Przekroczyłam
próg szkoły w beznadziejnym nastroju. Nie chciałam znowu przeżywać tego co
wczoraj, ale niestety, wszechświat mnie chyba nie lubi. Działo się dokładnie to
co wczoraj. Ciekawe kiedy przestanę być sensacją.
- Saaam! - Usłyszałam za sobą znajomy głos.
Megan.
Dziewczyna złapała mnie pod ramię i uśmiechnęła się jakbym była jej najlepszą
przyjaciółką od zawsze. Chociaż tak naprawdę gadamy ze sobą dopiero od wczoraj.
- Co dzisiaj robimy? - Zapytała dziewczyna patrząc się na mnie
wyczekująco. My. Nadal nie mogę przyzwyczaić się do tego, że ktoś taki jak
ona chce spędzać ze mną czas.
- Eee nie wiem - wymamrotałam.
- Och no nieważne. Sama coś wymyślę - Machnęła ręką. - Słyszałaś o
imprezie Dylan'a w piątek?
Kiwnęłam głową. Jego impreza to jedna z największych wydarzeń.
- Nie dostałam zaproszenia - wydukałam. Megan spojrzała się na mnie
niezrozumiale. Po chwili jakby obudziła się z transu.
- DYLAN! - Krzyknęła tak głośno, że musiałam zatkać uszy. Chłopak jak
na zawołanie pojawił się przy niej.
- Co tam? - Zapytał wpatrzony w nią jak w obrazek. Do mnie
uśmiechnął się przelotnie. Może i ludzie lubili mnie z powodu bloga,
ale wciąż nie byłam dla nich atrakcyjna. Chłopcy pod
tym względem się mną nie interesowali. No bo przecież
każdy woli niegrzeczne dziewczyny. Takie jak Megan, czy Alice jej najlepsza
przyjaciółka. A akurat do nich dużo mi brakuje.
Jestem ciekawa czemu dziewczyna nie siedzi z Alice. Zawsze
były nierozłączne.
- Do Sam jeszcze nie doszło zaproszenie na imprezę. Wiesz coś o tym?
- zapytała podnosząc brwi. Dylan nagle jakby sobie o tym przypomniał.
- Ach no tak! Miałem wysłać ci je wczoraj, ale
nie mogłem cie znaleźć. W końcu nie mam twojego numeru -
uśmiechnął się do mnie i
wyją swój telefon, pisząc coś na nim.
Nie mogłeś mnie znaleźć, pomyślałam,
bo przez cały dzień chowałam się w toalecie jak
ostatnia idiotka.
Gdy podałam swój numer mój iPhone nagle wydał z
siebie dźwięk przychodzącej wiadomości.
Wyjęłam go ze zmarszczonymi brwiami i przeczytałam wiadomość
Od: 34 635
736 826*
Hasło: Różowa pantera
Godzina: 22.00
Ul. Timelight16
- No i gotowe. Mam nadzieję, że was nie zabraknie -
mruknął chłopak i z uśmiechem na twarzy odszedł od nas.
Przeczytałam wiadomość jeszcze raz i spojrzałam się na
Megan.
- Hasło "różowa pantera"? Serio? - Zapytałam prychając. - To
brzmi jak nazwa tandetnego klubu ze striptizem czy coś.
Rudowłosa tylko wzruszyła ramionami i zachichotała.
- To Dylan. On nie jest kreatywny - Obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Co masz teraz? - zapytała zielonooka.
Spojrzałam się na telefon, w którym miałam napisany plan lekcji. Nigdy nie
miałam głowy do takich rzeczy.
- Francuski z nową praktykantką. - sapnęłam.
- Z tą z którą spał Justin?
Przytaknęłam głową.
- Wczoraj na lekcji myślałam, że zje mnie wzrokiem. - poskarżyłam się
Meg.- i dostałam dodatkową pracę domową tylko dlatego, że kichnęłam
- przewróciłam oczami. Dziewczyna zaśmiała się tak głośno, że
niektóre osoby odwróciły się zdziwione.
- Dyrektor wie o jej małym romansiku? - spojrzała się na mnie
kątem oka. W sumie to nie mam pojęcia jak z tym jest. Wiedzą uczniowie i
praktykantka. Ale ona wie tylko dlatego, ze to dotyczyło jej. Jestem pewna, że
któryś z zakochanych w niej uczniów po prostu podkablował. Gdyby dyrektor
wiedział, to raczej już by jej tu nie było, prawda?
- Nie, nie wydaje mi się - odpowiedziałam niepewnie. Megan
zrobiła zadowoloną minę. - Z czego się tak cieszysz? - zapytałam patrząc na nią
podejrzliwie.
- No wieesz... - zaczęła przeciągając słowa. - Jak znowu
będzie się czepiać możesz jej przypomnieć o tym, że ty też wiesz z kim się
pieprzy - podniosła brwi i uśmiechnęła się z wyższością.
- No co ty! - odparłam niemalże od razu. - Ona się zemści.
Zresztą... nie jestem taka - wymamrotałam.
- Nie zemści się. Będzie się bała. - przekonywała mnie
Megan. Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje. Rudowłosa weszła do klasy obok której
stałyśmy. - Pomyśl o tym - rzuciła przez ramię i znikła za drzwiami.
Nie potrafię być taką suką. Zresztą nie
umiem przeciwstawić się tej babie. Nienawidzę tego, ale taka już
jestem. W trudnych sytuacjach zawsze się jąkam i nie umiem wypowiedzieć
normalnego zdania, więc niby jak mam jej dogadać?
Ruszyłam w stronę klasy, w której miałam zajęcia. Nie
chciałam mieć jeszcze dodatkowo spóźnienia. Biegłam szybko przez korytarze.
Dotarcie tam w dobrym czasie był niemożliwe. Sala od francuskiego znajdowała
się na drugim końcu szkoły. W końcu dotarłam na miejsce. Otworzyłam drzwi,
a oczy wszystkich zwróciły się w moją stronę. Każdy siedział na swoim miejscu.
Musiałam spóźnić się sporo czasu.
- Samantha - powiedziała praktykantka wstając od biurka. -
Spóźnienie. Siadaj.
Przewróciłam oczami i poszłam do swojej ławki. Mój oddech
wciąż był nienaturalnie przyśpieszony. Wyjęłam telefon, aby sprawdzić godzinę.
Prychnęłam głośno, aby wyrazić swoje niezadowolenie.
Spóźniłam się tylko cztery minuty.
Chyba prychnęłam za głośno, bo znowu oczy każdego były
zwrócone w moją stronę.
- Jakiś problem panno O'Connell? - zapytała kobieta patrząc
się na mnie przeszywającym wzrokiem. Poczułam jak moje policzki robią się
czerwone. Okay. Jak z tego wybrnąć?
Spojrzałam się na pewną siebie praktykantkę i zaczęłam
odczuwać ogromną złość. Czułam jak praktycznie rozsadza mnie od środka.
Próbowałam sobie przypomnieć co Megan dzisiaj do mnie mówiła, jak się
zachowywała.
Potrafię być taka jak ona, pomyślałam.
Rozejrzałam się po klasie i dopiero teraz zauważyłam, że
Justin siedzi w ławce przede mną. Co on tu robi?
Nagle poczułam niesamowity przypływ odwagi i pewności
siebie.
- Myślałam, że Justin poprawia sprawdziany tylko prywatnie.
- odwarknęłam jej głosem ociekającym jadem. Połowę klasy wstrzymało oddech,
druga połowa zaczęła chichotać, a jeszcze inna patrzyła się na mnie z podziwem.
Twarz praktykantki przybrała kolor pomidora. Mogę przysiąc,
że widziałam strach w jej oczach.
- Jak śmiesz? - syknęła. - Do dyrektora. Już.
Nastała chwila ciszy. Z uśmiechem na ustach podeszłam do drzwi.
Widziałam jak Justin zdziwiony patrzy się raz na mnie, raz na nią.
- Dyrektor na pewno będzie bardzo zainteresowany nowymi
informacjami na temat pani praktykantki - powiedziałam i otworzyłam drzwi.
Wiem, że to szantaż, ale ta wredna baba nie zostawiła mi
żadnego wyboru.
- Nie uwierzy ci - odparła nagle. - Justin powie, że nic
takiego nie miało miejsca, a ty wyjdziesz na kłamczuchę. Oni też nie powiedzą -
pokazała głową na klasę. - A nawet jeśli. Powiem, że to klasowy bunt - zrobiła
krok w moją stronę i wskazała na mnie palcem. - Nikt ci nie uwierzy smarkulo -
powtórzyła pewna siebie.
Byłam spokojna jak nigdy. Ta kobieta nie miała pojęcia ile
wiem. Nie publikuję każdej zdobytej informacji na blogu.
- Justin nie będzie cię bronił - powiedziałam pewna swoich
słów.
Chłopak podniósł brwi, gdy wypowiedziałam jego imię.
- Nie, gdy dowie się, że spałaś też z Dean'em z 3c -
uśmiechnęłam się zwycięsko.
Klasa zrobiła "Oooo" na informacje o Dean'ie.
Praktykanta wyglądała tak jakby miała zaraz zwymiotować.
Justin wstał z ławki i z szokiem wypisanym na twarzy wyszedł trzaskając mocno
drzwiami.
Spojrzałam się jeszcze raz na praktykantkę i nie myśląc
zbyt wiele wyszłam za nim. Wiem jaki on jest, ale to musiał być dla
niego szok. Gdy siedział sam na ziemi, oparty o ścianę nawet zrobiło mi
się go szkoda. W ciszy usiadłam obok niego.
On myślał, ja myślałam i nawet
nie zauważyliśmy kiedy zapadliśmy w głęboką, samotną ciszę.
Jedyna słyszalna rzecz w tam tej chwili, to stłumione głosy
z sal lekcyjnych.
- Naprawdę myślałem, że ona jest fair w stosunku do mnie -
wymamrotał w końcu Justin.
- Nie rozumiem - odparłam - Śpisz z kim chcesz i
gdzie chcesz. Dlaczego myślałeś i oczekiwałeś tego, ze akurat ona
będzie Ci wierna?
Chłopak posłał mi przeszywający wzrok.
- Miałem nadzieję.
Wstał i wyciągnął do mnie rękę. Złapałam ją niepewnie.
Szatyn uniósł mnie w górę i pomógł mi wstać.
- Każda, dosłownie każda dziewczyna z którą spałem i tak
robiła to z każdym. Nigdy mi to bardzo nie przeszkadzało, ale kiedy przespałem
się z Mirandą - najwyraźniej tak nazywa się praktykantka - pomyślałem sobie, że
ten jeden raz może być inaczej.
Rozumiałam go. Naprawdę go rozumiałam.
I chyba pierwszy raz w życiu pokazał jakieś emocje.
Wciąż podtrzymuję swoje zdanie o nim i raczej nigdy go nie
zmienię, ale chciałam mu pomóc utrzeć nosa tej Mirandzie. Powody były dwa.
Pierwszy, to Justin i to jak go potraktowała, a drugi, to po prostu czysta chęć
zemsty. Skoro już zaczęłam, mogę to skończyć jak należy.
- Masz może coś co ją skompromituje jeszcze bardziej? -
zapytałam chłopaka i uśmiechnęłam się cwanie.
Justin'owi nagle poprawił się humor.
- Trochę zdjęć - uniósł brwi i zachichotał - Ciekawych
zdjęć - dodał.
- Hmm, co ty na to, żeby dać jej nauczkę? - zapytałam
chłopaka.
- Hmm, czemu nie panno O'Connell - odpowiedział
przedrzeźniając praktykantkę.
Zaśmialiśmy się.
- Czyli umowa? – zapytałam wystawiając do niego rękę.
Justin
uśmiechnął się szeroko.
-
Umowa. – powiedział potrząsając moją ręką.
***
-
Ale masz chatę! – krzyknęła Megan wchodząc do mojego salonu. – I ty się z tym
kryjesz? – zapytała siadając na moją kanapę.
Wzruszyłam
ramionami.
-
Nie lubię się tym afiszować, więc tego nie robię – odpowiedziałam wchodząc na
schody – Chodź do mojego pokoju. W każdej chwili może wrócić moja mama, a nie
mam ochoty z nią teraz rozmawiać.
Ruszyłyśmy
razem schodami na górę. W moim pokoju dziewczyna dostała jeszcze większego
szoku. Wiem, że mam wszystko. Nikt nie musi mi tego uświadamiać. Ale nikt nie
rozumie tego, że mam wszystko z rzeczy materialnych. Wolałabym już mieć
normalną rodzinę niż same produkty z Apple lub ciuchy od Channel.
-
Chciałam zaproponować, żebyśmy poszły na zakupy kupić ci coś ładnego do szkoły –
zaczęła Megan – ale widzę, że tego nie potrzebujesz. To raczej ja będę
zaopatrywać się u ciebie w szafie. – zachichotała, a ja jej zawtórowałam.
Dziewczyna siadła na moim łóżku i zaczęła przeglądać gazety leżące na szafce
nocnej. Ja za to usiadłam przy biurku i odpaliłam laptopa.
-
Sam, nie masz ochoty czasem… stać się widoczna i pewna siebie? – wypaliła nagle
Megan. Patrzyła się na mnie wzrokiem oczekującym odpowiedzi.
Zamknęłam
laptopa i wypuściłam powietrze z płuc.
-
Nie wiem. Może czasami – wzruszyłam ramionami. – Dlaczego pytasz?
-
Chodzi mi tylko o to, że jeżeli będziesz chciała wyjść z tej twojej grubej
skorupy za którą się chowasz, to pamiętaj, że zawsze ci pomogę. – powiedziała uśmiechając
się do mnie ciepło. – Nie będziesz z tym sama.
Poczułam
jak ciepło rozchodzi się po moim ciele. Jeszcze nikt, nigdy nie był dla mnie
tak miły.
Jednak
nie chcę się zmieniać. Czuję się dobrze z tym jaka jestem teraz.
-
Będę pamiętać. – obiecałam dziewczynie i za chwilę przypomniałam sobie o akcji
z Mirandą. Musiałam opowiedzieć jej wszystko i wtajemniczyć w plan jaki
wymyśliłam z Justin’em. Ja mam powiedzieć Megan, a on Liam'owi.
-
Mój Boże! Naprawdę to zrobiłaś? – zapytała dziewczyna z niedowierzaniem – ty?
-
Sama się sobie dziwię! Ale to jeszcze nie wszystko – powiedziałam chichocząc.
-
Zamieniam się w słuch.
-
Wymyśliłam z Justin’em plan jak pozbyć się tej suki i dać jej nauczkę nie
kablując na nią osobiście do dyrektora – posłałam jej niewinny uśmiech.
-
Czekaj, czekaj – wystawiła rękę do góry – nie wiem czy dobrze rozumiem. Ty,
wymyśliłaś coś z Justin’em? – podniosła brwi. – Widziałam was razem raz w życiu
i mogę przysiąc, że byłam pewna, że go nienawidzisz.
-
Oj bo w pewnym sensie tak jest, ale dla wyższego dobra trzeba się poświęcać. –
zachichotałam. - No, więc Justin ma jej zdjęcia. Dosyć kontrowersyjne jak na praktykantkę…
I wymyśliliśmy, że wydrukujemy te zdjęcia i jeszcze dzisiaj w nocy włamiemy się
do szkoły żeby je wszędzie rozwiesić. Ty, ja, Justin i Liam! – uśmiechnęłam się
z pewnością, że to dobry pomysł. Jednak mina dziewczyny nie była taka
przekonująca.
-
No chyba was popieprzyło! – krzyknęła i wstała z mojego łóżka – Nigdy w życiu
nie włamię się do szkoły. NIGDY – powiedziała uparcie.
-
Megan… - zaczęłam.
-
Nie.
-
Megan.
-
Nie.
-
MEGAN – podniosłam głos.
-
Ugh! – tupnęła nogą o podłogę – Dobra – wymamrotała, w końcu – Ale jeżeli ktoś nas
przyłapie i będziemy mieli kłopoty, chyba cię zabiję. I już nawet twój blog ci
nie pomoże – powiedziała i uśmiechnęła się złośliwie.
Cmoknęłam
do niej w powietrzu.
-
Tak jest królowo.
Cudowny!
OdpowiedzUsuńSupi!
OdpowiedzUsuńTak, raaaczej taka długość rozdziału jest w sam raz. :D
Jestem zaskoczona, dosłownie jak Megan... oni coś razem wymyślili! :')
Czekam na więcej! Oczywiście - życzę weny! ♥
jkhjkch jej świetny! Ciekawe czy im wyjdzie ten plan :O. Z długością rozdziałów to zależy wszystko od ciebie pisz tak żeby tobie było dobrze i żebyśmy nie musieli długo czekać na nowe odcinki :* pozdrawiam Kasia :D
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział! Już dawno szukałam takiego fajnego ff, które by działo się na tle szkoły. Naprawdę mi się podoba to jaki piszesz. ;)
OdpowiedzUsuńCo do długości rozdziałów, jest okej, chociaż mogłyby być nieco dłuższe, tak na ok. 3000 słów wydają się idealne, ale pisz jak Ci wygodniej.
Z kolei co do zakładki informowani jestem za, ale jak coś to już Cię follownęłam na tt, to możesz zawsze do mnie tweetnąć jak dodasz nowy, będę wdzięczna.
Życzę weny, Klaudia aka @perfcaramel xx
{ theywillfalllikeroses.blogspot.com }
Cudowny :)
OdpowiedzUsuńNext, please !.!
OdpowiedzUsuńWow! Strasznie spodobało mi się twoje ff i mam nadzieje, ze uda ci sie doprowadzic je do konca, a nie przerwiesz w polowie czy na poczatku ;D Oczywiscie czekam na nowy rodzial z niecierpliwoscia ^^
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100℅ z koleżanką z góry! Też mam nadzieję że dasz radę dokończyć bloga, bo zapowiada się cudownie
UsuńWow, cudowny *_____* czekem na next x
OdpowiedzUsuńNie tak nudno się rozpoczęło ;)
OdpowiedzUsuńJuż jakaś akcja
Szybko przechodzisz do rzeczy! :)
Do następnego:)
Historia powoli się rozkręca :D Taka długość rozdziału jest ok ;>
OdpowiedzUsuń/e
Idealne!
OdpowiedzUsuńCudowny 💜
OdpowiedzUsuń