozbierał książki i znowu się na mnie spojrzał.
- Sam, co ty--
- Justin! - usłyszałam znajomy głos z drugiego końca korytarza.
Wszyscy spojrzeliśmy się w tam tą stronę i zobaczyliśmy Alice, która machała do Justin'a.
- Później pogadamy - wymamrotał ciągle w szoku.
Obserwowałam jak do niej podchodzi i daje jej całusa. Rozmawiał z nią, ale widziałam jak ciągle zerka w moją stronę. Gdy ona zaczęła śmiać się z czegoś co on powiedział, poczułam ukucie w brzuchu.
Nagle podszedł do nas Dylan.
- Sam, czy to na pewno ty? - zapytał uśmiechając się.
Zachichotałam.
Megan i Liam zajęli się rozmową między sobą. Ja zaczęłam rozmawiać z Dylan'em o koncercie, ale ciągle zerkałam w stronę Justin'a. On też się patrzył.
- Jeżeli chcesz go sobą zainteresować musisz być niedostępna - powiedział Dylan uśmiechając się szeroko.
- Em, słucham?
- Przecież widzę jak się na niego patrzysz - powiedział - Bądź niedostępna. To go intryguje. Uwierz mi, wiem co mówię. Znam go już dosyć długo - zachichotał.
Spojrzałam się na Dylana.
- Być niedostępna? Czyli jak? - zapytałam nie do końca rozumiejąc.
Dylan uśmiechnął się do mnie cwanie.
- Na przykład tak - powiedział i bez zastanowienia przyciągnął mnie do siebie łącząc nasze usta. Automatycznie zamknęłam oczy. Byłam zbyt zaskoczona by się odsunąć czy jakoś zareagować.
Dylan przerwał pocałunek, ale nie odsunął się ode mnie całkiem.
- A teraz udawaj, że ci się podobało - wyszeptał. W jego głosie można było wyczuć nutkę rozbawienia.
Kątem oka spojrzałam się na Justin'a, który nagle przestał rozmawiać z Alice i patrzył się na mnie tępo.
Jestem pewna, że wszystko widział.
Zachichotałam tak jakby Dylan powiedział właśnie coś bardzo śmiesznego.
Skoro on gra, to ja też mogę.

24 komentarze:

  1. Generalnie wciągnęłam sie w to ff. Jest naprawde fajne. Tylko mam nadzieje, ze szybko nie połączysz tej dwójki bohaterów (zwiazek w 8 rozdziale, pocałunek), bo skraca to rozwój zdarzeń. Oprocz tego mam tez nadzieje, ze nie porzucisz prowadzenia bloga bo zapowiada sie serio fajnie. Komentarze z czasem przybedą, bo dobre ff rozchodzi sie szybko :) wiec cierpliwość i pisz, pisz, pisz i bedzie super!

    OdpowiedzUsuń
  2. haha a ja czytałam cały rodział przy What Do You Mean. Niesamowita piosenka. Co do rozdziału to jest cudowny. Podoba mi się przemiana Sam i że zaczyna grać w tą grę. Życzę weny :* do następnego :) /@biebrix

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej!! Jestem na maxa wkrecona w tego bloga!!! Masz mi nigdy w życiu nie przerywać pisania, bo jesteś bardzo, ale to bardzo dobra. Wiem, że poczatki są najgorsze, mało komentarzy,brak weny, nie wiadomo jak czytelnicy zareaguje na rozwój akcji, itd. Ale obiecuje Ci że będzie lepiej, a jak nie bedzie dużo komentarzy, to znaczy, że nie maja gustu i że zostaną z tobą wierni czytelnicy, tacy jak ja. Na zawsze <3 WHAT DO YOU MEAN!!! KOCHAM TO!!

    OdpowiedzUsuń
  4. A teraz udawaj, że ci się podoba - jebłam. Kurfa, gdyby nie to że leżę na środku łóżka pewnie przytulałabym podłoge. X'DDDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział! Coraz bardziej lubię nową Sam:D
    /spencer

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyli nie tylko ja pisze rozdzialy przy tej piosence,ooo!❤
    Rozdział jest super, prawie spadlam z lozka przez to wszystko :D rozwalasz system, kobieto. ;___;
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością! :3
    Weny,no!❤

    OdpowiedzUsuń
  7. BOŻE, BOŻE, BOŻE przecudooowny rozdział!
    Dawaj już kolejny! Nie mam do czego się przyczepić, naprawdę wszystko świetnie, fabuła i Twój język, mam wrażenie, że z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej. I szczerze powiedziawszy jak weszłam na bloga, patrzę na tytuł, hm, spoiler w tytule, średniawo, a potem na sam koniec, takie OMG! Bo w życiu bym nie pomyślała, że chodzi o pocałunek Sam z kimś innym.

    Życzę weny! xx
    Klaudia z theywillfalllikeroses.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Również jestem z niego cholernie dumna! A rozdział w cholerę dobry! Justin będzie tak cholernie zazdrosny!!! ❤ Chciałam żeby ten tytułowy pocałunek był Jussa i Sam! Ale ten też mi pasuje �� Szczerze? Jestem totalnie zaskoczona Alice i Justinem. Ale może to po to żeby Sam była zazdrosna? Nie mam pojęcia, ale już mi się to podoba :D Cudowny i czekam na następn! :*** / nixababy

    OdpowiedzUsuń
  9. O kurcze kocham! Tak się zjaralam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jest cudowny, a ja czytając go poprawiłam sobie humor! Dziękuje! <3 heh Myślałam, że Sam i Justin się pocałują, a tu taka niespodzianka. :D Rozdział czytałam przy nowej piosence Justin'a, zakochałam się w niej. Chyba tak jak każdy! <3 Wracając do rozdziału, wstawiaj natychmiast kolejny rozdział, bo jestem ciekawa, jak dalej potoczy się ta sytuacja. :D Pozdrawiam! :**

    OdpowiedzUsuń
  11. oj prawda Justin jest graczem ale myśle że on teraz nie bedzie górą :0 dobrze że Sam ma takich znajomych który jej w każdej sytuacji pomogą :3

    OdpowiedzUsuń
  12. To było cudowne!! Niech Justin teraz żałuje...
    Podoba mi się nowa Sam, mam nadzieję, że za szybko nie ulegnie Justinowi :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Najlepsze opowiadanie ever. Kocham cię :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja to mam zapłon. xd Sam+Dylan=<3 :D Jestem za! ;] Czekam na next;>

    OdpowiedzUsuń
  15. Cuudowny ! Juz nie moge doczekac sie nn<3

    OdpowiedzUsuń
  16. Kocham Kocham Kocham ! Bardzo dobrze Sam trzeba wzbudzić zazdrość w Justinie <3 czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział! xD
    Naprawdę tego się nie spodziewałam! :D
    Czekam nn xx

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział !! No i wreszcie się zaczyna 💓❤️

    OdpowiedzUsuń
  19. Czekamy na następny :))

    OdpowiedzUsuń
  20. Zakochałam się w tym opowiadaniu 💜💜💜

    OdpowiedzUsuń