- Spokojnie. To nic takiego. Tylko głupi blog. - mówiłam sama do siebie siedząc w jednej ze szkolnych toalet. Zamknęłam się w kabinie i postanowiłam przesiedzieć tam całą przerwę. Ludzie obłapywali mnie jakbym była jakaś atrakcją. Połowę z nich mnie uwielbiało, a połowę nienawidziło, bo zdradziłam ich największe tajemnice. Na tym blogu było napisane wszystko. Ja jako niewidoczna i nic nie znacząca dziewczyna w szkolnej hierarchii widziałam dużo i słyszałam dużo. Wszystko zapisywałam na stronie. Przez myśl mi nie przeszło, że ktoś się o tym dowie i co najważniejsze - zainteresuje.
Nagle usłyszałam znienawidzony dzwonek na lekcje.
Jęknęłam cicho.
Chyba lepiej poczekać na to, aż korytarze opustoszeją. Wtedy wyjdę.
Minęło może dziesięć minut. To chyba wystarczający czas, aby wszyscy weszli do klas, prawda?
Powoli uchyliłam drzwi do łazienki.
Czysto.
Na palcach ruszyłam w stronę sali, w której miałam angielski. Na szczęście pani Johnson mnie lubi, więc mam nadzieję, że nie będę miała spóźnienia.
Już miałam naciskać klamkę gdy nagle ktoś chwycił mnie za rękę i przycisnął do ściany.
- Sypiałem z praktykantką od francuskiego? - Zapytał zachrypnięty głos przy moim uchu. - A ty niby skąd to wiesz? - czułam jego oddech na szyi. Był blisko. I wcale mi się to nie podobało. Zbierając w sobie całą siłę psychiczną i fizyczną odepchnęłam go od siebie. Postanowiłam mu nie odpowiadać. Mogę tylko wszystko pogorszyć. Zresztą, nawet nie miałam odwagi wydusić z siebie jakiegokolwiek słowa.
- Nie potrafisz mówić? - Zapytał z kpiącym uśmieszkiem. Znowu nie odpowiedziałam, a chłopak chyba dał za wygraną. - W takim razie mam nadzieje, że potrafisz słuchać. Cofniesz tą plotkę. Powiesz, że Ci się pomyliło, albo przesłyszało. Cokolwiek. Gówno mnie obchodzi jak, ale odkręcisz to. Jasne? - Spojrzał się na mnie wyczekująco, a ja jedynie kiwnęłam głową.
Byłam sparaliżowana.
- Grzeczna dziewczynka. - mruknął.
Szatyn odwrócił się na pięcie i zniknął w końcu korytarza.
Panie i panowie poznajcie najbardziej pożądanego chłopaka w tej szkole - Justin'a Bieber'a aka największego dupka na świecie.
***
Weszłam do domu i od razu skierowałam się na górę. Marzyłam tylko o tym, żeby zamknąć się w pokoju, włączyć muzykę i mieć w głębokim poważaniu cały ten szajs w szkole.
- Gdzie tak pędzisz? - zatrzymał mnie głos mojej mamy. Siedziała w jadalni przy stole i oglądała coś na laptopie. - Usiądź przy mnie. Pogadamy.
Westchnęłam i z niechęcią ruszyłam w jej stronę. Usiadłam na przeciwko niej i oparłam głowę o ręce.
- Jak było w szkole?
Oho. Zaczynamy przesłuchanie.
- Do dupy. - odmamrotałam z obojętną miną.
- Sam! Słownictwo! - syknęła matka upominając mnie.
Wzruszyłam tylko ramionami.
- Działo się coś ciekawego? - zapytała parząc na mnie przeszywającym wzrokiem.
- Nie.
- Przecież widzę, że coś się dzieje. - powiedziała i zamknęła laptopa. - Znam cię bardzo dobrze.
Jęknęłam. Nie miałam ochoty rozmawiać z nią o tych sprawach. Ona nawet nie wie, że mam bloga. W sumie to ona nic o mnie nie wie. Tak samo jak mój ojciec, który myśli, że prezenty i pieniądze mi go zastąpią. Prawda jest taka, że ona jest zbyt zapracowana by interesować się moim życiem, a on od rozwodu ma mnie po prostu gdzieś.
- Nic się nie dzieje. Wydaje ci się. - Odpowiedziałam oschle i wstałam od stołu. - I wcale mnie nie znasz. - rzuciłam na odchodne.
Weszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.
Sypialnie miałam w kolorze jasnej kawy z mlekiem. Na środku było duże, białe łóżko. Po lewej stronie białe biurko z fioletowym laptopem na nim. Duża biblioteczka na książki, własna łazienka i "tajemnicze drzwi" prowadzące do mojej garderoby. Nie byłam biedna i miałam dużo ciuchów. Po prostu nie lubiłam się wyróżniać. Stąd moje mdłe ubranie, zwykły kucyk i nie rzucający się w oczy makijaż. Wolałam być niewidoczna.
A teraz straciłam tę szansę. Zastanawiam się czy oni kiedykolwiek zapomną o tym nieszczęsnym blogu. A może już zawsze będzie mnie to prześladowało?
Mimo, że była dopiero siedemnasta postanowiłam wziąć prysznic.
Ubrałam się w pidżamy i poszłam odrabiać lekcje. Gdy już to zrobiłam było trochę po dwudziestej. Zeszłam na dół, a gdy weszłam do kuchni zamiast mamy zastała mnie karteczka.
Pojechałam na spotkanie.
Nie wiem kiedy wrócę, więc nie czekaj na mnie.
Pieniądze masz na stole. Możesz zamówić sobie kolację.
Kocham.
Mama xo
Od razu po przeczytaniu wyrzuciłam karteczkę do kosza. Cała mama. Pojawia się w domu na chwilę i zaraz jej nie ma. Bo przecież praca prawnika tego wymaga...
Zamiast zamówić coś do jedzenia postanowiłam przejechać się do KFC, które było dosyć blisko. Narzuciłam na siebie cokolwiek i wsiadłam do mojego czerwonego ferrari 458 Italia .
Nigdy nie jeździłam nim do szkoły. Szybki i drogi samochód to, tylko powód do tego, żeby ludzie cię zauważyli. Coś czego unikałam od ukończenia ósmej klasy.
San Diego jak zawsze było słoneczne i ciepłe. Jedyne co wkurzało mnie w tym mieście, to przypływ turystów. Istny koszmar.
Gdy dojechałam na miejsce chciałam zamówić przez szybę, ale stało tyle samochodów, że sobie odpuściłam. Będzie szybciej jeżeli po prostu tam wejdę. Zaparkowałam samochód i wyszłam zamówić jedzenie. Chciałam tylko wejść i wyjść.
Najlepiej niezauważona.
- Poproszę kubełek mieszanych kurczaków. - powiedziałam do kasjerki.
Ooo tak. Byłam miłośniczką jedzenia KFC. Mogłabym żywić się tu cały czas i nigdy nie miałabym dosyć.
Odebrałam zamówienie i już miałam zamiar wychodzić, gdy nagle usłyszałam kogoś wołającego moje imię.
- Samantha! - odwróciłam się szukając wzrokiem osoby, która mnie woła. - Tutaj!
Przy jednym ze stolików siedziała jedna z najfajniejszych dziewczyn w szkole Megan obok niej Liam, jeden ze szkolnych przystojniaków i on.
Och zmoro. Justin Bieber we własnej osobie. Ponownie.
- Hej! - krzyknęłam i pomachałam jej. - Usiadłabym, ale się śpieszę. Jestem... Jestem umówiona. - próbowałam się wykręcić. Jestem beznadziejnym kłamcą, pomyślałam. Niestety Megan chyba nie ma w swoim słowniku słowa "nie", bo podeszła do mnie i wręcz pociągnęła mnie w stronę ich stolika. Zmuszona usiadłam obok nich i uśmiechnęłam się do Liam'a. Unikałam wzroku tego drugiego jak ognia.
- W sumie to, nawet nie wiem czy wiesz jak mam na imię. - zachichotała Megan i podała mi rękę. - Mam na imię Megan.
- Samantha. Ale wolę jak mówi się do mnie Sam. - uścisnęłam jej rękę.
To zadziwiające. Wszyscy zauważyli mnie dopiero teraz. Megan pewnie nawet nie wie, że już drugi rok ma ze mną angielski. Co najlepsze rozmawiałam z nią parę razy i powinna dobrze wiedzieć, że znam jej imię.
Przecież nawet pisałam o niej na blogu. Tylko, że w samych pozytywach. O niej nie da się inaczej pisać. Jest czasem wredna, to fakt. Ale widać, że jest dobra. To wyjątek od tych wszystkich różowych, słodkich dziewczyn, które panują szkołą.
- Jestem Liam. - Odezwał się blondyn. Uścisnęliśmy sobie ręce.
Pojechałam na spotkanie.
Nie wiem kiedy wrócę, więc nie czekaj na mnie.
Pieniądze masz na stole. Możesz zamówić sobie kolację.
Kocham.
Mama xo
Od razu po przeczytaniu wyrzuciłam karteczkę do kosza. Cała mama. Pojawia się w domu na chwilę i zaraz jej nie ma. Bo przecież praca prawnika tego wymaga...
Zamiast zamówić coś do jedzenia postanowiłam przejechać się do KFC, które było dosyć blisko. Narzuciłam na siebie cokolwiek i wsiadłam do mojego czerwonego ferrari 458 Italia .
Nigdy nie jeździłam nim do szkoły. Szybki i drogi samochód to, tylko powód do tego, żeby ludzie cię zauważyli. Coś czego unikałam od ukończenia ósmej klasy.
San Diego jak zawsze było słoneczne i ciepłe. Jedyne co wkurzało mnie w tym mieście, to przypływ turystów. Istny koszmar.
Gdy dojechałam na miejsce chciałam zamówić przez szybę, ale stało tyle samochodów, że sobie odpuściłam. Będzie szybciej jeżeli po prostu tam wejdę. Zaparkowałam samochód i wyszłam zamówić jedzenie. Chciałam tylko wejść i wyjść.
Najlepiej niezauważona.
- Poproszę kubełek mieszanych kurczaków. - powiedziałam do kasjerki.
Ooo tak. Byłam miłośniczką jedzenia KFC. Mogłabym żywić się tu cały czas i nigdy nie miałabym dosyć.
Odebrałam zamówienie i już miałam zamiar wychodzić, gdy nagle usłyszałam kogoś wołającego moje imię.
- Samantha! - odwróciłam się szukając wzrokiem osoby, która mnie woła. - Tutaj!
Przy jednym ze stolików siedziała jedna z najfajniejszych dziewczyn w szkole Megan obok niej Liam, jeden ze szkolnych przystojniaków i on.
Och zmoro. Justin Bieber we własnej osobie. Ponownie.
- Hej! - krzyknęłam i pomachałam jej. - Usiadłabym, ale się śpieszę. Jestem... Jestem umówiona. - próbowałam się wykręcić. Jestem beznadziejnym kłamcą, pomyślałam. Niestety Megan chyba nie ma w swoim słowniku słowa "nie", bo podeszła do mnie i wręcz pociągnęła mnie w stronę ich stolika. Zmuszona usiadłam obok nich i uśmiechnęłam się do Liam'a. Unikałam wzroku tego drugiego jak ognia.
- W sumie to, nawet nie wiem czy wiesz jak mam na imię. - zachichotała Megan i podała mi rękę. - Mam na imię Megan.
- Samantha. Ale wolę jak mówi się do mnie Sam. - uścisnęłam jej rękę.
To zadziwiające. Wszyscy zauważyli mnie dopiero teraz. Megan pewnie nawet nie wie, że już drugi rok ma ze mną angielski. Co najlepsze rozmawiałam z nią parę razy i powinna dobrze wiedzieć, że znam jej imię.
Przecież nawet pisałam o niej na blogu. Tylko, że w samych pozytywach. O niej nie da się inaczej pisać. Jest czasem wredna, to fakt. Ale widać, że jest dobra. To wyjątek od tych wszystkich różowych, słodkich dziewczyn, które panują szkołą.
- Jestem Liam. - Odezwał się blondyn. Uścisnęliśmy sobie ręce.
Liam, to jeden z tych rodzajów gorących ciach, który szanuje dziewczyny i nie zalicza każdej po kolei. On jest zdecydowanym wyjątkiem od zasady.
Nagle Justin wyciągnął do mnie rękę.
- Justin. - mruknął z cwanym uśmieszkiem. Spojrzałam się na niego, później na jego rękę i niepewnie ją chwyciłam. Nie rozumiem zamiarów tego gestu i jestem pełna obaw.
- Justin. - mruknął z cwanym uśmieszkiem. Spojrzałam się na niego, później na jego rękę i niepewnie ją chwyciłam. Nie rozumiem zamiarów tego gestu i jestem pełna obaw.
Justin to... Nie wiem jak mam go opisać. Wkurzający? Zapatrzony w siebie? Arogancki?
Albo po prostu dupek.
Wie, że podoba się dziewczynom i z nieukrywaną przyjemnością to wykorzystuje. Dziwne, że Liam i Justin to najlepsi kumple. Są jak ogień i woda.
- Chciałabym pisać tak jak ty! - wypaliła nagle. Megan. - Jak tylko zobaczyłam twój blog to oniemiałam.
Uśmiechnęłam się.
Uśmiechnęłam się.
Nadal musze przyzwyczaić się do komplementów. Chyba ich nie lubię.
- Słuchaj przepraszam, jeżeli napisałam coś nieodpowiedniego na twój temat. Wiesz, to miało być prywatne. A wyszło jak wyszło.
Rudowłosa dziewczyna machnęła tylko ręką.
- Z tego co pamiętam, to nic takiego tam nie było. Nawet gdyby, to za tak świetną historię, wybaczyłabym!
Zachichotałyśmy.
Rudowłosa dziewczyna machnęła tylko ręką.
- Z tego co pamiętam, to nic takiego tam nie było. Nawet gdyby, to za tak świetną historię, wybaczyłabym!
Zachichotałyśmy.
Wymusiłam ten śmiech. Nie podobało mi się to, że ludzie widzą mnie tylko dlatego, że piszę jakiegoś durnego bloga.
Megan jest naprawdę fajną i pozytywną osobą, ale w jej zachowaniu wyczuwam nutkę przesłodzenia. Tak jakby chciała wykupić się w moje łaski.
Co, jak dla mnie, jest nieuzasadnione. Ona była śliczna i mogła przyjaźnić się z każdym. Długie, rozpuszczone, rude włosy. Zgrabna sylwetka, duże oczy i niesamowite wyczucie stylu. Przy niej czułam się taka byle jaka. Nudna, szara.
Co, jak dla mnie, jest nieuzasadnione. Ona była śliczna i mogła przyjaźnić się z każdym. Długie, rozpuszczone, rude włosy. Zgrabna sylwetka, duże oczy i niesamowite wyczucie stylu. Przy niej czułam się taka byle jaka. Nudna, szara.
Brzydkie kaczątko w pomiętych ciuchach i rozwalonym warkoczyku.
- Ciebie też przepraszam. - zwróciłam się do Liam'a. - Już nie pamiętam co tam pisałam.
Blondyn się zaśmiał.
- To nic. - wzruszył ramionami. - Z tego co pamiętam to, było to i owo, ale to już bez znaczenia. Pisałaś tylko prawdę.
Nagle Justin odchrząknął.
Spojrzałam się na niego spod podniesionych brwi.
Chciał przeprosin?
Z jakiegoś powodu powodu poczułam przypływającą pewność siebie.
- Racja. - mruknęłam patrząc się na szatyna. - Za prawdę się nie przeprasza.
Justin posłał mi zdziwiony wzrok. Tak jakby niedowierzał, że potrafię się postawić.
Blondyn się zaśmiał.
- To nic. - wzruszył ramionami. - Z tego co pamiętam to, było to i owo, ale to już bez znaczenia. Pisałaś tylko prawdę.
Nagle Justin odchrząknął.
Spojrzałam się na niego spod podniesionych brwi.
Chciał przeprosin?
Z jakiegoś powodu powodu poczułam przypływającą pewność siebie.
- Racja. - mruknęłam patrząc się na szatyna. - Za prawdę się nie przeprasza.
Justin posłał mi zdziwiony wzrok. Tak jakby niedowierzał, że potrafię się postawić.
Później zmieniliśmy temat i gadaliśmy o wszystkim. Dobrze się bawiliśmy. O dziwo nawet Justin czasem nie mógł utrzymać swojej kamiennej maski i wybuchał śmiechem
- Będę się już zbierać. - wymamrotałam wstając.
- Odprowadzimy cię. - odparła Megan. Wszyscy troje wstali i poszli ze mną do wyjścia.
- Jest już późno, może cię odwieziemy... - zaczął mówić Justin, ale gdy zobaczył do jakiego samochodu podchodzę zamarł. -...do domu.
- Odprowadzimy cię. - odparła Megan. Wszyscy troje wstali i poszli ze mną do wyjścia.
- Jest już późno, może cię odwieziemy... - zaczął mówić Justin, ale gdy zobaczył do jakiego samochodu podchodzę zamarł. -...do domu.
- To twoje? - zapytał Liam z wielkimi oczami. Ja tylko przytaknęłam ze skromnym uśmiechem. - Ukradłaś?
Zaśmiałam się.
- Kupiłam. Albo raczej ojciec mi kupił. - na wzmiankę o nim poczułam gorycz w ustach. - No nieważne. Dzięki za spotkanie. Cześć. - pomachałam im ostatni raz i wsiadłam do samochodu.
Weszłam do domu i od razu zamknęłam drzwi. Wiem, że mama jeszcze nie wróciła, ale i tak ma swój klucz.
Weszłam do pokoju i położyłam się do łóżka, przed tym biorąc ze sobą laptopa.
Siedziałam z nimi ponad godzinę i naprawdę ich polubiłam. No może poza Justin'em. On jest zimny i wpatrzony w siebie. Mimo, że czasem objawia cechy normalnego człowieka nadal wiele mu do niego brakowało. Nie przepadam za takimi ludźmi.
Weszłam na bloga i zaczęłam się zastanawiać.
Mam napisać nowy post? Teraz, kiedy już wszyscy znają i czytają mojego bloga?
Nie wiem, czy potrafię już pisać szczerze i od serca. Tak jak robiłam to zawsze.
Jest też druga opcja. Mogę go usunąć. Albo co najmniej zablokować.
Więc dlaczego tego nie robię?
Z wahaniem zamknęłam laptopa. Nie potrafię się przełamać chociaż tak bardzo tego chce. Chyba jestem zbyt tchórzliwa na wielkie przemówienia.
Zaśmiałam się.
- Kupiłam. Albo raczej ojciec mi kupił. - na wzmiankę o nim poczułam gorycz w ustach. - No nieważne. Dzięki za spotkanie. Cześć. - pomachałam im ostatni raz i wsiadłam do samochodu.
Weszłam do domu i od razu zamknęłam drzwi. Wiem, że mama jeszcze nie wróciła, ale i tak ma swój klucz.
Weszłam do pokoju i położyłam się do łóżka, przed tym biorąc ze sobą laptopa.
Siedziałam z nimi ponad godzinę i naprawdę ich polubiłam. No może poza Justin'em. On jest zimny i wpatrzony w siebie. Mimo, że czasem objawia cechy normalnego człowieka nadal wiele mu do niego brakowało. Nie przepadam za takimi ludźmi.
Weszłam na bloga i zaczęłam się zastanawiać.
Mam napisać nowy post? Teraz, kiedy już wszyscy znają i czytają mojego bloga?
Nie wiem, czy potrafię już pisać szczerze i od serca. Tak jak robiłam to zawsze.
Jest też druga opcja. Mogę go usunąć. Albo co najmniej zablokować.
Więc dlaczego tego nie robię?
Z wahaniem zamknęłam laptopa. Nie potrafię się przełamać chociaż tak bardzo tego chce. Chyba jestem zbyt tchórzliwa na wielkie przemówienia.
Zgasiłam lampkę i ułożyłam się do spania marząc tylko o tym, żeby znowu być tą niewidoczną, zwyczajną Sam.
Wow... Nie wiem co napisać - po prostu wow! :3
OdpowiedzUsuńRozdział drugi, ale najważniejsze, że nie zanudzasz i bardzo miło się czyta.
Rozwalił mnie pewien moment... Praktykantka od francuskiego? Och, really? :"D Uśmiałam się.
Czekam na kolejny rozdział! ♥
Życzę weny. ^^
C U D O W N Y B L O G !!!!! Już zakochałam się w tym ff chodź pojawił się tylko prolog i pierwszy rozdział :) Czekam na next!
OdpowiedzUsuńJezuu.. świetne <33
OdpowiedzUsuńZ nie cierpliwością czekam na następny <3
Pozdrawiam :)
Świetny pomysł na fanfiction! I ogólnie bardzo mi się podoba Twój język, mam tylko jedno ale co do zapisów dialogów - nie stawiamy kropki po wypowiedzi bohatera, dopiero na koniec zdania, pokażę na przykładzie:
OdpowiedzUsuń- Będę się już zbierać. - wymamrotałam wstając. NIE
- Będę się już zbierać - wymamrotałam wstając. TAK
Zapraszam do siebie na http://theywillfalllikeroses.blogspot.com/, także piszę ff, gdzie pojawia się Justin. :)
Życzę weny! Już nie mogę doczekać się drugiego rozdziału.
Klaudia xx
Dziękuję za uwagę! xx Sama pewnie nie zauważyłabym jaką gafę strzelam :")
UsuńOsz kurde ! *o* To na prawdę niesamowity rozdział. Na pewno będe wpadać tutaj częściej <33
OdpowiedzUsuńDo następnego :*
jej :O to opowiadanie jest świetne , dopiero pierwszy rozdział a ja się tak wciągnęłam. Czekam z niecierpliwością na nastepny :) Pozdrawiam i życzę dużo weny :*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ^^
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że Justin nie jest taki słodki:D
Jejku idealne! <3
OdpowiedzUsuńZajebisty 😜😜
OdpowiedzUsuń