SAM
Wracam do domu przed dwudziestą pierwszą. Gdy wchodzę do środka, pierwsze co robię to zajrzenie do kuchni. Ku mojemu zdziwieniu siedzi tam moja mama z szklanką wody w ręce. Opiera się o stół i jest tak zamyślona, że nawet nie zauważa mojej obecności. Kładę torbę na ziemi i patrzę się na nią spod podniesionych brwi. Nie było jej w domu już dosyć długo.
- Co tu robisz? - pytam, a ona automatycznie przenosi na mnie wzrok.
Wygląda na zaskoczoną.
- Jeżeli dobrze pamiętam, to nadal mój dom - odpowiada cicho.
Wzruszam ramionami i podchodzę do szafki. Wyjmuję z niej szklankę i nalewam sobie wody.
- Rozmawiałam dzisiaj z twoim ojcem - zaczyna. - Nie odbierasz od niego telefonów - jej słowa brzmią bardziej jak stwierdzenie niż pytanie.
Widziałam, że dzwonił do mnie kilka razy, ale ani razu nie odebrałam. Nie chce z nim rozmawiać. Nie uważam, że w ogóle mamy o czym rozmawiać.
- No i co z tego?
Mama wzdycha i odkłada szklankę.
- Chce żebyś spędziła z nim święta - informuje mnie.
Powoli przełykam wodę i zastanawiam się nad odpowiedzią. Czemu chce, żebym przyjechała na święta? Przecież mnie zostawił. Wybrał Marię.
I teraz myśli, że pojadę tam i będę udawać, że wszystko jest w porządku?
Tak się nie da.
- Do świąt jeszcze daleko - mamroczę i wstawiam szklankę do zmywarki.
Jestem już w progu, gdy zatrzymuje mnie jej głos.
- Po prostu pomyśl nad tym - proponuje.
Nie odpowiadam. Wychodzę z kuchni i po schodach kieruję się do swojego pokoju. Od razu idę w stronę łazienki. Mam ochotę na długą kąpiel.
Chwilę czekam, aż wanna się napełni, a później wchodzę do środka. Gorąca woda przyjemnie łaskocze mi skórę. Lubię długie kąpiele. Mogę wtedy o wszystkim pomyśleć. Oczywiście wszystkie moje rozmyślania są na temat Justin'a. Wszystko co dzieje się w moim życiu jest związane tylko z nim. Czy to możliwe, że nagle się tak zmienił? Patrząc się na niego teraz, gdzieś w głębi widzę tego Justin'a sprzed kilku miesięcy. Był totalnym dupkiem. Przypominam sobie moment, w którym zastraszał mnie, bo wyjawiłam jego romans z praktykantką albo to kiedy na pierwszej imprezie u Dylan'a wystawił mnie dla Alice, albo wtedy kiedy na tym pieprzonym strychu powiedział mi co czuje. Tego jest tyle, że mogłabym cały czas wymieniać. Moje życie było nudne, a teraz jest zapełnione wspominaniami, w których ten chłopak, którego nienawidziłam, gra główną rolę. Jest wiele tych złych, wiele razy mi ubliżał i wiele razy się kłóciliśmy, ale jest też tak dużo tych dobrych. Nieważne jakie są te wspomnienia, one po prostu są i to się liczy.
Najbardziej mnie dziwi to, że gdzieś pomiędzy tą nienawiścią i tymi ciągłymi kłótniami tak najzwyczajniej w świecie mu zaufałam. I mogę szczerze powiedzieć, że on jest jedną z niewielu ludzi w moim życiu, którym ufam.
Po dłuższym czasie wychodzę z wanny. Suszę włosy i nakładam na siebie czarną koszulę do połowy uda ze złotym napisem "Goodnight". Kupiłam ją ostatnio jak byłam z Megan na zakupach. Przyjemnie się w niej śpi i bardzo ją lubię. Kładę się do łóżka i wtulam w poduszkę.
Myślałam, że dzisiaj uduszę tą Natashę gołymi rękami. Była taka nonszalancka i pewna siebie. Miała nadzieję, że znowu odzyska tą swoją "relację" z Justin'em. Jakakolwiek ona nie była i tak wiem na czym się opierała. Jestem tym trochę przerażona. Ile ten chłopak miał "przyjaciółek"? Kiedy ją olał i odwrócił się do mnie spodziewałam się, że ujrzę w jego oczach zrezygnowanie, lub cokolwiek co powie, że robi to z przymusu, bo akurat ja tam jestem. Ale jedyne co zobaczyłam to skruchę i przerażenie, że znowu będziemy skłóceni. To było tak niesamowicie niespodziewane, że do tej pory non stop odtwarzam sobie tę scenę w głowie. Nagle mój telefon wydaje z siebie "klik". Odblokowuje i odczytuje sms-a.
Od: Justin
Chciałbym powiedzieć ci dobranoc.
Marszczę brwi i chichoczę.
Do: Justin
Co? Przecież możesz napisać, ale jeżeli tak bardzo ci zależy, to pozwalam ci zadzwonić! xx
Odpisuje. Przysięgam, że ten chłopak czasami jest bardzo dziwny.
Nie muszę długo czekać na odpowiedź. Przychodzi po kilku sekundach:
Od: Justin
Albo po prostu otwórz drzwi na balkon księżniczko
Marszczę brwi i wstaje z łóżka. Co on znowu wymyślił?
Otwieram drzwi balkonowe, a przez nie od razu wpada chłód nocy. Jednak nie przejmuje się tym długo, bo ważniejsza rzecz jaką zauważam, to Justin, który gdy tylko otwieram drzwi kładzie ręce na moich plecach i przytula mnie do siebie.
Chichoczę i odwzajemniam uścisk.
- Mogłabym zapytać co tu robisz, ale to pytanie wydaje się bez sensu - mamroczę.
Ciągle mam na uwadze to, że moja mama jest w domu. Nie może go usłyszeć. To będzie koniec mojego życia.
- Tęskniłem - mruczy w moją szyję.
Widzieliśmy się niecałe dwie godziny temu, ale pomińmy ten fakt.
- Pojedziesz gdzieś ze mną? - pyta, gdy tylko się ode mnie odsuwa.
Unoszę brwi zaskoczona jego pytaniem.
- Teraz?
Chłopak przytakuje głową i uśmiecha się szeroko.
- Proszę? - nalega i chwyta moją rękę.
Kciukiem głaszcze zewnętrzną stronę mojej dłoni.
Robię niezadowoloną minę.
- Jutro szkoła - jęczę niechętnie. - Znowu będę nie wyspana i znowu będę chodziła jak ostatnia łamaga.
- Nie będziesz - zapewnia mnie i uśmiecha się słodko. - Będę nosił ciebie i twoje książki przez cały dzień. Obiecuje - deklaruje się, a ja chichoczę na jego propozycję.
- Obiecujesz? - upewniam się i unoszę rozbawiona brwi.
- Obiecuję - odpowiada i składa pocałunek na moim czole.
Wzdycham cicho.
- Okej. Daj mi chwilę. Muszę się w coś ubrać - mamroczę i idę do swojej garderoby.
JUSTIN
Czekam, aż dziewczyna się naszykuje.
Nie potrafię usiedzieć chwili bez niej. Na początku plan był taki, że po prostu do niej zadzwonię, ale nie. Musiałem przyjechać.
Gdzieś tam w sobie mam tą niepewność. Boję się, że jeżeli dziewczyna pozna prawdę i dowie się co jej zrobiłem to mnie po prostu zostawi.
Nie, ja jestem tego pewny.
Ona mnie znienawidzi i będzie miała do tego jak największe prawo.
Ale jestem na tyle samolubny, że chcę spędzić z nią jak najwięcej czasu, chce mieć coś przed tym jak powie, że nie chce mnie znać. A bardzo dobrze wiem, że ten czas wkrótce nadejdzie.
Po niecałych pięciu minutach wychodzi z garderoby ubrana w dresy. Jakkolwiek się nie ubierze i tak wygląda pięknie.
Cicho, tak aby jej mama nas nie usłyszała, schodzimy po drzewie na dół. Pomagam jej zeskoczyć, bo oczywiście w połowie drogi w dół musiała powiedzieć, że się boi i nie zejdzie.
Zależało mi na tym, żeby z nią pojechać. Ale nie chodzi tutaj o miejsce, po prostu muszę jej coś powiedzieć. Komuś w końcu muszę.
Zatrzymujemy się blisko jeziora. Jest duże, a przez środek prowadzi szeroki most.
To właśnie plusy mieszkania w San Diego. Takie widoki są tutaj nadzwyczajne.
W wodzie odbija się jasny księżyc, a ja siadam na brzegu mostu.
- O mój Boże - mamrocze Sam i siada obok mnie. - Tu jest tak wysoko. A jak spadnę? - zaczyna panikować i krzywi się lekko.
Chichoczę i patrzę się na nią.
- Umiesz pływać, nic ci nie będzie - odpowiadam nonszalancko, a jej mina zmienia się na jeszcze bardziej przerażoną.
- Ale jest zimno i na pewno woda jest bardzo zimna! - podnosi głos i wyrzuca ręce w powietrze.
Śmieje się i zakładam jej kosmyk włosów za ucho. To się staje moim uzależnieniem.
- Zimno ci? Mogę oddać ci swoją bluzę - mówię i zanim cokolwiek powie zdejmuje przez głowę czarną bluzę.
Podaje jej, a ona patrzy się na mnie niepewnie.
- Masz tylko koszulkę z krótkim rękawem - narzeka i robi smutną minkę. - Teraz tobie będzie zimno - mruczy i ciągle trzyma moją bluzę w rękach.
- Spokojnie, jak dasz mi buziaka, to będzie mi cieplej - chichoczę, a dziewczyna mi zawtórowuje i powoli nakłada moją bluzę.
Wygląda w niej strasznie uroczo.
Nagle pochyla się nade mną i składa pocałunek na moich ustach.
Opiera głowę o moje ramię i splata nasze ręce.
- Po co tutaj przyjechaliśmy? - pyta cicho, a ja przypominam sobie powód naszej podróży.
Oblizuje usta i ściskam mocniej jej dłoń. Nigdy z nikim o tym nie rozmawiałem. Nie chciałem. Ale czuję, że muszę jej to wyznać, a nawet chcę. Wiem, że jej mogę powiedzieć wszystko i ona zawsze mnie wysłucha.
- Em, kiedyś często przyjeżdżałem nad podobne jezioro - wyjaśniam cicho. - Razem ze swoim starszym bratem, Jake'iem.
Czuję jak ciało dziewczyny się napina. Podnosi głowę i patrzy się na mnie zdumiona.
- Przecież mówiłeś, że nie masz rodzeństwa - odpowiada niepewnie.
Zaciskam szczękę i biorę głęboki wdech. To trudniejsze niż myślałem.
- Bo nie mam. Już nie.
Flashback
- Justin! Po prostu przestań zachowywać się jak debil - ostrzega mnie Jake i patrzy się na mnie zabójczym wzrokiem.
Posyłam mu obojętny wzrok i ignoruje jego ostrzeżenie. Zdenerwowany chłopak łapie moje ramie i odciąga od grupki jego przyjaciół.
- Słuchaj, przed wyjazdem powiedziałem ci, że zabieram cię pod warunkiem, że będziesz się mnie słuchać - warczy. - Gdyby nie fakt, że rodzice kazali mi cię pilnować, to nawet by cię tutaj nie było. Przestań się popisywać do kurwy nędzy - spluwa.
Chcę mu odpowiedzieć jakąś dobrą ripostą. To, że jest starszy nie znaczy, że będzie mną pomiatał. Nagle słyszę głos jakiegoś chłopaka z grupki osób od której odciągnął mnie mój cudowny brat.
- Mały Bieber! - krzyczy. - Jesteś odważny? - pyta cwanym głosem i uśmiecha się.
Ignoruję Jake'a i podchodzę do chłopaka.
- Oczywiście, że jestem - odpowiadam i śmieje się.
Zawsze byłem, to mój brat jest tchórzem, nie ja.
- Widzisz ten klif? - pyta i wskazuje na coś nad moją głową. Patrzę się tam i widzę dosyć stromy i wysoki klif. Powoli przytakuje głową - Założę się, że nie skoczysz.
Unoszę brwi i patrzę się na niego z kpiną.
Przez chwilę jeszcze obserwuje fale odbijające się od brzegu i czuję przypływ odwagi.
- Przestań Rick - warczy ostrzegawczo Jake i staje między nami. - Nikt nigdzie nie będzie skakał.
- Zrobię to - mówię i nie czekając na pozwolenie chłopaka idę w stronę klifu.
- Justin, nie zrobisz tego - krzyczy. - To niebezpieczne!
- Po prostu się wyluzuj - krzyczę i przewracam oczami.
Dlaczego on jest taki drętwy?
Słyszę w tle śmiechy grupki jego znajomych.
- Przestań! Nie musisz mu niczego udowadniać. Rick, to kretyn! - krzyczy i dogania mnie.
Nie odpowiadam mu. Wspina się za mną na klif, a gdy już jesteśmy na samej górze, mogę zobaczyć jak reszta nas obserwuje. Jest wyżej niż myślałem.
- Czy ciebie już całkiem powaliło? - pyta, gdy staje prawie na samym końcu.
- Po prostu się odpierdol - warczę. - Wiem, że podoba ci się to, że zawsze jesteś najlepszy i chcesz być najlepszy! Boli cię to, że twoi znajomi lubią bardziej mnie? Albo może to, że Emma woli mnie niż ciebie? - pytam cwanym głosem, a gdy słyszę jego krzyk wiem, że Emma była ciosem poniżej pasa.
Ale nie obchodzi mnie to.
- Zamknij się! - krzyczy. - Po prostu się już zamknij!
- Oh, gdybyś tylko słyszał jej jęki. Była zajebista, ale nic dziwnego, że wolała mnie. Ty jesteś na to zbyt beznadziejny - ironizuje i śmieje się cicho. Nienawidzę go. Naprawdę go nienawidzę. Nie ma nic gorszego niż perfekcyjny starszy brat.
Słyszę jak coś krzyczy, ale mam to gdzieś. Biorę rozbieg i skaczę do zimnej, niebieskiej wody. Słyszę plusk, a moje ciało otula chłód. Nie było tak ciężko.
Chcę dać nauczkę Jake'owi. Nigdy nie powinien wątpić w moje możliwości.
Oh, i lubię kiedy się denerwuje. Wpadam na pomysł dłuższego nie wypływania z wody. Czekam, aż do końca, aż do ostatniego tchu. Niech się zacznie martwić. Niech ma wyrzuty sumienia. Przyda mu się. Chcę, żeby poczuł się jak gówno. Chce, żeby myślał, że przez niego stała mi się krzywda.
Po dłuższej chwili wypływam na powierzchnie. Płynę do brzegu i z wycieczeniem wychodzę z wody. Patrzę się na grupkę znajomych, którzy stoją przy mnie. Ale zamiast patrzeć się na mnie, ciągle patrzą się w wodę. Rick jest praktycznie biały jak ściana. Czuję, że coś jest nie tak.
- Co jest? - pytam głuchym głosem.
Mój oddech jest przyśpieszony.
- Wskoczył za tobą - opowiada nieprzytomnym głosem. - Kurwa, on wskoczył, a ja jestem pewny, że w locie uderzył głową o kant skały - łka, a w jego oczach widać łzy.
Chce mi się wymiotować. Nie chciałem tego. Chciałem tylko dać mu nauczkę.
To co mówi nie dociera do mnie w całości, al gdy jedna z dziewczyn zaczyna płakać staram się ogarnąć.
Bez zastanowienia wbiegam w niespokojne fale.
- Jake! krzyczę i wypływam dalej. - Jake! - powtarzam.
Dławię się wodą. Fale są coraz mocniejsze, ale nie obchodzi mnie to. Muszę go znaleźć.
To moja wina. To wszystko moja wina.
- NIECH KTOŚ MI POMOŻE! - wydzieram się, gdy warstwy wody robią się zbyt ciężkie. - NIECH KTOŚ GO KURWA ZNAJDZIE!
TheEndFlashback
SAM
- Zabiłem go - kończy.
Słuchając całej historii czułam jak moje serce łamie się na milion kawałeczków. Nigdy nie pomyślałabym, że on ma za sobą taką historię. Nigdy w życiu nie powiedziałabym, że przeżył coś takiego.
Zaciskam oczy, ale łzy, które zebrały się w kącikach i tak wypływają. Słuchanie tego jest bolesne, a co dopiero przeżycie?
- Nawet nie miałem skończonych siedemnastu lat. Byłem zwykłym gówniarzem. Poderwałem jego dziewczynę, zabrałem mu przyjaciół. Nienawidziłem go. Rodzice zawsze bardziej woleli Jake'a - szepcze i chowa twarz w dłonie. - Chciałem tego. Chciałem, żeby coś mu się stało. Chciałem, żeby dostał w końcu nauczkę - łka.
Wycieram ręką łzy i kładę rękę na jego policzku. Gdy widzę jego zaczerwienione oczy znowu chce mi się płakać. Patrzy się na mnie niepewnie, tak jakby myślał, że teraz o wszystko go obwinię.
- Nie zabiłeś go. To był przypadek - tłumaczę go i wolną dłonią łapię jego rękę.
- Gdybym nie skoczył, on nadal by żył - mówi. - Nawet nie znaleźli jego ciała. On chciał mi pomóc, myślał, że naprawdę się topię i mimo tego co powiedziałem mu przed skokiem i tak chciał mnie ratować. Jakim potworem muszę być, Sam? Czasami nienawidzę samego siebie - mamrocze, a jedna łza spływa po jego policzku.
Wtulam się w niego mocno i kręcę głową. Nie zgadam się z żadnym jego słowem.
- Twój brat cię kochał i nic tego nie zmieni - odpowiadam.
- Moi rodzice od tego czasu nawet nie mogą na mnie patrzeć. Trzeciego dnia poszukiwań, mój własny ojciec wykrzyczał mi, że go zabiłem. Zacząłem w to wierzyć. I nadal to wiem. Wiem też, że na ciebie nie zasługuje, więc nie będę zły, jeżeli teraz stwierdzisz, że nie chcesz mnie znać - mówi słabym głosem.
Nie wierzę, że tak łatwo się poddaje. Kolejna łza spływa po moim policzku, a ja patrzę się na niego jak na najbardziej szaloną osobę na świecie.
Nie mogę zrozumieć czemu tak pomyślał.
- Nie zostawię cię - mówię pewnym głosem. - Nie jesteś złym człowiekiem, Justin.
Jest po prostu zagubiony.
JUSTIN
Po wczorajszej szczerej nocy z Sam nie byłem pewny co do dzisiejszego dnia w szkole. Co jeżeli przemyślała sobie wszystko i stwierdziła, że nie jestem wart jej uwagi?
Opowiedzenie o tym wszystkim nie było łatwe. Czułem się wtedy taki bezbronny. A jednocześnie było mi lżej, że w końcu jest ktoś z kim mogę się tym podzielić. Nie ma dnia, żebym nie myślał o tym co by było gdybym nie skoczył. Czasami czuje się tak beznadziejnie. Nie zasługuje na to, żeby być tutaj zamiast niego. A jednak ona nadal we mnie wierzy.
Czekam, aż Sam pojawi się przed szkołą. Jak zwykle się spóźnia.
Po chwili czuję czyjeś dłonie oplatające się wokół mojego tułowia. Sam staje za mną i podnosząc się na palcach składa pocałunek na moim policzku.
- Cześć - mówi i uśmiecha się do mnie szeroko.
Wypuszczam powoli powietrzę, gdy zauważam, że dziewczyna zachowuje się tak jak zawsze. Nie zmieniła stosunku do mnie.
Patrzę się na nią i na jej szeroki uśmiech. Odwzajemniam go, a w głowie pojawia mi się tylko jedna myśl: Kocham ją.
Jest dla mnie czymś tak nieściągalnym, a zarazem tak bliskim. Nie jesteśmy podobni i wiem, że jeszcze będzie milion kłótni między nami, ale ona jest dla mnie wszystkim. Nie wyobrażam sobie istnienia bez tej małej, niewinnej istotki w moim życiu. Chciałbym, być dla niej wszystkim.
Obserwuje jej twarz, gdy opowiada o swojej porannej sprzeczce z mamą. Widzę jak marszczy nosek za każdym razem, gdy wypowiada jej imię i uśmiecham się szeroko.
- Co? - przerywa i pyta zakłopotana. - Coś się stało?
Kręcę rozbawiony głową.
- Więc co się stało? - pyta i marszczy brwi.
Wzruszam ramionami i powoli splatam nasze palce.
- Nigdy ci nie mówię jak ważna dla mnie jesteś - odpowiadam cicho i przysuwam się do niej. - Jesteś dla mnie wszystkim Sam - mruczę i powoli łączę nasze usta. Czuję jak dziewczyna uśmiecha się przez pocałunek.
Pomyśl sobie co będzie, jeżeli pozna prawdę - odzywa się głos w mojej głowie. - Nigdy ci nie wybaczy.
Jeju! Nie trwa jak najdłużej! Uwielbiam to opowiadanie i Ciebie, ponieważ je piszesz. Genialny rozdział.❤ Buziaki 😘
OdpowiedzUsuńAle sie poplakalam! Uwielbiam takie szczere rozdziały, a ten baaaardzo mi sie podoba!? Do nn<3
OdpowiedzUsuńZa długo? To może trwać dla mnie wieczność ❤ Ugg oni są idealni :)))) Niech on ja zaprosi na bal! Hello Sam musi kupić sukienkę �� Uwielbiam dramy, ale to zdecydowanie mi bardziej odpowiada �� Już myślałam, ze dzisiaj nie dodasz, a jednak! Mega się cieszę ��Do następnego kochana! /nixababy
OdpowiedzUsuńUwielbiam sielankę w twoim wykonaniu!!! Jus i Sam (っ˘ڡ˘ς)└(^o^)┘└(^o^)┘ perfect 💥( ̄︶ ̄)> <( ̄︶ ̄)/ (‵﹏′) ╮(‵▽′)╭
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny ;3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJustin wreszcie jej powiedział jakiś sekret .. Mam nadzieję , że ona mu to wybaczy . Czekam nn❤️
OdpowiedzUsuńAAAAAA! ❤
OdpowiedzUsuńBoski,tylko proszę nie przerywaj tej sielanki,błagam,czekam na next:D
OdpowiedzUsuńNie no to jest IDEALNE! kocham cie kobito!
OdpowiedzUsuńSiedziałam dziś cały dzień i to czytałam to jest takie idealne awww błagam cholernie nie mogę doczekać się NN. Cudo
OdpowiedzUsuńO my god :O A dziwnie by było z bratem Justina, gdyby żył bo wyszedł na drugi brzeg bla bla, a z głową wszystko ok :O
OdpowiedzUsuńCzy krótki rozdział, czy długi - i tak wprawi mnie w dreszcze i ucieszy bardzo bardzo bardzo! ♥
Uwielbiam tego bloga i chyba nie mogę sobie wyobrazić tego, jak go skończysz. ;-;
No to czekam na kolejny! Życzę bardzo dużo weny, weny i jeszcze raz weny! ♥
To z bratem, wow! Nieźle mnie to zaskoczyło.. Ogólnie sam fakt ze Justin powiedział to Sam to omg XD otwiera się nam Justinek *-* Ciekawe czy jej powie ją bzyknął po pijaku XDD Oby nie! Niech ta sielanka trwa wieczność :')
OdpowiedzUsuńBuzi
Super!
OdpowiedzUsuńWiedziałam że Jake umarł z „powodu" Justina ale takiej śmierci się nie spodziewałam!
Justin staje się coraz słodszy *-*
Czekam na next :*
Rozdział jak zawsze cudowny, nieistotne czy długi czy krótki zawsze jest wspaniały! Czekam na kolejny i pozdrawiam! §
OdpowiedzUsuńJejku płakałąm przy fragmęcie o Jake'u :'( Biedny Justin (lol, mówię, że biedny Justin, a to Jake umarł) Kocham ! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńKocham..
OdpowiedzUsuńPiękny..
To tajemniczy Jake to brat Bieber'a..
Czekam na next :) :) :)
OMG! Perfekcyjny jak zawsze!
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czek na nexta :)))))
OdpowiedzUsuńO mój Boże :o Ta akcja...jeju, popłakałam się :'c Cudowny rozdział, czekam z niecierpliwością nn...
OdpowiedzUsuńCudo! Cudo! Cudo!
OdpowiedzUsuńIdeal!
OdpowiedzUsuńCzekamy na nowy, jak zwykle świetny *~*
OdpowiedzUsuńHalo! Co tu tak słabo z komentowaniem, czekamy i komentujemy!!
OdpowiedzUsuńSuper rozdxial, blog ! Jesteś Najlepsza !❤❤❤
OdpowiedzUsuńCzekam na następny, Cudo! *.*
OdpowiedzUsuńProszę, szybko kolejny :*
OdpowiedzUsuńNajlepiej :*
OdpowiedzUsuńJeszcze 5 komentarzy i nowy! Dany radę, a rozdział jak zwykle świetny!*.*
OdpowiedzUsuńKomentowałam już na początku, ale tak mi zależy na tym rozdziale że skomentuje jeszvze raz ;_; super rozdział!
OdpowiedzUsuńOh, to 35 komentarzy widzę że idzie z wielkim trudem ale uda się ahahahha:*
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO FANFICTION! ❤❤
OdpowiedzUsuńŚwietny rodział ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak to wszystko się dalej się po toczy.
Justin musi wyznać jej prawde. Bo inaczej zrobi to ktoś inny, jestem tego pewna
OdpowiedzUsuńOMFG co tu się dzieję :OOOO ta historia z bratem totalnie mnie zszokowała! mam nadzieję, że justin wreszcie powie je prawdę, bo co jeśli ktoś wszedł do nich do pokoju jak się kochali, a oni tego nie zauważyli? :O czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńa.t
Chce więcej!
OdpowiedzUsuńOh, to 35 komentarzy widzę że idzie z wielkim trudem ale uda się ahahahha:*
OdpowiedzUsuńŚwienie piszesz. i mam nadzieje że nie zostawisz tego opowadania jak nie którzy to robią
OdpowiedzUsuńKiedy rozdział?
OdpowiedzUsuńJak to się stało ze tego nie skomentowałam ?? :')
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny i czekam na kolejny :D
Trochę chamsko z twojej strony:')
OdpowiedzUsuńMoże rozdział nie jest dokonczony, a nie chce dać gowna. Pomysł zanim napiszesz takie głupoty :)))
UsuńNie ma?! 😲😭😭😭
OdpowiedzUsuńJa tutaj czekam! 😭😭😭 Prooooosze dodaj rozdział. Tak ładnie proooooooosze 😭❤❤💗❤
OdpowiedzUsuńWchodzę co chwile i sprawdzam czy jest nowy ahahahah������
OdpowiedzUsuńMam przeczucie ze ktoś jeszcze wie o ich nocy i od tego ktosia Sam dowie sie o wszystkim :) oj ale wtedy sie narobi ,coś czuje ze tego juz Justinowi tak łatwo nie wybaczy :D tez cały czas wchodzę i sprawdzam :D no cóż ale czekam cierpliwie ! ;)
OdpowiedzUsuńGdzie jest rozdział, ja się pytam?! :DD
OdpowiedzUsuńGdzie jest rozdział, ja się pytam?! :DD
OdpowiedzUsuńJa właśnie przeciwnie do osoby powyżej, wgl nie jestem cierpliwa, wiec proooosze dodaj dzisiaj, teraz, zaraz. 😭❤ Chyba się uzależniłam od tego ff. Och no! 😲❤
OdpowiedzUsuńMysle, ze nie ma sensu czekać do 23.00 Bo dzisiaj juz pewnie i tak nie dodasz... Mam nadzieje, ze jutro będzie... Wielką. 💗
OdpowiedzUsuńRanisz mnie tutaj! 😭
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBez przesady, rozdział miał być kilka dni temu pod warunkiem że będzie 35 komentarzy, jwst prawie o 20 więcej, a rozdziały dalej nie ma. Jeśli czegoś od nas wymagasz w zamian czegoś to to zrób proszę, bo to nie działa tylko s jedną stronę:)
OdpowiedzUsuńNie którzy nie mają weny, nie mają czasu by coś dodać, wiesz? Oprócz bloga ma jeszcze swoje realne życie. :>
UsuńDo wszystkich chamskich osób. Ogarnijcie się, okay? Czy kiedykolwiek nas zawiodła? Czy kiedykolwiek nie dodała rozdziału w przybliżonym czasie, a jeśli się spóźniła to nie wyjaśniła Dlaczego? Jest tylko człowiekiem, blog to nie jej całe życie, a przyjemny dodatek. Zesracie się jak poczekacie kilka dni więcej? I tak jest dla nas dobra, bo jeszcze niedawno chciała zmniejszyć liczbę wpisów do jednego na tydzień. A wy zamiast być wdzięczni macie problem. Nauczcie się odrobiny pokory bo napisać tak dobrą rzecz nie jest wcale łatwo. Może ma jakiś problem, albo jest zwyczajnie zmęczona? Wy tak nie macie? Łatwo jest siedzieć i krytykować z ekranu kompa. Skoro jesteście cwani to usiądźcie i sami coś napiszcie.
OdpowiedzUsuńPoza tym, zastanówcie się czy to naprawdę ona jest chamska, czy może wy, bo nie potraficie czegoś docenić.
M. xx
O mój boże jaki boski rodział *-* Uwielbiam to opwiadanie! Jedno z najlepszych jakie kiedykolwiek czytałam :3 Mam nadzieje ze pomiedzy nimi bedzie tylko lepiej! ;D Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńO Boże płacze szkoda mi Jusa cudo rozdział 💜
OdpowiedzUsuń