Na dworze zrobiło się już ciemno.
Megan i Liam siedzą na samochodzie, a Chris przy mnie. Oczywiście nie ukrywa swojej złości, gdy patrzy się na nich razem.
- Zaraz ją udusić tym językiem - warczy cicho prosto do mojego ucha. Chichoczę.
- Oni są zakochani Chris - powtarzam mu to już któryś raz, ale on naprawdę musi to zrozumieć. Tym bardziej, że ja bardzo im kibicuje.
Chłopak wzdycha cicho. Butelkę, którą trzyma w ręku powoli przechyla do ust i wypija połowę zawartości.
- Nie mogę sobie podarować tego jak głupi byłem - żali mi się. Przytakuje mu głową, ale mój wzrok ląduje na Justin'ie, który leży parę metrów dalej i pali trawkę. Zawsze, gdy wypuszcza dym układa je w koła, a ja zaczynam zastanawiać się jak to robi.
- Sam! - unosi głos Chris. - Ja tu ci się zwierzam, a Ty wolisz patrzeć się na Bieber'a! - mówi z wyrzutem. Okej, po pierwsze za dużo wypił i po drugie, powiedział to za głośno, bo ciemnowłosy, gdy tylko usłyszał swoje nazwisko przychylił głowę i z cwanym uśmiechem spojrzał się w naszą stronę.
- Cóż, Chris - zaczyna Justin lekko zachrypniętym głosem. - Żeby zwrócić na siebie uwagę Sam, musisz być tak zajebisty jak ja. A oboje wiemy, że dużo ci brakuje - docina mu, a ja prycham głośno.
- Nie schlebiaj sobie - mruczę. Justin chichocze i cmoka do mnie w powietrzu.
Chris wstaje z ziemi i idzie w stronę wolnego samochodu.
- Spieprzajcie wszyscy - mamrocze niewyraźnie. - Idę spać.
- Tam śpi Dylan! - ostrzegam go ze śmiechem, ale ten tylko wzrusza ramionami i chwiejnym krokiem wchodzi do samochodu.
Z kim ja żyję?
Przenoszę wzrok na Megan i Liam'a, którzy siedzą przytuleni do siebie. Zdają się nawet nie zauważać tej mini sceny zazdrości Chris'a.
Ale może to i lepiej.
Justin siada i patrzy się na mnie z wesołym iskierkami w oczach.
Posyłam mu pytający wzrok. Ze słodkim uśmiechem rozkłada ramiona i pyta:
- Przytulisz mnie?
Chichoczę cicho na ten jego uroczy gest i powoli wstaje ze swojego miejsca. Siadam obok niego wtulając się w jego klatkę piersiową.
- Jesteś zjarany - stwierdzam, gdy patrzę się w jego powiększone źrenice.
Justin chichocze tak jakbym powiedziała coś bardzo śmiesznego.
- A Ty jesteś śliczna - mruczy i kładzie rękę na moim policzku. Mimowolnie czuję ciepło rozchodzące się po moim brzuchu. Zbliża się do mnie i opiera swoje czoło o moje. - Boże, czemu jesteś aż tak śliczna? - pyta bardziej siebie niż mnie. Przymyka oczy, a ja robię to samo. Czuję jego oddech na swoich ustach - Mogę Cię pocałować? - znowu pyta, a ja jestem lekko zaskoczona jego pytaniem. Nigdy tego nie robił. Wiem, że nie jest w dobrym stanie i pewnie nie wie co robi, ale to cholernie słodkie.
Przytakuje powoli głową.
- Powiedz to - szepcze prosto w moje usta, a mnie przechodzi dreszcz.
- Pocałuj mnie - mruczę cicho. Justin uśmiecha się i delikatnie kładzie swoje usta na moich. Ten pocałunek jest inny.
Chłopak porusza ustami wolno, tak jakby delektował się każdym dotknięciem naszych ust. Przejeżdża językiem po mojej dolnej wardze, a gdy uchylam lekko usta delikatnie wchodzi do środka. Gdy nasze języki się stykają czuję smak miętowej gumy do żucia pomieszanej z marihuaną. To połączenie jest niesamowite. Pogłębiam pocałunek, a Justin w tym samym czasie przejeżdża ręką po moim policzku.
Powoli odrywam swoje usta od jego.
- Wracamy? - pyta Megan schodząc z maski samochodu.
Justin kiwa głową i podnosi się z miejsca. Podaje mi rękę, aby pomóc mi wstać. Łapię ją i uśmiecham się lekko.
- W twoim samochodzie śpi Chris i Dylan - mówię krzywiąc się.
Liam przewraca oczami.
- Odwiozę ich - mamroczę od niechcenia. - Wracacie razem? - zwraca się do mnie i ciemnowłosego. Chłopak automatycznie kiwa głową. - Okej, w takim razie do jutra - żegna się ze mną uściskiem. Megan podchodzi i daje mi buziaka w policzek.
Za chwilę już ich nie ma.
- Możesz poprowadzić? - pyta, a ja unoszę lekko brwi.
- Mówisz serio? Chcesz żebym poprowadziła Twojego skarba? - ironizuje. Justin chichocze cicho.
- Tak. No chyba, że chcesz żebym poprowadził w takim stanie - Unoszę ręce w obronnym geście i otwieram drzwi od strony kierowcy.
- Sam? - zaczyna cicho Justin. Nim zdążę zauważyć chłopak jest już przy mnie. Patrzę się na niego pytającym wzrokiem - Nie wracajmy pod szkołę po twój samochód.
- Nie będę miała jak przyjechać jutro do szkoły - mówię ze zmarszczonymi brwiami.
Justin wzrusza lekko ramionami.
- Możesz spać u mnie. Pojedziemy jutro razem - proponuje parząc się na mnie z nadzieją w oczach.
Wzdycham cicho.
No i jak ja mam mu odmówić?
- No okej... - mruczę cicho.
Justin uśmiecha się szeroko. Składa szybki pocałunek na moich ustach i idzie z drugiej strony samochodu.
To niewiarygodne, jak bardzo ten chłopak ma mnie pod swoją kontrolą.
○○○
Wchodzimy do jego pokoju i pierwsze co robi chłopak, to rzuca się na łóżko. Widać, że trawka, którą palił pół godziny wcześniej już całkiem z niego zeszła.
- Możesz wziąć prysznic, jeżeli chcesz - proponuje nie ruszając się z miejsca.
- Okej - mruczę cicho.
W tym momencie potrzebuje prysznica, chyba bardziej niż tlenu. Przez siedzenie a dworze przez tyle godzin strasznie zmarzłam.
Wiem, gdzie jest łazienka Justin'a, więc bez problemu do niej trafiam. Staje przy lustrze i przypominam sobie o tacie i o tym, że muszę poinformować go o mojej nieobecności. Piszę do niego szybkiego sms'a, że śpię dzisiaj u Megan i z nadzieją, że nie będzie dzwonił odkładam telefon. Ciekawe jakby zareagował, gdyby dowiedział się, że kłamię...
Odsuwam od siebie tę myśl i zrzucając z siebie ciuchy wchodzę pod prysznic.
Przez pierwsze parę minut myje się podśpiewując sobie pod nosem.
Nagle słyszę ciche klik.
Milknę. Czy ktoś właśnie otworzył drzwi?
Przez zaparowane szklane szyby, próbuję zobaczyć co się dzieje. Widzę tylko postać, która chodzi po łazience.
Denerwuje się.
- Co myślisz idioto, że robisz? - warczę, wiedząc, że to Justin.
On jednak zamiast odpowiedzieć chichocze cicho i wychodzi z łazienki.
Okej, chyba ta trawka całkiem z niego jeszcze nie zeszła.
Mam złe przeczucia, więc jak najszybciej wychodzę spod prysznica i owijam się białym ręcznikiem. Rozglądam się po pomieszczeniu i czegoś mi w nim brakuje.
Marszczę brwi i znowu się rozglądam.
Gdzie są moje ciuchy?
○○○
Wychodzę z łazienki Justin'a, w samym ręczniku.
- Justin?! - krzyczę zdenerwowana.
Wchodzę do jego pokoju. Justin w samych spodniach leży na łóżku. Ma zadowolony uśmiech na twarzy, a ja już wiem, że to jego sprawka.
- Wiesz może gdzie są moje ciuchy? - pytam z ironią w głosie.
Justin ciągle z cwanym uśmieszkiem unosi brwi i przygląda mi się z nieukrywanym zadowoleniem.
- Cóź, moja wyobraźnia ciągle widzi cię bez ciuchów... - mruczy cicho, a jego wzrok podąża wzdłuż mojego ciała.
Przechodzą mnie ciarki. Nie czuje się zbyt komfortowo.
- Myślałam, że takie żarty robią sobie dzieci - sapię unosząc brwi.
Justin chichocze.
- Po prostu oddaj mi ciuchy - jęczę bezradnie.
Nim zdążę zauważyć ciemnowłosy stoi kilka kroków przede mną. Patrzy się na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Wyglądasz teraz jak pedofil - docinam mu, a ten wybucha śmiechem. - Zaraz zacznę się bać.
Rozbawiony chłopak robi krok w moją stronę, a ja ręką kurczowo przytrzymuje ręcznik.
- Hmm... mógłbym ci je oddać - mówi nonszalanckim głosem, robiąc jeszcze jeden krok. - Ale tego nie zrobię - dodaje z uśmiechem.
Bawi go to jak reaguje na to wszystko.
Wzdycham cicho.
- Proszę? - mówię mając nadzieję, że to wystarczy.
Justin uśmiecha się wesoły.
- To nie wystarczy - mruczy.
Robi jeszcze jeden krok, a nas dzieli już dosłownie kilka centymetrów. Chcę zrobić krok w tył, ale chłopak przewiduje mój ruch i łapiąc mnie w tali przyciąga mnie do siebie. Nasze ciała się stykają, a ja czuję, że zaraz spadnie mi ręcznik. Nie widzi mi się paradowanie przed nim nago.
- Jak dasz mi buziaka, to się nad tym zastanowię - mruczy z uśmiechem i przysuwa się do mnie jeszcze bardziej.
Z jednej strony marzę o tym, żeby go uderzyć i nakrzyczeć na niego za to, a z drugiej tak bardzo chcę go pocałować.
Po chwili walki ze samą sobą, ulegam. Kładę swoje usta na jego, a chłopak korzysta z chwili nieuwagi i pogłębia pocałunek. Popycha mnie lekko na równoległą ścianę i kładzie rękę na moich plecach idąc nią coraz niżej.
- Miał być buziak - mamroczę prosto w jego usta i odpycham go lekko.
Justin oblizuje usta i uśmiecha się lekko.
- Cokolwiek powiesz, skarbie - mruczy i podchodzi do drzwi łazienki. - Ach, a twoje ciuchy leżą na fotelu - mówi i z chichotem wchodzi zamyka drzwi.
Zaciskam szczękę i patrzę się na fotel naprzeciwko mnie.
- Dupek! - krzyczę, a w odpowiedzi słyszę jego śmiech.
Kiedyś go uduszę.
Przysięgam.
○○○
Gdy Justin wychodzi z łazienki leżę pod kołdrą w jego białej koszulce.
Pozwoliłam sobie jedną pożyczyć. Ładnie pachnie i jest naprawdę wygodna, więc lepiej, żeby nieoczekiwań, że mu ją oddam. Po tym jak zabrał mi ciuchy, to coś mi się chyba należy.
Przeglądam snapy i postanawiam całkowicie go zignorować. Jestem zła, za to jak dziecinnie się zachował.
No dobra, byłam zła do czasu, aż nie pojawił się tutaj w samych bokserkach, ale wciąż mogę udawać.
Ciemnowłosy kładzie się obok mnie i składa słodki pocałunek na mojej skroni.
Opiera głowę o moje ramie i razem ze mną ogląda snapy. Gdy dłuższą chwilę nic nie mówię, on odzywa się pierwszy:
- Sam - Nic nie odpowiadam. - Jesteś zła?
Ciągle milczę i udaje, że snapy, które oglądam są bardzo ciekawe, chociaż tak naprawdę nawet nie wiem o czym są, bo już dawno zgubiłam wątek.
Czuje jego oddech na karku.
- Przepraszam - mamrocze cicho.
W końcu postanawiam się na niego spojrzeć. Chłopak patrzy się prosto w moje oczy.
- Jak zajaram, to trochę mi odwala - tłumaczy się.
- Więc może, to czas, żeby przestać? - pytam z wyrzutem.
Chłopak odsuwa się ode mnie lekko.
- Jezu, przestań być taka - warczy cicho. - Nie zachowuj się jak moja matka. Nie możesz mi mówić co mam robić.
Wzdycham cicho i posyłając mu ostatnie spojrzenie, odwracam się do niego tyłem. Zaczynam żałować, ze zgodziłam się u niego spać.
- Nie mówię ci co masz robić - mamroczę niewyraźnie.
Naprawdę nie przeszkadza mi to, ze pali. To jego sprawa. Ale ostatnio zauważyłam, że robi to dosyć często. I mimo, ze ten Justin jest śmieszny, to chyba wolę jak jest normalny.
- Nie chce się kłócić - mówi cicho.
- W porządku. Dobranoc - odpowiadam obojętnym głosem wciąż się nie odwracając.
Justin gasi lampkę i przysuwa się do mnie.
Gdy ciągle uparcie utrzymuje między nami odległość chłopak wzdycha i wkładając rękę pod moją talię przyciąga mnie do siebie.
-Nie mam jak oddychać - mówię cicho, a Justin rozluźnia trochę uścisk.
- Jesteś nadal zła? - pyta.
Odwracam się twarzą do niego.
- Nie. Przepraszam, nie chciałam ci rozkazywać lub cokolwiek - mruczę opuszczając wzrok.
- Przepraszam, za to że przez cały czas zachowuje się jak dupek - wzdycha cicho.
- Nie zachowujesz się jak dupek - zaprzeczam kładąc swoją rękę na jego.
- Zachowuję. Ale po prostu nie potrafię inaczej. Zawsze dla wszystkich byłem chamski i...
Przerywam mu szybkim pocałunkiem. Wiem, że mówienie takich rzeczy nie przychodzi mu łatwo, więc daruje mu to.
Justin uśmiecha się słodko i całuje najpierw moje czoło, później nachyla się żeby złożyć pocałunek na czubku mojego nosa, a na sam koniec powoli łączy nasze usta.
Gdy odsuwa się ode mnie ostatni raz się do niego uśmiecham i odwracam plecami. Justin obejmuje mnie i wtula głowę w moje ramię.
- Nie rozumiem tego co jest między nami - szepczę nim zdążę ugryźć się w język.
Chwilę później żałuję swoich słów.
Chwilę później żałuję swoich słów.
Uścisk Justin'a nieznacznie się wzmacnia.
- Nie myśl o tym - odpowiada cicho, a ja czuję niemiłe uczucie w brzuchu. To nie brzmiało zbyt optymistycznie.
○○○
Budzę się rano i pierwsze co zauważam, to to, że Justin'a nie ma w łóżku. Wstaję i nakładam na siebie wczorajsze ciuchy. Idę do łazienki, żeby zobaczyć jak wyglądam, a gdy stwierdzam, że nie jest ze mną źle idę szukać Justin'a.
Schodzę na dół. Wchodząc do kuchni zauważam jak coś przygotowuje. Stoi do mnie tyłem, więc wykorzystując okazję skradam się do niego i delikatnie zakrywając mu oczy, mruczę:
- Dzień dobry.
Chłopak odwraca się twarzą do mnie i uśmiecha lekko.
- Dzień dobry - mówi i całuje mnie w usta.
Chcę pogłębić pocałunek, ale gdy słyszę jak drzwi wejściowe się otwierają, zamieram.
Patrzę się na Justin'a, ale on ma tak samo zdumioną minę jak ja. Patrzę się w stronę drzwi i zauważam w nich ciemnowłosą, niską kobietę.
- Justin? - pyta, a gdy podnosi wzrok zatrzymuje się w pół kroku. - Och, nie wiedziałam, że masz gościa - mówi wyraźnie zaskoczona.
- Em, dzień dobry - mamroczę i uśmiecham się nieśmiało.
Naprawdę nie wiem co mam zrobić.
Kobieta uśmiecha się do mnie i podaje mi rękę.
- Jestem Pattie - przedstawia się.
- Sam - mówię i potrząsam jej ręką.
- Nie mówiłeś, że masz dziewczynę - Pattie posyła Justin'owi karcący wzrok.
Chłopak wzrusza ramionami.
- Mamo - zaczyna przeciągle. - Sam, to moja... - robi pauzę - przyjaciółka.
Auć.
Cóź, tak naprawdę nie dziwię się, że nie przedstawił mnie jako swoją dziewczynę, bo nijak nią nie jestem. Ale nazwanie nas przyjaciółmi raczej nie jest dobrym określeniem.
- Oh, przepraszam. Po prostu wywnioskowałam... - zaczyna się tłumaczyć. Posyła mi przepraszający wzrok, ale ja tylko macham ręką.
- To nic takiego - mówię z uśmiechem.
Nagle jej wzrok ląduje na mojej ręce.
- Skąd masz taki piękny zegarek? - pyta biorąc moją rękę w swoją i przysuwając ją bliżej siebie, aby przyjrzeć się zegarkowi.
- Oh, kupiłam go ostatnio u Kors'a.
- Nie wiedziałam, że ma nową kolekcję zegarków - mówi zdumiona.
- Jeszcze nie ma - mówię, a gdy ona patrzy się na mnie niezrozumiałym wzrokiem tłumaczę dalej: - Moja mama zna się z Michael'em Kors'em i dzięki temu załatwiła mi go wcześniej.
Pattie robi wielkie oczy.
- Myślisz, że też bym mogła gdzieś taki dostać? - pyta.
- Oczywiście. Porozmawiam z mamą i zobaczę co da się załatwić - obiecuje, a kobieta klaszcze w dłonie.
- To świetnie! - patrzy się na Justin'a, który stoi ze znudzonym wyrazem twarzy. Chichoczę cicho. - Kochanie, jeżeli ona nie jest twoją dziewczyną, to zrób coś, żeby nią była. Sam, jest moją ulubienicą - mówi, a ja znowu chichoczę.
Justin uśmiecha się rozbawiony.
- Zostańcie przyjaciółkami - proponuje.
Łapie mnie za rękę i odciąga od mojej mamy.
- Widzę, że dobrze wam się gada, ale musimy już iść - mówi i ciągnie mnie w stronę drzwi.
- Miło było panią poznać - krzyczę zanim całkowicie wyjdziemy z jego domu.
- Ciebie też! Odwiedź nas jeszcze! - macha mi.
Gdy jesteśmy już przed domem, mówię:
- Masz sympatyczną mamę.
Justin wzrusza ramionami.
- Zapomniałem, że dzisiaj wraca - mówi i drapie się po czubku głowy.
- A twój tata? - pytam przypominając sobie, że widziałam się tylko z nią.
- Mówi, że ma jeszcze dużo rzeczy do załatwienia. Za to moja mama jedzie jeszcze tylko na tydzień i przez najbliższe miesiące będzie siedzieć w domu - informuje mnie i przewraca oczami.
- To chyba dobrze? - mówię unosząc brwi.
Justin wzrusza ramionami.
- Lubiłem wolność.
Schodzę na dół. Wchodząc do kuchni zauważam jak coś przygotowuje. Stoi do mnie tyłem, więc wykorzystując okazję skradam się do niego i delikatnie zakrywając mu oczy, mruczę:
- Dzień dobry.
Chłopak odwraca się twarzą do mnie i uśmiecha lekko.
- Dzień dobry - mówi i całuje mnie w usta.
Chcę pogłębić pocałunek, ale gdy słyszę jak drzwi wejściowe się otwierają, zamieram.
Patrzę się na Justin'a, ale on ma tak samo zdumioną minę jak ja. Patrzę się w stronę drzwi i zauważam w nich ciemnowłosą, niską kobietę.
- Justin? - pyta, a gdy podnosi wzrok zatrzymuje się w pół kroku. - Och, nie wiedziałam, że masz gościa - mówi wyraźnie zaskoczona.
- Em, dzień dobry - mamroczę i uśmiecham się nieśmiało.
Naprawdę nie wiem co mam zrobić.
Kobieta uśmiecha się do mnie i podaje mi rękę.
- Jestem Pattie - przedstawia się.
- Sam - mówię i potrząsam jej ręką.
- Nie mówiłeś, że masz dziewczynę - Pattie posyła Justin'owi karcący wzrok.
Chłopak wzrusza ramionami.
- Mamo - zaczyna przeciągle. - Sam, to moja... - robi pauzę - przyjaciółka.
Auć.
Cóź, tak naprawdę nie dziwię się, że nie przedstawił mnie jako swoją dziewczynę, bo nijak nią nie jestem. Ale nazwanie nas przyjaciółmi raczej nie jest dobrym określeniem.
- Oh, przepraszam. Po prostu wywnioskowałam... - zaczyna się tłumaczyć. Posyła mi przepraszający wzrok, ale ja tylko macham ręką.
- To nic takiego - mówię z uśmiechem.
Nagle jej wzrok ląduje na mojej ręce.
- Skąd masz taki piękny zegarek? - pyta biorąc moją rękę w swoją i przysuwając ją bliżej siebie, aby przyjrzeć się zegarkowi.
- Oh, kupiłam go ostatnio u Kors'a.
- Nie wiedziałam, że ma nową kolekcję zegarków - mówi zdumiona.
- Jeszcze nie ma - mówię, a gdy ona patrzy się na mnie niezrozumiałym wzrokiem tłumaczę dalej: - Moja mama zna się z Michael'em Kors'em i dzięki temu załatwiła mi go wcześniej.
Pattie robi wielkie oczy.
- Myślisz, że też bym mogła gdzieś taki dostać? - pyta.
- Oczywiście. Porozmawiam z mamą i zobaczę co da się załatwić - obiecuje, a kobieta klaszcze w dłonie.
- To świetnie! - patrzy się na Justin'a, który stoi ze znudzonym wyrazem twarzy. Chichoczę cicho. - Kochanie, jeżeli ona nie jest twoją dziewczyną, to zrób coś, żeby nią była. Sam, jest moją ulubienicą - mówi, a ja znowu chichoczę.
Justin uśmiecha się rozbawiony.
- Zostańcie przyjaciółkami - proponuje.
Łapie mnie za rękę i odciąga od mojej mamy.
- Widzę, że dobrze wam się gada, ale musimy już iść - mówi i ciągnie mnie w stronę drzwi.
- Miło było panią poznać - krzyczę zanim całkowicie wyjdziemy z jego domu.
- Ciebie też! Odwiedź nas jeszcze! - macha mi.
Gdy jesteśmy już przed domem, mówię:
- Masz sympatyczną mamę.
Justin wzrusza ramionami.
- Zapomniałem, że dzisiaj wraca - mówi i drapie się po czubku głowy.
- A twój tata? - pytam przypominając sobie, że widziałam się tylko z nią.
- Mówi, że ma jeszcze dużo rzeczy do załatwienia. Za to moja mama jedzie jeszcze tylko na tydzień i przez najbliższe miesiące będzie siedzieć w domu - informuje mnie i przewraca oczami.
- To chyba dobrze? - mówię unosząc brwi.
Justin wzrusza ramionami.
- Lubiłem wolność.
○○○
Wchodzę do szkoły razem z Justin'em. Od razu kieruję się w stronę swojej szafki.
- Muszę coś załatwić - mówi.
Patrzę się na niego przez chwilę.
- Okej - mruczę cicho.
Chłopak odwraca się i idzie w całkowicie inną stronę. Nawet się ze mną nie pożegnał.
Witaj Justin'ie dupku, dawno cię nie było.
Wzdycham cicho i otwieram szafkę. Wyjmuję potrzebne z niej książki, a gdy ją zamykam moim oczom ukazuje się Kendra i Alice.
- Hej, Sam - mówią razem i machają mi ręką z lekkim uśmiechem.
Unoszę brwi.
- Czego? - pytam mierząc ich podejrzliwym wzrokiem.
- Przyszłyśmy z tobą pogadać - wzrusza ramionami Alice z tym swoim idiotycznym uśmiechem.
Przewracam oczami i chce odejść, ale zagradzają mi drogę.
- Justin się jeszcze ciebie trzyma? - pyta Kendra.
- Pewnie dlatego, że jeszcze cię nie zaliczył - dopowiada Alice i we dwie zaczynają się śmiać.
- Mogłybyście pójść być dziwkami gdzieś indziej, co? - pytam z jadem w głosie. Znowu chce odejść, ale Alice kładzie rękę na moim ramieniu i przytrzymuje mnie. - Zabierz tą pieprzoną rękę, szmato - warczę i strzącham jej dłoń.
Alice otwiera usta, aby odpowiedzieć mi jakimś ciętym komentarzem, ale nagle ktoś jej przerywa:
- Ew, czemu dwie szkolne dziwki przebywają w twoim towarzystwie, Sam? - pyta zniesmaczony Chris stając przede mną. - Czy masz z nimi jakiś problem? - pyta z cwanym uśmieszkiem.
- Oh, oprócz tego, że marnują powietrze i mój czas, to nic takiego - sapię patrząc się na nie z mordem w oczach.
Nigdy nienawidziłam nikogo tak bardzo jak je.
One, gdy tylko zobaczyły Chris'a od razu przestały się śmiać.
-Pogadamy później - mówi Alice i łapiąc Kendrę pod rękę jak najszybciej odchodzi.
Chris odwraca się twarzą do mnie i patrzy się na mnie z troską.
- Wszystko okej? - pyta, a ja kiwam lekko głową.
- Dziękuję - mówię.
- Nie przepadam za nimi tak bardzo jak ty, więc naprawdę nie ma za co - mówi z uśmiechem.
- Żyjesz po wczoraj? - pytam i zaczynam się śmiać, gdy on robi skrzywioną minę.
- Ledwo - wzdycha. - Mam nadzieję, że nie zrobiłem nic złego. Niewiele pamiętam.
Macham lekko ręką.
- Nie mogłeś przeboleć Liam'a i Megan, ale oprócz tego wszystko było okej - mówię mu i uśmiecham się lekko.
- Czyli było lepiej niż sobie wyobrażałem - mówi i śmieje się cicho.
Nagle dzwoni dzwonek.
- Widzimy się na kolejnej przerwie - posyła mi szeroki uśmiech i odchodzi.
○○○
Wychodzę ze szkoły ciesząc się ostatnimi dniami kiedy mogę wyjść o normalnej godzinie. Od następnego tygodnia będziemy dekorować salę i to zajmie więcej niż połowę mojego wolnego czasu.
Wzdycham na samą myśl o tym.
- Samantho! - krzyczy ktoś za mną.
Odwracam się i widzę Kendrę, która podchodzi do mnie z szerokim uśmiechem.
Ciekawe, gdzie zgubiła Alice.
- Czego chcesz? - pytam znudzonym głosem.
- Oh, nic takiego - chichocze. - Widzę, że uważasz, że Justin się dla ciebie zmienił - gdy zaczyna temat chłopaka, od razu chce odejść. - Wtedy kiedy wróciliście razem z góry, to pewnie mieliście swój słodki moment, co? - mówi z kpiną. Zatrzymuje się w pół kroku i mimo tego, że jej głos mnie denerwuje, to postanawiam posłuchać co ma do powiedzenia.
- Chciałam ci tylko powiedzieć, że przed tym jak poszedł na górę przelizał się ze mną i cóż... gdyby nie facet który wylał na niego napój, to nie byłby później z tobą - mówi, a z jej ust nie znika uśmiech.
Czuję się tak jakby ktoś uderzył mnie z pięści w brzuch. Przed tym jak mnie pocałował, chciał pieprzyć tą zdzirę.
I pewnie by to zrobił.
A gdyby to zrobił, to nigdy nie byłoby go w tym pieprzonym pokoju Dylan'a.
- Zrobiłaś się trochę blada kochanie - zauważa Kendra i z zadowolonym uśmiechem odchodzi do swojego samochodu.
Zaciskam szczękę i siadam na ławce przed szkołą.
Na samą myśl, że przede mną całował się z nią, robi mi się niedobrze. Chowam ręce w dłonie.
- Sam? - ktoś staje obok mnie i kładzie mi rękę na ramieniu.
Podnoszę wzrok i widzę Justin'a, który patrzy się na mnie z troską.
Zły moment.
Prycham z kpiną i wstaje z miejsca.
- Co jest? - pyta próbując mnie zatrzymać.
Łapie mnie za nadgarstek, ale szybko go wyrywam.
- Kendra powiedziała mi o imprezie - mówię.
Justin robi zaskoczoną minę.
- Co ci powiedziała?
- Wszystko. O tym, że chciałeś się z nią przespać, ale jakiś gościu coś na ciebie wylał i to wam przerwało.
- Ale to było zanim...--
- Zaraz po tym całowałeś się ze mną! - podnoszę głos i krzywię się. - Gdyby nie to, że ktoś wam przerwał, przespałbyś się z nią? - pytam nagle.
Justin oblizuje usta i patrzy się na mnie oczami pełnymi emocji.
- Ja... - próbuje coś powiedzieć.
- Po prostu to powiedz - mówię cicho.
Chłopak drapie się lekko po głowie.
- Tak, przespałbym się z nią - mamrocze niewyraźnie.
Czuję sie tak jakby ktoś uderzył mnie w twarz.
Oczy zaczynają mnie piec i muszę zacząć mrugać, żeby się nie rozpłakać.
- Ale wiesz co? - jego mina nagle nabiera zdenerwowanych rysów. - Pieprzyć to. Ciągle za tobą latam, a Ty i tak masz to gdzieś. Nie ważne co się stanie, to i tak będziesz się ze mną kłócić. I tak zawsze będzie ci coś nie pasować!
- Po prostu jestem zdezrorientowana, okej?! - wybucham nagle. - Traktujesz mnie jak pieprzoną zabawkę! Swojej mamie przedstawiasz mnie jako swoją przyjaciółkę, a mi mówisz, żebym nie myślała o tym co jest między nami, ale ja tak nie potrafię! Nie jestem jak Kendra! Nie będę twoją prywatną zabawką potrzebną tylko wtedy kiedy zaczynasz się nudzić! To chyba normalne, że chce wiedzieć co jest między--
- Nic! - krzyczy przerywając mi. - Między nami nie ma nic! Nie jesteśmy pieprzoną parą czy kimkolwiek! Nie możesz mi mówić co mam robić! Będę się pieprzył z kim chce i kiedy chce, a tobie nic do tego! - krzyczy.
Każde jedno jego słowo dobija mnie jeszcze bardziej.
Chłopak wzdycha i zamyka na chwilę oczy.
Moje nogi nagle stały się jak z waty. Mimowolnie z moich szklistych oczu wpływa pojedyncza łza.
Justin patrzy sie na mnie, a gdy widzi do jakiego stanu mnie doprowadził automatycznie blednie.
Ocieram łzę i nawet na niego nie patrząc odwracam się i odchodzę.
Przez chwilę jestem mu prawie wdzięczna, że za mną nie idzie.
Idę na tyły szkoły. Przechodzę przez boisko i siadam na trybunach.
Zaciskam mocno oczy nie chcąc pozwolić wypłynąć kolejnym łzom.
Chowam twarz w dłonie i zaczynam lekko szlochać.
Boże, po co mu były te pieprzone wyznania? Skoro i tak jestem dla niego nikim, to czemu to robił?
Może Alice i Kendra miały rację. Może chodziło mu tylko o jedno.
- Boże, Sam. Co się stało? -pyta Chris i siada obok mnie. Bez zastanowienia bierze mnie w swoje ramiona. - Ktoś Cię skrzywdził? Ktoś ci coś zrobił? - zasypuje mnie pytaniami. Kręce przecząco głową. Gdy z moich oczu wydostają się kolejne łzy, wtulam się w niego jeszcze bardziej. Chłopak wzmacnia uścisk.
Pomiędzy moim szlochem i niesamowitej ilości nienawiści w mojej głowie pojawia się tylko jedno pytanie.
Czemu to tak boli?
- Wszystko będzie dobrze - szepcze w moje włosy. Ręką głaszcze mnie po plecach, chcąc dodać mi więcej otuchy. - Będzie dobrze - powtarza.
Ty nas nienawidzisz, to pewne...
OdpowiedzUsuńJa was kocham! ♡
UsuńNie no kurcze kocham i mam nadzieje że wszystko się dob potoczy ;)
OdpowiedzUsuńOMG!
OdpowiedzUsuńChce już kolejny!
Wspaniały rozdział! ;)
Świetny! Ale szczerze nienawidzę Cię że zawsze ich relacja musi się zjebana, grrrr, ale jednocześnie kocham za to jak piszesz, oby szybko do następnego 😘
OdpowiedzUsuńCo tutaj się stanęło!? Boze czy ty go widzisz!? Rozdzial? Swietny!
OdpowiedzUsuńJezu. Moja biedna Sam. Sama mambochote ja przytulić :(
OdpowiedzUsuńO ja cię! Wierzę, że to szybko się wyjaśni i Justin zrozumie jaki błąd popełnił mówiąc te słowa. -,- Skoro Sam tak bardzo to boli to się w nim zakochała? Dobrze myślę? Mam nadzieję, że tak. :'D Z niecierpliwością wyczekuje czwartku! ;)
OdpowiedzUsuńJa pierdole ale Justin jest swinia.... Ze az jdjdjdjdkso masakra. Biedna Sam nawet nie chce mysleć jak ja bym sie czula na jej miejscu ;(
OdpowiedzUsuńAuć! (⊙o⊙)?
OdpowiedzUsuńCo za kutas!!! Ja na miejscu Sam bym się teraz kurwa bawiła i pokazała Bibsowi co stracił! Niech faceci cierpią bo to frajerzy ( ̄︶ ̄)> <( ̄︶ ̄)/ (‵﹏′) ╮(‵▽′)╭
Bezlitosne kobietki!! └(^o^)┘
.... Justin to dupek .. niech sobie leci do tej dziwki nie zasługuje na Sam
OdpowiedzUsuńZdecydowanie pieprzony dupek! Jak Sam może tak ciągle do niego wracać?! Ja na jej miejscu pokazała bym mu, żeby spieprzał i niech widzi co traci ;) !
OdpowiedzUsuńTo się porobiło.. Mam nadzieję, że wszystko się między nimi dobrze poukłada :)
OdpowiedzUsuńMega!
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu tego rozdziału samej chce mi się płakać :/
OdpowiedzUsuńDo następnego xoxo
Świetny rozdział: )
OdpowiedzUsuńNie no rozdział super ,ale powinnyśmy cie za to zabić xdd
OdpowiedzUsuńUwielbiam go ❤ Fuuu Justin dlaczego wszystko zepsułeś?
OdpowiedzUsuńTEN RODZIZIAL JEST GENIALNY <3 i nienawodze Justin za to jak potraktowal Sam, i jeszcze ta akcja przy mamie jdndkxk dkxkd
OdpowiedzUsuńTEN RODZIZIAL JEST GENIALNY <3 i nienawodze Justin za to jak potraktowal Sam, i jeszcze ta akcja przy mamie jdndkxk dkxkd
OdpowiedzUsuńNIECH ON SIE TERAZ UGANIA ZA SAM
OdpowiedzUsuńJezu. Poprostu piękny.
OdpowiedzUsuńZawsze jak czytam któryś rozdział to tylko patrzę kiedy następny.. Nigdy nie mogę się doczekać. Piszesz poprostu pięknie.
No i po co to pisać dobrze jak i tak zarz źle? Nie ma tu sielanki która toczyłaby się chociaż przez przynajmniej rozdzial a szkoda. Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńJustin aka dupek wrócił ! Dlaczego on jej to powiedział zachował się jak kawał drania a on cierpi . Nie lubie tej Kendry ale dobrze , że jej to powiedziała lepiej późno niź wcale ... Czekam nn ❤️
OdpowiedzUsuńDupek (¬_¬)ノ
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńNo długo ta sielanka trwała :")) XDDD
OdpowiedzUsuńCzekam na next i następną sielankę:*
super !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCzekam jak się to wszystko dalej rozwinie :') Już nie mogę się doczekać tego co wymyślić z przygodami tej dwójki :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam twój styl pisania. Już nie moge się doczekać kolejnego.
OdpowiedzUsuńChcę więcej! xx
OdpowiedzUsuńChcę więcej! xx
OdpowiedzUsuńSprawdzam codziennie z nadzieja ze rozdzial bedzie wczesniej. To chyba mowi samo za siebie-jestes najlepsza:)
OdpowiedzUsuńNajbardziej lubie gdy sie kłocą.:-D bo wiem ze beda sie godzic co jest takie słodkie , ach dawaj szybko kolejny bo juz nie wytrzymam ! :*
OdpowiedzUsuńmega rozdział :*
OdpowiedzUsuńJezu jak ja kocham to ff <3 Już czekam nn i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze pomiędzy Justinem, a Sam :( Mam nadzieję, że będą parą ^'^
OdpowiedzUsuń- Cóż, Chris - zaczyna Justin lekko zachrypniętym głosem. - Żeby zwrócić na siebie uwagę Sam, musisz być tak zajebisty jak ja. A oboje wiemy, że dużo ci brakuje - uwielbiam te jego teksty ale i tak jestem na niego zła sam nie wie czego chce och Justin Justin
OdpowiedzUsuń