niedziela, 9 sierpnia 2015

2. PLAN




Przekroczyłam próg szkoły w beznadziejnym nastroju. Nie chciałam znowu przeżywać tego co wczoraj, ale niestety, wszechświat mnie chyba nie lubi. Działo się dokładnie to co wczoraj. Ciekawe kiedy przestanę być sensacją.

- Saaam! - Usłyszałam za sobą znajomy głos. 

Megan.
Dziewczyna złapała mnie pod ramię i uśmiechnęła się jakbym była jej najlepszą przyjaciółką od zawsze. Chociaż tak naprawdę gadamy ze sobą dopiero od wczoraj.
- Co dzisiaj robimy? - Zapytała dziewczyna patrząc się na mnie wyczekująco. My. Nadal nie mogę przyzwyczaić się do tego, że ktoś taki jak ona chce spędzać ze mną czas.
- Eee nie wiem - wymamrotałam.
- Och no nieważne. Sama coś wymyślę - Machnęła ręką. - Słyszałaś o imprezie Dylan'a w piątek?
Kiwnęłam głową. Jego impreza to jedna z największych wydarzeń. 
- Nie dostałam zaproszenia - wydukałam. Megan spojrzała się na mnie niezrozumiale. Po chwili jakby obudziła się z transu.
- DYLAN! - Krzyknęła tak głośno, że musiałam zatkać uszy. Chłopak jak na zawołanie pojawił się przy niej. 
- Co tam? - Zapytał wpatrzony w nią jak w obrazek. Do mnie uśmiechnął się przelotnie. Może i ludzie lubili mnie z powodu bloga, ale wciąż nie byłam dla nich atrakcyjna. Chłopcy pod tym względem się mną nie interesowali. No bo przecież każdy woli niegrzeczne dziewczyny. Takie jak Megan, czy Alice jej najlepsza przyjaciółka. A akurat do nich dużo mi brakuje. 

Jestem ciekawa czemu dziewczyna nie siedzi z Alice. Zawsze były nierozłączne.

- Do Sam jeszcze nie doszło zaproszenie na imprezę. Wiesz coś o tym? - zapytała podnosząc brwi. Dylan nagle jakby sobie o tym przypomniał. 

- Ach no tak! Miałem wysłać ci je wczoraj, ale nie mogłem cie znaleźć. W końcu nie mam twojego numeru - uśmiechnął się do mnie i wyją swój telefon, pisząc coś na nim.
Nie mogłeś mnie znaleźć, pomyślałam, bo przez cały dzień chowałam się w toalecie jak ostatnia idiotka. 

Gdy podałam swój numer mój iPhone nagle wydał z siebie dźwięk przychodzącej wiadomości.

Wyjęłam go ze zmarszczonymi brwiami i przeczytałam wiadomość


Od: 34 635 736 826*

Hasło: Różowa pantera

Godzina: 22.00 
Ul. Timelight16


- No i gotowe. Mam nadzieję, że was nie zabraknie - mruknął chłopak i z uśmiechem na twarzy odszedł od nas. 

Przeczytałam wiadomość jeszcze raz i spojrzałam się na Megan. 

- Hasło "różowa pantera"? Serio? - Zapytałam prychając. - To brzmi jak nazwa tandetnego klubu ze striptizem czy coś. 
Rudowłosa tylko wzruszyła ramionami i zachichotała. 
- To Dylan. On nie jest kreatywny - Obie wybuchnęłyśmy śmiechem. 
Co masz teraz? - zapytała zielonooka. 
Spojrzałam się na telefon, w którym miałam napisany plan lekcji. Nigdy nie miałam głowy do takich rzeczy. 
- Francuski z nową praktykantką. - sapnęłam. 
- Z tą z którą spał Justin? 
Przytaknęłam głową. 
- Wczoraj na lekcji myślałam, że zje mnie wzrokiem. - poskarżyłam się Meg.- i dostałam dodatkową pracę domową tylko dlatego, że kichnęłam - przewróciłam oczami. Dziewczyna zaśmiała się tak głośno, że niektóre osoby odwróciły się zdziwione. 
- Dyrektor wie o jej małym romansiku? - spojrzała się na mnie kątem oka. W sumie to nie mam pojęcia jak z tym jest. Wiedzą uczniowie i praktykantka. Ale ona wie tylko dlatego, ze to dotyczyło jej. Jestem pewna, że któryś z zakochanych w niej uczniów po prostu podkablował. Gdyby dyrektor wiedział, to raczej już by jej tu nie było, prawda?
- Nie, nie wydaje mi się - odpowiedziałam niepewnie. Megan zrobiła zadowoloną minę. - Z czego się tak cieszysz? - zapytałam patrząc na nią podejrzliwie. 
- No wieesz... - zaczęła przeciągając słowa. - Jak znowu będzie się czepiać możesz jej przypomnieć o tym, że ty też wiesz z kim się pieprzy - podniosła brwi i uśmiechnęła się z wyższością. 
- No co ty! - odparłam niemalże od razu. - Ona się zemści. Zresztą... nie jestem taka - wymamrotałam. 
- Nie zemści się. Będzie się bała. - przekonywała mnie Megan. Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje. Rudowłosa weszła do klasy obok której stałyśmy. - Pomyśl o tym - rzuciła przez ramię i znikła za drzwiami. 
Nie potrafię być taką suką. Zresztą nie umiem przeciwstawić się tej babie. Nienawidzę tego, ale taka już jestem. W trudnych sytuacjach zawsze się jąkam i nie umiem wypowiedzieć normalnego zdania, więc niby jak mam jej dogadać? 
Ruszyłam w stronę klasy, w której miałam zajęcia. Nie chciałam mieć jeszcze dodatkowo spóźnienia. Biegłam szybko przez korytarze. Dotarcie tam w dobrym czasie był niemożliwe. Sala od francuskiego znajdowała się na drugim końcu szkoły. W końcu dotarłam na miejsce. Otworzyłam drzwi, a oczy wszystkich zwróciły się w moją stronę. Każdy siedział na swoim miejscu. Musiałam spóźnić się sporo czasu. 
- Samantha - powiedziała praktykantka wstając od biurka. - Spóźnienie. Siadaj. 
Przewróciłam oczami i poszłam do swojej ławki. Mój oddech wciąż był nienaturalnie przyśpieszony. Wyjęłam telefon, aby sprawdzić godzinę. Prychnęłam głośno, aby wyrazić swoje niezadowolenie.  
Spóźniłam się tylko cztery minuty. 
Chyba prychnęłam za głośno, bo znowu oczy każdego były zwrócone w moją stronę.
- Jakiś problem panno O'Connell? - zapytała kobieta patrząc się na mnie przeszywającym wzrokiem. Poczułam jak moje policzki robią się czerwone. Okay. Jak z tego wybrnąć?  
Spojrzałam się na pewną siebie praktykantkę i zaczęłam odczuwać ogromną złość. Czułam jak praktycznie rozsadza mnie od środka. Próbowałam sobie przypomnieć co Megan dzisiaj do mnie mówiła, jak się zachowywała. 
Potrafię być taka jak ona, pomyślałam. 
Rozejrzałam się po klasie i dopiero teraz zauważyłam, że Justin siedzi w ławce przede mną. Co on tu robi?
Nagle poczułam niesamowity przypływ odwagi i pewności siebie. 
- Myślałam, że Justin poprawia sprawdziany tylko prywatnie. - odwarknęłam jej głosem ociekającym jadem. Połowę klasy wstrzymało oddech, druga połowa zaczęła chichotać, a jeszcze inna patrzyła się na mnie z podziwem. 
Twarz praktykantki przybrała kolor pomidora. Mogę przysiąc, że widziałam strach w jej oczach. 
- Jak śmiesz? - syknęła. - Do dyrektora. Już. 
Nastała chwila ciszy. Z uśmiechem na ustach podeszłam do drzwi. Widziałam jak Justin zdziwiony patrzy się raz na mnie, raz na nią. 
- Dyrektor na pewno będzie bardzo zainteresowany nowymi informacjami na temat pani praktykantki - powiedziałam i otworzyłam drzwi. 
Wiem, że to szantaż, ale ta wredna baba nie zostawiła mi żadnego wyboru. 
- Nie uwierzy ci - odparła nagle. - Justin powie, że nic takiego nie miało miejsca, a ty wyjdziesz na kłamczuchę. Oni też nie powiedzą - pokazała głową na klasę. - A nawet jeśli. Powiem, że to klasowy bunt - zrobiła krok w moją stronę i wskazała na mnie palcem. - Nikt ci nie uwierzy smarkulo - powtórzyła pewna siebie. 
Byłam spokojna jak nigdy. Ta kobieta nie miała pojęcia ile wiem. Nie publikuję każdej zdobytej informacji na blogu. 
- Justin nie będzie cię bronił - powiedziałam pewna swoich słów.
Chłopak podniósł brwi, gdy wypowiedziałam jego imię. 
- Nie, gdy dowie się, że spałaś też z Dean'em z 3c - uśmiechnęłam się zwycięsko. 
Klasa zrobiła "Oooo" na informacje o Dean'ie. 
Praktykanta wyglądała tak jakby miała zaraz zwymiotować. Justin wstał z ławki i z szokiem wypisanym na twarzy wyszedł trzaskając mocno drzwiami. 
Spojrzałam się jeszcze raz na praktykantkę i nie myśląc zbyt wiele wyszłam za nim.  Wiem jaki on jest, ale to musiał być dla niego szok. Gdy siedział sam na ziemi, oparty o ścianę nawet zrobiło mi się go szkoda. W ciszy usiadłam obok niego. 
On myślał, ja myślałam i nawet nie zauważyliśmy kiedy zapadliśmy w głęboką, samotną ciszę. Jedyna słyszalna rzecz w tam tej chwili, to stłumione głosy z sal lekcyjnych. 
- Naprawdę myślałem, że ona jest fair w stosunku do mnie - wymamrotał w końcu Justin.
- Nie rozumiem - odparłam - Śpisz z kim chcesz i gdzie chcesz. Dlaczego myślałeś i oczekiwałeś tego, ze akurat ona będzie Ci wierna? 
Chłopak posłał mi przeszywający wzrok. 
- Miałem nadzieję. 
Wstał i wyciągnął do mnie rękę. Złapałam ją niepewnie. Szatyn uniósł mnie w górę i pomógł mi wstać. 
- Każda, dosłownie każda dziewczyna z którą spałem i tak robiła to z każdym. Nigdy mi to bardzo nie przeszkadzało, ale kiedy przespałem się z Mirandą - najwyraźniej tak nazywa się praktykantka - pomyślałem sobie, że ten jeden raz może być inaczej. 
Rozumiałam go. Naprawdę go rozumiałam. 
I chyba pierwszy raz w życiu pokazał jakieś emocje. 
Wciąż podtrzymuję swoje zdanie o nim i raczej nigdy go nie zmienię, ale chciałam mu pomóc utrzeć nosa tej Mirandzie. Powody były dwa. Pierwszy, to Justin i to jak go potraktowała, a drugi, to po prostu czysta chęć zemsty. Skoro już zaczęłam, mogę to skończyć jak należy. 
- Masz może coś co ją skompromituje jeszcze bardziej? - zapytałam chłopaka i uśmiechnęłam się cwanie. 
Justin'owi nagle poprawił się humor. 
- Trochę zdjęć - uniósł brwi i zachichotał - Ciekawych zdjęć - dodał. 
- Hmm, co ty na to, żeby dać jej nauczkę? - zapytałam chłopaka. 
- Hmm, czemu nie panno O'Connell - odpowiedział przedrzeźniając praktykantkę. 
Zaśmialiśmy się.
- Czyli umowa? – zapytałam wystawiając do niego rękę.
Justin uśmiechnął się szeroko.
- Umowa. – powiedział potrząsając moją ręką.

***

- Ale masz chatę! – krzyknęła Megan wchodząc do mojego salonu. – I ty się z tym kryjesz? – zapytała siadając na moją kanapę.
Wzruszyłam ramionami.
- Nie lubię się tym afiszować, więc tego nie robię – odpowiedziałam wchodząc na schody – Chodź do mojego pokoju. W każdej chwili może wrócić moja mama, a nie mam ochoty z nią teraz rozmawiać.
Ruszyłyśmy razem schodami na górę. W moim pokoju dziewczyna dostała jeszcze większego szoku. Wiem, że mam wszystko. Nikt nie musi mi tego uświadamiać. Ale nikt nie rozumie tego, że mam wszystko z rzeczy materialnych. Wolałabym już mieć normalną rodzinę niż same produkty z Apple lub ciuchy od Channel.
- Chciałam zaproponować, żebyśmy poszły na zakupy kupić ci coś ładnego do szkoły – zaczęła Megan – ale widzę, że tego nie potrzebujesz. To raczej ja będę zaopatrywać się u ciebie w szafie. – zachichotała, a ja jej zawtórowałam. Dziewczyna siadła na moim łóżku i zaczęła przeglądać gazety leżące na szafce nocnej. Ja za to usiadłam przy biurku i odpaliłam laptopa.
- Sam, nie masz ochoty czasem… stać się widoczna i pewna siebie? – wypaliła nagle Megan. Patrzyła się na mnie wzrokiem oczekującym odpowiedzi.
Zamknęłam laptopa i wypuściłam powietrze z płuc.
- Nie wiem. Może czasami – wzruszyłam ramionami. – Dlaczego pytasz?
- Chodzi mi tylko o to, że jeżeli będziesz chciała wyjść z tej twojej grubej skorupy za którą się chowasz, to pamiętaj, że zawsze ci pomogę. – powiedziała uśmiechając się do mnie ciepło. – Nie będziesz z tym sama.
Poczułam jak ciepło rozchodzi się po moim ciele. Jeszcze nikt, nigdy nie był dla mnie tak miły.
Jednak nie chcę się zmieniać. Czuję się dobrze z tym jaka jestem teraz.
- Będę pamiętać. – obiecałam dziewczynie i za chwilę przypomniałam sobie o akcji z Mirandą. Musiałam opowiedzieć jej wszystko i wtajemniczyć w plan jaki wymyśliłam z Justin’em. Ja mam powiedzieć Megan, a on Liam'owi.
- Mój Boże! Naprawdę to zrobiłaś? – zapytała dziewczyna z niedowierzaniem – ty?
- Sama się sobie dziwię! Ale to jeszcze nie wszystko – powiedziałam chichocząc.
- Zamieniam się w słuch.
- Wymyśliłam z Justin’em plan jak pozbyć się tej suki i dać jej nauczkę nie kablując na nią osobiście do dyrektora – posłałam jej niewinny uśmiech.
- Czekaj, czekaj – wystawiła rękę do góry – nie wiem czy dobrze rozumiem. Ty, wymyśliłaś coś z Justin’em? – podniosła brwi. – Widziałam was razem raz w życiu i mogę przysiąc, że byłam pewna, że go nienawidzisz.
- Oj bo w pewnym sensie tak jest, ale dla wyższego dobra trzeba się poświęcać. – zachichotałam. - No, więc Justin ma jej zdjęcia. Dosyć kontrowersyjne jak na praktykantkę… I wymyśliliśmy, że wydrukujemy te zdjęcia i jeszcze dzisiaj w nocy włamiemy się do szkoły żeby je wszędzie rozwiesić. Ty, ja, Justin i Liam! – uśmiechnęłam się z pewnością, że to dobry pomysł. Jednak mina dziewczyny nie była taka przekonująca.
- No chyba was popieprzyło! – krzyknęła i wstała z mojego łóżka – Nigdy w życiu nie włamię się do szkoły. NIGDY – powiedziała uparcie.
- Megan… - zaczęłam.
- Nie.
- Megan.
- Nie.
- MEGAN – podniosłam głos.
- Ugh! – tupnęła nogą o podłogę – Dobra – wymamrotała, w końcu – Ale jeżeli ktoś nas przyłapie i będziemy mieli kłopoty, chyba cię zabiję. I już nawet twój blog ci nie pomoże – powiedziała i uśmiechnęła się złośliwie.
Cmoknęłam do niej w powietrzu.
- Tak jest królowo. 


13 komentarzy:

  1. Supi!
    Tak, raaaczej taka długość rozdziału jest w sam raz. :D
    Jestem zaskoczona, dosłownie jak Megan... oni coś razem wymyślili! :')
    Czekam na więcej! Oczywiście - życzę weny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. jkhjkch jej świetny! Ciekawe czy im wyjdzie ten plan :O. Z długością rozdziałów to zależy wszystko od ciebie pisz tak żeby tobie było dobrze i żebyśmy nie musieli długo czekać na nowe odcinki :* pozdrawiam Kasia :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy rozdział! Już dawno szukałam takiego fajnego ff, które by działo się na tle szkoły. Naprawdę mi się podoba to jaki piszesz. ;)
    Co do długości rozdziałów, jest okej, chociaż mogłyby być nieco dłuższe, tak na ok. 3000 słów wydają się idealne, ale pisz jak Ci wygodniej.
    Z kolei co do zakładki informowani jestem za, ale jak coś to już Cię follownęłam na tt, to możesz zawsze do mnie tweetnąć jak dodasz nowy, będę wdzięczna.

    Życzę weny, Klaudia aka @perfcaramel xx
    { theywillfalllikeroses.blogspot.com }

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Strasznie spodobało mi się twoje ff i mam nadzieje, ze uda ci sie doprowadzic je do konca, a nie przerwiesz w polowie czy na poczatku ;D Oczywiscie czekam na nowy rodzial z niecierpliwoscia ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w 100℅ z koleżanką z góry! Też mam nadzieję że dasz radę dokończyć bloga, bo zapowiada się cudownie

      Usuń
  5. Wow, cudowny *_____* czekem na next x

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie tak nudno się rozpoczęło ;)
    Już jakaś akcja
    Szybko przechodzisz do rzeczy! :)
    Do następnego:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Historia powoli się rozkręca :D Taka długość rozdziału jest ok ;>
    /e

    OdpowiedzUsuń