piątek, 21 sierpnia 2015

4. ROZCZAROWANIE




- Może ta? - zapytała Megan pokazując mi zieloną krótką sukienkę.
Skrzywiłam się w niezadowoleniu, a ona przewróciła oczami.
- Nie lubię takiej mocnej zieleni. Zresztą ta sukienka jest za krótką - wymamrotałam wymigując się.
- Na litość boską Sam! - warknęła na mnie rudowłosa - To już siódma sukienka, którą ci pokazuję.
- To może znak, że nie powinnam iść? - zapytałam z nadzieją, że dziewczyna przyzna mi rację.
- Niezła próba - zaśmiała się cwanie - Ale ja nie jestem głupia. Idziesz i koniec.
Sapnęłam w niezadowoleniu.
- Chodźmy do Dior'a. Tam coś się znajdzie.
Po długim czasie łażenia po sklepach, w końcu coś wybrałam. Czarna, obcisła, z trzy-czwartymi, koronkowymi rękawami. Była dosyć krótka, bo Meg nigdy by mi nie pozwoliła kupić dłuższej, ale przyznam, ze nawet ja byłam zadowolona. Sukienka była idealna.
Umówiłyśmy się u mnie wieczorem na jutrzejszy dzień. Miałyśmy szykować się razem.
Wieczór spędzałam tak jak zawsze - z laptopem na łóżku i ciastkami. Parę minut temu siedziałam z nosem w książkach od chemii, ale poddałam się po piętnastu minutach. Jestem w tym beznadziejna.
W pół do dwunastej położyłam się spać. Ogólnie nie chodzę tak wcześnie, ale nie dosyć, ze wróciłam do domu z samego rana, to jeszcze o dziesiątej obudziła mnie Megan. Potrzebowałam snu. 



***

- Hej! - przywitałam się z Megan, która czekała na mnie pod szkołą.
- Przyjechałaś autobusem? Serio Sam? - zapytała robiąc znużona minę - Nigdy nie zrozumiem czemu taka jesteś. No ale cóż...
- Jak tam z plakatami? - zapytałam ignorując jej uwagę. Bardziej ciekawił mnie los kochanej Mirandy.
- Gdy przyjechała pod szkołę, a ludzie się z niej śmiali biedna nie wiedziała o co chodzi - zaśmiała się Megan, a ja jej zawtórowałam - Później już jej nie widziałam, ale czuję, ze przezywa piekło.
I bardzo dobrze, pomyślałam.
- Czyli jest tak jak powinno być - powiedziałam - Wyjątkowo nie mam wyrzutów sumienia - powiedziałam do dziewczyny zaskoczona samą sobą.
- To nic kochana - mruknęła machając ręka - Po prostu spędzając ze mną czas uczysz się jak być wredną suką.
Wybuchnęłam głośnym śmiechem.
- Uwielbiam cię - powiedziałam, gdy przekraczałyśmy próg szkoły.
- Awww misia - zachichotała - ja Ciebie bardziej. 

∆∆∆

Chemia. Czuje się tak jak bym była w piekle.
Ale przecież ja nie zasługuje na piekło.
Prawda?
- Panno O'Connell - Odezwał się głos starszej kobiety. Nie była złą nauczycielką. Zawsze było można się z nią dogadać. Mimo to, była okropnie wymagająca - Jaka jest odpowiedź?
Oczy całej klasy zwróciły się w moją stronę. Moje policzki zaczynały piec, a ją byłam pewna, że jestem czerwona.
- Ja... - zająknęłam się patrząc na ławkę.
Nagle jakąś dziewczyna wybawiła mnie z opresji i wyrecytowała odpowiedź na pytanie, którego nawet nie słyszałam.
- Bardzo dobrze panno Smith. Zaskoczona spojrzałam się na nią i że zdziwieniem stwierdziłam, że to Alice - dawna przyjaciółka Megan. Brunetka o zielonych oczach posłała mi serdeczny wzrok, a później wróciła do lekcji.
Okay, co się właśnie stało?
Całą lekcje siedziałam i zastanawiałam się nad tym dlaczego to zrobiła.
W końcu zadzwonił upragniony przeze mnie dzwonek. Alice wychodziła już z klasy, gdy nagle stwierdziłam, że powinnam z nią chociaż porozmawiać.
- Poczekaj! - krzyknęłam i dogoniłam dziewczynę. Odwróciła się w moją stronę - Dziękuje. Uratowałaś mnie.
Uśmiechnęła się do mnie.
- Nie ma za co - wymamrotała - to serio nic takiego.
- A jednak - odparłam - chyba wszyscy wiedzą jakie mam problemy z chemią.
Dziewczyna uśmiechnęła się serdecznie.
- Masz tylko lekkie braki. No i nie słuchasz na lekcji - zachichotała - Znam dobrego nauczyciela. Student. Udziela korków. Jeżeli chcesz, to mogę go zapytać czy ma teraz trochę czasu.
Spojrzałam się na nią zdziwiona.
- Naprawdę mogłabyś? 
- Oczywiście - uśmiechnęła się.
- Byłabym wdzięczna - powiedziałam.
- Dobra to daj mi numer telefonu, a ja jutro napiszę ci co i jak - mruknęła z uśmiechem. Już miała odchodzić, gdy nagle zawahała się. Spojrzała się na mnie skruszonym wzrokiem - Wiem, że teraz jesteś całkiem blisko z Megan. Proszę powiedz jej, że ja nic nie wiedziałam o tym, że Chris sypia z tą wywłoką Ritą. Ja próbowałam jej to wyjaśnić, ale ona nie chce mnie słuchać. Może Ty dasz radę - powiedziała.
Poslalam jej zdziwiony wzrok.
- Och, postaram się - wydukałam tylko. Alice uśmiechnęła się do mnie słabo i odeszła.
Chris był chłopakiem Megan. Wcześniej nawet nie zauważyłam, ze oni się już nie spotykają. Pewnie dlatego rudowłosa zadaje się ze mną. Szuka kogoś kto zastąpi jej Alice. Mimo wszystko postanowiłam z nią o tym pogadać. Alice jest naprawdę w porządku. Wbrew wszystkim pozorom.
Nie zdążyłam dojść do stołówki, gdy nagle usłyszałam głos wydobywający się ze szkolnego radiowęzła.
- Samatha O'Connell, Justin Bieber, Megan Whitman i Luke McCartney są proszeni do gabinetu dyrektora - z otwartą buzią słuchałam słów sekretarki.
Cholera.
Powolnym i mozolnym krokiem ruszyłam w tamtą stronę. Byłam obserwowana przez wszystkich ludzi na korytarzu. Pewnie każdy zastanawiał się co takiego zrobiłam. Gdy chodziłam między korytarzami zauważyłam, ze nie wszystkie plakaty zostały zdjęte. Uśmiechnęłam się pod nosem, co w tamtym momencie było dziwne. Powinnam się bać. Zamiast tego byłam z siebie dumna. Mimo wszystko.
Weszłam do sekretariatu. Reszta już czekała przed wejściem do gabinetu dyrektora. Usiadłam obok nich.
- Przed chwilą weszła tam Miranda - powiedział Liam.
Uniosłam brwi.
- Myślicie, że będzie próbowała się bronić? - zapytałam.
- Nie będzie miała jak - mruknął Justin - Gorzej może być tylko ze mną - warknął.
- Jak to? - zapytała Megan.
Spojrzeliśmy się na niego zaciekawieni. Dlaczego niby on miałby dostać z naszej czwórki najbardziej?
- Spałem z praktykantką. Gorzej by było, gdyby była nauczycielką, ale jednak, to wciąż pracownik szkoły - odparł. Widziałam po nim, że chciał powiedzieć coś jeszcze, ale zamilkł rezygnując.
Liam spojrzał się na niego.
- Wywalą cię - powiedział obserwując jego reakcję - Prawda?
Justin wzruszył ramionami.
- Nie mają dowodów - pokręciła głową Megan - Niby jak udowodnią, że z nią spałaś? Na tych zdjęciach była tylko ona. Nikt się nie przyzna i nie stanie przeciwko tobie. 
Justin posłał mi wzrok. Wiedziałam, że chciał coś powiedzieć, ale z jakiegoś powodu tego nie robił. I nagle zrozumiałam.
- Mój blog - wydukałam - On jest dowodem, tak?
Justin skinął powoli głową.
- A dokładniej jeden post - wymamrotał - Wiem, że ostatnio namawiałem Cię do tego żebyś to usunęła, albo zmieniła. Ale wtedy nie wiedziałem, że ona jest taką suką. Jeżeli to usuniesz ona się wybroni i zostanie w tej szkole.
Megan i Liam spojrzeli się na mnie wyczekująco. Miałam wybrać?
Justin jest zwykłym dupkiem i po tym wszystkim wywalenie ze szkoły należało mu się jak najbardziej, z drugiej strony czy to na pewno jest to czego chcę? 
Wyjęłam z kieszeni mojego iPhone'a. Czas mija, zaraz mieliśmy wejść do gabinetu dyrektora i zapewne pokazać mu post, a ja patrzyłam się tępo w telefon i nie wiedziałam co mam robić.
Spojrzałam się jeszcze raz na Justin'a i jego pełną oczekiwania minę.
Włączyłam bloggera, wyszukałam post, który bardzo dobrze znałam i zawiesiłam się nad przyciskiem "usuń".
W pewnym momencie, moje serce zmiękło.
Westchnęłam cicho i już bez cienia wahania nacisnęłam "usuń".
- Dziękuję - wymamrotał Justin uśmiechając się do mnie lekko - Uratowałaś mi życie.
Odpowiedziałam mu słabym uśmiechem.
Nie mam pojęcia czy dobrze zrobiłam.
- Wejdźcie - powiedziała grubszą, ciemnoskóra sekretarka patrząc się na nas takim wzrokiem jakby już wywiesili nad nami wyrok - Dyrektor czeka.
Spojrzeliśmy się po sobie. Liam był najodważniejszy z nas wszystkich. Poszedł, zapukał do drzwi gabinetu, a jak usłyszeliśmy "wejść" pierwszy tam wszedł. Poszliśmy za nim i już po chwili byliśmy w środku. W gabinecie z ciemnego drewna na swoim czarnym fotelu siedział pan Andersson - nasz dyrektor. Szczupły, średniego wzrostu, łysy, z szorstkim wyrazem twarzy patrzył się na nas przeszywającym wzrokiem.
- Usiądźcie.

Wszyscy jak na zawołanie usiedliśmy na sofie naprzeciwko biurka. 
Dyrektor przewrócił ekran komputera w naszą stronę. Było włączone nagranie z kamer, a na nich moment, w którym spada Liam'owi kaptur. 
Cudownie. 
Później momentami widać twarz Megan jak biega od korytarza do korytarza. Wyobrażałam sobie tę akcję trochę inaczej. 
- Gdzie na tych nagraniach my? - zapytał Justin mając na myśli mnie i jego. Ja też jeszcze nie widziałam naszych twarzy, pomyślałam.
- Momencik - odparł dyrektor klikając coś na klawiaturze. Na ekranie pojawiło się nagranie z innej kamery. Z sali od języka francuskiego. 
Spojrzeliśmy się na siebie z Justin'em, a na myśl przychodziło nam tylko jedno pytanie. Jakim cudem tam znalazła się kamera? 
Blada patrzyłam się jak rozrzucam kartki i przy tym dobrze się bawię. Później malowanie po tablicy i koniec nagrania. 
Siedzieliśmy w cichy i czekaliśmy na to co stanie się dalej. 
- Wczoraj pani Miranda poprosiła mnie o założenie kamer także w sali od języka. Usłyszała, że planujecie sabotaż - uniosłam brwi. Ktoś jej podkablował. Tylko kto? - Więc spełniłem jej prośbę i jak widać nie na darmo. Nie chce słuchać waszych wyjaśnień. Interesuje mnie tylko, to skąd macie takie zdjęcia. One są prywatne - Justin poruszył się niecierpliwie na krześle. 
Wzięłam głęboki oddech.
- Z internetu - prychnęłam jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie - To wszystko to photoshop i trzeba być idiotą żeby tego nie zauważyć - mówiłam do niego ze stoickim spokojem, uśmiechając się przy tym sarkastycznie. To musi wyglądać realistycznie. Będę miała przerąbane, ale w tam tym momencie miałam to gdzieś.
Dyrektor chciał coś odpowiedzieć, ale przerwała mu Megan, która zrozumiała w co gram.
- Wszyscy mieliśmy zatarg z naszą cudowną panią Mirandą, więc postanowiliśmy się zemścić - wzruszyła ramionami i zachichotała.
- Tej suce się należało - zaśmiał się Justin i wygodniej oparł na siedzeniu. 
- I żadne z nas niczego nie żałuję - wymamrotał nonszalancko Liam.
- Więc daj nam karę lub cokolwiek. Średnio mnie to obchodzi - zakończyłam obojętnym tonem. 
Miranda i dyrektor patrzyli się na nas zdziwionym i zdenerwowanym głosem jednocześnie. Z jednej strony chciało mi się płakać, bo jeszcze nigdy nie ponosiłam konsekwencji za takie rzeczy, a z drugiej chciało mi się śmiać. Byłam z siebie tak bardzo dumna. 
- Jeżeli tylko tego chcecie - powiedział dyplomatycznym głosem Andersson - Ty i ty  - wskazał na Liam'a i Megan - od dzisiaj przez kolejny miesiąc sprzątacie nasze szkolne piwnice - Rudowłosa zrobiła minę, jakby dyrektor uderzył ją w twarz. Ale on nawet tego nie zauważył. Przeniósł wzrok na mnie, później na Justin'a - Mam wrażenie, że jesteście pomysłodawcami i organizatorami całej akcji - wymamrotał, pewnie nawet nie podejrzewając, że zgadł - Więc wy przez kolejny miesiąc będziecie sprzątać szkolny strych - westchnęłam. O niczym innym nie marzyłam jak tylko o tym, że przez kolejny miesiąc będę sprzątać jakieś brudy i to razem z Justin'em. - Od poniedziałku, każdego dnia, od szesnastej do siedemnastej trzydzieści - powiedział wypisując nam kartki. Podał nam je i uśmiechnął się z ironią - Możecie wyjść.
Każdy z nas wstał. 
- Och zapomniałabym - powiedziała Megan wyjmując jakąś kartkę z torby - Moje zwolnienie od lekarza z trzech ostatnich lekcji. 
Podała mu kartkę. 
- Tam nie piszę dlaczego chcesz się zwolnić - powiedział do niej Andersson.
- No a po co? Muszę iść na miasto i nie będę miała później czasu, więc wychodzę w czasie lekcji.
- Więc nie idzie pani do lekarza? - zapytał patrząc się na nią podejrzliwie.
- No nie - wzruszyła nonszalancko ramionami - Idę do kosmetyczki. 
Spojrzałam się na nią i jej niezwinny wyraz twarzy, później na dyrektora, który robił się czerwony ze złości i nie wytrzymując wybuchnęłam śmiechem. Liam i Justin zrobili to samo. Ta dziewczyna była jedyna w swoim rodzaju. 


***

Podjechałyśmy pod dom Dylan'a moim ferrari, a ja już wiedziałam, że zrobiłyśmy wejście. Gdy wyszłyśmy z samochodu praktycznie każdy znajdujący się na dworze patrzył się na nas oniemiały. 
- To twoje? - zapytał Megan jakiś chłopak. Dziewczyna spojrzała się na mnie uśmiechnięta.
- Moje - odpowiedziałam z uśmiechem. 
Chłopak spojrzał się na mnie. 
- Wow Sam super bryka - zaśmiał się - I świetnie wyglądasz - wymamrotał obczajając mnie z góry na dół. 
Zachichotałam. 
Czarna sukienka, makijaż i rozpuszczone fale działają cuda.
- My idziemy. Czekają na nas - powiedziała Meg i pociągnęła mnie w stronę wejścia. Tam było dokładnie to samo. Wszyscy chwalili nasz wygląd i rozmawiałam z osobami, których nie znałam. 
Gdy weszłyśmy głębiej zobaczyłyśmy Liam'a, Justin'a i Dylan siedzących na kanapie na podeście. To chyba miejsce "vip".
- Megan! Sam! Chodźcie tutaj - krzyknął organizator imprezy kiedy nas zauważył. 
Nigdy w życiu nie byłam na impezie i tym bardziej mi się nie śniło, że przekroczę ich strefę. Weszłam na schodek i wręcz spodziewałam się jakieś reakcji z ich strony, typu: ,,Żartowaliśmy, spadaj stąd". Jednak nic takiego się nie stało. 
Nagle Justin podniósł wzrok i spojrzał się na mnie. Jego oczy automatycznie się powiększyły. Kolejny raz spojrzał się na mnie takim wzrokiem jak u mnie w domu. Wiedziałam, że nie wyglądałam brzydko, ale takiej reakcji się nie spodziewałam.
- Ślinisz się - zachichotał Dean zwracając mu uwagę. Wszyscy zaśmiali się na jego uwagę. Ja też nie mogła się powstrzymać. 
-Zamknij mordę Dean - chłopak nagle jakby się obudził.
- Moglibyście zrobić nam miejsce - powiedziała Megan, a oni jak na zawołanie się rozsunęli. Przypadło mi miejsce między Justin'em, a Dylan'em. 
Trochę niezręcznie, pomyślałam.
Gdy wypiłam połowę jakiegoś trunku wszystko stało się luźniejsze. Nie tańczyliśmy za wiele, ale bawiliśmy się świetnie. Megan non stop była zajęta Liam'em, więc im nie przeszkadzaliśmy. Justin często siedział w telefonie, ale za to z Dylan'em dogadywałam się bardzo dobrze. Obgadywaliśmy ludzi na sali i śmialiśmy się z tych zalanych w trupa. Zauważyłam, że Justin pomiędzy pisaniem sms'ów i nieczęstym gadaniem z nami bardzo dużo wypił. 
Nagle odłożył telefon
- Sam, kochanie - wymamrotał lekko podchmielonym wzrokiem i zawiesił mi się na ramionach - Wyglądasz tak ślicznie. 
Dylan zaśmiał się. 
- Stary, znowu zmieszałeś alkohol z trawką? 
Podniosłam brwi i zdjęłam ręce Justin'a z mojego ciała. 
- Tylko troszkę - powiedział Justin z cwanym uśmiechem. Nagle DJ puścił Another Lonley Night - Adam'a Lambert'a 
- Chodź zatańczyć - powiedział z uśmiechem przysuwając się do mnie. 
- Nie chce - powiedziałam kręcąc głową - Nie umiem.
To była prawda. Byłam kiepską tancerką. Nie chciałam też iść dlatego, że nie podobało mi się jego zachowanie.
- Nauczę cię - spojrzał się w moje oczy. Otworzyłam usta i za chwilę je zamknęłam. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. 
Wzięłam czerwony kubek do ręki i wypiłam całą zawartość. 
- Okay - wymamrotałam niewyraźnie. 
Wyszliśmy na środek. Justin uśmiechnął się do mnie rozbawiony, a ja zachichotałam. 
Nie przepadałam za nim, a perspektywa tańca z nim była zabawna i zarazem niezręczna. 
Justin złapał za moje nadgarstki i położył ręce na swoim karku. Splotłam palce ze sobą. Później delikatnie, ale stanowczo położył ręce na mojej talii i przyciągnął mnie do siebie.
Przegryzłam usta w zakłopotaniu i opuściłam wzrok, ale chłopak dwoma palcami złapał za mój podbródek i podniósł go na wysokości swoich oczu. Był wyższy o jakieś pół głowy.
- Kontakt wzrokowy jest ważny - powiedział z uśmiechem.
Zrobiłam tak jak powiedział. Patrzyłam się na niego cały czas. To wcale nie było takie trudne, jednak wciąż bałam się, że nadepnę go swoją dziesięciocentymetrową szpilką. 
- Dlaczego to robisz? - zapytałam nagle.
Chłopak spojrzał się na mnie niezrozumiale. 
- Co robię? 
- Próbujesz tych swoich sztuczek i patrzysz się na mnie... - zrobiłam przerwę - w ten swój idealny zniewalający sposób - wymamrotałam, a chłopak spojrzał się na mnie i uśmiechnął szeroko - Znowu to robisz. 
Justin oblizał wargę i zachichotał. 
- Nic nie robię - wzruszył ramionami.
Nagle pomieszałam nogi i jedna zaczepiła o drugą. Zachwiałam się i wpadłam jeszcze bardziej w ramiona chłopaka. Przestał się śmiać i nagle spoważniał. Spojrzałam się w jego oczy, a później na usta, które były niebezpiecznie blisko moich. Wypity alkohol dawał o sobie znać. Czułam się tak lekko. Zamknęłam oczy i przysunęłam się do niego jeszcze bardziej. Gdy chłopak zrobił, to samo moje serce zaczęło mocniej bić. Gdzieś tam w głowie chciałam, żeby to się stało. W tam tym momencie, marzyłam o tym. 
Czekałam na ten wielki moment jednak on nie nadszedł. Powoli otworzyłam oczy, a Justin odsunął się ode mnie lekko. 
- Em, Sam - zaczął lekko zachrypniętym głosem - Ostatnio mówiłem ci trochę rzeczy, ale ja nie...
- Oh, rozumiem - powiedziałam kręcąc głową. 
- Jesteś bardzo piękna - wymamrotał - Ale nie w moim typie - dodał.
Mimo, że nie przepadałam za tym chłopakiem i nawet nie myślałam o czymś między nami, poczułam się tak jakbym dostała z pięści w brzuch. 
Prychnęłam nonszalancko. 
- Na nic nie liczyłam - odpowiedziałam siląc się na lekki ton. 
- Wiem, że robię dwuznaczne rzeczy, ale to nie zawsze jest tak--
- Rozumiem. Ty wypiłeś, ja wypiłam. Nieważne - zaśmiałam się - Nie chcę niczego pomiędzy nami. 
- Ja też - zachichotał. Piosenka się skończyła - Jesteś grzeczna i poukładana. Ty wolisz romantyków, to widać,a ja taki nie jestem - zaśmiał się - No a ja wolę te niegrzeczne i... - przerwał patrząc się na coś ponad moim ramieniem. Spojrzałam się w tam tą stronę i zobaczyłam Alice.
- Słuchaj ja muszę iść. Nie jesteś wcale taką łamagą w tańcu - zachichotał, a ja się uśmiechnęłam. Po chwili zostawił mnie i poszedł do Alice.
Czułam się jak ostatni luzer. Dosłownie. 
Nie wiedziałam co mam robić, więc skierowałam się do wyjścia. Później jakoś to wszystko wyjaśnię Megan. Teraz nawet nie miałam ochoty iść tam do nich. 
Gdy wyszłam na dwór moje ciało otulił chłód nocy. Podeszłam do samochodu i otworzyłam go automatycznymi kluczykami. 
Zrobił klik, a ja otwierałam już drzwi, gdy nagle usłyszałam jak ktoś woła moje imię.
- Sam! Gdzie idziesz? - zapytała Megan podbiegając do mnie. 
- Nie chce tu być - powiedziałam. Przestałam panować nad emocjami. Czułam jak w moich oczach zbierają się łzy bezradności.
- Jezu Sam - powiedziała przerażona Meg - Mów mi co jest. 
Weszłyśmy do samochodu, a ja opowiedziałam jej wszystko po kolei. 
Nie płakałam. Po rozmowie z rudowłosą czułam tylko złość. 
- Co za frajer - warknęła w niedowierzaniu. 
Siedziałyśmy chwilę w ciszy.
- Mam pomysł! - krzyknęła nagle, a ja drygnęłam. 
- Matko, nie rób tak więcej! - odkrzyknęłam.
Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami.
- Jaki?
- Nasz Justin'ek lubi tylko niegrzeczne dziewczynki? - zapytała z kpiną - Znam go od dziecka i wiem o nim wszystko. Zrobimy z ciebie ideał jego dziewczyny. 
Uśmiechnęła się cwanie.
O nie.
To mi się nie podoba. 


20 komentarzy:

  1. Omg <3 cudowny *___* Do next :*
    As-long-as-you-love-me-jbff.blogspot.com
    Differentloveee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, dlaczego to jest takie genialne ?! <3 __ <3
    Jak zobaczyłam, że dodałaś kolejny rozdział to zaczęłam się drzeć na cały dom XD
    Czekam na kolejne :** Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieeeeeeeeee, czemu mi to robisz.. czemu kończysz w takim momencie? :(
    W tym rozdziale się uśmiałam, tak serio serio :'D
    Ten rozdział jest super, ja chcę więcej!
    *uzależniona* Ten blog to mój narkotyk!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. On ją olał... o nie...XD
    Ten blog jest genialny! Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. :D
    Już widzę minę Justina, gdy zobaczy Sam jako jego idealną, niegrzeczną dziewczynę... to będzie cudowne! :D
    Weny, weny, weny!
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego mam jakieś złe przeczucia co do tego pomysłu Megan? :p
    hah ♥ czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  6. Justin to jednak dupek. Teraz Sam stanie się jego ideałem i zobaczymy co zrobi ;) czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Już wyobrażam sobie Sam <3
    Niech Justin wie co staracił ^^
    Czekam na nn :*
    Lepiej się pośpiesz w pisaniu, bo przychodzę do ciebie w poniedziałek, od razu jak przyjedziesz i sama kliknę "Opublikuj" :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudny *-* nie mogę się doczekać następnego ;) Życzę dużej weny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. No co za frajer z Justina. Juz nie moge doczekac sie kolejnego rozdzialu. Strasznie sie boje co wymyslila Megan.

    OdpowiedzUsuń
  10. Masz tak zajebiste pomysly ze omg. Kocham i tyle no XDDDD

    OdpowiedzUsuń
  11. No, no, widzę, że historia się rozwija, coraz bardziej się w nią wkręcam! Z niecierpliwością czekam na piąty. Piszesz jasnym i przyjemnym do czytania językiem, brak z mojej strony jakichkolwiek zastrzeżeń, mam tylko małą uwagę, nie pisz proszę "okay", nieco to drażni w oczy, zamiast tego używaj spolszczonej wersji. ;)

    Klaudia z theywillfalllikeroses.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Hohohoho ile komentarzy!;o Oby tak dalej:) Świetny blog i tyle*..* Życze sił na pisanie kolejnych rozdziałów./Emily Short

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział <3
    Czekam na next ^^
    /e

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku! Czytając, to zaczynam się śmiać, to było coś cudownego! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. haha
    ciekawe kto czyta to opowiadanie 20 raz?
    🙋

    OdpowiedzUsuń