piątek, 14 sierpnia 2015

3. ZEMSTA



 

Bez problemu udało mi się wymknąć z domu. Mama dużo pracuje, a jak w końcu wraca do domu to śpi jak zabita.
Noc była chłodna, ale wciąż przyjemna. 
- Jak wy chcecie się tam dostać? - zapytał Liam gdy byliśmy już na miejscu. Był niezadowolony z pomysłu włamywania się do szkoły, tak samo jak Megan. Zaparkowaliśmy samochód po drugiej stronie ulicy od szkoły z nadzieją, że nikt go nie zauważy. Jakby coś poszło nie tak możemy szybko uciec. 
Odpowiedział mu Justin siedzący na masce swojego czarnego audi. Siedział w ten swój własny nonszalancki sposób i palił skręta. 
- Nie mamy pojęcia - zaśmiał się wypuszczając dym z ust. 
Chyba nie muszę wspominać jak cholernie seksownie to wyglądało.
Nieważne. 
I tak jest dupkiem. 
- Nasz plan, to improwizacja - wzruszyłam ramionami. Starałam się nie okazywać tego jak zdenerwowana byłam, ale najwyraźniej nie bardzo mi wychodziło.
- Oboje jesteście kurwa nienormalni - warknęła Megan wychodząc, w końcu z samochodu. Trzymała w rękach stos kartek, na których był przypieczętowany los naszej cudownej praktykantki od francuskiego. 
Zaśmiałam się razem z Justin'em na jej reakcje. Bądź co bądź, to było śmieszne. Wetknęła mi w ręce wszystkie te kartki. 
- Co wy byście beze mnie zrobili? - zapytała Megan, a ja zmarszczyłam brwi niezrozumiale. - na pierwszym piętrze z tyłu szkoły zawsze jest otwarte okno w damskiej toalecie - wyjaśniła - Alice często przychodziła tu w nocy z resztą dziewczyn - wzruszyła ramionami jakby wspomnienie o jej już chyba byłej przyjaciółce w ogóle jej nie bolało - Więc wystarczy tylko wejść na teren szkoły od tyłu, bo tam Bill - nasz szkolny  ochroniarz, w końcu to prywatna szkoła.  Musi mieć jakieś standardy - nigdy nie pilnuje. Zresztą, nawet jeśli, to dam sobie rękę uciąć, ze właśnie obżarł się pączkami i usunął. - przewróciła oczami i zaczęła nas prowadzić. Podążaliśmy za nią jak zagubione małe pieski. Bałam się. Udawałam odważną, ale jeśli coś pójdzie nie tak? Nie mam najmniejszej ochoty siedzieć w więzieniu w tak młodym wieku. 
- Ktoś musi kogoś podsadzić. Jeżeli już ta osoba będzie w środku otworzy nam tylne drzwi. - powiedział Justin, gdy byliśmy już przy otwartym oknie. Jak na zawołanie cała trójka spojrzała się na mnie wyczekująco.' 
- Ej! - sapnęłam wiedząc o co im chodzi. - Dlaczego ja? - zapytałam robiąc niezadowoloną minę.  
- Jesteś niska i mała, więc wszędzie się zmieścisz. - wyjaśnił Liam z kpiącym uśmiechem. 
- Wal się. Nie jestem niska. - warknęłam na niego. Oddałam kartki ze zdjęciami Mirandy Liam'owi. 
Nagle usłyszeliśmy czyjeś kroki. 
- Bill się obudził! - wyszeptała spanikowana Megan. 
- Właź tam. Bez gadania - wyszeptała Justin władczym głosem. 
- Ale... 
- No już - nie pytając mnie o zdanie podsadził mnie pod okno. Nie zostało mi nic innego jak tylko tam wejść. Przez cały czas czułam na swoim tyłku ręce chłopaka. 
- Justin... - zaczęłam ostrzegawczym głosem - Już dalej mogę wejść sama. Możesz zabrać te ręce - sapnęłam zażenowana – z mojego tyłka - dodałam. Słyszałam jak cała trójka na dole wybucha cichym chichotem. 
- Nie - powiedział rozbawiony Justin. Wiedziałam, że był zadowolony z tego co robi. W końcu to dodatkowa okazja do pomacania. Cały Bieber. 
- Spieprzaj zboczeńcu. - warknęłam i użyłam całej siły jaka miałam, aby wejść przez okno. Gdy byłam już w środku ostrożnie wyszłam na korytarz. Czułam jak mocno bije moje serce. Nie wiem co ja sobie myślałam proponując tą durną zemstę. Przecież tutaj wszędzie są kamery. Jedyna dobra sprawa, to to, ze jest ciemno i raczej na 100% w kamerach widać tylko sylwetki ludzi, a nie całe postacie. 
Dobra, teraz tylko zejść na dół i otworzyć im te cholerne drzwi. 
Starałam zachowywać się jak najciszej i unikać świateł ulicznych latarni. 
W końcu znalazłam się przy drzwiach. Te w naszej szkole są na tyle głupie, że, aby otworzyć od wewnątrz wystarczy przekręcić gałkę. 
- No w końcu! - Megan wleciała do środka jak oparzona. 
- Okay. Od czego zaczynamy? - zapytał Liam gotowy do działania. 
- Najpierw korytarze - powiedział Justin. 
- Później łazienki - dopowiedziałam. 
- A salę od francuskiego zostawcie nam. - zachichotał Justin patrząc się na mnie porozumiewawczo. 
Nie, i tak go nie lubię. 
No i zaczęło się. Korytarze wręcz tonęły w zdjęciach nagiej Pani Mirandy. 
Nie wiedziałam, że będę przy tym się tak dobrze bawić. Siedzenie w szkole, w nocy i to jeszcze nielegalnie to naprawdę dobra zabawa.
Pierwszy raz w życiu poczułam się fajna i wyluzowana. 
- Została jeszcze sala. - powiedziałam i ruszyłam w tam tą stronę razem z Justin'em. 
- Będziemy czatować. - powiedział Liam zostając z Megan na zewnątrz. 
- Jakby ktoś szedł zastukam cicho w drzwi. - odparła rudowłosa. 
Skinęliśmy głowami i weszliśmy do sali. Została z Liam'em sam na sam i mam wrażenie, ze jest z tego zadowolona.
Pierwsze co zrobiliśmy to oblepiliśmy ściany klasy. Później na każdej ławce zostawiliśmy po jednej kopii.
- To za moje dodatkowe prace domowe  - powiedziałam i rozrzuciłam resztę swoich kartek po podłodze. 
- A to za pieprzenie się z Dean'em - powiedział zadowolony Justin i powtórzył moją czynność. 
Zaśmialiśmy się i przybiliśmy sobie piątki. 
Okay, mogę go lubić. Ale tylko dzisiaj. 
- Zostawimy jej wiadomość? - zapytał Justin z cwanym uśmiechem. 
- Oczywiście! - zachichotałam i podeszłam do tablicy. Wzięłam kredę do ręki i wielkimi drukowanymi literami napisałam ,,KARMA JEST SUKĄ MIARANDO". Zadowolona przyjrzałam się swojej pracy. 
Szczęśliwi wyszliśmy z sali.   
- Już? - zapytała Megan. - To wracamy. 
Wróciliśmy do tylnych drzwi. Wszystko szło gładko i spokojnie, ale gdy prawie wychodziliśmy z terenu szkoły usłyszeliśmy za sobą czyjś głos. 
- Stać! Co wy tutaj robicie?! - krzyknął za nami ciemnoskóry, grubszy człowiek. 
- Bill! - krzyknęła spanikowana Megan. 
- Uciekamy! - wszyscy rzuciliśmy się do biegu. Teraz tylko oby dotrzeć do samochodu. 
Wszyscy wskoczyliśmy do środka. Justin odjechał z piskiem opon. Jeszcze raz spojrzałam się na Bill'a i wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Wyglądał przekomicznie, gdy próbował nas gonić. 
Nagle wszyscy poszli w moje ślady i zaczęli się śmiać. Gdy byliśmy już wystarczająco daleko pozwoliłam włączyć sobie muzykę. Akurat w radio leciało Beautiful Now Zedd'a. Pogłośniłam muzykę i oparłam się o fotel. 
Otwarty dach samochodu, nocne powietrze, idealna muzyka, przyjaciele. W tam tym momencie wszystko wydawało się takie idealne. I pomyśleć, ze przez cały czas broniłam się właśnie przed tym. 
Broniłam się przed dobrą zabawą. 



***

- To było epickie - powiedział Justin patrząc się na każdego z nas. Pojechaliśmy na wzgórze. Stąd zawsze było widać całe miasto nocą. Nieziemskie widoki. 
Siedzieliśmy na masce samochodu i rozmawialiśmy. Musieliśmy trochę odsapnąć po tych wrażeniach. 
- Będziecie na imprezie Dean'a? - zapytał Liam.
- Będę - przytaknęła Megan uśmiechając się do niego przelotnie.
- A ty? – zapytał Justin patrząc się na mnie.
- Nie wiem – wymamrotałam niepewnie. Nieśmiała Sam wraca.
- Przyjdzie – powiedziała pewna Megan – Przyprowadzę ją. Nawet jeśli będę musiała użyć siły. 
Zachichotaliśmy
Oni gadali o różnych rzeczach, a ja już się nie odzywałam. Nie miałam nic konkretnego do powiedzenia, więc po co?
Zastanawiam się czemu Justin dzisiaj jest dla mnie taki miły. Całkowite przeciwieństwo tego jaki jest na co dzień.
Nie wiem, czy chcę iść na tą imprezę. Co jeśli ludzie nie będą mnie tam chcieli? Mogę też nie wczuć się w towarzystwo, a wtedy to już będzie totalna katastrofa.
- Chyba powinnam wracać do domu. - wymamrotałam wstając z maski samochodu. Przyjechała po mnie Megan, więc nie mam swojego samochodu. 
- Zawieziemy Cię. - powiedział Justin także wstając. 
- Musisz już wracać? - zapytał Liam.
Spojrzałam się na zegarek od Chanel na mojej prawej ręce. Megan kazała mi go założyć. Powiedziała, że skoro ubieram się jak bezdomna, to mogę mieć chociaż fajny zegarek. Miła, nieprawdaż? 
Dochodziła czwarta. 
- Moja mama zaraz wstaje do pracy, więc muszę - zachichotałam, a reszta razem ze mną - Jak ja wstanę do szkoły - sapnęłam siadając na miejscu pasażera. Zostało mi jakieś dwie godziny snu. 
- Ja tam nie idę - mruknął Justin odpalając kolejnego skręta. 
- Ja też nie - odparł Liam idąc w ślady Justin'a. 
Żyję wśród palaczy.
- W sumie ja też sobie odpuszczę - powiedziała Megan - A ty kochanie - wskazała na mnie - też sobie robisz wolne i idziemy na zakupy. Musimy kupić sobie ciuszki na jutrzejszą imprezę. 
No tak, to już jutro. Całkowicie wyleciało mi to z głowy. 
- Nie wiem czy powinnam... - wymamrotałam - Jak tak dalej pójdzie, to zawalę chemię - uśmiechnęłam się bez humoru. Nienawidzę tego przedmiotu i przede wszystkim nie rozumiem. Nie ma w nim sensu. 
- Bez wymówek! Jak coś, to Justin jest dobry z chemii. Pomoże ci - puściła mi oczko. 
- Nie ma mowy - odpowiedziałam głośno równocześnie z Justin'em. 
- Och jacy zgodni - zaśmiał się z nas Liam. 
- Nie uczę charytatywnie niewinnych dziewic - zakpił Justin. 
Stary Bieber wraca. Nie tęskniłam. 
- A ja nie uczę się od obleśnych alfonsów - odwarknęłam. 
Liam i Megan zaśmiali się z nas. 
- Już koniec - powiedziała wystawiając rękę w geście pokoju - bo się tu jeszcze pozabijacie. 
Nienawidzę go. Przysięgam, że nienawidzę go z całego serca. 
Gdy ruszyliśmy w drogę odwróciłam się w stronę okna i patrzyłam się na otaczający mnie krajobraz. Wszystko, byle nie patrzeć na tego kretyna. 
Po niecałych dziesięciu minutach chłopak zatrzymał się pod moim domem. 
- Dzięki - wymamrotałam niewyraźnie i wyszłam z samochodu - Zdzwonimy się jutro, okay? - zwróciłam się do Megan. Gdy kiwnęła głową bez zbędnego słowa poszłam w stronę domu. 
Od początku wiedziałam, że znajomość z Justin'em, to zły pomysł. Dziwne, że w ogóle Liam i Meg chcą się z nim kumplować. 
Po cichu weszłam do domu i zakradłam się do swojego pokoju. Nie muszę się martwić tym jak nie pójść do szkoły. Mama i tak wychodzi wcześniej niż ja. Nie myjąc się, nie zdejmując ciuchów, po prostu rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.
Nagle obudził mnie głos pukania do drzwi balkonowych. Powoli podniosłam się z łóżka. 
Złodzieje nie pukają, prawda? 
Czułam jak moje serce przyśpiesza. Podeszłam do drzwi i ostrożnie nacisnęłam klamkę. Uchyliłam je i wyjrzałam na zewnątrz. 
- Em cześć - wymamrotał Justin drapiąc się niezręcznie po głowie.
- Jezu, co ty tu robisz? - zapytałam marszcząc brwi. - I jak tu wszedłeś? 
- Tu jest całkiem fajne drzewo - wyjaśnił. 
Spojrzałam się na miejsce, w którym rosła gruszka. 
Jeżeli on wchodząc tu połamał gałęzie, to Stephen, nasz wieloletni ogrodnik chyba go zabije. 
- A jestem tu, bo zostawiłaś u mnie w samochodzie telefon - mruknął podając mi go - pomyślałem, że będzie ci rano potrzebny czy coś.
- Okay... - wydukałam. Nastała między nami niezręczna cisza. Może powinnam coś powiedzieć. - Wejdziesz? - zapytałam bez zastanowienia uchylając drzwi. 
Brawo idiotko. 
Justin spojrzał się na mnie zaskoczony.
- Uh, no okay - powiedział i wszedł do mojego pokoju. 
Jak mama jakimś cudem tu wejdzie, to ja jestem trupem.
Chłopak usiadł na krześle przy biurku. Podreptałam za nim i zajęłam miejsce na łóżku. 
- Nie napisałaś żadnego postu od czasu afery - zaczął Justin przerywając ciszę - czemu? 
Oczywiście mówił o blogu.
- Nie czuję się z tym dobrze - odpowiedziałam zgodnie z prawdą - Blog, to zawsze było coś prywatnego. Teraz nie wiem czy mogę pisać, to co myślę...
Justin spojrzał się na mnie. Jego oczy podążały od dołu w górę. Obserwował mnie. Zadrżałam. Nie lubię jak ktoś się na mnie patrzy, a już szczególnie jak patrzy się w taki sposób jak on. 
- Jesteś piękna - wypalił nagle i zrobił zakłopotaną minę. Spojrzałam się na niego zszokowana. Co się właśnie stało?  - To znaczy nie to... - próbował się wytłumaczyć - Chodzi mi o to, że wystarczy ci odrobina pewności siebie, z którą tak w ogóle bardzo ci to twarzy - zachichotał wspominając włamanie do szkoły. Uśmiechnęłam się - i będziesz niesamowita. Sam naprawdę jesteś świetną dziewczyną i uważam, że twoja nieśmiałość jest nieuzasadniona - powiedział i zaśmiał się cicho - Gadam głupoty, prawda? 
Zachichotałam.
- Tylko trochę - odparłam ciągle się uśmiechając - Dziękuję - dopowiedziałam po chwili. 
A później wszystko potoczyło się normalnie. Rozmawialiśmy o imprezie, okazało się, że lubimy ten sam rodzaj muzyki, oglądamy te same filmy i ogólnie mamy dużo ze sobą wspólnego. Oczywiście przez cały czas sobie docinaliśmy i się wyzywaliśmy. Gdybyśmy tego nie robili chyba nie bylibyśmy sobą. 
- Dobranoc - powiedział wychodząc na balkon. 
- Dobranoc - opowiedziałam opierając się o framugę drzwi. 
Chłopak stawiał już nogę na gałęzi i ciągle uśmiechał się do mnie. Robił to bardzo mozolnie. 
- No idź już - zachichotałam przewracając oczami - i tak cię nie lubię. 
Justin uśmiechnął się cwanie i wspiął się po gałęzi. 
- Ze wzajemnością Sammy - puścił mi oczko i zeskoczył na trawnik. 
Zamknęłam drzwi balkonowe. 
Stwierdziłam, że nie pójdę znowu spać bez mycia, więc zahaczyłam o łazienkę i znowu się położyłam. 
Natłok myśli w mojej głowie długi czas nie pozwalał mi usnąć. 
Nie rozumiałam Justin'a. I chyba nigdy go nie zrozumiem. 


***

- Samantho kochanie... - usłyszałam cichy znajomy głos przy swoim uchu - czas wstawać. 
Mama jest w pracy. Nikogo nie ma w domu. Musiało mi się przesłyszeć, pomyślałam nawet nie unosząc powiek. Zignorowałam to i znowu zaczęłam usypiać. 
- SAM RUSZAJ DUPĘ, JEDZIEMY NA ZAKUPY! - krzyknął ktoś piskliwym głosem wprost do mojego ucha. Przerażona szybko się podniosłam i w efekcie spadłam z łóżka. 
-  Co do cholery - wymamrotałam zaspanym głosem patrząc się na mojego oprawcę. 
Megan. Oczywiście. 
- Co ty tu robisz? 
- Stoję - uśmiechnęła się tak jakby nic się właśnie nie stało. 
- Jak tu weszłaś? - zapytałam podnosząc się z podłogi. 
- Drzwiami. 
- Megan - warknęłam. 
- No dobra już dobra - zachichotała przewracając oczami - Było otwarte, to sobie weszłam - wzruszyła ramionami. 
No tak, cała mama. Nigdy nie zamyka drzwi i właśnie teraz są tego konsekwencje.
- Ubieraj się - powiedziała siadając w fotelu - zakupy czekają. 


10 komentarzy:

  1. Kocham ! w końcu porozmawiali ze sobą normalnie :3 może jednak Justin się przekonał do Sam :3 Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, nie mogłam się oderwać od czytania tego rozdziału. *o*
    Ciekawe, co będzie jeżeli Bill ich rozpoznał. :')
    Kurde, czekam z niecierpliwością na następny!
    Życzę weny. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww przecudowny <3! Cieszę się, że w końcu rozmawiali normalnie... Mam nadzieję, że coś między nimi no wiesz xD Czekam na next x
    As-long-as-you-love-me-jbff.blogspot.com
    Differentloveee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale świetny rozdział, naprawdę!
    Ogólnie podoba mi się Twój język, taki lekki i swobodny, żadnych błędów językowych nie widzę. Humor to też duży plus tego opowiadania :)
    Ulubionym momentem w tym rozdziale zdecydowanie była rozmowa Sam z Justinem, awww
    Czekam na czwórkę, pisz ją szybko! :D
    A ja z niecierpliwością czekam, aż zajrzysz do mnie.

    Klaudia z theywillfalllikeroses.blogspot.com :) xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział:)
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :))
    Pozdrawiam i życzę weny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudooowny rodzial *-* Jestem ciekawa jak bedzie dalej pomiedzy Justinem, a Meg :D Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  7. "Chyba nie muszę wspominać jak cholernie seksownie to wyglądało.
    Nieważne.
    I tak jest dupkiem. " Najlepsze XD <3
    /e

    OdpowiedzUsuń
  8. Łoo! :D To jest cudowne i wciąga. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Sam i Justin nienawiść prawie zawsze prowadzi do miłości świetny rozdział 😜

    OdpowiedzUsuń